Skip to content

13. października 1917

edytowano October 2016 w Kultura
ostatnie objawienie fatimskie, wiemy, wiemy
ale oto historia opowiedziana przez abpa Fultona Sheena
Rzym, 13 października 1917r. - tego samego dnia w południe. Dzwony kościelne biją w całym mieście, ogłaszając radosne wydarzenie: konsekrację biskupa. Jego nazwisko - Eugenio Pacelli - człowiek, który wówczas nie był zbyt znany, lecz który miał pewnego dnia stać się największą duchową siłą na świecie, opierającą się rewolucyjnej tyranii komunizmu.

Po swojej konsekracji, tego samego dnia 13 października 1917r., wrócił do Monachium. Komuniści wszczęli tam rewolucję 7 kwietnia 1917r., pod przywództwem marynarza Rudolfa Egelhofera oraz dwóch bolszewickich komisarzy, Levine'a i Axelroda, którzy zakładali republikę sowiecką. Nazywając siebie Spartanami i powstając pod dowództwem Karla Liebknechta i Róży Luksemburg, uzbrojeni komuniści opanowali ulice. Utworzono Czerwoną Armię, która w samym Monachium 25 kwietnia zabiła 325 osób. Komuniści ostrzelali z broni maszynowej dom człowieka, który, niewzruszony groźbami, wspinał się na ambonę monachijskiej katedry wbrew rozkazom Czerwonego Komitetu. Wreszcie postanowili go zabić. 29 kwietnia o godzinie trzeciej po południu dowódca Seiler z Czerwonej Armii Południa i jego adiutant Brongratz, uzbrojeni w rozkazy Egelhofera, pojawili się u drzwi jego domu z grupą czerwonych marynarzy. Bandyci, grożąc służącemu granatami ręcznymi, wdarli się do domu i przeszli w kierunku biblioteki, gdzie, z odbezpieczoną bronią, oczekiwali na pojawienie się ich ofiary. Seiler zajął miejsce najbliżej drzwi, z pistoletem gotowym do strzału; żołnierze stali w półkolu; niektórzy z nich również dzierżyli odbezpieczoną broń, inni - ręczne granaty.

Nagle pojawił się poszukiwany człowiek. Z przekleństwem na ustach, Seiler podniósł swą dłoń z pistoletem i uderzył nim krzyż pektoralny na piersi owego człowieka. Ta wysoka, szczupła postać chwyciła pektorał i spoglądając w kierunku wyciągniętych broni, powiedziała miękkim, niskim głosem: "W porządku - zabijcie mnie! Lecz nic nie zyskacie. Próbuję jedynie ocalić Niemcy".

Pod wpływem spojrzenia tych uduchowionych oczu nikt nie odważył się pociągnąć za spust. Ani Seiler, ani Brongratz, ani żaden z żołnierzy nie wiedział, dlaczego nie strzelali; gdy wrócili do kwatery głównej, nie byli w stanie wyjaśnić Egelhoferowi, dlaczego nie zabili tego człowieka. Nigdy nie udało im się wyjaśnić, dlaczego para oczu, szczupła postać trzymająca krzyż i miękki głos miały większą moc niż ich broń, granaty i rozkazy. Tylko jedna rzecz była absolutnie pewna. Od tego dnia ów człowiek nie bał się absolutnie niczego na świecie.

Jego imię? Eugenio Pacelli, przyszły papież Pius XII.
Otagowano:

Komentarz

  • ps.
    Cytaty i historie bp Sheena z... Facebooka! :)
  • Maltizzy drobnymi kroczkami wydeptuje sobie dobrą pozycję u Pana Boga :) Chałwa jej za to!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.