Skip to content

Pan Mateusz może już odejść z rządu- zadanie wykonane

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Już dzisiaj panowie z PZU i PFR lecą do Mediolanu negocjować zakup PEKAO. Nie jestem w stanie tego zrozumieć- włosi mają nóż na gardle, dopiero co musieli ratować płynność wyprzedając 5% akcji w kilka godzin a nasz rząd najpierw trąbi wszem i wobec że chce odkupić akcje a teraz jeszcze panowie się spieszą zamiast przeciągać. Na takich dealach nigdy nie zbudujemy zamożnej Polski.
http://www.rp.pl/Ubezpieczenia/308239966-Michal-Krupinski-prezes-PZU-oraz-Pawel-Borys-szef-PFR-spotkaja-sie-w-Mediolanie-z-kierownictwem-UniCredit-ws-przejecie-Pekao.html#ap-1

Szefowie PZU i Polskiego Funduszu Rozwoju spotkają się w czwartek z przedstawicielami UniCredit, aby negocjować warunki odkupu akcji Banku Pekao, sprzedanych Włochom w ubiegłym stuleciu, wynika z naszych nieoficjalnych informacji.

O sprawie informuje także agencja Reutera, której źródła mówią, że do Mediolanu leci Michał Krupiński, prezes PZU oraz Paweł Borys, szef PFR. Nasze źródło przekonuje, że Włosi chcą sprzedać bank, natomiast największy polski ubezpieczyciel jest zainteresowany przejęciem pakietu, który jest w rękach UniCredit.

Należący do Włochów 40-proc. pakiet akcji jest obecnie wyceniany na 13 mld zł. Z naszych informacji wynika, że PZU jest w stanie wynegocjować nawet 10 proc. dyskonto.

Mimo to ubezpieczyciel nie jest w stanie sam przejąć banku, gdyż jego nadwyżka kapitałowa, którą mógłby na ten cel przeznaczyć to maksymalnie 5-6 mld zł. Dlatego transakcję ma wesprzeć Polski Fundusz Rozwoju.

Nie wiadomo jak miałoby to wyglądać od strony technicznej. Nasze informacje wskazują, że PFR mógłby wspólnie z PZU powołać specjalną spółkę, która dokona przejęcia.


W połowie lipca br. UniCredit sprzedał 26,2 mln akcji (ok. 10 proc. kapitału) Banku Pekao w przyspieszonym procesie book-buildingu po cenie 126 zł za akcję, za łączną kwotę 749 mln euro, tj. ok. 3,3 mld zł. Obecnie PZU ma ok. 25,26 proc. akcji Alior Banku, który - po niedawnym przejęciu Meritum Banku - pracuje obecnie nad przejęciem Banku BPH.

Ze strategii PZU, do której dotarliśmy wynika, że celem ubezpieczyciela jest upolowanie w ciągu czterech lat gdużego banku. Bankowy filar ubezpieczyciela ma w szybkim tempie podwoić swoje aktywa do 140 mld zł. Filar bankowy, poza synergią w przypadku bankassurance, ma dać akcjonariuszom wymierne korzyści. Już w 2020 r. jego kontrybucja do wyniku ubezpieczyciela ma wynieść 450 mln zł.

