Rosemary Brown
Muszę napisać kilka słów gwoli w prowadzenia w temat. Pani Rosemary Brown odbyla jako dziecko kilka lekcji gry na pianinie tymczasem głównym jej życiowym hobby okazał się kontakt z duchami. W pewnym momencie , dość późno, zorientowała się, że istnieje możliwość kontaktu z wielkimi kompozytorami. Kontakt okazał się bardzo owocny. Owoż kompozytorzy zaczęli jej po prostu dyktować swoje nowe dzieła tyle tylko , że skomponowane już za grobem. Powstało w ten sposób około 600 utworów, które na zlecenie wytwórni płytowej podjął się wykonać wirtuoz fortepianu Mr Peter Katin, ponieważ pani Brown nie była w stanie co trudniejszych wykonać.
Utwory też polecono zbadać muzykologom, którzy zgodnie orzekli, że Rosemary Brown nie mogla tych utworów skomponować ponieważ przerastają one możliwości starszej pani o "poor musical background", żyjącej gdzieś skromnie na przedmieściach Londynu.
Od siebie napiszę, że muzyka "podyktowana" przez duchy w niczym nie ustępuje arcydziełom pisanym za życia. Wszystkie są perfekcyjnie skomponowane w specyficznym stylu danego kompozytora.
Zagadka tedy pozostaje zagadką.
A może to po prostu grupa utalentowanych studentów konserwatorium zrobiła swoim profesorom takiego psikusa...?
Tak czy siak warto posłuchać.
tu Liszt:
tu Chopin:
tu film o pani Rosemary:
Utwory też polecono zbadać muzykologom, którzy zgodnie orzekli, że Rosemary Brown nie mogla tych utworów skomponować ponieważ przerastają one możliwości starszej pani o "poor musical background", żyjącej gdzieś skromnie na przedmieściach Londynu.
Od siebie napiszę, że muzyka "podyktowana" przez duchy w niczym nie ustępuje arcydziełom pisanym za życia. Wszystkie są perfekcyjnie skomponowane w specyficznym stylu danego kompozytora.
Zagadka tedy pozostaje zagadką.
A może to po prostu grupa utalentowanych studentów konserwatorium zrobiła swoim profesorom takiego psikusa...?
Tak czy siak warto posłuchać.
tu Liszt:
tu Chopin:
tu film o pani Rosemary:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Różne są metody zawracania głowy durnym ludziom przez istoty niematerialne. Rebe Tekieli miałby tu dużo ciekawego do opowiedzenia.
W sprawach zaświatów pozostaję wszakże nieugięty, a to za sprawą solenia skryptury na własny użytek.
Tyle, ze w muzyce - w odróżnieniu od matematyki - trudno obiektywnie ocenić wartość prac. Za to niesamowite historie zawsze się dobrze sprzedawały. Dlatego dla genialnego samouka w muzyce poważnej pójście do mediów z informacją, "nie śpię bo duch Liszta dyktuje mi nuty" jest chyba lepszym sposobem na zaistnienie niż rozsyłanie partytur po wydawnictwach muzycznych.
Osobiście podejrzewam, że dziecko Rosemary zrobiło kawał poprzez nakarmienie jakiejś średnio rozgarniętej sztucznej inteligencji dziełami wszystkimi Szopena i rozkaz: "A teraz zrób coś podobnego, nie?"
I rzeczywiście, wyszło coś totalnie szopenowskiego, jak bym samego Fryderyka słuchał. Pytanie, na ile to jest twórcze, a na ile zerżnięte ze wszystkich kawałków nieboszczyka razem wziętych.
po prostu pojawia się w nich metafizyka, i to w sumie ucina dyskusję czy twórcze, czy suszne, czy plagiat etc.
gdybym robił film o Liszcie grajacym z zaświatów muzyki pani Brown użyłbym na pewno, i podejrzewam nikt nie miałby watpliwosci co do jakości tych kompozycji
ta
Natomiast wiemy, że trzecia część dusz anielskich za Księciem Światłości spadła do piekeł (zwanych teraz demonami) i to one kuszą, kuszą, kuszą.... piszą ewentualnie partytury
Tego też, plus jakiś nokturn z yt i coś nazwane balladą (absolutne kuriozum).
@fatuswombatus
Faktycznie, trochę niewygodnie
Edit: Taki mięsie apropos żart-dowcip o Mozarcie przypomniał (numery symfonii bardziej beethovenowskie, ale to nie jest takie ważne):
CATcerto: