Warto sie zbroic ale wiadomo, ze nasza armia bedzie zawsze mniejsza, slabsza itd. Jesli kraj znowu zostanie zrownany z ziemia, elity wybite, to nie dogonimy juz nigdy nikogo.
EDIT: to nie jest 1939 r. Istnieja podsluchy, wywiady, szpiedzy, zdjecia satelitarne. O ew. wojnie nasi sojusznicy powinni wiedziec wczesniej niz my i byc przygotowani, Tym razem nie powinnismy sie nabrac na Sitzkrieg. Nie uwierzycie ale cynizm zdecydowanie wygrywa. To nie Francuzi emigruja do Polski. Anglicy tez nie.
EDIT2: w czasie zaborow polska kultura przetrwala, obecnie mam wrazenie, ze ginie ona mimo "25 najlepszych lat", narod (o ile istnieje, niektorzy twierdza, ze spoleczenstwo nie istnieje) jest sklocony, co bedzie teraz czyms co podtrzyma narodowa tozsamosc? I jaka jest narodowa tozsamosc? Nowy samochod co 2 lata? Ja po prostu nie rozumiem. Na fR pytalem co to znaczy byc Polakiem i nikt wprost nie odpowiedzial. Byc moze ostatecznym celem jest zniszczenie panstw narodowych.
"Bycie Polakiem" - he he - polega na nieustającej walce o możliwość bycia Polakiem. Od tysiąca lat jesteśmy najeżdżani i napadani, jak nie militarnie, to gospodarczo. Cholera, przeciez nawet Szwedzi tu byli pod Częstochową, przepłynąwszy - jakby nie było - morze! Germanie, Rosjanie, Turcy i Tatarzy, Czesi nawet biegali po "naszej" ziemi. Chyba tylko Murzynów Bantu tutaj nie było w znaczącej ilości... I kosmitów. Po tzw. "przemianach ustrojowych" w '89 należało lwią część przemysłu przestawić na produkcję uzbrojenia, miast wyprzedawać się za bezcen i teraz zastanawiać jak "wyjąć rękę z nocnika". Dawno mielibyśmy bombę atomową, doskonale wyszkoloną armię gotową do mobilizacji, a na światowych ruchawkach sakwa dochodu narodowego by sie pasła że ho ho! Wracając do pytania - "bycie Polakiem" to na pewno nie dęte słowa o niepodległości, nie umieranie na jakichś kolejnych frontach, nie emigracja zarobkowa i nie zgoda na zlicytowanie za bezcen swojego majątku. Z przykrością stwierdzam że to brak zdolności przewidywania, niewłaściwe wybory, utrata tożsamości kulturowej czyli w jednym słowie rzecz ujmując - głupota...
Polska przetrwa jesli Polakom będzie się chcialo żyć to jest mieć dzieci i zachować tożsamość narodową. Minimum to zachowanie języka i pamięci historycznej, a szerzej kultury czego bez odwołania do katolicyzmu tutaj zrobić się nie da. Odwoływanie się do masonów osiemnastowiecznych i walk "za wolność nasza i waszą" tych korzeni nie zastąpi. To już prędzej model model wielokulturowej i wielowyznaniowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jednak i ona była oparta na katolicyźmie jako wyznaniu wiodącym, a nie żadnym tam multikulti czy protestantach i Żydach, których nikt nie mordował.
Nie bardzo mamy komu oddać tę naszą narodową tożsamość i przez kogo być znowu podbici i zniewoleni. Tym którzy nam zagrażali przez wieki nie chce się życ jeszcze bardziej niż nam. Niemcy i Rosjanie nawet jakby nas teraz znowu podbili to za dwa pokolenia wymrą. Nie sądzę aby im się chciało ginąć masami aby nas podbić gdybyśmy się trochę opierali. Prawdziwe niebezpieczeństwo to to, że oni się prędzej zislamizują niż zbiednieją i osłabną i zanim nam się znowu zachce żyć, szczególnie miec dzieci. Jak nas kto zaleje to Turcy z Berlina i Azerowie z Moskwy. Mamy jeszcze trochę czasu na przygotowanie się na tę ewentualność.
Rafale,a kogo dzisiaj stać na "manie" dzieci? Nie pamiętam liczb w tej chwili, ale wskaźnik dzietności Polek jest wyższy na Wyspach niż w Polsce. Jak myślisz - dlaczego? Zwierzęta równiez się nie rozmnażają gdy nie ma czym potomstwa wykarmić...
