Skip to content

"Mała Nina" - pytanko do prawników

Jestem wstrząśnięta.
Ale najpierw obszerny cytat p. prof. Marii Ryś z dzisiejszego numeru "Idziemy".

Czy można o profanacji Eucharystii napisać książkę dla dzieci, a okładkę opatrzeć recenzją: ,,Świeża, szczera i niezwykle zabawna"? Niestety można.
Bohaterka książki ,,Mała Nina" Sophie Scherrer, wydanej przez wydawnictwo Wilga w 2015 r., ,,rozmyśla o wielu ważnych sprawach świata dorosłych i z humorem przezwycięża wszelkie życiowe trudności”. Do takich trudności przezwyciężanych z humorem należą niepowodzenia w zdobyciu Najświętszego Sakramentu, aby jako ,,świetny talizman” był zakładką w książce.
Mała Nina zastanawia się, jak można wynieść konsekrowaną Hostię z kościoła tak, by nikt tego nie zauważył. Pomysłem dzieli się koleżanką Luizą: „Same sobie załatwimy Jezusa! (...) W czasie komunii dostaniemy hostię, która jest Barankiem Bożym, czyli hostię, w której znajduje się Jezus. Ciało Boże!”. Dziewczynki chodzą do kościoła same, bo ich mamy ,,chcą się wyspać”. Nina po przyjęciu Ciała Chrystusa (takich określeń używa autorka) składa dłonie jak do modlitwy, przybliża je do ust i dyskretnie wypluwa Hostię, aby potem wsunąć Ją do kieszeni i zanieść do domu. Jednak „Baranek Boży upadł na podłogę”, co dziecko komentuje: „Do jasnej cholery” i – chcąc ukryć swój postępek – następuje na Hostię butem. Dalszą profanację Eucharystii autorka opisuje rzeczywiście bardzo ,,lekko”. Ponieważ w pobliżu są inne osoby, dziewczynka idzie, ciągnąc butem Pana Jezusa. Wyszedłszy z kościoła, musi ,,kawałkiem papieru zdrapywać Ciało Chrystusa z podeszwy”. Dziewczynka ,,modli się” przy tym: ,,Och, Baranku Boży, przykro mi. Nie chciałam, abyś wylądował pod moim butem” i – jako resztki zupełnie nienadające się do zamieszczania w książce – wyrzuca Pana Jezusa do śmietnika
Jest to książka, którą na liberalnych portalach – a jakże – zachwycają się recenzenci. Z ich punktu widzenia – słusznie: trudno o treści bardziej uderzające w niewinność dziecka i trudno wyobrazić sobie większe uderzenie w Miłość Chrystusa do nas, w Boga. którego już od dziecka należy umieścić na śmietniku życia.
Pani profesor pisze dalej, że należy dokładnie sprawdzać zawartość książeczek kupowanych dla dzieci, ale dodaje również

Istnieje jeszcze jeden wątek: wynagrodzenia Panu Jezusowi za zniewagi, jakich doznał od autorki, tłumaczki, wydawcy, recenzentów, a także od tych, którzy o książce wiedzieli, ale nie mieli odwagi stanąć w Jego obronie. I to jest już sprawa nas wszystkich – podjęcia gorącej modlitwy ekspiacyjnej.
To oczywiste. Ale czy naprawdę nie ma możliwości obrony prawnej naszych uczuć religijnych? To pytanie zadaję forumowym prawnikom i bardzo proszę o rzetelną odpowiedź. Chętnie bym oddała swój wdowi grosz na taki cel.
Rzecz jasna, nigdy nie kupię żadnego dzieła wydanego przez wydawnictwo "Wilga".

Komentarz

  • Perfidia tego zabiegu polega na tym, ze ta mala (jacys nieszczesnicy chca nam powiedziec, ze przypomina Mikolajka) traktuje na poziomie jezykowym Hostie jako Cialo Chrystusa. Dalibog, nie wiedzialam, ze sa w Niemcach, poza osobami, ktore moge ´wyliczyc na palcach jednej reki, ludzie, dla ktorych Hostia to cos wiecej niz po prostu "Symbol chleba".
    No ale sprobowalaby mala Nina tak potraktowac chleb.
    Natentychmiast odbylaby sie w dojce welle debata zainicjowana, przez zielonych!
  • Poziom obecnie wydawanych książeczek dla dzieci i młodzieży to rzeczywiście często horror. A jak autor(ka) jest z Niemiec, Francji czy Skandynawii, a w recenzji piszą, coś w rodzaju "książka porusza ważne tematy", to branie tego do ręki jest mało sensowne...
  • Może jednak ktoś mi odpowie, choćby odmownie?
  • mmaria napisal(a):
    Może jednak ktoś mi odpowie, choćby odmownie?
    Obawiam się, że nie ma szans. Wredność takich tekstów polega bowiem, między innymi, na tym, że autorka ma jasną i klarowna linie obrony: opisuje potencjalne dylematy młodej dziewczynki, bynajmniej ich nie chwaląc. Jeżeli opis profanacji miałby być obrazą uczuć, to należałoby pod ten sam paragraf podciągnąć wszystkie literackie opisy burzenia kościołów, profanowania ołtarzy itp...
  • edytowano April 2016
    Również nie kupię żadnego "dzieła" wydanego przez to wydawnictwo. Dobrze, że Koleżanka poinformowała mnie w tym wątku właśnie, komu nie warto dać zarobić. Natomiast co do meritum, o które się Koleżanka dopytuje.
    Obawiam się, że sprawa jest przegrana z punktu widzenia prawnego. Trudno będzie na drodze sądowej udowodnić, że ten tekst jest demoralizujący młodzież/dzieci, a jeżeli chodzi o obrazę uczuć religijnych, to zaraz wyskoczą z kontrargumentem o wolności słowa i ekspresji tffu-rczej Ahtystów w TenKraju
  • Może warto rozpropagować "między swymi" Twój tekst? Choćby drogą mailową.
    To może być na początku fala, powoli tworząca potężne tsunami.
    Zachęcam wszystkich.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • Dobrze byłoby to jakoś roztropnie nagłośnić, ale jak to zrobić i przez jakie medium... pojęcia nie mam.
  • edytowano April 2016
    Eden napisal(a):
    Również nie kupię żadnego "dzieła" wydanego przez to wydawnictwo.
    AnnaE napisal(a):
    Może warto rozpropagować "między swymi" Twój tekst?
    I to jest dobry pomysł.
    "Małą Ninę" wydało wydawnictwo WILGA SA.
    Prawnie ciężko im przyłożyć, ale dobrze by było jakby poczuli braki w kieszeni
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.