Jak to jest z sześciolatkami? Prawo i rzeczywistość.
Znowu mam problem i proszę o radę, co robić. Mam wnuczka sześciolatka. Rodzice, nauczeni przykrymi doświadczeniami ze starszym synem, podjęli decyzję o pozostawieniu dziecka w przedszkolu. I zaczęły się schody, bo dyrektorka namawia wszystkich rodziców, żeby zabierali dzieci do szkoły. To nie jest jej inicjatywa, tylko podobno odgórna i baba stwierdziła, że się nie chce narażać. Akcja jest, że tak powiem, rozległa. Przedstawiciele jednej ze szkół byli w przedszkolu wnuczka już dwa razy i też namawiają do wysyłania dzieci do szkoły. Nasze zdanie jest takie, że mają się upierać przy pozostawieniu dziecka w przedszkolu, ale co dalej? To się dzieje we Wrocławiu. Jak jest gdzie indziej?
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
bo w tym wieku 12 miesięcy to 20% różnicy, czyli pomiędzy 6 latkiem z grudnia, 7 latkiem ze stycznia jest prawie 2 lata różnicy, czyli 40%
Sprawa jest dużo trudniejsza niż się wydaje.
I co?
Gdyby tylko można było, zatrzymalibyśmy ją rok dłużej w przedszkolnej zerówce. Którą ta ... skasowała.
Moja rada - niezależnie od miesiąca urodzin, wysyłajcie dziecko do szkoły po skończeniu siódmego roku życia. No, chyba że 7 lat kończy w grudniu. Wówczas do rozważenia.
Mojej wnuczce zabrano rok beztroskiego dzieciństwa, zabaw z przyjaciółeczkami oraz spokojnego przygotowywania się do reżimu szkolnego - poznawania liter, cyfr, początków czytania itp. Bez upiornego odrabiania pracy domowej, siedzenia w ławkach itd.
Cykl nauczania początkowego na który składała się zerówka + kl. I-III został obcięty wyłącznie do trzech lat nauczania w szkole podstawowej. Bez większych zmian od klasy IV w górę.
Już tylko za ten eksperyment panie Hall i Kluzik-Rostkowska powinny być batożone, a pomijam "drobiazgi" jak niedostosowane szkoły, przepełnione klasy, łączenie siedmio z sześciolatkami itd. itp.
Czy to znaczy, że można posyłać 5-latki do szkół? Nie, bo psyche nie wytrzyma. Stąd jestem przeciwnikiem posyłania sześciolatków do szkół, z programem i reżimem szkolnym przystosowanym dla 7-latków.
Tę decyzję podjął BoniM Kabloni, bo ponoć rynek pracy czekał (pewnie w Dojczlandzie, ale cóż), a panie Hall i Kluzik tylko wykonały polecenie (one tylko wykonywały rozkazy....).
z dwojga złego lepiej chyba to niż "kamasze"
Piszcie do MEN.
Do tej pory przedszkola miały obowiązek przyjmowania pięciolatków, może MEN zdąży zauważyć problem i przesunie tę granicę. A może już przesunął i dlatego dyrekcja tylko napastuje, a nie "wywala".
Jeszcze może być taki wariant, że was odeślą do jakiejś szkolnej zerówki. To też jest lepsze rozwiązanie niż pierwsza klasa. Wnuczkowi należy zapewnić normalną zerówkę.
pismo do MEN to dobry pomysł
ja tak zrobiłem gdy jedna larwa w szkole powiedziała mi że nie należy mi się zwrot za podręczniki dwa lata temu
odpisali mi powołując sie na konkretnym paragrafem rozporządzenia i jak zamachałem im przed nosem to od razu inaczej śpiewali
Tyle że śmiesznie wyszło bo na końcoworocznym pożegnaniu z żegnanej grupy przedszkole opuszczały cztery osoby.
Jeżeli dziecko uczęszczało do przedszkola - to jest to wyłącznie decyzja rodziców.
Jeżeli nie uczęszczało - potrzebny jest papier z poradni.
Tako rzecze ustawa sylwestrowa.
Natomiast z tą ustawą jest pewien problem. Bo określa ona obowiązek szkolny od 7 lat do ukończenia gimnazjum, ale nie dłużej niż do ukończenia 18 lat. Tymczasem nasza ukochana Konstytucja ma zapis wprost, że obowiązek szkolny trwa do ukończenia 18 lat. Więc tylko czekać, aż ktoś tą ustawę przedstawi Jego Rzeplińskości...
/edit: link
Z własnych doświadczeń:
- najstarsza córka, z września, przeszła przez zerówkę w szkole i dobrze zaaklimatyzowała się w podstawówce (innej)
- średnia córka, z kwietnia, poszła do pierwszej klasy jako sześciolatka
Mimo że średnia jest dużo bardziej przebojowa, odważna i intelektualnie gotowa do nauki, emocjonalnie szkoła była i jest dla niej bardzo trudna. Na początku płacz, bóle brzucha, budzenie w nocy zdarzały się w każdym tygodniu. W drugiej klasie się poprawiło, ale nadal jest gorzej niż u starszej córki, o którą martwiliśmy się znacznie bardziej.
Co ważne - z doświadczeń sąsiadów i znajomych wynika, że największy szok "sześciolatki" przeżywają po przejściu do IV klasy. Zmieniają się nauczyciele, wchodzą prawdziwe przedmioty, jest inne podejście do obowiązków ucznia. W naszej podstawówce dyrektor wysłała nauczycieli klas IV-VI na lekcje w klasach I-III. Byli w szoku, że maluchy potrzebują się np. przytulić do pani, że nie są w stanie skupić uwagi przez 45 minut,
Moim skromnym zdaniem rodzica i obserwatora, nie pedagoga, dziecko na pójściu wcześniej do I klasy nie zyska, a może stracić. Przynajmniej w takim układzie szkolnym jak mamy teraz.
PS. Na moim Bemowie jedna z podstawówek miała mieć ponad 20 klas pierwszych, ale chyba trochę porozkładali dzieci po okolicy.
pewnie będa to tłumaczyć byle jakością prac sejmowych pod wodza PISu ale to byłoby już ostatecznym gwoździem do ich trumny
Z 1 strony - słuszne oczekiwania miliona ludzi, z drugiej - niezgodność wprost, expressis verbis, dla każdego czytelna. Zawetują - narażą się na gniew ludu. Puszczą - ośmieszą swój urząd.
http://wpolityce.pl/polityka/278296-men-dal-rodzicom-szesciolatkow-wybor-ale-samorzady-juz-niekoniecznie