Komentarz

  • Ciekawe czy wrócą.
  • Jeśli za kwadratowe złotówki, to czemu nie.
  • Dla realizacji celu zwiększenia polskiej kontroli nad sektorem bankowym to optymalna transakcja. Pan Mateusz via PZU (ca 1/3 udziału państwa w akcjonariacie i efektywna kontrola) może uzyskać kontrolę nad Pekao (pakiet 40 % więc można odprzedać ca 10 % i nadal mieć efektywną kontrolę) Jeśli PZU ma 7 miliardów gotówki a pakiet 40 % ma kosztować 13 miliardów to na koniec wystarczyłoby około 10 miliardów czyli 3 miliardy z PFR - nasze budżetowe. Taka kwota dawałaby kontrolę nad portfelem kredytowym i pozostałych aktywów wartości ponad 160 miliardów.
    Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach czyli w wycenie tj standingu Pekao, jakości i strukturze portfela oraz późniejszej jakości zarządzania i polityce kredytowej. Można to zrobić dobrze lub źle. Coś jednak trzeba robić mając władzę, ambicję suwerennego rozwoju i słaby punkt startu i oparcie w bankowości.
  • sprzedać coś za 1 mld zł i następnie odkupić tę samą rzecz, ale za to przechodzoną i wadliwą (wytransferowane zyski, toksyczne kredyty walutowe) w cenie 13 mld zł - to się nazywa sztuka
  • KAnia napisal(a):
    sprzedać coś za 1 mld zł i następnie odkupić tę samą rzecz, ale za to przechodzoną i wadliwą (wytransferowane zyski, toksyczne kredyty walutowe) w cenie 13 mld zł - to się nazywa sztuka
    No właśnie. A nie taniej będzie założyć - od podstaw-i-zera -nowy bank?
    ???
  • edytowano August 2016
    romeck napisal(a):
    KAnia napisal(a):
    sprzedać coś za 1 mld zł i następnie odkupić tę samą rzecz, ale za to przechodzoną i wadliwą (wytransferowane zyski, toksyczne kredyty walutowe) w cenie 13 mld zł - to się nazywa sztuka
    No właśnie. A nie taniej będzie założyć - od podstaw-i-zera -nowy bank?
    ???
    To jest demagogia u Kani. Po pierwsze nie wiadomo za ile ma być zakup. Po drugie bank to nie buty czy koszula, ale żywy organizm gospodarczy i nie ma czegoś takiego jak przechodzony bank - on się nie zużywa jeśli jest w miarę przyzwoicie prowadzony. Po trzecie nie ma dowodów na to, że Pekao jest rzeczą wadliwą. Jest prawdą, że część zysków wytransferowano, ale przecież nie kupuje się zysków wytransferowanych. One w sposób oczywisty nie wchodzą do wyceny. Ewentualne odzyskanie nielegalnych transferów to zupełnie inna sprawa. Jeśli to by się dało udowodnić to zwracać je powinien nie bank ale beneficjent transferu czyli zapewne Unicredito, niezależnie od tego kto będzie właścicielem Pekao. Toksyczne kredyty walutowe, jeśli tam są, powinny być albo wyłączone z transakcji - przejęte przez Unicredito, albo ujęte w obniżce wyceny albo objęte gwarancją pokrycia straty przez Unicredito. Mozna z dużym prawdopodobieństwem założyć, ze ta przecena jest juz ujęta w notowaniach giełdowych. Inwestorzy instytucjonalni to nie idioci i oni zwracają uwagę na ryzyka i ich wycenę - ujęli podatek bankowy to i kredyty frankowe też.To że bank sprzedano tanio, za tanio, to zapewne prawda. To jednak nie ma nic do rzeczy w jego obecnej wycenie. Tamta transakcja była głupia i doktrynerska. Wątpię aby można ją było wstecz podważyć i coś odzyskać. Od tego czasu bank się rozwinął i wzrosła również realnie jego wartość.

