Skip to content

Nadchodzi kryzysik czy raczej tsunami?

Po przeczytaniu "Wielkiego Szorta" tak jakoś niepewnie się czuję. Zwłaszcza, gdy czytam takie artykuły.
Deutsche Bank, Credit Suisse i inne europejskie banki pod presją. Szykuje się powtórka z Lehman Brothers?
Od sylwestra ceny akcji europejskich banków spadły o 28%. Deutsche Bank czy włoski UniCredit są wyceniani poniżej poziomów z pierwszej fali kryzysu po upadku Lehman Brothers. Podobnie jak w 2008 roku, nikt nie wie, co się dzieje. I nikt się nie dowie, dopóki któryś bank nie upadnie.

To, co się dzieje z notowaniami akcji europejskich banków, jest co najmniej niepokojące. Indeks STOXX Europe 600 Banks (zrzeszający akcje 47 największych europejskich banków) w nieco ponad 5 tygodni spadł o 28%, schodząc do najniższego poziomu od 2012 roku.

Ale niektórzy prominentni przedstawiciele tego indeksu notowani są jeszcze niżej. Akcje Deutsche Banku od początku roku straciły 40% i są wyceniane najniżej od 15 lat. Kurs papierów UniCredit spadł o 45%, zbliżając się do dna z wiosny 2012 roku. Commerzbank taniał o 32%, Credit Suisse o 43%, a Banco Santander o 26%.

Niemiecki bank w centrum uwagi
Ale najwięcej emocji budzi kondycja Deutsche Banku - największego banku i symbolu Niemiec. DB rok 2015 zamknął rekordową stratą 6,7 mld euro. W czerwcu z szefowania największemu niemieckiemu bankowi nagle zrezygnowali dwaj współprezesi - Juergen Fitschen i Anshu Jain, co raczej nie wzbudziło pozytywnych emocji wśród inwestorów.
(...)
Sytuacja DB musiała być krytyczna, skoro w poniedziałek bank opublikował bardzo niecodzienne zapewnienie, że będzie miał gotówkę na wykup zapadających obligacji! W normalnych warunkach nikt by nawet nie pytał, czy tak duża i solidna firma jest wypłacalna. Dzień później prezes Cryan zapewniał pracowników, że Deutsche Bank pozostaje absolutnie „twardy jak skała” (ang. rock solid), że ma dużo kapitału i ograniczone ryzyko.

„Moje doświadczenie jest takie, że gdy dochodzi do załamania, prezesi banków kłamią” – skwitował David Stockman, jeden z najbardziej przenikliwych analityków w USA. „Nie ufam Deutsche Bankowi. Nie wierzę w to, co mówią. Przecież istnieje powód, dla którego banki są wyprzedawane na całym świecie… bo ludzie ponownie uświadamiają sobie, że nie wiedzą co tkwi w bilansach banków” – dodał Stockman.
Deutsche Bank wyceniany jest na nieco ponad jedną czwartą wartości księgowej, co w przypadku banku jest wartością wręcz skandalicznie niską. W ogóle bank wyceniany znacząco poniżej wartości księgowej wygląda co najmniej podejrzanie. To sygnał braku wiary rynku w rzetelną wycenę składników bilansu. Np. wśród banków notowanych na GPW wskaźnik ceny do wartości księgowej podobnej do Deutsche Banku mają tylko trzy podmioty: BOŚ, Getin Noble i… UniCredit. Niewiele wyżej wyceniany jest niemiecki Commerzbank (0,29), szwajcarski Credit Suisse (C/WK = 0,63) i hiszpański Banco Santander (0,58).
(...)
Co jest prawdziwym problemem
Jak na ironię źródło problemów chyba najtrafniej zdiagnozował Dominic Konstam… poważany analityk Deutche Banku. Pan Konstam w notce dla klientów napisał, że „istotą problemu nie jest ropa i nie są nim banki… to jest run na płynność z banku centralnego, zwłaszcza na dolarową”. Mówiąc wprost: Konstam uważa, że największym problemem banków jest niedostateczna podaż dolarów ze strony Fedu, który w listopadzie 2014 roku zakończył QE, a rok później zerwał z polityką zerowych stóp procentowych

Jeśli pan Konstam ma rację, to banki centralne popełniają równie katastrofalny błąd jak w latach 2007-08. Wówczas decydenci sądzili, że powodem kryzysu jest brak płynności (tj. za mało pieniądza na rynku), podczas gdy naprawdę był nim brak wiarygodności (tj. nikt nie wiedział, kto trzyma toksyczne obligacje hipoteczne). Teraz EBC, Bank Japonii „walczą z kryzysem” stosując zabójcze dla banków ujemne stopy procentowe, podczas gdy banki chciałyby jeszcze więcej „płynności” (czyli QE), jeszcze więcej długu i jeszcze więcej dźwigni finansowej. Czyli tego wszystkiego, co wpędziło świat w kryzys finansowy, z którego nie możemy wyjść od 2007 roku.

