Wielkanoc kulinarnie...
Ponieważ już niedługo , może warto wspomnieć o zwyczajach kulinarnych.
Ja np zauważyłem, dość istotne różnice w wielkanocnym śniadaniu pomiędzy stronami "moimi" (okolice Wieliczki) a zony (Kieleczczyzna). "U mnie" np na śniadanie nie jada się żurka. W Niedzielę Wielkanocną nie gotuje się też normalnego obadu tylko "święconkę" - podobne do żuru tylko na bazie srwatki z wędliną i jajkami. Z dziecinstwa pamiętam też, że przez święta nie jadało się nic co nie było poświęcone.
Z kolei u rodziny żony w niedzielę wielkanocną na obiad "obowiązkowa" jest wołowina. U żony nie piekło się też mazurków. Ale jak zacząłem to robić to żona szybko podpatrzyła u moich znajomych zwyczaj ich "barokowego" ozdabiania
Ja np zauważyłem, dość istotne różnice w wielkanocnym śniadaniu pomiędzy stronami "moimi" (okolice Wieliczki) a zony (Kieleczczyzna). "U mnie" np na śniadanie nie jada się żurka. W Niedzielę Wielkanocną nie gotuje się też normalnego obadu tylko "święconkę" - podobne do żuru tylko na bazie srwatki z wędliną i jajkami. Z dziecinstwa pamiętam też, że przez święta nie jadało się nic co nie było poświęcone.
Z kolei u rodziny żony w niedzielę wielkanocną na obiad "obowiązkowa" jest wołowina. U żony nie piekło się też mazurków. Ale jak zacząłem to robić to żona szybko podpatrzyła u moich znajomych zwyczaj ich "barokowego" ozdabiania
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Obiad: żurek (z chrzanem i plasterkami białej kiełbasy), indyk z zurawiną lub borówkami.
Deser: mazurki - pomarańczowy, czekoladowy, z czarną porzeczką (albo kajmakowy - rzadziej, bo dużo z tym roboty). Babka drożdżowa.
Kolacja: to samo, co na śniadanie.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.