Nowa konstytucja zostanie uchwalona
Z parówkowni, więc bez linki. Wywiad z Tadeuszem Aziewiczem.
Jako poseł czwartej już kadencji pamięta pan podobne noce w Sejmie?
Nie. Mam złe wspomnienia z kadencji 2005-2007, która zaistniała w mojej pamięci jako czas funkcjonowania od przerwy do przerwy. To była moja pierwsza kadencja w Sejmie, przyszedłem z samorządu i chciałem pracować. Pamiętam, jak bardzo rozbijało to wewnętrznie, gdy człowiek przychodził cały gotowy do pracy i nagle okazywało się, że nie pracujemy, bo marszałek ogłasza kolejne przerwy. A my snujemy się po Sejmie. I to wraca, tylko w dużo brutalniejszym stopniu. I w bezczelnym charakterze. To wygląda fatalnie. Nie pamiętam czegoś podobnego. I myślę, że to nie koniec.
Co było najgorsze tej nocy?
Nawet trudno powiedzieć, bo to wszystko, co teraz dzieje się w Sejmie już powoli staje się standardem. Boję się, że powoli możemy do tego przywyknąć. Ta narastająca bezczelność. I argumentacja, że wygraliśmy wybory to możemy wszystko. Potężna odpowiedzialność spoczywa na marszałku Marku Kuchcińskim. On jest twarzą tego wszystkiego, choć wszyscy wiemy, że nie on podejmuje decyzje. Ale to on ponosi odpowiedzialność za przesuwanie posiedzeń, za wprowadzane przerwy. Tak nie można pracować.
Czyli jak pracujecie? Na czym polega różnica?
Nie jesteśmy nawet w stanie przeczytać projektów ustaw. Wyjeżdżając na sesję Sejmu nie wiem właściwie nic o tym, co będę robił. Nie wiem, kiedy wracam, którego dnia i o której są głosowania. Przyjeżdżając tutaj nie miałem w porządku obrad ustawy medialnej. A to przecież niezwykle ważna ustawa! Może w Nowy Rok trzeba będzie coś robić? Nie wiemy. Taki tryb praktycznie uniemożliwia jakąkolwiek sensowną pracę. Przecież podstawowym prawem posła powinno być zapoznanie się z każdym projektem ustawy. A tu w końcu rozmawiamy naprawdę o projektach strategicznych, które przesądzą o sytuacji naszych mediów, naszej gospodarki, być może na lata.
Za rządów PO było inaczej?
Aniołami nie byliśmy. To normalne, że ten kto rządzi spieszy się z pewnymi ustawami, zdarzało się, że projekty były w szybkim trybie przepychane. Ale jest też kwestia skali. Teraz weszliśmy w zupełnie inną jakość. Czegoś takiego PO nie robiła. Aniołów nie ma w polityce. Przez 25 lat Sejm pewnie różne rzeczy widział, ale czegoś takiego, jak to co teraz się dzieje, nie pamiętam.
Jaka atmosfera panuje w sejmowych korytarzach? Jak posłowie PiS zachowują się w kuluarach?
Zamykają się w podgrupach, widać, że to jest klan. Nie chcę nikogo obrażać, ale mam wrażenie, że w efekcie dużego sukcesu wyborczego Jarosław Kaczyński wprowadził do Sejmu całą masę bardzo przeciętnych osób, dla których to, że są w Sejmie stanowi potężny awans społeczny, również w wymiarze materialnym. Mam wrażenie, że nawet podświadomie ci ludzie będą szukali uzasadnień dla takiego zachowania, jakie w tej chwili preferują, bo dla nich to teraz niemal dotknięcie Pana Boga. Nie widzę grup, po których byłoby widać, że próbują samodzielnie myśleć. Widać raczej spoglądanie na lidera.
Ale rozmawiają z Państwem?
W sprawach merytorycznych nie rozmawiają. Oni się zamykają, chodzą w swoich stadach, ewentualnie jak ktoś próbuje nawiązać kontakt to słyszy banalne odpowiedzi.
A na poziomie stołówki?
Nie jesteśmy niegrzeczni wobec siebie. Zdarzają się wyjątki, ale generalnie jakaś kindersztuba obowiązuje. Raczej wtedy nie rozmawia się o sprawach, które nas różnią. Przepraszam, rozmawiam trochę w sposób nieskoordynowany, bo poszedłem spać o 3, a za chwilę, o 8, muszę być na posiedzeniu komisji. Tu, w tym momencie, powinni być różni eksperci, ale kto ich nagle ściągnie na 8 rano? To też pokazuje obniżenie jakości tworzenia prawa. Ale myślę, że PiS zapłaci za to ogromną cenę. Nie wierzę, żeby Polacy chcieli akceptować tego rodzaju politykę.To straty, które poniesiemy jako państwo i naród. I albo będą nieodwracalne, albo latami będziemy musieli je odkręcać. Opozycja musi o tym przypominać.
Jako poseł czwartej już kadencji pamięta pan podobne noce w Sejmie?
