Kazanie
Moi drodzy. Umiłowani. Musimy zająć się tak trudnym tematem jak uznanie kogoś za taką samą istotę jak my. Nie możemy pozwolić, aby poczuł się smutny, aby poczuł się szkalowany, albo co gorsze odtrącony. Powinniśmy zdać sobie sprawę jak rani go mowa nienawiści wytykająca mu wszelkie postępki, które nam, chrześcijanom również nie są obce. Jak bolesne musi być czytanie o sobie, że jest się wręcz uosobieniem zła. Jak bolesne jest traktowanie go jako odnośnika po którym zacierają się już granice wyobraźni. Czynienie go z góry strażnikiem miejsc nieprzyjemnych.
Podli ludzie piętnują go przykrymi wizerunkami. Przyprawiają mu na nich elementy, których sami mieć nie chcą. Co jeszcze trzeba zrobić, żeby przelała się czara goryczy?
Utożsamianie z karą. Przypisywanie mu roli kusiciela, namawiającego innych do upadłości. Do grzechu.
Gdzie jest wasza chrześcijańska tolerancja? Przecież to nie jego wina, że upadł. Pan Bóg stworzył go z taką skłonnością, a on po prostu czynił Jego Wolę. Postawmy się na jego miejscu.
Jak smutno musi mu być, gdy czyta o sobie takie przykre rzeczy. A przecież to właśnie jego inność wyróżnia go spośród nas. Czy koniecznie musimy dotykać go boleśnie naszą ksenofobią? Naszą nietolerancją? Winniśmy mu przeprosiny. Powinniśmy wręcz prosić o przebaczenie. Szczególnie ci, którzy na co dzień się odżegnują od jego dzieł, od jego praktyk.
Już na samym początku Świętej Księgi Bóg czyni z niego istotę upadłą. Pełzającą. Mimo dobrych niewątpliwie intencji przyczynia się do ludzkiego grzechu i sprowadza wygnanie na Adama i Ewę. Ale sam też odnosi obrażenia. Cierpi musząc pełzać i cierpi też z powodu nienawiści rzuconej między niego a niewiastę. Ale co on winien? Chciał dobrze dla nas. Tak dla nas.
Postanówmy tutaj. W cichości naszych duszy, że w nadchodzącym tygodniu sprawimy mu jakąś przyjemność. Poczujmy się lepsi.
Podli ludzie piętnują go przykrymi wizerunkami. Przyprawiają mu na nich elementy, których sami mieć nie chcą. Co jeszcze trzeba zrobić, żeby przelała się czara goryczy?
Utożsamianie z karą. Przypisywanie mu roli kusiciela, namawiającego innych do upadłości. Do grzechu.
Gdzie jest wasza chrześcijańska tolerancja? Przecież to nie jego wina, że upadł. Pan Bóg stworzył go z taką skłonnością, a on po prostu czynił Jego Wolę. Postawmy się na jego miejscu.
Jak smutno musi mu być, gdy czyta o sobie takie przykre rzeczy. A przecież to właśnie jego inność wyróżnia go spośród nas. Czy koniecznie musimy dotykać go boleśnie naszą ksenofobią? Naszą nietolerancją? Winniśmy mu przeprosiny. Powinniśmy wręcz prosić o przebaczenie. Szczególnie ci, którzy na co dzień się odżegnują od jego dzieł, od jego praktyk.
Już na samym początku Świętej Księgi Bóg czyni z niego istotę upadłą. Pełzającą. Mimo dobrych niewątpliwie intencji przyczynia się do ludzkiego grzechu i sprowadza wygnanie na Adama i Ewę. Ale sam też odnosi obrażenia. Cierpi musząc pełzać i cierpi też z powodu nienawiści rzuconej między niego a niewiastę. Ale co on winien? Chciał dobrze dla nas. Tak dla nas.
Postanówmy tutaj. W cichości naszych duszy, że w nadchodzącym tygodniu sprawimy mu jakąś przyjemność. Poczujmy się lepsi.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz