Skip to content

auto da fe

edytowano March 2017 w Forum ogólne
wczoraj byla rocznica samospalenia Wojciecha Badylaka.
+

ale ja mam z tym problem bo po pierwsze to samobojstwo.
po drugie, jeszcze mniej rozumiem to, ze ludzie dokonuja takich rzeczy publicznie
czy samospalenie nie jest dowodem jakiejs potwornej bezsilnosci? komu i w czym to pomaga?

Komentarz

  • edytowano March 2017
    Wczoraj zamieściłam zdjęcie dnia - przeklejam
    image
    W naszej kulturze to ostateczny krzyk protestu i bezsilnej rozpaczy. Chyba nie ma "pomagać" tylko wreszcie zwrócić uwagę bezdusznego świata na jakiś rażący problem. A jeśli tak, to musi być dokonane publicznie, w bardzo widocznym miejscu. Podobnie jak samospalenie Ryszarda Siwca na Stadionie Dziesięciolecia podczas dożynek.
    Walenty Badylak i Ryszard Siwiec byli żołnierzami AK.
    +++
  • +++

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • @Mmaria

    Problem zaczyna sie dla mnie wtedy kiedy czuje, ze nie wiem jak mam "przekazac" taka osobe dziecku. a kiedy nie mozna kogos dac za przyklad to cos nie gra.

    moze to byc, ze dla potomnych ponik upamietniajacy taka postac przypomni w jakie pieklo zaminili nam zycie Jaruzel i Kiszczak...
  • balbina napisal(a):
    @Mmaria

    Problem zaczyna sie dla mnie wtedy kiedy czuje, ze nie wiem jak mam "przekazac" taka osobe dziecku. a kiedy nie mozna kogos dac za przyklad to cos nie gra.

    moze to byc, ze dla potomnych ponik upamietniajacy taka postac przypomni w jakie pieklo zaminili nam zycie Jaruzel i Kiszczak...
    Dokładnie - sama sobie dałaś najlepszą odpowiedź.
    +

  • balbina napisal(a):
    @Mmaria

    Problem zaczyna sie dla mnie wtedy kiedy czuje, ze nie wiem jak mam "przekazac" taka osobe dziecku. a kiedy nie mozna kogos dac za przyklad to cos nie gra.
    Osoby za przykład na pewno bym nie dała, ale powód desperackiego czynu można wyjaśnić w miarę dokładnie. Natomiast ocenę zachowania zostawić Panu Bogu. To ostatnie jest dla mnie oczywiste, więc sądzę, że wierzący nastolatek (z kilkulatkiem w ogóle bym tego tematu nie poruszała) powinien się z tym zgodzić. W końcu, nikt z nas nie wie, jak przebiegała ostatnia rozmowa płonącej ofiary z Panem Bogiem.
    Ale przyznaję, że problem nie jest łatwy, na dodatek pisząc powyższe zdania, myślę akurat o swojej córce - pamiętam jej wrażliwość i nasze rozmowy sprzed lat.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.