    Budowa nowego przedsiębiorstwa, w tym banku, od podstaw bywa, ale nie zawsze, tańsza niż kupno działającego. Jest za to obarczona znacznie większym ryzykiem i trwa dużo dłużej. Na polskim rynku bankowym jest raczej za wiele banków i będą dalej konsolidowane. Budowa banku wielkości Pekao z jego pozycją na rynku potrwałaby lata - najmniej ze dwie kadencje i jest to niepewny projekt.
  • Rafał w punkt!
    Rafał napisal(a):
    romeck napisal(a):
    KAnia napisal(a):
    sprzedać coś za 1 mld zł i następnie odkupić tę samą rzecz, ale za to przechodzoną i wadliwą (wytransferowane zyski, toksyczne kredyty walutowe) w cenie 13 mld zł - to się nazywa sztuka
    No właśnie. A nie taniej będzie założyć - od podstaw-i-zera -nowy bank?
    ???
    To jest demagogia u Kani. Po pierwsze nie wiadomo za ile ma być zakup. Po drugie bank to nie buty czy koszula, ale żywy organizm gospodarczy i nie ma czegoś takiego jak przechodzony bank - on się nie zużywa jeśli jest w miarę przyzwoicie prowadzony. Po trzecie nie ma dowodów na to, że Pekao jest rzeczą wadliwą. Jest prawdą, że część zysków wytransferowano, ale przecież nie kupuje się zysków wytransferowanych. One w sposób oczywisty nie wchodzą do wyceny. Ewentualne odzyskanie nielegalnych transferów to zupełnie inna sprawa. Jeśli to by się dało udowodnić to zwracać je powinien nie bank ale beneficjent transferu czyli zapewne Unicredito, niezależnie od tego kto będzie właścicielem Pekao. Toksyczne kredyty walutowe, jeśli tam są, powinny być albo wyłączone z transakcji - przejęte przez Unicredito, albo ujęte w obniżce wyceny albo objęte gwarancją pokrycia straty przez Unicredito. Mozna z dużym prawdopodobieństwem założyć, ze ta przecena jest juz ujęta w notowaniach giełdowych. Inwestorzy instytucjonalni to nie idioci i oni zwracają uwagę na ryzyka i ich wycenę - ujęli podatek bankowy to i kredyty frankowe też.To że bank sprzedano tanio, za tanio, to zapewne prawda. To jednak nie ma nic do rzeczy w jego obecnej wycenie. Tamta transakcja była głupia i doktrynerska. Wątpię aby można ją było wstecz podważyć i coś odzyskać. Od tego czasu bank się rozwinął i wzrosła również realnie jego wartość.

    Budowa nowego przedsiębiorstwa, w tym banku, od podstaw bywa, ale nie zawsze, tańsza niż kupno działającego. Jest za to obarczona znacznie większym ryzykiem i trwa dużo dłużej. Na polskim rynku bankowym jest raczej za wiele banków i będą dalej konsolidowane. Budowa banku wielkości Pekao z jego pozycją na rynku potrwałaby lata - najmniej ze dwie kadencje i jest to niepewny projekt.

