Zmarł Irek Nowacki z fejsbuka...
Dzięki takim jak On chciało się i chce się nadal być na fb. Nieznajomy, który staje się znajomym, o którym się myśli ciepło, z szacunkiem, którego podziwia się za trafne, inteligentne komentarze, którego obecność uszlachetnia ten Zukierbergowski portal. W zalewie hejtu, głupich wpisów tacy ludzie jaśnieją jak gwiazdki na niebie. I nie ma ich przesadnie wielu.
Irek Nowacki był wrocławskim perkusistą i pisiorem z całej duszy. Chyba nie dobiegł jeszcze 50-tki. Wczoraj wieczorem jeszcze był na fb. A w nocy zmarł. Panie, nagródź Jego dobre serce! +++
Irek Nowacki był wrocławskim perkusistą i pisiorem z całej duszy. Chyba nie dobiegł jeszcze 50-tki. Wczoraj wieczorem jeszcze był na fb. A w nocy zmarł. Panie, nagródź Jego dobre serce! +++
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Szkoda, że jednego pisowca mniej.
R.I.P.
+
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
+
To było kilka lat temu. Gdzieś przy piwie rozmawialiśmy trochę o Bogu, o religii, o polityce i takie tam. Irek, stary rokendrolowiec do kościoła często nie chodził. Z jakiego powodu? Nie wiem. Mogę się tylko domyślać. Niemniej jednak mówił o sobie że jest "niewierzący, ale praktykujący"
Mówię do Niego.
- Pióro, idziemy!
Irek stoi
Ponawiam. - Pióro, chodź, bo spóźnię się na autobus.
Nic. Stoi dalej i patrzy na Ołtarz.
Po kilkunastu sekundach łapię Go za ramię i lekko szarpiąc powtarzam: Ireneusz, chodź, Msza się już skończyła.
Wyglądał, jakbym Go zbudził z głębokiego snu.
- Co, co? Aha, dobra, idziemy...
Wyszliśmy z kościoła. Zapaliliśmy po calaku. Patrzę a Irek ma w oczach łzy. Mówię do Niego:
- Co jest?
A On mi na to:
- Zrobiłeś mi najpiękniejszą rzecz w życiu... Przypomniałeś mi moje dzieciństwo...
- Tzn???
- To jest Msza mojego dzieciństwa, byłem ministrantem...
Nagle dotarło do mnie co on mamrotał pod nosem w czasie Mszy. Nagle się mu wszystko przypomniało...
Nigdy więcej nie wrócił na Tridentinę.
Po jakimś czasie trochę urwał nam się kontakt, ale dowiedziałem się, że mocno zaangażował się w polityczne ruchy prawicowe i wrócił do Kościoła, co było powodem do żartów (czasem dość niewybrednych) wśród kolegów z wrocławskiego światka muzycznego.
Dawnośmy się nie widzieli. Kilka razy rozmawialiśmy, coby się spotkać, ale jakoś się nie udało.
Mam nadzieję, że spotkamy się Tam, u Pana Boga w Niebie. Zawsze będzie można coś wspólnie zagrać na Bożą Chwałę...
Dzięki za dźwięki Irku. Spoczywaj w Pokoju.
Z tym że jeśli pamiętał ministranturę z Tridentiny, to musiał mieć zdecydowanie więcej niż 50 lat.
RIP
+++
Piszą (na fb) że był jednym z najlepszych perkusistów w Polsce.
A jeszcze na przełomie osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych na wsi u babci lud na mszy zachowywał się "dziwnie" (dla mnie), a to nawyki trydenckie były mino nowej mszy - np. klękanie na błogosławieństwo końcowe.
musiał być przed sześćdziesiątką
+