Powstanie listopadowe
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):I w tymże celu sejm przegłosowuje decyzje o detronizacji Mikołaja i mobilizacji armii?Nie no tak, ale to się zamknęło w ciągu Nocy Listopadowej. Zaraz potem przywództwo powstania przejęły elity, które przejęte byłe głównie tym, żeby sobie nie popsuć stosunków z Konstantym.extraneus napisal(a):
No, jeśli mię pamięć nie zmyla, to tam była; kanoniczna była wersja o naszprycowanych młokosach z poduszczenia masońskiego prowadzących legalne państwo polskie ku zagładzie.
Zaprawdę, gdyby zamiast 7 generałów wystrzelano tak ze 107, a dowództwo objęli Bem z Prądzyńskim, to inaczej śpiewałyby niewzruszone prawa konieczności historycznej, oj cieniej!
Zresztą, odpowiedzmy sobie szczerze, czy w przypadku objęcia władzy przez Bema i Prądzyńskiego istniały w ogóle szanse na wygranie wojny nie z przysłanym tu rosyjskim korpusem, ale ze wszystkimi siłami 3 czarnych orłów? Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że powstanie niepodległego państwa polskiego z ziem Kongresówki byłoby wystarczającym wywróceniem polityki równowagi w Europie, żeby Metternich się tym zainteresował?
Cytat z tematu humer, ale było coraz bardziej poważnie, więc tu wyniosłem.
PS. jak ktoś mnie nie lubi, ale temat go interesuje - nie widzę przeszkód, pisać!
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
ps
I czemu nie dołaczyć proszę do podobnego wontasa na temat co by było gdyby nie było PW w 1944. Bo w sumie jak się gdyba to gdybać na całego!
Miało się to odbyć w tą deseń, że oczekiwana pomoc rosyjska dla pozostałych czarnych orłów nie nadejszła, bo się zabawiała nade Wisłą.
Z tegoż jednakowóż wniosek taki płynie, że orły owe miały dość zabawy gdzie indziej, żeby w Polszy nie mieszać...
Nie wiemy, co by było, gdyby militarnie poszło lepiej.
Przy innych decyzjach - niezależnie od szczebla powstanie mogło się powieźć albo nie. I zwolennicy wszystkich wariantów tego "co by było gdyby" mieli na poparcie swoich tez niepodważalne argumenty. Tyle, że adwersarze uważali je za bezsensowne.
Od tamtej pory, na wszelkie "gdybania" dotyczące historii reaguję katarem, wysypką oraz suchym kaszlem.....
- zabrano kawał terytorium państwu, które w ogóle się nie liczyło w politycznych układankach
- nie stwarzało to zagrożenia terytorialnego dla żadnego innego państwa
Sytuacja potencjalnej Polski byłaby zupełnie inna.
Dalej, odnośnie PW. Nieprzypadkowo "wygrywacze" powstania listopadowego stoją w tej samej lidze, co "obłędowcy". Piszą swoje alternatywne historie i "wiedzą lepiej" niż ludzie z epoki. Na papierze są debeściakami.
Co ciekawe, najbardziej znany wygrywacz na długo przed Zychowiczem sformułował postulat sojuszu z Hitlerem i zdobył z nim Moskwę...
"Nec Hercules contra plures"
:-q
Natomiast co do rozszerzenia na wschód itd. kwestia samego sukcesu militarnego i tak jest wtórna wobec kwestii geopolitycznej. Wydaje się, że nawet przy założeniu słuszności całej opcji powstańczej (która w perspektywie ogólnohistorycznej i tego jak wreszcie odrodziła się Polska może być uznana za nietrafną) były lepsze momenty na wybuch powstania (np. wiosna ludów czy wojna krymska)
A, czarta tam! Perfidny Albion i podczas krymskiej wojny miał(by) nas w tym samym ciepłym i wilgotnym miejscu co zwykle.
Dojszłem właśnie do wniosku, że jedynie wojna powszechna ludów mogłaby była przywrócić Polszcze wolność, nadto rozkładający karty postępowy prezydent jakiegoś światowego mocarstwa o prometeicznym zacięciu.
I śmiem twierdzić, że dla powstania takiego mocarstwa konieczny był polski czyn zbrojny w XIX w., który przeorał sumienia całej Europy Wschodniej i, jak sądzę, także znacznej części Ameryki Północnej, która zresztą zawsze była trochę Polską, nawet flagę mają zgapioną z Ziemi Sandomierskiej.