  • Gdy chcę coś sprzedać to pierwszym krokiem jest poszukanie osób chętnych. Wstrzemięźliwość wyrażenia zainteresowania jest wstępnym warunkiem uzyskania korzystnej ceny. Kolejna sprawa- jeśli wiadomo publicznie że sprzedający jest w rozpaczliwej sytuacji to nie ma się co spieszyć chyba że z oferą bardzo dużego skonta. PEKAO ma oczywiście dużą wartość, nie jest umoczony w kredyty frankowe, ma dużą bazę klientów korporacyjnych i spory osad na emerytach ale szkoda kupować drogo jak można taniej.
  • t_obi napisal(a):
    Gdy chcę coś sprzedać to pierwszym krokiem jest poszukanie osób chętnych. Wstrzemięźliwość wyrażenia zainteresowania jest wstępnym warunkiem uzyskania korzystnej ceny. Kolejna sprawa- jeśli wiadomo publicznie że sprzedający jest w rozpaczliwej sytuacji to nie ma się co spieszyć chyba że z oferą bardzo dużego skonta. PEKAO ma oczywiście dużą wartość, nie jest umoczony w kredyty frankowe, ma dużą bazę klientów korporacyjnych i spory osad na emerytach ale szkoda kupować drogo jak można taniej.
    Ale skąd wniosek że ma być kupione drogo? I gdzie tu pospiech? Chcą sprzedać więc zapraszają potencjalnych poważnych kupców na rozmowę? Czemu nie jechać?
  • Dokładnie. Jeszcze nic nie jest kupione, jeszcze cały czas jesteśmy na etapie negocjacyjnym. Głupotą byłoby nie jechać na takie biznesowe rozmowy. Po co jakieś Spisqi i drugie dno od razu wyszukiwać na siłę?
  • t_obi napisal(a):
    Gdy chcę coś sprzedać to pierwszym krokiem jest poszukanie osób chętnych. Wstrzemięźliwość wyrażenia zainteresowania jest wstępnym warunkiem uzyskania korzystnej ceny. Kolejna sprawa- jeśli wiadomo publicznie że sprzedający jest w rozpaczliwej sytuacji to nie ma się co spieszyć chyba że z oferą bardzo dużego skonta. PEKAO ma oczywiście dużą wartość, nie jest umoczony w kredyty frankowe, ma dużą bazę klientów korporacyjnych i spory osad na emerytach ale szkoda kupować drogo jak można taniej.
    Transakcje biznesowe nie różnią się od zakupów na arabskim targu. Trzeba być znudzonym, niby czekamy na znajomych, którzy o coś tam się targują. Patrzymy w niebo, niechętnie podnosimy jakiś przedmiot. Podbiega Arab, panie to świetny towar, tylko dziesięć dirhamów. Panie, tyle za taki śmieć? Góra jeden dirham. No dobrze, niech będzie sześć... I tak dalej.

    Przyznać się do zamiaru zakupu banku, to zapłacić kilka miliardów więcej.

  • Moim zdaniem głupotą jest opowiadanie na prawo i lewo ze strategicznym celem jest zakup banku. Całkowicie tracimy pierwszy etap negocjacji w którym to sprzedawca stara się nas zainteresować swoją ofertą i po prostu musi dać jakiś wabik. Zamiast tego mamy schemat : jesteśmy napaleni a teraz ponegocjujmy trochę. Kto pamięta jak Chińczycy przycisnęli Putina w sprawie gazociągu podkręcając warunki tuż przed podpisaniem umowy w trakcie wizyty Putina w Pekinie? - Putin chwalił się wielkim sukcesem na prawo i lewo pisał jakie to strategiczne osiągnięcie, a tuż przed podpisaniem umowy taysze z CHRL zaczęli mnożyć trudności i dopięli dilu na znacznie lepszych dla siebie warunkach. Polska pozycja jest przy tym bardzo jasna - jeśli Unicredit sprzedaje 5% akcji w ciągu kilku godzin pod warunkiem natychmiastowej płatności to jego sytuacja jest nawet nie trudna tylko rozpaczliwa. Ciekawe1 czy nasz nadzór wie, kto w rzeczywistości kupił te 5%. Aha- warto zaznaczyć że gość od PFR to człowiek mianowany przez MM.
  • Człowiek Jagiełły (nie Władysława) a wiec pośrednio Schetyny.
  • edytowano August 2016
    los napisal(a):
    t_obi napisal(a):
    Gdy chcę coś sprzedać to pierwszym krokiem jest poszukanie osób chętnych. Wstrzemięźliwość wyrażenia zainteresowania jest wstępnym warunkiem uzyskania korzystnej ceny. Kolejna sprawa- jeśli wiadomo publicznie że sprzedający jest w rozpaczliwej sytuacji to nie ma się co spieszyć chyba że z oferą bardzo dużego skonta. PEKAO ma oczywiście dużą wartość, nie jest umoczony w kredyty frankowe, ma dużą bazę klientów korporacyjnych i spory osad na emerytach ale szkoda kupować drogo jak można taniej.
    Transakcje biznesowe nie różnią się od zakupów na arabskim targu. Trzeba być znudzonym, niby czekamy na znajomych, którzy o coś tam się targują. Patrzymy w niebo, niechętnie podnosimy jakiś przedmiot. Podbiega Arab, panie to świetny towar, tylko dziesięć dirhamów. Panie, tyle za taki śmieć? Góra jeden dirham. No dobrze, niech będzie sześć... I tak dalej.

