Wybaczcie, ale muszę ...
WP o sprawie rozwodowej Marcinkiewicza:
"Miało być tak pięknie, a skończyło się koszmarnym rozwodem. Kazimierz Marcinkiewicz i jego wielka miłość, Isabel, nie są już małżeństwem, jednak wiele wskazuje na to, że jeszcze nie raz usłyszymy o tej parze i ich miłosnych problemach. W końcu udało im się rozstać, ale wcale nie na dobre. Podobno poetka nie jest usatysfakcjonowana wyrokiem sądu i będzie się odwoływać.
Z zeznań Marcinkiewicza wynika, iż kryzys w związku zaczął się, gdy para przeprowadziła się z Londynu do Warszawy. Problemy głównie wynikały z tego, że Olchowicz nie była zainteresowana ponownym podjęciem pracy.
Było to spore zaskoczenie dla byłego premiera, który poznał Isabel, gdy ta była osobą aktywną, ambitną, samodzielną, dobrze zarabiającą i lubiącą swoją pracę. Co więcej, z powodu sporych zobowiązań alimentacyjnych były polityk nie chciał być jedyną zarabiającą osobą w ich małżeństwie i liczył na pomoc żony.
Były premier zeznał również, że coraz trudniej było mu porozumieć się z żoną. Gdy on ciężko pracował, Isabel poświęcała czas jedynie na rozrywki.
Po ślubie w 2009 roku sporo rzeczy zaczęło się zmieniać. Pierwszą było to, że zaczęła ukrywać informacje o sobie. Przestała ze mną rozmawiać. Gdy wracałem wieczorami do domu, bardzo często wychodziła z koleżankami - powiedział Marcinkiewicz.
Poetka nie pracowała zawodowo i nie miała żadnych zajęć. Znudzona Isabel domagała się pełnego zainteresowania ze strony męża. Co więcej, utrudniała mu kontakt z rodziną i dziećmi.
Brak stałych obowiązków sprawiał, że pozwana popadała w melancholijne nastroje, domagała się, by mąż poświęcał czas tylko jej, nie zwracając uwagi na obowiązki zawodowe i rodzinne. Większość problemów rozwiązywali e-mailowo, bo tylko w takiej formie powód mógł spokojnie porozumieć się z żoną - napisała adwokat byłego premiera.
Jak się okazuje, to nie był koniec problematycznego zachowania ukochanej. Gdy Kazimierz Marcinkiewicz nie chciał spełniać zachcianek ukochanej, ta wyzywała go od nieudaczników i zakłamanych polityków.
Isabel domagała się od byłego męża 12 tysięcy złotych alimentów, argumentując taką kwotę krzywdami moralnymi, które wyrządził jej premier, o czym chętnie mówiła na łamach prasy."
Po pierwsze, mejnstrim nigdy nie wybacza. Kazio był w PiS, był premierem PiS. Później stał się potrzebny, więc na chwilę o tym zapomniano, bo dobrze służył nowym panom. Ale na chwilę, bo co jakiś czas będą leciały artykuły o krzywdzie wyrządzonej poetce. Beka jest. Następny w kolejce Misio, niech tylko coś znajdą.
Kazio nigdy nie był giętki intelektualnie, ale jako równy Kazio mógł przez życie przejść całkiem sprawnie, nawet jako polityk. Trochę zbyt skupił się na pozorach i mu wyszło, dlatego ktoś go skrzywdził premierowaniem. Krótkotrwałym, ale zawsze. Jednak na nim się poznano, dostał kopa a ambicje urosły. I zaczął się zjazd.
Lalunia to klasyczny tuman. Redaktorzy z WP też mają teraz fan określając ją jako "poetkę", bo z niej taka poetka jak z Kopaczowej mąż stanu. Lalunia miała plan, tyle że przeliczyła się co do figuranta. Tuman nie poznał się na tumanie. Kaski nie było, ale plan pozostał, chciała leżeć i pachnieć, no ale nie było za co. Marcinkiewicz miał normalną żonę i rodzinę i na bank zaczął od laluni spieprzać, więc posypało się szybko. Lalunia chce chociaż dwanaście tysi na waciki, tyle nie dostanie, ale coś dostanie.
Kazio nie ma kaski, bo na niczym się nie zna. Dla mejnstrimu już nie jest potrzebny. A płacić będzie trzeba, rodzina pewnie pomoże. Wyjątkowo obrzydliwa historia, w sumie typowa, ale pokazująca że w niektóre zabawy nie należy się bawić.
JORGE>
"Miało być tak pięknie, a skończyło się koszmarnym rozwodem. Kazimierz Marcinkiewicz i jego wielka miłość, Isabel, nie są już małżeństwem, jednak wiele wskazuje na to, że jeszcze nie raz usłyszymy o tej parze i ich miłosnych problemach. W końcu udało im się rozstać, ale wcale nie na dobre. Podobno poetka nie jest usatysfakcjonowana wyrokiem sądu i będzie się odwoływać.
Z zeznań Marcinkiewicza wynika, iż kryzys w związku zaczął się, gdy para przeprowadziła się z Londynu do Warszawy. Problemy głównie wynikały z tego, że Olchowicz nie była zainteresowana ponownym podjęciem pracy.
Było to spore zaskoczenie dla byłego premiera, który poznał Isabel, gdy ta była osobą aktywną, ambitną, samodzielną, dobrze zarabiającą i lubiącą swoją pracę. Co więcej, z powodu sporych zobowiązań alimentacyjnych były polityk nie chciał być jedyną zarabiającą osobą w ich małżeństwie i liczył na pomoc żony.
Były premier zeznał również, że coraz trudniej było mu porozumieć się z żoną. Gdy on ciężko pracował, Isabel poświęcała czas jedynie na rozrywki.
Po ślubie w 2009 roku sporo rzeczy zaczęło się zmieniać. Pierwszą było to, że zaczęła ukrywać informacje o sobie. Przestała ze mną rozmawiać. Gdy wracałem wieczorami do domu, bardzo często wychodziła z koleżankami - powiedział Marcinkiewicz.
Poetka nie pracowała zawodowo i nie miała żadnych zajęć. Znudzona Isabel domagała się pełnego zainteresowania ze strony męża. Co więcej, utrudniała mu kontakt z rodziną i dziećmi.
Brak stałych obowiązków sprawiał, że pozwana popadała w melancholijne nastroje, domagała się, by mąż poświęcał czas tylko jej, nie zwracając uwagi na obowiązki zawodowe i rodzinne. Większość problemów rozwiązywali e-mailowo, bo tylko w takiej formie powód mógł spokojnie porozumieć się z żoną - napisała adwokat byłego premiera.
Jak się okazuje, to nie był koniec problematycznego zachowania ukochanej. Gdy Kazimierz Marcinkiewicz nie chciał spełniać zachcianek ukochanej, ta wyzywała go od nieudaczników i zakłamanych polityków.
Isabel domagała się od byłego męża 12 tysięcy złotych alimentów, argumentując taką kwotę krzywdami moralnymi, które wyrządził jej premier, o czym chętnie mówiła na łamach prasy."
Po pierwsze, mejnstrim nigdy nie wybacza. Kazio był w PiS, był premierem PiS. Później stał się potrzebny, więc na chwilę o tym zapomniano, bo dobrze służył nowym panom. Ale na chwilę, bo co jakiś czas będą leciały artykuły o krzywdzie wyrządzonej poetce. Beka jest. Następny w kolejce Misio, niech tylko coś znajdą.
Kazio nigdy nie był giętki intelektualnie, ale jako równy Kazio mógł przez życie przejść całkiem sprawnie, nawet jako polityk. Trochę zbyt skupił się na pozorach i mu wyszło, dlatego ktoś go skrzywdził premierowaniem. Krótkotrwałym, ale zawsze. Jednak na nim się poznano, dostał kopa a ambicje urosły. I zaczął się zjazd.
Lalunia to klasyczny tuman. Redaktorzy z WP też mają teraz fan określając ją jako "poetkę", bo z niej taka poetka jak z Kopaczowej mąż stanu. Lalunia miała plan, tyle że przeliczyła się co do figuranta. Tuman nie poznał się na tumanie. Kaski nie było, ale plan pozostał, chciała leżeć i pachnieć, no ale nie było za co. Marcinkiewicz miał normalną żonę i rodzinę i na bank zaczął od laluni spieprzać, więc posypało się szybko. Lalunia chce chociaż dwanaście tysi na waciki, tyle nie dostanie, ale coś dostanie.
Kazio nie ma kaski, bo na niczym się nie zna. Dla mejnstrimu już nie jest potrzebny. A płacić będzie trzeba, rodzina pewnie pomoże. Wyjątkowo obrzydliwa historia, w sumie typowa, ale pokazująca że w niektóre zabawy nie należy się bawić.
JORGE>
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Kazimierz Marcinkiewicz mógł swoje życie przeżyć godnie. Czepiając się polityki, tej drugoplanowej, wizerunkowo użyteczny, mógł być równym kolesiem w ponurej bandzie pisoskiej. Został poświęcony w ramach pewnego politycznego szachu, albo po prostu się pomylono. Poznał świat, którego nie miał prawa poznać, nie był i nie miał prawa być przygotowany na pewne pułapki. I poszedł w najdurniejszy kanał jaki mógł pójść, najsmutniejsze że w sumie to klasyka. Kolejny. Machina zżarła niezbyt bystrego człowieka. Strasznie szkoda jego rodziny.
Bycie pionkiem ma swoje plusy. Bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo komu odbije. Chyba więc warto siedzieć gdzieś na tyłach tyłu całego zamieszania, nawet jeżeli kiedyś będzie się miało pretensje do siebie, że w sumie trzeba było chociaż spróbować. Ale zbyt dużo można stracić.
JORGE>
mi cala ta historia przypomina Mdme Bovary czyli historie o niezdolnosci rozpoznania uroku swiata realnego.
w swiecie realnym facet wskakuje dzierlatce najwyzej do lozka, nigdy do oltarza.
ani rodzina, ani polityka nie okazaly sie dla delikwenta wystarczajaco realne. nie umiem tego inaczej wytlumaczyc jak jakims defektem osobowosci.
:-/
Ziemia się zapadła pod Henryką Krzywonos, czyli shit happens.
http://tvri24.pl/117/wpadla-do-nielegalnego-szamba.html?u=2:62:0:SGVucnlrYQ==:S3J6eXdvbm9z
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
niż się z Jolą wieźć sedanem
A dla nas śmietanka i ciacho >-
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia