Skip to content

O narodową politykę sportową

Jak wiemy, koniecznem dla dobra Narodu jest masowe usportowienie Narodu. To znaczy, dla cielska Narodu.

Dla zaś płynnego rozwoju emocjonalnego narodu konieczne jest zdobywanie różnych tam laurów międzynarodowych przez narodowe reprezentacje sportowe, takie jak siatkarze, Viva Tauron Kielce, Małysz, Kubica czy kopacze pod wodzą trenera Nawałki. Bo trzeba mieć komu kibucować.

Ergo, pitanje takie - czy na etapie młodzieży szkolnej inwestować milijardy w dyscypliny niszowe, różne tam szczypiorniaki, hokeje na trawie albo futbo amerykański - czy też jednak normalną, męską kopaną?

Z perspektywy młodego człowienia, paczcie, jeśli jestem w klubie piłkarskim, to na turniej pojadę najdalej do sąsiedniej dzielnicy, czy tam do powiatu. A jeśli jestem w klubie hokeja na trawie, to mogę zwiedzić całą Polskę. Jest różnica? Jest.

Nadto, w hokieju na trawie o sukcesy międzynarodowe znacznie łatwiej, czego dowodem choćby wysoka pozycja Islandii w szczypiorniaku.

Jeszcze jeden jest argument za sportami niszowemi. Ten mianowicie, że piłka nożna jest i tak najlepiej dofinansowanym sportem w Polsce i najłatwiej jej o sponzorów pozapaństwowych. Tak jest? Tak właśnie jest.

Morał?

Ano taki, żeby dzieciaki w każdej danej szkole uczyły się niszowych sportów zespołowych, z przyzwoitymi trenerami - i jeździły po Polsce na turnieje. Poznaj swój kraj, rozwiń tężyznę fizyczną i miej komu kibicować na kolejnych mistrzostwach świata. Howgh.

Kopacze sobie poradzą, nadto against jestem modern football.

Komentarz

  • Sporty zespołowe sportami zespołowymi, ale jednak prawdziwi twardziele wykuwają się samotnie, w indywidualce. Ze szczególnym uwzględnieniem dyscyplin wysoce technicznych- to po prostu kuźnia charakteru.
  • qiz napisal(a):
    Sporty zespołowe sportami zespołowymi, ale jednak prawdziwi twardziele wykuwają się samotnie, w indywidualce. Ze szczególnym uwzględnieniem dyscyplin wysoce technicznych- to po prostu kuźnia charakteru.
    Noji? Nie za bałdzo wię, jak "Samotność długodystansowca" ma się do umasowienia sportu wśród dzieciarni a gimbazy.
  • Nu, nastolatkiem będąc, grywałem w nogę na boisku do szczypiora, choć byłem noga z nogi. Nie chcieliśmy jednak grać w szczypiora. Ale postulatowi promocji sportów niszowych przyklaskuję, chociaż mniemam, że mł
  • Nu, więc mniemam, iż młodziankowie chcą być drugim Szmalem czy Możdżonkiem, w krótkich chwilach znużenia marzeniami o byciu nowym Lewym.
  • agent napisal(a):
    Nu, nastolatkiem będąc, grywałem w nogę na boisku do szczypiora, choć byłem noga z nogi. Nie chcieliśmy jednak grać w szczypiora.
    Może się źle kojarzył na skutek filmu Feliksa Falka "Szansa"? ;-) Przynajmniej w mojej generacji tak było.
  • edytowano May 2016
    Najfajniejsze sporty to sporty w których jest konfrontacja jeden na jeden. Pojedynki są dla mnie najciekawsze.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.