Złoto dla zuchwałych 2.0
W Wałbrzychu znaleziono pociąg z IIWŚ.
Podobno ze złotem.
Znaleziono na 99%.
Ale na 100% to chęć do współudziału w ewentualnych precjozach przewożonych przez ten pociąg zgłosiły Niemcy, Rosja i Izrael.
Milusińscy.
Podobno ze złotem.
Znaleziono na 99%.
Ale na 100% to chęć do współudziału w ewentualnych precjozach przewożonych przez ten pociąg zgłosiły Niemcy, Rosja i Izrael.
Milusińscy.
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Piątkowo- spiskowo w sprawie złotego pociągu. Otóż możliwe, że termin odkrycia jest nieprzypadkowy i ,bynajmniej, nie związany z kampanią wyborczą.
Najpierw jednak drobne wprowadzenie.
W otóż sytuacja archeologów-amatorów, nazwyanych niekiedy "poszukiwaczami skarbów" jest w Polsce mocno skomplikowana. W myśl prawa bowiem wszystkie zabytki przeszłości znajdujące się w ziemi stanowią własność państwa, a na poszukiwanie ich konieczne jest posiadanie odpowiednich zezwoleń. To akurat normalne i sensowne. Tyle, że brak jasnych regulacji dotyczących tego, czy, kiedy i jaką część znaleziska może taki poszukiwacz zatrzymać, a także kwestia "znaleźnego" za artefakty oddawane państwu. Jednocześnie - m.in na skutek działania hien, którym zdarzało się ponoć podczas poszukiwań rozkopywać wojenne groby, czy wandali niszczących zabezpieczone wykopaliska - zawodowi archeolodzy czy historycy odnoszą się do amatorów z daleko posuniętą rezerwą. W przypadku artefaktów o potencjalnie dużej wartości rezerwa to dodatkowo wzrasta.
W środowisku tym, od dawna odpowiednikami "zginionej arki" są bursztynowa komnata i właśnie "złoty pociąg". Zwłaszcza ten ostatni pobudza wyobraźnię, nawet nie z powodu spodziewanej wartości co ze względu na fascnujące pytanie "Jak można skutecznie schować skład 4-5 około 20m wagonów". Pojawiały się różne, mniej lub bardziej fantastyczne koncepcje:
że "pociąg" był po prostu elementem dezinformacji, a bezwartościowe wagony po prosty porozdzielano do różnych składów
że zaraz po wojnie został przejęty przez NKWD i wyjechał do ZSRR
że Werhwoltowcy "rozdyspersowali" zawartość na szereg małych skrytek
itd itp.
Generalnie jednak rosnąca po 1989 popularność zgłębiania historii i działalność archeologów amatorów, dysponujących coraz lepszą wiedzą i sprzętem tylko zdziwienie pogłębiały. Często można było się spotkać z opiniami, że "pociąg" - jeżeli w ogóle był jest już odnaleziony, tylko znalzcy czekają na wyklarowanie się sytuacji prawnej. Ta jednak się nie zmieniła - dlaczegoż zatem ktoś miałby wyrwać się z odkryciem teraz? Trzeba szukać gdzie indziej.
I tu dochodzimy do, być może kluczowego pojęcia "LIDAR". Jest to rozwijana od mniej więcej dekady technologia z grupy remote sensing polegająca na skanowaniu terenu podczepionym do statku powietrznego laserowym skanerem 3D. Tak jak na poniższym obrazkach.
Wyniki takiego skanowania po odpowiedniej obróbce dają między innymi efekt wirtualnego "usunięcie pokrywy roślinnej" co demonstrują obrazki poniżej:
Takie "oczyszczone" obrazy to gradka nie tylko dla geomorfologów, którzy mogą wykrywać trudne do innego stwierdzenia elementy mikrorzeźby, ale też dla archeologów. Często bowiem pokazują, że niewielkie, niewidoczne na panchromatycznych zdjęciach lotniczych, nieregularności terenu tworzą uporządkowane struktury.
W taki właśnie sposób LIDAR-owskie dane pozwoliły na odkrycie sladów wielu założeń budowlanych czy obronnych niewidocznych "nieuzbrojonym" okiem. Ale jaki to ma związek ze "złotym pociągem"?
Ano taki, że odpowiednia analiza takich map może znacznie ułatwić, odkrywanie śladów dróg, torów czy pochylni, zacieranych w latach 40, gdy o LIDARowej technologii niekomu sie nie śniło. Sam ze dwa razy podczas zajęć pozwoliłem sobie na uwagę, że po zeskanowaniu Sudetów można będzie liczyć na istotny wzrost wiedzy na temat projektu "Riese", a niewykluczone, że i odnalezienie "złotego pociągu". I tu dochodzimy do koincydencji: otóż od kilku miesięcy udostępniane są LIDAR-owe dane dla Polski. Komercyjnie za ogromne pieniądze, instytucjom naukowym nieodpłatnie. Przy czym w przypadku tych ostatnich, umowy licencyjne, za niezgodne z deklarowanym wykorzystanie takich danych, przewidują drakońskie (do ponad mln zł) kary, czy też "nawiązki". A lipiec i sierpień to czas gdy cześć pracowników uczelni ma więcej czasu i może sobie dostępnymi danymi "poobracać".
Dlatego wcale bym się nie zdziwił, gdyby "złoty pociąg" został odkryty przez analizę LIDAR-owych map, a opowieść o strzegącym tajemnicy esesmanie to tylko zasłona pozwalająca uniknąć problemów prawnych wynikających z nielicencjonowanego wykorzystania danych. Pokrewna teoria spiskowa, to taka, że osoby znające z innych źródeł położenie pociągu, znając możliwości LIDAR-u postanowiły zagrać va'banque w obawie, że komputerowi archeolodzy je wyprzedzą..
Btw. jeśli to się skończy happy endem, to - cóż to fantasrtyczny temat na powieść! Frederic Forsythe dałby radę.
oni chca co ich - i skarb i długi
Otóż miał on pracować z niepospolicie chciwym facetem, no i kiedyś gdy byli większą grupą w delegacji, J. postanowił sobie zażartować i po wyjściu ze sklepu zawołał
- Tu leży 100zł nie zgubił który?!
Rzuty okiem na portfele, przeczące kręcenie głowami i nagle deklaracja K.
- To chyba moje, widzę, że wypadło...
- W dwu pięćdziesiątkach zgubiłeś?
- Tak. Dokładnie tak!
- No to nie Twoje bo ja w jednym kawałku znalazłem....
-
2. POdobno to jedyny w którym Efka Kopaczowa nie stawiała loda
3. "Wykopie sie" PO przegranych wyborach i .................
4. Będzie można POwiedzieć że złoto było ale PiS już ukradł.
Tyle w dentej tomacie
a z tego o tu niektoe´rzy pisza wynika, ze pociag moze i nasz ale jego zawartosc...no!
http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/bogdan-musial-to-polska-wasnosc_670315.html
http://www.welt.de/politik/ausland/article157707682/Die-Suche-nach-dem-Goldzug-der-Nazis-in-Hitlers-Garage.html
to otwiera ciekawą dyskusję o spadkobiercach
oczywiście czysto teoretyczną dyskusję, bo w tym wypadku (jeśli się mylę, proszę mnie poprawić) działa prawo RP o państwowej własności znaleziska archeologicznego