Wg mnie abnegacja Żyda i pewna niespójność, momentami niechlujność Kaczyńskiego mają inne podłoże. Kaczor nie przywiązuje uwagi do formy (w tym przypadku), do detali, stara ubierać się stosownie (ogólnie) ze względu na przyjęte konwenanse, żeby nie odstawać. Michnik odwrotnie. Jest obleśny genetycznie, ale i ostentacyjnie. Jemu można więcej, jego ubiór świadczy o braku szacunku do spotkań i ludzi. Dużo w tym premedytacji.
nie wiem jakby sie musial ubrac Schechter zeby nie wygladal oblesnie... sa typy, ktorym nic nie pomoze
+1
Ale się starają. On nie. Wręcz odwrotnie.
Bowiem jest rewolucjoniSTOm. A taki musi mieć wymagany image. rewolucyjny i obalający, jak żul flaszkę, wszelakie konwenanse mody oraz okazywania szacunku dla innych.
"W Polskę idziemy" Z tą piosenką mam zawiązaną taką anegdotę. W zamierzchłych czasach mojego dzieciństwa w zakładzie pracy mojego Ojca zorganizowano choinkę dla dzieci. Zjawił się Mikołaj (wówczas nieświęty) i abym mógł od tegoż Mikołaja dostać prezent to musiałem coś zaśpiewać. "No, zaśpiewaj coś" - wszyscy naokoło mnie ośmielali. A ja: "W Polskę idziemy drodzy panowie, w Polskę idziemy. Nim pierwsza seta zaszumi w głowie, drugą pijemy!". Ojciec zrobił się cały czerwony, a głowę schował głęboko. Mikołaj dał szybko prezent, nie mogąc ukryć wyraźnego rozbawienia, a my z Ojcem, w zawrotnym tempie, opuściliśmy tak miło zapowiadającą się zabawę. W następnym roku choinki w zakładzie Ojca nie zorganizowano, tylko wręczono rodzicom paczki dla dzieci. I tak już pozostało.
Komentarz
Przeciwko czarnym i czerwonym. Bo jest powycieranie plebejskie i powycieranie hipsterskie.
nie wiem jakby sie musial ubrac Schechter zeby nie wygladal oblesnie...
sa typy, ktorym nic nie pomoze
Bowiem jest rewolucjoniSTOm. A taki musi mieć wymagany image. rewolucyjny i obalający, jak żul flaszkę, wszelakie konwenanse mody oraz okazywania szacunku dla innych.
Z tą piosenką mam zawiązaną taką anegdotę.
W zamierzchłych czasach mojego dzieciństwa w zakładzie pracy mojego Ojca zorganizowano choinkę dla dzieci. Zjawił się Mikołaj (wówczas nieświęty) i abym mógł od tegoż Mikołaja dostać prezent to musiałem coś zaśpiewać.
"No, zaśpiewaj coś" - wszyscy naokoło mnie ośmielali.
A ja: "W Polskę idziemy drodzy panowie, w Polskę idziemy. Nim pierwsza seta zaszumi w głowie, drugą pijemy!".
Ojciec zrobił się cały czerwony, a głowę schował głęboko. Mikołaj dał szybko prezent, nie mogąc ukryć wyraźnego rozbawienia, a my z Ojcem, w zawrotnym tempie, opuściliśmy tak miło zapowiadającą się zabawę.
W następnym roku choinki w zakładzie Ojca nie zorganizowano, tylko wręczono rodzicom paczki dla dzieci. I tak już pozostało.
Nie jest wazna prawda, racja, tylko przynaleznosc.
I nie ma zadnej dyskusji.