Nie. Mam złe wspomnienia z kadencji 2005-2007, która zaistniała w mojej pamięci jako czas funkcjonowania od przerwy do przerwy. To była moja pierwsza kadencja w Sejmie, przyszedłem z samorządu i chciałem pracować. Pamiętam, jak bardzo rozbijało to wewnętrznie, gdy człowiek przychodził cały gotowy do pracy i nagle okazywało się, że nie pracujemy, bo marszałek ogłasza kolejne przerwy. A my snujemy się po Sejmie. I to wraca, tylko w dużo brutalniejszym stopniu. I w bezczelnym charakterze. To wygląda fatalnie. Nie pamiętam czegoś podobnego. I myślę, że to nie koniec.
Co było najgorsze tej nocy?
Nawet trudno powiedzieć, bo to wszystko, co teraz dzieje się w Sejmie już powoli staje się standardem. Boję się, że powoli możemy do tego przywyknąć. Ta narastająca bezczelność. I argumentacja, że wygraliśmy wybory to możemy wszystko. Potężna odpowiedzialność spoczywa na marszałku Marku Kuchcińskim. On jest twarzą tego wszystkiego, choć wszyscy wiemy, że nie on podejmuje decyzje. Ale to on ponosi odpowiedzialność za przesuwanie posiedzeń, za wprowadzane przerwy. Tak nie można pracować.
Czyli jak pracujecie? Na czym polega różnica?
Nie jesteśmy nawet w stanie przeczytać projektów ustaw. Wyjeżdżając na sesję Sejmu nie wiem właściwie nic o tym, co będę robił. Nie wiem, kiedy wracam, którego dnia i o której są głosowania. Przyjeżdżając tutaj nie miałem w porządku obrad ustawy medialnej. A to przecież niezwykle ważna ustawa! Może w Nowy Rok trzeba będzie coś robić? Nie wiemy. Taki tryb praktycznie uniemożliwia jakąkolwiek sensowną pracę. Przecież podstawowym prawem posła powinno być zapoznanie się z każdym projektem ustawy. A tu w końcu rozmawiamy naprawdę o projektach strategicznych, które przesądzą o sytuacji naszych mediów, naszej gospodarki, być może na lata.
Za rządów PO było inaczej?
Aniołami nie byliśmy. To normalne, że ten kto rządzi spieszy się z pewnymi ustawami, zdarzało się, że projekty były w szybkim trybie przepychane. Ale jest też kwestia skali. Teraz weszliśmy w zupełnie inną jakość. Czegoś takiego PO nie robiła. Aniołów nie ma w polityce. Przez 25 lat Sejm pewnie różne rzeczy widział, ale czegoś takiego, jak to co teraz się dzieje, nie pamiętam.
Jaka atmosfera panuje w sejmowych korytarzach? Jak posłowie PiS zachowują się w kuluarach?
Zamykają się w podgrupach, widać, że to jest klan. Nie chcę nikogo obrażać, ale mam wrażenie, że w efekcie dużego sukcesu wyborczego Jarosław Kaczyński wprowadził do Sejmu całą masę bardzo przeciętnych osób, dla których to, że są w Sejmie stanowi potężny awans społeczny, również w wymiarze materialnym. Mam wrażenie, że nawet podświadomie ci ludzie będą szukali uzasadnień dla takiego zachowania, jakie w tej chwili preferują, bo dla nich to teraz niemal dotknięcie Pana Boga. Nie widzę grup, po których byłoby widać, że próbują samodzielnie myśleć. Widać raczej spoglądanie na lidera.
Ale rozmawiają z Państwem?
W sprawach merytorycznych nie rozmawiają. Oni się zamykają, chodzą w swoich stadach, ewentualnie jak ktoś próbuje nawiązać kontakt to słyszy banalne odpowiedzi.
A na poziomie stołówki?
Nie jesteśmy niegrzeczni wobec siebie. Zdarzają się wyjątki, ale generalnie jakaś kindersztuba obowiązuje. Raczej wtedy nie rozmawia się o sprawach, które nas różnią. Przepraszam, rozmawiam trochę w sposób nieskoordynowany, bo poszedłem spać o 3, a za chwilę, o 8, muszę być na posiedzeniu komisji. Tu, w tym momencie, powinni być różni eksperci, ale kto ich nagle ściągnie na 8 rano? To też pokazuje obniżenie jakości tworzenia prawa. Ale myślę, że PiS zapłaci za to ogromną cenę. Nie wierzę, żeby Polacy chcieli akceptować tego rodzaju politykę.To straty, które poniesiemy jako państwo i naród. I albo będą nieodwracalne, albo latami będziemy musieli je odkręcać. Opozycja musi o tym przypominać.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Regulamin Sejmu glosi że Marszalek "w uzasadnionych przypadkach" może robic z porzadkiem obrad co chce :-) :-) :-)
Choć taki Budka to wydaje się jednak nie - musi on być na dopalaczach.
edit:
edit2:
Ps. A u mnie na parafii właśnie uchwalono uchwałę budżetową dla gminy. No i wiecie co się stało? Za projektem Burmistrza z PełO, o którym już Wam wspominałem przy innej okazji, zagłosiował jeden radny z PiS, a drugi radny z PiS nie przyszedł na tę sesję, czyli wybrał wygodny unik pewnie pod byle jakim pretekstem... A moje Koleżanki z lokalnego stowarzyszenia twardo, nie pękając głosiowały przeciw. Kierwa... PiSuar a nie opozycję mam na parafii!
