Skip to content

Górny Grzesio o głównych nurtach orbanizmu

http://www.teologiapolityczna.pl/grzegorz-gorny-jak-fidesz-odszedl-od-liberalizmu/




Węgierska Unia Obywatelska Fidesz powstała 30 marca 1988 roku. Na początku była partią młodzieżową, do której należeć mogły tylko osoby przed trzydziestym piątym rokiem życia. Grupowała przedstawicieli wszystkich niemal opcji ideowych – łączył ich młody wiek oraz sprzeciw wobec komunizmu. Jak mówił mi jeden z założycieli owej formacji, László Kövér (dziś przewodniczący węgierskiego parlamentu), stawiali sobie oni wówczas wspólny cel – złamać monopol partii rządzącej: „Różniliśmy się pod wieloma względami, ale łączyło nas jedno: nie chcieliśmy żyć w komunizmie”.

Doświadczenie rządów w latach 1998–2002 jeszcze bardziej oddaliło Fidesz od ideologii liberalnej. Z jednej strony jego rząd wprowadził wiele śmiałych reform wolnorynkowych (m.in. obniżył podatki), z drugiej strony zdał sobie jednak sprawę, że liberalna ideologia „państwa minimum”, które ogranicza się jedynie do funkcji nocnego stróża, obraca się przeciwko obywatelom, faworyzując wpływowe grupy interesu. Owszem, socjalistyczne państwo ze swą omnipotencją blokowało spontaniczność, kreatywność i oddolną inicjatywę Węgrów. Jednak wycofanie się państwa z wielu sfer życia nie oznaczało wcale odblokowania potencjału obywateli, lecz prowadziło do zajęcia tego pustego miejsca przez wielkich graczy, grupy lobbystyczne czy niejawne układy, które – niekiedy omijając prawo – działały wbrew interesom narodowym i racji stanu Węgier.

„Dogmatem tej kasty – pisał Orbán – jest opinia, że państwo to zły gospodarz i dlatego zorganizowane przez nią systemy dystrybucji mogą skutecznie działać jedynie według zasad wolnego rynku. Wszystko, co wymyka się prawom rynku, z góry uważane jest za marnotrawstwo lub zbędną dobroczynność, których nie należy wspierać. Kolejnym dogmatem jest przekonanie, że rynek jest bardziej sprawiedliwy niż organizacja działająca w oparciu o jakiekolwiek inne zasady, dlatego zamiast opieki społecznej obejmującej wszystkich, chce wymusić na obywatelach opiekę indywidualną. Z jednej strony państwo stopniowo zwalnia się ze swoich obowiązków, z drugiej jednocześnie stale podnosi podatki wyduszane podobno na utrzymanie tego państwa. To przypomina sytuację dozorcy, który z roku na rok żąda wyższej pensji, ale najpierw przestaje otwierać bramę, potem przestaje sprzątać i za jakiś czas robi już tylko jedno: śledzi lokatorów za ich własne pieniądze. Ewentualnie czasem daje im kopniaka” (V. Orbán, Ojczyzna jest jedna , Fronda, Warszawa 2009).




TL, DR - ale warto mimo wszystko!

Komentarz

  • Ciekawe123, co ciśnienie Dostatniego na to.
  • Nu właśnie, zawsze zastanawiał mnie ten rozdźwięk u lumpów leberalnych. Z jednej strony głoszą dogmat o państwie minimum, z drugiej rozbudowują jego instytucje, agendy i pomnażają armię biurwokratów. Oczywiście zatrudnianych ze swojego klucza. Tutaj kompetencje i wykształcenie odgrywają drugorzędna, albo i trzeciorzędną rolę. Albo właśnie w kwestii fiskalnej. Z jednej strony uwalnia się organy państwa z obowiązku świadczenia określonych usług względem obywateli i ceduje je na np. samorządy, a z drugiej strony przymus fiskalny cały czas rośnie i przykręca się go każdego roku.
  • Nie ma liberałów; to po prostu źli ludzie, którym liberalne slogany jako jedyne wchodzą do głowy i jako jedyne potrafią je w przybliżeniu z pamięci powtórzyć.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.