Skip to content

Czas na Narodową Demokrację

loslos
edytowano May 2017 w Forum ogólne
Przypomnę pewien wpis:

Państwo może istnieć tylko jako wyraz woli suwerena - którym może być ogół albo zorganizowaną mniejszość.

Czyli są możliwe dwie formy istnienia państwa polskiego:

(1) Mniejszość Polaków, zdeterminowanych by być Polakami i stworzyć Polskę, bierze za ryje pozostałą większość, której identyfikacja narodowa jest obojętna, może jej nawet w ogóle nie być.

Czy jesteśmy gotowi do takiego przedsięwzięcia? Nie, nie jesteśmy. My przecież sikamy pod siebie z przerażenia na myśl, że moglibyśmy kogoś skaleczyć. I chętniej zajebiemy jednego z nas, który okaże się być ciut bardziej wyrywny od gnuśnej reszty, niż wroga.

(2) Ogół Polaków decyduje, że chcą być wolnymi Polakami w Polsce a nie niewolnikami Niemców w Generalnym Gubernatorstwie.

Pociągnę to rozumowanie dalej - skoro niemożliwe jest państwo stworzone przez mniejszość, musi być to państwo większości. Większość Polaków musi być świadoma, na czym polega ich zbiorowy interes i umieć go realizować, przynajmniej w stopniu minimalnym. Przypomina wam coś ten program? Tak, dokładnie to mówili Dmowski i Grabski. Historia zatoczyła koło.

Jeszcze tylko jedna uwaga - to co w swej pysze Ziemniak nazywa endecją, od historycznej endecji jest tak odległe jak tylko możliwe. Młodzi ludzie o inteligencji i wykształceniu żab, obyczajach zeków, bijący się po ulicach ze squatersami i bez zrozumienia bełkocący korwinowskie brednie są wprost zaprzeczeniem tego, czego od endecji moglibyśmy oczekiwać. Najbliższy realizacji endeckiego planu jest ks. Rydzyk.

Komentarz

  • Ostatnie nasze doświadczenie w praktykowaniu opcji nr 2 czyli Solidarność, zakończyło się jednak porażką.
  • Jak mi się coś nie uda, próbuję jeszcze raz. Nie było jeszcze przypadku, bym potrzebował więcej niż 60/70 prób.
  • edytowano May 2017
    Racja, ale pamiętaj, że mocne speszenie po pierwszej nieudanej próbie też jest naszą narodową cechą (przywarą).

    Ale może 30 lat zwieszenia nosa na kwintę wystarczyło, by przełknąć gorycz porażki :)
  • "(1) Mniejszość Polaków, zdeterminowanych by być Polakami i stworzyć Polskę, bierze za ryje pozostałą większość, której identyfikacja narodowa jest obojętna, może jej nawet w ogóle nie być.

    Czy jesteśmy gotowi do takiego przedsięwzięcia? Nie, nie jesteśmy. My przecież sikamy pod siebie z przerażenia na myśl, że moglibyśmy kogoś skaleczyć. I chętniej zajebiemy jednego z nas, który okaże się być ciut bardziej wyrywny od gnuśnej reszty, niż wroga."

    Oczywiście że jesteśmy gotowi do takiego przedsięwzięcia. Ono się dzieje na naszych oczach i z udziałem niektórych z nas, a poparciem większości. Dokonują tego, między innymi, wasi ulubieńcy, popierani ze zróżnicowanym entuzjazmem również przeze mnie, jak Ministrowie Macierewicz, Ziobro, Kamiński, Morawiecki (tak tak on też) i wielu innych. Można różnie oceniać tempo i nie być zadowolonym z niektórych odcinków jak nauka, ochrona zdrowia czy kultura, ale nie można zaprzeczyć że to się dzieje. To schodzi stopniowo w dół i sami Polacy to realizują. Najpierw przestając kryć się ze swoimi poglądami i poparciem dla zmian, zaraz potem głosząc je publicznie w swoich środowiskach, a następnie zaczynając stosować je tamże w działaniu praktycznym.
  • To jest w ogóle ciekawa kwestya. Tyle się mówi o pracy u podstaw itd. No bo, żeby zbudować taką demokracyję narodowo-radykalną, to suweren musi być z grubsza jednolity, tzn. wyznawać wspólne wartości, które będą prowadzić do wspólnych wyborów.

    Ale to teoria. Praktyka pokazuje, że ludzie o wspólnych wartościach mogą dokonywać skrajnie różnych wyborów. Weźmy taką Solidarność albo Kościół katolicki w Polsce. Można tłumaczyć, że to łżesolidaruchy i łżekatole, i defakto wartości inne wyznają. A mnie się wydaje, że to by było zbytnie uproszczenie i właśnie wcale tak zupełnie nie jest. To czemu ludzie tak wybierają? Może słowa Kuronia coś wyjaśniają:

    "To po prostu stek kłamstw – to wszystko, co żeśmy tu usłyszeli. I ja to bym chciał panu Macierewiczowi powiedzieć. Zaczyna się od inwektywy ogólnikowej, którą można przypisać wszystkim, a potem są nazwiska, w które ja po prostu nie wierzę. Są tam ludzie, których znam, z którymi działałem blisko i ja to wiem, i mi żaden papierek z żadnego ministerstwa nie jest potrzebny. Kto to jest taki chory na sprawiedliwość? Kto to tak bardzo wierzy w to, że on to potrafi rozpatrzyć? Jak znajdziemy takich sędziów sprawiedliwych, to ja będę za tym, żeby to zrobić. Tylko znajdźmy tych sędziów. Rozpoczynamy grę, która się skończy źle dla wszystkich uczestników tej zabawy."
  • Nie zrozumiałem. Co ma św.p. Quourogne do rzeczy?
  • To, że na nasze wybory i obraz rzeczywistości ma wpływ otoczenie, w którym się obracamy. "a potem są nazwiska, w które ja po prostu nie wierzę. Są tam ludzie, których znam, z którymi działałem blisko i ja to wiem, i mi żaden papierek z żadnego ministerstwa nie jest potrzebny"
  • Nie o Quourogne'a idzie tylko o tzw. zwykłych ludzi. Jest ich masa krytyczna, jest Polska. A jak nie ma, to i Polski nie ma.
  • A, ja myśle, ze panowie
    duza by juz mogli mieć,
    ino oni nie chcom chcieć!”
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.