    Przyznać się do zamiaru zakupu banku, to zapłacić kilka miliardów więcej.

    A jak kupić nie przyznając się że się chce kupić? Ja nie wiem. Może ty wiesz? No chyba nie przez podstawione osoby bo mógłby ktoś nie uwierzyć, że np fundusz kapitałowy Global Champions z Bermudów o kapitale 2000 $ i promesie kredytowej na 5 miliardów od Intenational Exim Bank of South Sahalin, reprezentowany przez kancelarię prawną Grzdyl i Wspólnicy z Wąchocka to jest właśnie ten inwestor. Jasne że można poczekać na zaproszenie do wyrażenia zainteresowania. Sprzedawcy takie wysyłają. Jednak nie można tego tak robić w przypadku pakietów na giełdzie. To wymaga spełnienia ścisłych przepisów o informowaniu rynku. Tak więc takie zapytanie być może padło ale w zawoalowanej formie i adresaci nie mogą na nie się powoływać.
  • Rafale, nie wierze, ze nie przeprowadzałes transakcji.
  • los napisal(a):
    Człowiek Jagiełły (nie Władysława) a wiec pośrednio Schetyny.
    Układ wrocławski. Szczęść Boże, a skąd jest MM? ;)
  • Jak to leciało?
    "Nie wierzę niezdementowanym wiadomościom"?
    czy jakoś tak...
    http://www.pb.pl/4622067,58953,morawiecki-zaprzeczyl-negocjacjom-ws-przejecia-pekao
  • t_obi napisal(a):
    Moim zdaniem głupotą jest opowiadanie na prawo i lewo ze strategicznym celem jest zakup banku.
    Bez przesady. Gadanie to gadanie. Włosi doskonale wiedzą na ile faktycznie strategicznym celem jest zakup banku przez państwo polskie, a państwo polskie ma instrumenty żeby ocenić jak Unicredito jest zdeterminowane by PEAKO sprzedać.

    Co wydarzy dla rządu polskiego (państwa) jeżeli przez następne 3 lata nie uda się kupić jakiegoś banku ? Co się wydarzy jeżeli Unicredito nie spienięży posiadanych przez siebie akcji PEKAO ? Przecież to są negocjacje otwartymi kartami. Bardzo łatwo ocenić, policzyć i przewidzieć rozwoje scenariuszy.

    Oczywiście, łatwo dla osoby, która orientuje się o co kaman, ma dostęp do danych i tam takie. Czyli dla fachowców.
  • los napisal(a):
    Rafale, nie wierze, ze nie przeprowadzałes transakcji.
    Przeprowadzałem transakcje. Znaczy uczestniczyłem w przeprowadzaniu wielu transakcji jako członek zarządu do spraw finansowych. To były zarówno zakupy jak i sprzedaże spółek, przedsiębiorstw i tzw zorganizowanych części przedsiębiorstwa oraz złożonych grup aktywów. Firmy były, przed moim przyjściem, chaotyczne i nagromadziły wiele niepotrzebnych aktywów kapitałowych z równoczesnymi lukami w aktywach niezbędnych. Niestety nigdy nie przeprowadziłem takiej transakcji anonimowo nie informując sprzedawcy lub kupca, że mam taki zamiar. Z chęcią bym się nauczył jak to się robi bo właśnie mam pewien problem z dotarciem do potencjalnego kupca i wysondowania jego podejścia. Jak też zaoferować mu kota w worku nie wspominając o kocie i o właścicielu worka i kota? No i najważniejsze jak to zrobić tak, aby wzbudzić jego zainteresowanie i wywołać korzystna ofertę ?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.