Skip to content

Czy wporzadku jest aby bilet miał datę ważności?

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Spieszę się więc na szybko (potem jak wróce to rozwinę najwyżej).

Niedawno kupiłem w Warszawie bilet. Po miesiącu chciałem go użyć. Beep - termin ważności minął. Jaki jets tego cel? Uważam to za oszustwo.

Podobnie na nowy rok zeruje się karta.
Otagowano:

Komentarz

  • Poza sytuacjami wyjątkowymi uważam że to złodziejstwo.
  • Oszustwo.
  • edytowano June 2016
    No a jakby, na ten przykład, przewoźnik miał zamiar się zlikwidować to powinien mieć rejestr biletów niewykorzystanych i wykupić ich przedłużenie u konkurencji czy może zmusić pasażerów do podróży przed zamknięciem likwidacji?To samo wystąpi w bardziej prawdopodobnym przypadku likwidacji linii, czy połączenia. Bilet to konkret, a nie kontrakt futures, a nawet taki ma określoną datę ważności. Nie przesadzajmy z ochroną konsumenta w drugą stronę.
  • edytowano June 2016
    Zabezpieczenie przed kopiowaniem, to jest podobnież plaga w Warszawie.
    Ale tak ogólnie to złodziejstwo. ZTM ma więcej takich chwytów, jak wymieniają bilety (bo podwyżka cen) to jest na to 2-3 miesiace - nie wymienisz to już potem nic z tym nie zrobisz.
  • Rafał napisal(a):
    No a jakby, na ten przykład, przewoźnik miał zamiar się zlikwidować to
    ...to by właśnie była sytuacja wyjątkowa, o znikomym znaczeniu
  • A likwidacja linii lub połączenia to też sytuacja wyjątkowa?
  • Rafał napisal(a):
    A likwidacja linii lub połączenia to też sytuacja wyjątkowa?
    Oczywiście że tak.

    Pytanie, czy ma to znaczenie w przypadku sieci mającej >1 połączenie.
  • edytowano June 2016
    No to drążymy dalej: a jaki jest, zdaniem Kolegi, godziwy termin ważności biletu? Miesiąc to może mało, ale w takim razie ile? No bo, napiszę prostacko: po jaką cholerę ktoś kupuje bilet jak nie wie kiedy i czy pojedzie? Czy przewoźnik ma spełniać każdą, nawet najgłupszą zachciankę, niezdecydowanego przyszłego pasażera?
  • Rafał napisal(a):
    No to drążymy dalej: a jaki jest, zdaniem Kolegi, godziwy termin ważności biletu? Miesiąc to może mało, ale w takim razie ile?
    Bezterminowo, tzn. do najbliższej zmiany cen biletów bądź zmiany organizacyjnej przewoźnika. Tak drzewiey bywało i nikomu to nie przeszkadzało.
    No bo, napiszę prostacko: po jaką cholerę ktoś kupuje bilet jak nie wie kiedy i czy pojedzie?
    bo jest np. nawet-nie-słoikiem z prowincyi i miasto Mordor odwiedza raz na ruski miesiąc jak go chęć bądź potrzeba przyciśnie. I potrzebuje wtedy nakupić biletów na zapas (bo nie wie z góry ile razy skorzysta z usług komunikacyjnych) a nadmiarowe zachować na następną okazję, żeby po opuszczeniu pociągu (czy tam innego pojazdu komunikacji dalekobieżnej) wsiąść jak człowiek w pojazd komunikacji miejskiej a nie szukać w panice punktu sprzedaży biletów.
    Czy przewoźnik ma spełniać każdą, nawet najgłupszą zachciankę, niezdecydowanego przyszłego pasażera?
    Sprzedał usługę przewozową, powinien ją wykonać i nie pyskować.
  • Sprzedał usługę przewozową, a nie bezterminowy los na loterii. Ta usługa ma swój nieprzekraczalny termin wykonania. Można dyskutować jaki, ale w żadnym razie nie jest to wieczność czyli bezterminowo.
  • edytowano June 2016
    Chyba na fejsiku podobny przypadek był dyskutowany, chodziło o warszawskie bilety po ostatniej podwyżce cen ważne do ktoregoś tam. Wielu naszych znajomych przytaczało przykłady ze świata jak po czasem 10 latach przyjeżdżali, bilet co prawda nieważny ale dopłata wyrównująca i już, problemu nie ma. Co za idiotyczny argument z likwidacjami linii jak mówimy o komunikacji miejskiej.
  • Rafał napisal(a):
    Sprzedał usługę przewozową, a nie bezterminowy los na loterii. Ta usługa ma swój nieprzekraczalny termin wykonania. Można dyskutować jaki, ale w żadnym razie nie jest to wieczność czyli bezterminowo.
    http://www.ztm.waw.pl/?c=110&l=1
    Proszę mnie wskazać informację o nieprzekraczalnym terminie wykonania usługi.
    Gdyż albowiem widzę tu mało, że oszustwo, ale zastawioną pułapkę na przyjezdnych jeleni. Wystarczy wysłać stado kontrolerów w okolice dworcowe i kosić kapustę od zdezorientowanych przyjezdnych jeleni pewnych że wsiedli z ważnym biletem.
  • Rafał napisal(a):
    No to drążymy dalej: a jaki jest, zdaniem Kolegi, godziwy termin ważności biletu? Miesiąc to może mało, ale w takim razie ile? No bo, napiszę prostacko: po jaką cholerę ktoś kupuje bilet jak nie wie kiedy i czy pojedzie? Czy przewoźnik ma spełniać każdą, nawet najgłupszą zachciankę, niezdecydowanego przyszłego pasażera?
    Przejazd w zamian za zapłatę to nie jest taka najgłupsza zachcianka tylko raczej, hm, istota stosunku prawnego.

