Skip to content

Sosy

2»

Komentarz

  • Na k?
  • trep napisal(a):
    Na k?
    Własnej (domowej) roboty. :)
  • Polecanko: dodatek do mięs.
    Agres doprowadzić do stanu pociemnienia, na coś w rodzaju powideł. Ocukrzyć bez przesady. W słoiki - i lepsze o wiele niż żurawina do mięs. Poza tym taki agrest może stać w chłodnym i parę lat, bowiem nie psujęcym się on jest.
  • Ale jak doprowadzić do p ociemnienia - smażąc?
  • Czas już na powidła wieloowocowe.
    Pierwszy agrest. Robimy go na wspomniane wyżej powiodła - i w słoik.
    Kolejny owoc do wiśnia. Robimy z niej to co należy czyli dżem - i w słoik.
    Potem przychodzą węgierki - powidła i w słoik. Równocześnie jabłka, które zmieniamy w pulpę. Na tym koniec pojedynczego słoikowania.
    Po śliwkach i jabłkach wcześniej robiony agrest oraz wiśnie wrzucamy ze słoików do jednego gara i dwa, trzy dni obrabiamy, by się dokładnie wymieszały i wspólnie sobie poparowały.
    To nie koniec. Tuż przed metą obieramy te podłużne zielone i twardawe gruszki, kroimy w pionie na cztery części - i wrzucamy do wody, by je podgotować i lekko (!!!!) zmiękczyć.
    Szykujemy słoiki. Rozgrzewamy je i napełniamy do 3/4 wrzącą masą wieloowocową. Finał to wepchnięcie tam (nadal w pionie) podgotowanej gruszki - na jeden słoik jeden kawałek, ale tak by gruszka za bardzo nie wystawała, bo lepiej gdy jest schowana. Zakręcamy, dnem do góry na kocyk, niech sobie poleży dzień - i do schowka.
    Te powidła to niebo w gębie. Długo się je robi, bo trzeba czekać na kolejne sezonowe owoce. Jest tu jeden podstawowy warunek, bo bez tego się nie uda. Chodzi o ów akcent w postaci gruszki, która pięknie przesiąka aromatem agrestu, wiśni, śliwki, jabłka- a one jej aromatem.
    I jeszcze ważna uwaga: częstując tym smakołykiem nie pozwólmy by goście dostali słoik do ręki, bo już się nie uda im tego wyrwać. Zeżrą całość na naszych oczach, do tego bezczelnie głośno mlaskając. Mówię z tragicznego doświadczenia. b-(
  • edytowano July 2022
    Zazu napisal(a):
    Polecanko: dodatek do mięs.
    Agres doprowadzić do stanu pociemnienia, na coś w rodzaju powideł. Ocukrzyć bez przesady. W słoiki - i lepsze o wiele niż żurawina do mięs. Poza tym taki agrest może stać w chłodnym i parę lat, bowiem nie psujęcym się on jest.
    To ciekawe, bo mnie ostrzegano przy nastawach z agrestu aby uważać, bo wina z nich lubią łapać choroby.
    Osobiście nastawiałem dawno temu jednlitrowy nastaw i jak tylko skończył się w nim cukier to zaczynał mi pośmierdywać *kibelkiem*. Dopiero jak doprowadziłem go do 18% to się tam uspokoiło.

    W tym roku zrobiłem 30 litrowy nastaw. W obecnym momencie wydaje się, że wszystko przebiega poprawnie.

    Osobiście uwielbiam agrest z krzaka. Mój ulubiony owoc.
    Przemko napisal(a):
    Ale jak doprowadzić do p ociemnienia - smażąc?
    Ja zrozumiałem, ze ma zacząć delikatnie gnić. Ale pewnie chodzi o co innego. ;-)

    Raz się spotkałem z takim przepisem staropolskim w postaci rymowanki. Żeby owoce jarzębiny na wino doprowadzić do lekkiego gnicia. Co powodowało utratę ich cierpkości która nie przechodziła dalej do wina.
  • Jak to jak przyciemniać? Smażyć i odparowywać przez kilka kolejnych dni aż pociemnieje. No, czarne nie będzie, ale też nie sraczkowate, jak w fazie wstępnej.
    Konserwant idealny, by nie gniło - to mjud. A po włożeniu w słoik można też z wierzchu polać (dotyczy do i soków) 1/2 lub całą łyżeczką spirytusu.
    Przed rokiem obsypało mój maleńki krzaczek aronii mnóstwem owoców. W tym roku aż czarno. Czekam niecierpliwie jeszcze ok. 2 miesiące, gdy będą już miały swój pełny smak. Bardzo je lubię pożerać prosto z krzaczka. Z tym, że po przeżuciu i wyssaniu soczku resztki się wypluwa, bo są suche i stają w gardle.
  • To ja dodam, żeby nie ciemniało wciskamy 1/2 cytryny na kg owoców. Trochę zmienia smak ale 2 łyżki cukru - duże go neutralizują.
    Purpura moich tegorocznych czereśni mnie zachwyca, bez cytryny byłyby brunatne.
  • Zacznę od tego, że moja córka, która mieszkała w Anglii, przywoziła mi z Kornwalii przepyszny Spicy Apple-and-Walnut Chutney. Od roku mieszka w Szkocji i skończyły się chutneye. Poradziłam sobie. Spisałam składniki ze słoiczka i wkleiłam w wyszukiwarkę. Wyskoczył mi przepis, przetłumaczyłam tłumaczem internetowym, wygładziłam i odrobiłam 1:1. Pycha i mało roboty. Gdyby ktoś miał ochotę, podzielę się przepisem. Ocet słodowy i musztarda angielska w proszku do kupienia na Allegro. Naprawdę warto.

    ​ Spicy Apple-and-Walnut Chutney


    • Ocet słodowy 900 ml
    • 450g jasnego miękkiego brązowego cukru
    • 900g jabłek, obranych, wydrążonych i grubo posiekanych - rozgotować
    • 450g cebuli, posiekanej
    • rodzynki 225 g
    • 25g angielskiej musztardy w proszku
    • 25g mielonego imbiru
    • 2 łyżeczki żółtej gorczycy
    • 2 łyżeczki łagodnego curry w proszku
    • 20g soli
    • 1 łyżeczka pieprzu cayenne
    • kawałki orzecha włoskiego - 110 g



    Sposób przygotowania:

    1. Włóż ocet i cukier do dużego, niekorodującego naczynia i zagotuj.
    2. Dodaj wszystkie pozostałe składniki, oprócz orzechów włoskich. Doprowadź do wrzenia i gotuj na wolnym ogniu, regularnie mieszając do zgęstnienia, – pamiętaj, że po ostygnięciu zgęstnieje jeszcze bardziej. Powinieneś gotować przez około 1 godzinę.
    3. W międzyczasie przygotuj kilka słoiczków, mogą być po dżemie albo po koncentracie pomidorowym: umyj je w gorącej wodzie z płynem, dobrze wypłucz i pozostaw do wyschnięcia.
    4. Wrzuć posiekane orzechy włoskie do gorącego, zagęszczonego chutney, zagotuj, przełóż łyżką do ciepłych, wysterylizowanych słoików. Można przechowywać do 12 miesięcy. (ja na wszelki wypadek jeszcze pasteryzowałam w słoiczkach).
    5. Pysznie smakuje z serami i wędlinami.

  • Polak potrafi
    :D

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.