Za "komuny" byla bieda ale dzieci sie rodzily. Istnieje brak poczucia bezpieczenstwa i nacisk spoleczny na preznosc, efektywnosc, niezaleznosc za kazda cene. To sie nijak z dziecmi nie laczy. Chyba, ze chcemy i wyrzadzic krzywde albo jestesmy az tak bogaci zeby wynajac opiekunke na caly dzien.
Niemanie dzieci ma niewiele wspólnego z dobrobytem. Gdyby miało Afganistan by dawno wymarł. To jest w głowach, a jeszcze bardziej w sercach. Naród umiera jeśli chce umrzeć. (Zakładam, że masowe ludobójstwo już się w historii nie powtórzy)
Zdumiewacie mnie... Nikt z wyobraźnią nie pozwoli sobie na kilkoro dzieci, skoro ma trudności z wykarmieniem i ubraniem jednego czy dwojga. Rdr, za "komuny" to ja doskonale pamiętam kolegów i koleżanki z rodzin wielodzietnych, gdzie na dodatek albo brakowało ojca, albo też pił. Tyle że wtedy takie dziecko miało obiady w szkole i drugie sniadanie finansowane przez Komitet Rodzicielski, a Opieka Społeczna nie spławiała klienta jałmużną starczającą 7 osobom na przeżycie ledwo tygodnia. No i dzieci za byle co nie zabierano do domów dziecka, ani też nie eksmitowano ludzi na bruk z powodu niezapłacenia czynszu. Ani nie chwale tamtego systemu, ani nie ganię - stwierdzam pamietane fakty jeno. BTW conajmniej kilkoro z mego ówczesnego ubogiego koleżeństwa jest obecnie wartościowymi ludźmi, czyli owe "inwestycje" PRL-u okazały sie rozsądne i opłacalne.
Phamtomie@ Moja prababcia mawiała że żłobki Hitler wymyślił. Miała sześcioro dzieci na długo przed Hitlerem, bez zasiłków, systemu emerytalnego oraz majątku. Nie miała pieniędzy, ale miała wiarę. Mnie jest łatwiej bo nie mam problemów finansowych. Mam troje dzieci (jedno w niebie) i żałujemy z żoną że tak mało. Za późno zmądrzelismy.
Phantom napisal(a): Zdumiewacie mnie... Nikt z wyobraźnią nie pozwoli sobie na kilkoro dzieci, skoro ma trudności z wykarmieniem i ubraniem jednego czy dwojga. Rdr, za "komuny" to ja doskonale pamiętam kolegów i koleżanki z rodzin wielodzietnych, gdzie na dodatek albo brakowało ojca, albo też pił. Tyle że wtedy takie dziecko miało obiady w szkole i drugie sniadanie finansowane przez Komitet Rodzicielski, a Opieka Społeczna nie spławiała klienta jałmużną starczającą 7 osobom na przeżycie ledwo tygodnia. No i dzieci za byle co nie zabierano do domów dziecka, ani też nie eksmitowano ludzi na bruk z powodu niezapłacenia czynszu. Ani nie chwale tamtego systemu, ani nie ganię - stwierdzam pamietane fakty jeno. BTW conajmniej kilkoro z mego ówczesnego ubogiego koleżeństwa jest obecnie wartościowymi ludźmi, czyli owe "inwestycje" PRL-u okazały sie rozsądne i opłacalne.
Święte słowa. Wychowuje trójkę i jedyny problem jaki mam każdego dnia to brak kasy. Chociażby wyprawka do szkoły. W moim przypadku to pożyczenie 500zł, a to pierwsze dziecko i podręczniki są za darmo w 1 klasie. W późniejszych klasach to znacznie więcej. W Afganistanie też trzeba tyle na wyprawkę? Ja muszę dziecko posłać do szkoły, ładnie ubrać, bo inaczej zainteresuje się mną opieka społeczna. Kolejna rzecz to ostracyzm społeczny. Pewna grupa ludzi nie akceptuje rodzin wielodzietnych i zachowuje się agresywnie.