~X(
Zobaczcie, że w nim nie ma gniewu, nie ma też mściwości. On tym grzesznikom robi rekolekcje. No, takie z nutką umartwienia. Zupełnie jak w klasztorze. Siedzą po nocy, niczym na jakimś czuwaniu, bladym świtem jutrznie... Nie zdziwię się, jak w ramach oszczędności zamkną sejmową stołówkę, a przynajmniej zlikwidują dania mięsne
To wszystko idzie zbyt szybko, zbyt ostro, wydaje się, jakby zupełnie pominięto fakt, że kiedyś władza może przejść w inne ręce. Tylko, że zbyt szybo, zbyt ostro, dla nas, elektoratu. Jakie karty ma więc w ręku Kaczyński ? Kto za nim stoi, a może inaczej z kim się sprzymierzył ? I co się ma wydarzyć na szerszą skalę, bo odnoszę wrażenie jakby PiS chciał mieć jak najszybciej sprawną i kompletną zabawkę. Póki ? No właśnie, póki co ?
Dlaczego przestaję wierzyć w słowa Kaczyńskiego - "udał nam się ten Duda ?". Nic się nie udało, wyszło dokładnie tak jak miało wyjść. Dlaczego PiS cudem zdobywa większość w Sejmie, kiedy matematycznie to się nie powinno wydarzyć (splot paru bardzo szczęśliwych okoliczności), przy takim poparciu procentowym ? Dlaczego obecna partia rządząca sprawia wrażenie, że może wszystko, czuje się totalnie bezkarna, zupełnie nie zwracając uwagi na konsekwencje czegokolwiek ?
Ktoś mi jest w stanie to wytłumaczyć ?
JORGE>
JORGE>
Mam już mierzyć kamasze i szykować się w las? Zima idzie, coraz większy mróz będzie... :-S
Żaden wajchowy nie przewidział dezintegracji PZPR, tj. że sięgnie ona tak głęboko.
To nie tak miało być, przyjaciele! Miał PZPR wejść, miała być śmieciowa koalicja i miało być boksowanie na zasadzie rządu mniejszościowego albo rządu zdrady narodowej. Wszystko to rozwiązania dla wajchowych miłe.
Nadto, co nie wyszło, to chamskie dosypywanie głosiów. RKW zadziałał wystarczająco dobrze, żeby dało się dosypać tylko trochę. No i nie starczyło, sorki.
Ad 2: A cóż takiego zrobiła partia rządząca, żebyśmy mogli mówić o jakichkolwiek realnych konsekwencjach? Że ustawy przepchnęli na raz-dwa? Ano przepchnęli, bo tak każe pan Milton w książce "Tyrania status quo". Jak nie zrobisz zmian od razu, to nie zrobisz ich nigdy. (M.in. właśnie dlatego konieczne było ustawienie TK do pionu od razu na początku, bez czekania na zakończenie kadencji obecnego Prezesa. Bo PiS utraciłby impet i przez rok by tylko bezradnie patrzał jak gromada przebierańców blokuje jakikolwiek poważniejszy ruch.)
Wszystkie zarzuty p-ko PiS to szlam, brudna piana na oceanie zdarzeń. Żaden sędzia poza może prof. Rzeplińskim nikogo by na nic za coś takiego nie skazał.
A nawet jeśli?
No, niech się zdarzy, że w wyborach 2019 PiS dostaje 15% głosiów, a reszta idzie na Wielką Koalicję Zdrady Narodowej. Co wtedy?
Wtedy, cóż, graliśmy - i przegraliśmy!
Celem Manitou jest stworzenie Nowej, Lepszej Polski Ludowej. Da się to zrobić tylko robiąc to, i to robiąc to na tyle szybko i dogłębnie, żeby w roku 2019 nie dało się już tego odkręcić. Żeby koryto było trwale przesunięte, żeby sprawnie działał nasz, a nie wyłącznie ich, dystrybutor szacunku i prestiżu.
Żeby Niemcy i banksterzy przyzwyczaili się, że jak chcą Polskę wydymać na sto miliardów rocznie, to nie jest to takie proste jak dotąd.
JORGE>
Suski powiedział kiedyś, że patriotyzm ma w genach, pamiętacie? Genetyczny patriota, coś w ten deseń.
JORGE>
Tak by wynikało z tego co qiz powyżej napisał
Zanim władza przejdzie w inne ręce - bo to się kiedyś stanie- Polacy dowiedzą się ( o zaprzańcach) rzeczy, o których dziś się jeszcze nie mówi.
No chyba że Koledze chodzi o przejścia na jasną stronę mocy części posłów PO po jego wygranej. Głosowanie za zmianą Konstytucji uzgodniona przez PiS z Kukizem byłoby dobrą miarą szczerej przemiany.