poety i laureaty
Jadąc samochodem, słuchałem rmf classic i właśnie była audycja ze znaną pisarką. Po głosie nie poznałem, po tytułach książek nie poznałem, ale trzykroć brew mi drgnęła niebezpiecznie, kiedy "pisarka" popełniła w trakcie wywiadu poważne błędy gramatyczne i językowy. Przyznam, że pierwotnie błąd uznałem za manierę, ale słoma z butów wyjdzie zawsze, nawet z tych z "Salamandra".
Opowiadając o swojej "pracy" chichotała tępo, dopowiadając do zagadnień podsuwanych przez prowadzącą, jakąś z nosa wyjętą ideologię np. że matka, która chce zabić tylko siebie, a oszczędzić dzieci, wcale ich nie kocha, jak dowiedli socjologowie. Okazało się, że wydawcy proszą ją o teksty, a ona sobie przebiera i terminy wydłuża. I oddaje dopiero kiedy uważa je za zamknięte. O kurd
e - powiedziałem na głos - gdybym ja miał czas tylko pisać...
Zaskoczyła mnie też tym, że zwyczaj "dopieszczania" prac zaczerpnęła z wierszy, które też sprawdza i długo dopracowuje. (wiem, już mi Pysia mówiła, że ze swoim pisaniem wiersza w parę minut, bez korekty, jestem ewenementem, ale żeby dopracowywać wiersze?) No i poszukałem sobie tych wierszy w sieci. Pani nazywa się Justyna Bargielska. Laureatka Nike i Nagrody Szymborskiej. Na obie zasłużyła. Podobnie jak na karę za oszustwo posługiwania się tytułem poety, a jej promotorzy i członkowie komisji przyznającej nagrody za promowanie miernot, mających kłopoty z posługiwaniem się poprawnie językiem polskim.
Opowiadając o swojej "pracy" chichotała tępo, dopowiadając do zagadnień podsuwanych przez prowadzącą, jakąś z nosa wyjętą ideologię np. że matka, która chce zabić tylko siebie, a oszczędzić dzieci, wcale ich nie kocha, jak dowiedli socjologowie. Okazało się, że wydawcy proszą ją o teksty, a ona sobie przebiera i terminy wydłuża. I oddaje dopiero kiedy uważa je za zamknięte. O kurd
e - powiedziałem na głos - gdybym ja miał czas tylko pisać...
Zaskoczyła mnie też tym, że zwyczaj "dopieszczania" prac zaczerpnęła z wierszy, które też sprawdza i długo dopracowuje. (wiem, już mi Pysia mówiła, że ze swoim pisaniem wiersza w parę minut, bez korekty, jestem ewenementem, ale żeby dopracowywać wiersze?) No i poszukałem sobie tych wierszy w sieci. Pani nazywa się Justyna Bargielska. Laureatka Nike i Nagrody Szymborskiej. Na obie zasłużyła. Podobnie jak na karę za oszustwo posługiwania się tytułem poety, a jej promotorzy i członkowie komisji przyznającej nagrody za promowanie miernot, mających kłopoty z posługiwaniem się poprawnie językiem polskim.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Kiedyś przeczytałem to
(nie pytać dlaczego! nie pytać!)
:
http://www.ha.art.pl/wydawnictwo/katalog-ksiazek/202-marta-dzido-malz.html
Brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
(swojo szoso autorka zastosowała niezwykle wyszukany chwyt marketingowy znany m.in. z gry komputerowej pt. "Pokémon!")
The author has edited this post (w 25.09.2013)
-- Przepraszam, czyje to mieszkanie?
-- Z tym kandelabrem?
-- Tak.
-- To moje.
-- Śliczne mieszkanie. Chyba ze trzy pokoje.
A ten walc?
-- To córeczka przy fortepianie.
-- A ten fotel?
-- To babcia w nim czyta gazety.
-- A ten kotek?
-- Wie pan, tak miło z kotkiem w domu.
Kot mruczy. A ja czytam wiersze poety.
Kochanowski. Zaznaczam, że nie pożyczam nikomu.
Bo bardzo lubię, proszę pana, w komplecie:
Rodzinę, książki, codzienny trud –
I na wczasy wyjechać w lecie.
A w domu trochę jabłek, trochę nut.
I w ogóle lubię patrzeć, gdy na wiosnę w kwiatach ziemia,
A jesienią słońce na klonach.
A tego wszystkiego byś nie miał,
Gdyby nie
Armia Czerwona.
Strzelam bez sprawdzania. Gałczyński. Zgadłem?
zaczarowany dorozkarz i komuna?
Niesamowite. On to napisał w 1949, pod tytułem „Rozmowa z przechodniem”.
Co on sobie myślał? Że opisuje normalne życie normalnego chłoporobotnika w PRL? Czy może przechodził akurat al. Róż i spotkał jakiegoś oprawcę po szychcie, śpieszącego obmyć ręce z płynów fizjologicznych?
Czy może srał im na łeb, żeby sprawdzić, jak daleko może się posunąć? "Ależ panie cenzorze, ja rozumiem że jest socjalizm, ale chyba wolno jeszcze czytać Kochanowskiego?"
Raczej było to na zasadzie:
-- Kochani, ja wam zawsze, wszystko, wyśpiewam!
Jak zresztą prawie wszyscy artyści.
Wierszyk został rychle strawestowany przez lud studencki:
Rozkwita biało pierwiosnka,
Rozkwita lipa zielona.
Wszystkiego tego byś nie miał, Gdyby nie Armia Czerwona.
Kołyszą się łany zboża,
kołyszą się krzaki malin.
Wszystkiego tego byś nie miał gdyby nie Lenin i Stalin.
Kołyszą się łany zboża,
po drodze idzie dziewczyna.
Nie wiedziałbyś co z nią zrobić, gdyby nie dzieła Lenina
Budują nam nowe domy
Budują nam nowe kina
Nic byście dzisiaj nie mieli Gdyby nie wojsko Stalina!
Leci samolot na niebie
Słowicze słychać już trele
Acha jaki piękny jest świat, ze Związkiem Radzieckim a czele!
I pięćdziesiąt kolejnych zwrotek, których nie pamiętam.