Serdeczny gitfunfel szwagra ma już teraz 4 dzieci, najstarsze 12, młodsze prawie 11 a potem dłuższa przerwa. Ułożył sobie pracę w Norwegii no i pomyśleli że tam się osiedlą. Okazało się, że tam jest takie prawo że 12-letnie dziecko musi mieć swój własny pokój, ergo albo od razu wynajmą 4 pokoje albo za chwilę kolejna przeprowadzka. Przeprowadzka nic strasznego, ale weź tam znajdź mieszkanie 4 pokojowe w ludzkiej cenie. No i takto, najpierw rodzina w rozłące bo tata się ustawia, teraz rodzina w rozłące bo opieka społeczna czycha.
a ja uwielbiam te zawody w zmaganiu sie z codziennością jako rodzina wielodzietna otrzymuje od państwa troszkę ponad 10 zł/dobę ale dzięki mnie i mojej rodzinie ma utrzymanie rój urzędników i pracowników - od MOPSu, przez Służbę Zdrowia, po Szkolnictwo tak że nie narzekajcie i nie miejcie kompleksów, trzeba być dumnym z funkcji jaką się pełni w społeczeństwie - niedocenianą, niezauważaną, pomijaną
No dobra wielodzietni wiem. System III RP, szczególnie podatkowy, prawo pracy i praktyki pracodawców oraz system zabezpieczeń społecznych są wybitnie antyrodzinne. Głosujmy na PiS i to zmieńmy. W międzyczasie rodzina, parafia, małe wspólnoty i przyjaciele. Nie zostawią was nawet jak państwo z wami walczy.
Rafał napisal(a): No dobra wielodzietni wiem. System III RP, szczególnie podatkowy, prawo pracy i praktyki pracodawców oraz system zabezpieczeń społecznych są wybitnie antyrodzinne. Głosujmy na PiS i to zmieńmy. W międzyczasie rodzina, parafia, małe wspólnoty i przyjaciele. Nie zostawią was nawet jak państwo z wami walczy.
Nie spotkałem rodziny wielodzietnej mię będącej za PiS w tych wyborach, poza komuchami.
E, są takie. Np. całe klony Wielowieyskich. Nigdy nie byli komuchami, to czysta UDecja a obecnie najwierniejszy elektorat PO. No i im podobni. Acha, katolicy.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): No i min. Szczurek z piątką drobiazgu.
To jest mój ulubiony typ człowieka - chodząca poczciwość i życzliwość, zawsze można na niego liczyć. Nigdy nie odmówi pomocy przy miażdżeniu palców i wyłupywaniu oczu, jeśli go tylko kolega poprosi.
Losie ludzie gupie som i ambicja oraz głód poklasku czasami im rozum odbiera. Jakem był młody to ze dwa razy Opatrzność mnie ustrzegła przed przyjęciem propozycji wysokourzędniczej (no nie ministerialnej) z ręki zaprzyjaźnionej ale po komuszej stronie zaangażowanej. Mogę więc taką chwilę słabości zrozumieć. A jak już przyjmą to brną. To nie jest usprawiedliwienie, za błędy się płaci.To jednak troche tłumaczy obecność pewnej ilości przyzwoitych ludzi po niewłaściwej stronie.Pewnie i tak ze Szczurkiem jest. Przeciez w bankowosci mógł znacznie więcej zarobić i pewnie zarabiał więc nie o kasę szło.
No takim optymistą nie jestem. Napisałem o co prawdpodobnie.O sławę, o chwałę o poklask, o notki w "Who i who", o błyski fleszy w Davos i rząd mikrofonów przed nosem w Brukseli i na wszystkich monitorach TVN w recepcjach wielkiej czwórki i zarządów banków.
Po prostu - tacy ludzie kierują się odruchami a nie zasadami i dlatego są tymi najgorszymi ze złych. Bo esesmana będziemy się bać im bardziej będzie on koleżeński, odważny i inteligentny, prawda? Esesman tchórzliwy i głupi jest mniej groźny.
Komentarz
Jesli kraj znowu zostanie zrownany z ziemia, elity wybite, to nie dogonimy juz nigdy nikogo.
EDIT: to nie jest 1939 r. Istnieja podsluchy, wywiady, szpiedzy, zdjecia satelitarne. O ew. wojnie nasi sojusznicy powinni wiedziec wczesniej niz my i byc przygotowani, Tym razem nie powinnismy sie nabrac na Sitzkrieg. Nie uwierzycie ale cynizm zdecydowanie wygrywa. To nie Francuzi emigruja do Polski. Anglicy tez nie.
EDIT2: w czasie zaborow polska kultura przetrwala, obecnie mam wrazenie, ze ginie ona mimo "25 najlepszych lat", narod (o ile istnieje, niektorzy twierdza, ze spoleczenstwo nie istnieje) jest sklocony, co bedzie teraz czyms co podtrzyma narodowa tozsamosc? I jaka jest narodowa tozsamosc? Nowy samochod co 2 lata? Ja po prostu nie rozumiem. Na fR pytalem co to znaczy byc Polakiem i nikt wprost nie odpowiedzial. Byc moze ostatecznym celem jest zniszczenie panstw narodowych.
Cholera, przeciez nawet Szwedzi tu byli pod Częstochową, przepłynąwszy - jakby nie było - morze! Germanie, Rosjanie, Turcy i Tatarzy, Czesi nawet biegali po "naszej" ziemi. Chyba tylko Murzynów Bantu tutaj nie było w znaczącej ilości... I kosmitów.
Po tzw. "przemianach ustrojowych" w '89 należało lwią część przemysłu przestawić na produkcję uzbrojenia, miast wyprzedawać się za bezcen i teraz zastanawiać jak "wyjąć rękę z nocnika". Dawno mielibyśmy bombę atomową, doskonale wyszkoloną armię gotową do mobilizacji, a na światowych ruchawkach sakwa dochodu narodowego by sie pasła że ho ho!
Wracając do pytania - "bycie Polakiem" to na pewno nie dęte słowa o niepodległości, nie umieranie na jakichś kolejnych frontach, nie emigracja zarobkowa i nie zgoda na zlicytowanie za bezcen swojego majątku. Z przykrością stwierdzam że to brak zdolności przewidywania, niewłaściwe wybory, utrata tożsamości kulturowej czyli w jednym słowie rzecz ujmując - głupota...
Nie bardzo mamy komu oddać tę naszą narodową tożsamość i przez kogo być znowu podbici i zniewoleni. Tym którzy nam zagrażali przez wieki nie chce się życ jeszcze bardziej niż nam. Niemcy i Rosjanie nawet jakby nas teraz znowu podbili to za dwa pokolenia wymrą. Nie sądzę aby im się chciało ginąć masami aby nas podbić gdybyśmy się trochę opierali. Prawdziwe niebezpieczeństwo to to, że oni się prędzej zislamizują niż zbiednieją i osłabną i zanim nam się znowu zachce żyć, szczególnie miec dzieci. Jak nas kto zaleje to Turcy z Berlina i Azerowie z Moskwy. Mamy jeszcze trochę czasu na przygotowanie się na tę ewentualność.
Nie pamiętam liczb w tej chwili, ale wskaźnik dzietności Polek jest wyższy na Wyspach niż w Polsce. Jak myślisz - dlaczego?
Zwierzęta równiez się nie rozmnażają gdy nie ma czym potomstwa wykarmić...
Rdr, za "komuny" to ja doskonale pamiętam kolegów i koleżanki z rodzin wielodzietnych, gdzie na dodatek albo brakowało ojca, albo też pił. Tyle że wtedy takie dziecko miało obiady w szkole i drugie sniadanie finansowane przez Komitet Rodzicielski, a Opieka Społeczna nie spławiała klienta jałmużną starczającą 7 osobom na przeżycie ledwo tygodnia. No i dzieci za byle co nie zabierano do domów dziecka, ani też nie eksmitowano ludzi na bruk z powodu niezapłacenia czynszu.
Ani nie chwale tamtego systemu, ani nie ganię - stwierdzam pamietane fakty jeno. BTW conajmniej kilkoro z mego ówczesnego ubogiego koleżeństwa jest obecnie wartościowymi ludźmi, czyli owe "inwestycje" PRL-u okazały sie rozsądne i opłacalne.
Kolejna rzecz to ostracyzm społeczny. Pewna grupa ludzi nie akceptuje rodzin wielodzietnych i zachowuje się agresywnie.
jako rodzina wielodzietna otrzymuje od państwa troszkę ponad 10 zł/dobę
ale dzięki mnie i mojej rodzinie ma utrzymanie rój urzędników i pracowników - od MOPSu, przez Służbę Zdrowia, po Szkolnictwo
tak że nie narzekajcie i nie miejcie kompleksów, trzeba być dumnym z funkcji jaką się pełni w społeczeństwie - niedocenianą, niezauważaną, pomijaną