To szaleństwo czy przyszłość?
Sytuacja Deutsche Banku musi być naprawdę poważna, skoro ludzie pokroju Dominica Konstama proponują następującą agendę:
1) Fed powinien przestać podnosić stopy (hmm.. póki co podniósł tylko raz, o kosmetyczne 25 pb.) i dać jasny sygnał, że ich nie podniesie przez „dłuższy czas”
2) Draghi powinien zwiększyć dodruk pieniądza, tj. program skupu obligacji
3) Chiny powinny zdewaluować juana, ustabilizować rezerwy walutowe i wydać przynajmniej bilion USD na posprzątanie własnego sektora bankowego
4) Regulacje Basel III (tj. podniesienie wymogów kapitałowych dla banków) powinny zostać znacząco opóźnione
5) Rządy powinny użyć „stymulacji fiskalnej”, czyli zwiększyć wydatki i dług publiczny
6) Gotówka powinna zostać obłożona ujemnymi odsetkami, np. poprzez włożenie chipów do banknotów o dużych nominałach i opodatkowaniu wypłat z bankomatów. Oprocentowanie kredytów hipotecznych mogłoby spaść poniżej zera, aby banki mogły uzyskać marże nawet przy mocno ujemnych stopach procentowych.
Powyższe propozycje brzmią jak brednie szaleńca, ale padły jak najbardziej poważnie z ust jak najbardziej poważnego finansisty. Nikt nie powinien się zdziwić, jeśli za kilka miesięcy część z nich (wszystkie?) wejdą w życie. Mario Draghi już półoficjalnie zapowiedział, że w marcu dokona „przeglądu” niestandardowych środków polityki monetarnej.

Krzysztof Kolany
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Deutsche-Bank-Credit-Suisse-i-inne-europejskie-banki-pod-presja-Szykuje-sie-powtorka-z-Lehman-Brothers-7318963.html
Podkreślenie akapitu moje.
Otagowano:

Komentarz

  • Paczę na rynek w OZ (bo akurat mam w tym interes) i też się wali. Jest bardzo nie OK a nawet gorzej, Gospodarka oparta na sprzedaży surowcówktórych nikt nie chce......Do tego padaka na rynku wewnetrzym. Wiem że to straszne uproszczenie ale mamy system oparty na załozeniu że jedni produkują a drudzy kupują. Jeno tych drugich co raz mniej (demografia bites da arse) i mają co raz mniej kasi aby kupić gdyż są tej kasi pozbywani na różne sposoby jak podatki w górę, ceny domów w kosmos itd itd. Do tego producnty, wredne kapitalisty, ciemiężą robotnika wywalając go z pracy w celu zmniejszenia kosztów. I kółko się zamyka.

    Jedyny ratunek to miliony poganiaczy wielbłądów, których zdychające nowoczesne gospodarki potrzebują na gwałt (bez podtekstu) aby stali się nową falą konsumentów.

    Fajnie to sobie wykoncypowałem? Co nie?

    Martwi mnie jeden szkopOOł....skąd będzie kasia?
  • Z drukarki.
  • Wierzyć w słowo pisane.... Jakże można tak nieroztropnie postępować?
  • Toteż nie daję wiary. Znaczysie, spodziewam się czegoś dużo gorszego.
  • Z kryzysami tak to jest - zdarzają się one tylko wtedy, kiedy się mało kto ich spodziewa.
  • los napisal(a):
    Z kryzysami tak to jest - zdarzają się one tylko wtedy, kiedy się mało kto ich spodziewa.
    Noji? Poprzedniego spodziewał się tylko Batman. Tagwięc, jeśli następnego spodziewa się wyłącznie analityk Dominic Konstam, no to może coś być na rzeczy.

    Szczególnie rozluźnia mnie zapewnienie prezesika Bąku: "Rozejść się, nie ma tu nic ciekawego, jesteśmy bardzo wiarygodni kredytowo!" w kontekście prostej dyrektywy interpretacyjnej: „Moje doświadczenie jest takie, że gdy dochodzi do załamania, prezesi banków kłamią”
  • Zdecydowanie nie tylko wtedy.
  • Czy jest cos takiego jak filozofia pieniadza? Teraz to nawet nie trzeba go drukowac...
  • Kryzys z nie będzie bo nie będzie. A Europa sama sobie Winna
  • rdr napisal(a):
    Czy jest cos takiego jak filozofia pieniadza? Teraz to nawet nie trzeba go drukowac...
    Jest "mistyka finansów" Tuwim o niej pisał ;)
  • edytowano February 2016
    Jen* i sztuka oporządzania motocykla.

    *albo dolar, albo funt, albo złotówka...
    rdr zapytuje:
    Czy jest cos takiego jak filozofia pieniadza?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.