Tajemnica Donalda Tuska albo dlaczego PO przegra wybory.
Tusk umiał tak poniżać ludzi, że świadek zdarzenia miał wrażenie, jakby to on sam kogoś poniżał. Jego sykofanci naśladują swego guru ale tym razem to świadkowie czują się poniżani.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
No, a Kopacz, Komorov et consortes już nie. I to jest moim zdaniem ich szczęście.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_Johnson
"Zaledwie tydzień temu mówiłem w Klubie Ronina o zerwaniu przez PO z doktryną wizerunkową Tuska – „zawsze być pośrodku”. Przyciskając się do lewej ściany i przejmując oczekiwania skrajnej lewicy kosztem oddania PiS centrum, dała PO dowód, że nie marzy już o władzy, a tylko o tym, by być opozycją dość silną do zablokowania zmian w konstytucji, niezbędnych do okręcenia dopychanych teraz kolanem ustaw i nominacji. I że bardziej od wyniku tych wyborów zależy jej na tym, żeby nie mieć po lewej stronie konkurencyjnej opozycji. To już wyraźne przygotowania do próby powtórzenia przez Ewę Kopacz sukcesu Jarosława Kaczyńskiego, czyli przetrwania kadencji, a kto wie, czy nie dwóch, z dala od władzy.
To nawet ma sens, ale pętackie złośliwości wobec prezydenta elekta dają społeczeństwu sygnał, że PO będzie taką opozycją, jakiej właśnie społeczeństwo nie chce. Tańczącą z krzesłami, wyrywanymi złośliwie świeżo wybranemu prezydentowi i jego ludziom spod siedzeń.
Znowu jest to zerwanie z doktryną wizerunkową Tuska, inną, ale równie ważną, tą właśnie, że trzeba atakować tak, by sprawiać wrażenie zaatakowanego, i kopiąc pod stołem krzyczeć wniebogłosy „czemu mnie kopiesz, kiedy ja do ciebie z wyciągniętą ręką”?! Pewnie przy okazji rocznicy Powstania chciała PO pokazać swojemu elektoratowi, ze jest bojowa, silna, zdecydowana, że nie boi się ani biskupom, ani Dudzie napluć demonstracyjnie na buty. Pokazała że jest… no, znowu musze powtórzyć – po pętacku złośliwa i pozbawiona klasy.
Osobliwe wnioski musiała wyciągnąć z klapy Komorowskiego pani Kopacz, skoro stwierdziła, że kluczem do wyniku jesiennych wyborów będzie przyciągnięcie elektoratu Antyklerykalnej Partii Racja Kotlińskiego i Piotrowskiego. Tą decyzją przyklepała utratę przez PO władzy. Decyzja o powrocie do polityki kłócenia się z prezydentem o krzesła może przyklepać utratę przez PO także szansy na bycie znaczącą i poważną opozycją. I faktyczny „Budapeszt nad Wisłą”, czyli już nie tylko rządzącą, ale konstytucyjną większość dla PiS."
http://ziemkiewicz.dorzeczy.pl/id,6849/Taniec-z-krzeslami.html
- prawica 23% (2001)
- liberałowie 13,5% (1997)
- lewica 13% (2007)
- ludowcy 7,5% (1997)
Mo a do tych liberałów (13,5 proc.) to kto się zalicza?
Jeżeli chodzi o siły zła, to zależy im na ilości dusz potępionych - a jakość (czyli całkowite oddanie się w służbę danej duszy) jest tylko środkiem do celu ilościowego (taki zaprzedany wiele dusz pociągnie za sobą do piekła)
W 1997 r. z liberalnymi hasłami startowała tylko UW, wiadomo, że część obecnej PO była w AWS, ale sama AWS raczej głosiła chadecko-konserwatywne hasła. Jakieś głosy liberalne mogły na AWS paść, ale równie dobrze mogły paść nieliberalne głosy na UW.
Paradoks taki, że jak uzyskali najgorszy wynik w historii, to w praktyce rządzili.
i
UPR to raczej "swój świat", nie sądzę, żeby był sens rozpatrywać ich razem z tamtymi, bo poza epizodem z 2001 r. nic ich nie łączyło, nie było też raczej tak, że sobie wzajemnie zabierali głosy.