    Konsument to tempe bydlę i jak ktoś wychodzi na rynek z usługami dla konsumenta to powinien na to zważać.

    Godziwy termin? Nayprzedniey - oczywiście do odwołania, w rodzaju zmiany kasowników czy tam staweczek. Ewentualnie kodeksowe przedawnienie czyli 3 lata.
  • Rafał napisal(a):
    No bo, napiszę prostacko: po jaką cholerę ktoś kupuje bilet jak nie wie kiedy i czy pojedzie? Czy przewoźnik ma spełniać każdą, nawet najgłupszą zachciankę, niezdecydowanego przyszłego pasażera?
    W przypadku komunikacji zbiorowej, częstym rozwiązaniem jest trzymanie biletu "na wszelki wypadek". Robi tak np. moja córka - ze szkoły ma ~30 min piechotą w ładnych okolicznościach przyrody i tak się zwykle przemieszcza. Ale ma też przy sobie bilet by przy mniej pięknych okolicznościach przyrody (np deszcz) przemieścić się autobusem.
  • pawel.adamski napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    No bo, napiszę prostacko: po jaką cholerę ktoś kupuje bilet jak nie wie kiedy i czy pojedzie? Czy przewoźnik ma spełniać każdą, nawet najgłupszą zachciankę, niezdecydowanego przyszłego pasażera?
    W przypadku komunikacji zbiorowej, częstym rozwiązaniem jest trzymanie biletu "na wszelki wypadek". Robi tak np. moja córka - ze szkoły ma ~30 min piechotą w ładnych okolicznościach przyrody i tak się zwykle przemieszcza. Ale ma też przy sobie bilet by przy mniej pięknych okolicznościach przyrody (np deszcz) przemieścić się autobusem.
    Oczywiście, kupowanie biletów jednorazowych jest dość kłopotliwe (trzeba mieć drobne, znaleźć kiosk - nie w każdym są bilety, automat może nie działać, może być kolejka i ucieknie autobus), kupienie na zapas jest wygodniejsze i rozsądniejsze. A już szczególnie w przypadku biletów czasowych, jeśli nie wiemy, jak długo potrwa jazda.
  • Jaki bilet? Bo ten komunikat to mi się kojarzy z próbą włożenia do kasownika na przykład biletu 20 minutowego skasowanego 30 minut temu. Na pewno nie był już skasowany? Jeśli nie był, to do dowolnego punktu obsługi pasażera z awanturą.
  • edytowano June 2016
    Gorlias_Fitzgorgon napisal(a):
    Jaki bilet? Bo ten komunikat to mi się kojarzy z próbą włożenia do kasownika na przykład biletu 20 minutowego skasowanego 30 minut temu. Na pewno nie był już skasowany? Jeśli nie był, to do dowolnego punktu obsługi pasażera z awanturą.
    To był nie skasowany bilet 20 minutowy. Jestem tego pewien, że nie był on skasowany.

    Nie byłem też w stanie znaleźć na nim żadnej *daty ważności*. Co dla mnie oznacza, że kupując bilet nie jestem w stanie zweryfikować czy jego *termin ważności minął*.

    Bilet podarłem po wyjściu z autobusu bo przyjąłem, że został on wykorzystany. Może w istocie należało go zachować Niby możliwe jest, że był uszkodzony. Jednak przyjąłem najbardziej pasującą do faktów możliwość. Czyli, że kasownik nie kłamał i termin ważności minął.

    edit: Potem podejdę i zapytam w tym ich punkcie.
  • Ciekawe za ile można by sprzedać bilet na Titanica. No ja wiem, ze to jest wyjątkowy przypadek. Co innego jak ktoś kupił bilet na tramwaj w Warszawie w styczniu 1990. Nabył prawa do przejazdu i III RP, a nawet IV RP aby być przyzwoitym demokratycznym państwem prawa powinna się natentychmiast zając egzekucją tego prawa. To sprawa fundamentalna prawie tak jak obecność NATO na wschodniej rubieży.
    Ja oczywiście wiem, ze szyderstwo to mowa piekła i nie mieści się w poczuciu humora tutejszego foruma. Z góry proszę o słuszną karę.
  • bilety mają okres ważności, niestety... .albo i stety...
    proszę cokolwiek z tym zrobić...
    da się?


    image;))
  • Podobnie rzecz ma się ze znaczkami pocztowymi oznaczonymi nie kwotą, a literami. Po co?

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • marniok napisal(a):
    bilety mają okres ważności, niestety... .albo i stety...
    proszę cokolwiek z tym zrobić...
    da się?


    image
    Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
    ;))
    Ale przecież wklejony przez Kolegę bilet nie miał żadnej daty ważności tylko został unieważniony z przyczyn nadzwyczajnych.
    O unieważnieniu trąbiono w prasie i telewizji i dano odpowiednio długi termin wymiany na nowe bilety.
  • Dodam jeszcze iż w państwach poważnych, traktujących swą państwowość i jej objawy poważnie, bilet wystawiiony nawet ręcznie i podpisany przez sekretarza banku nawet i ze 200 lat temu jest w dalszym ciągu wymienialny i legalny.

  • fatuswombatus napisal(a):
    Dodam jeszcze iż w państwach poważnych, traktujących swą państwowość i jej objawy poważnie, bilet wystawiiony nawet ręcznie i podpisany przez sekretarza banku nawet i ze 200 lat temu jest w dalszym ciągu wymienialny i legalny.

    Pewnie!

    image
  • Przypomina się nieustannie, że Konfederacja została pokonana w wojnie domowej i przestała istnieć. Nie ma kontynuatora prawnego Konfederacji, który miałby w/w bilet obowiązek honorować.
    Podobnie - nie istnieje już statek "Titanic", na którym można by było zrealizować bilet podróżny, oraz - zdaje się - nie istnieje przedsiębiorstwo, które użytkowało w/w statek i wystawiało nań bilety.
    Peerel też już nie istnieje. Jakkolwiek to nieco inna para kaloszy.
    Dopóki jednak istnieje przedsiębiorstwo przewozowe i udostępnia wskazaną na wydanym przez siebie bilecie bez określonej daty ważności usługę, powinno ją za okazaniem biletu zrealizować.
  • filystyn napisal(a):
    To był nie skasowany bilet 20 minutowy. Jestem tego pewien, że nie był on skasowany.

    Nie byłem też w stanie znaleźć na nim żadnej *daty ważności*. Co dla mnie oznacza, że kupując bilet nie jestem w stanie zweryfikować czy jego *termin ważności minął*.

    Bilet podarłem po wyjściu z autobusu bo przyjąłem, że został on wykorzystany. Może w istocie należało go zachować Niby możliwe jest, że był uszkodzony. Jednak przyjąłem najbardziej pasującą do faktów możliwość. Czyli, że kasownik nie kłamał i termin ważności minął.

    edit: Potem podejdę i zapytam w tym ich punkcie.
    Bilety kartonikowe ZTM Warszawa tracą ważność po zmianie taryfy, ale dawno takiej nie było. Z resztą wtedy jest zwrot kasy i/lub bilety uzupełniające w okresie przejściowym. Mogłyby też tracić ważność po jakiejś akcji masowego podrabiania, przy wyprodukowaniu nowych, lepiej zabezpieczonych. Nie przypominam sobie ostatnio czegoś takiego. Z resztą wtedy tez musiałyby być zwroty pieniędzy za niewykorzystane.

    Moment zakupu biletu w kiosku nie zostawia na bilecie żadnego śladu. Podobnie zakup przez kiosk od dystrybutora. Ograniczony czas ważności liczony od momentu wyprodukowania biletu byłby dość absurdalny, bo nie ma jak się dowiedzieć, jak długo bilet leżał w magazynach ZTM i w szufladzie u kioskarza.

    Strzelam, że bilet był skasowany, tylko drukarka w kasowniku była do bani i nie wydrukowała terminu wygaśnięcia.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.