Skip to content

"Mazowsze" uratowane!

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Dziś Gliński podpisał akt o współprowadzeniu "Mazowsza". Czyli przejdzie na państwowy garnuszek. A już, już był z tym cudnym zespołem prawie koniec, bo peeselowcy od wojewody mazowieckiego coś tam kręcili. Jakieś swoje lody. Szczegółów nie znam, ale jaskółki napomykają o konieczności wejścia do sprawy CBA albo CBŚ. A niedawno (17 maja) na garnuszek ministerstwa przeszedł też "Śląsk". Dobro ocalone - nie inaczej. Kto był choć raz na występie "M" czy "Ś" dokładnie wie, dlaczego jest to dobro.

Komentarz

  • Dobrze że uratowane. Wątpię jednak aby artyści ludowi stylizowani poczuli jakąkolwiek wdzięczność dla Dobrej Zmiany. Może jednostki ?
  • Niech będą jednostki -trzeba te jednostki odnotować i zadbać by nie zginęły.
    Znając mentalność reszty artystów - jednostek będzie coraz więcej.
    A potem się okaże że oni zawsze byli z nami, zawsze! I niech pan się nie waży nawet pomyśleć że kiedykolwiek byli po tamtej stronie. Samo pomyślenie jest zbrodnią!
  • "Mazowsze" i "Śląsk" chyba niekoniecznie kochały PO i PSL, które spuszczały ich systematycznie na dno, a ludzie mieli głodowe wynagrodzenia.
  • Może i są te zespoły stylizowane, ale część dorobku w pieśniach, w końcu ludu polskiego, dzięki nim jakoś przetrwała.
  • I bardzo dobrze, tego typu zespoły to też są swego rodzaju państwowe instytucje kultury.
  • oni potrafią śpiewać a,capella. A niech by tak wpuścić na scenę taką Kayah czy Marylkę i kazać im śpiewać bez muzyki, no, tak do pijackiego kotleta. Ciekawe 1 jakie wycie byśmy posłyszeli.
  • Cudownie. To nic, że stylizowane na ludowe.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • To co, już Struzikowi nie zaśpiewa?
  • Dwie głupie pindy (przeprasz...tu zebranych za mocne słówko). Nerw mi buzuje kiedy widzę co toto wyprawia.
  • Dobrze. Zawsze te dwa zespoły uważałam za nasze dobro narodowe. Dziwnie się kiedyś poczułam, kiedy pokazywali Mazowsze, jak śpiewają do przysłowiowego kotleta. Nie pamiętam, co to była za impreza.
  • Cyrylica napisal(a):
    Dobrze. Zawsze te dwa zespoły uważałam za nasze dobro narodowe. Dziwnie się kiedyś poczułam, kiedy pokazywali Mazowsze, jak śpiewają do przysłowiowego kotleta. Nie pamiętam, co to była za impreza.
    Opłatek u Struzika?

  • starybelf napisal(a):
    Cyrylica napisal(a):
    Dobrze. Zawsze te dwa zespoły uważałam za nasze dobro narodowe. Dziwnie się kiedyś poczułam, kiedy pokazywali Mazowsze, jak śpiewają do przysłowiowego kotleta. Nie pamiętam, co to była za impreza.
    Opłatek u Struzika?

    Być może. To było żenujące.
  • A ja się nie dziwię. Tylko smucę. Musieli nieraz śpiewać do kotleta, żeby móc się utrzymać. Bo z kasą to tam było gorzej niż kiepsko, więc zero zdziwień.
  • edytowano June 2017
    Zazu napisal(a):
    A ja się nie dziwię. Tylko smucę. Musieli nieraz śpiewać do kotleta, żeby móc się utrzymać. Bo z kasą to tam było gorzej niż kiepsko, więc zero zdziwień.
    Napisałam żenujące", ale wcale nie miałam na myśli Mazowsza, tylko tych dupków nowobogackich, którym się poprzewracało w głowach i popisywali się zapraszaniem Mazowsza na imprezy, jakby coś chcieli w ten sposób udowodnić. To straszne, że taki zespół musiał w ten sposób zarabiać na utrzymanie i wcale im nie mam za złe, wręcz przeciwnie, mam do nich szacunek. Dzięki temu zespół się nie rozleciał i można go jeszcze uratować.
  • bez przesady
    do kotleta dobrej jakości grał u biskupa w Solnym zamku nawet Mocart
  • edytowano June 2017
    Stare dobre czasy kiedy artyści byli rzemieślnikami wykonującymi zlecenia dla klientów. Rembrandt wykonał "Nocną Straż" dla miasta znaczy ówczesnego magistratu czy tez bezpośrednio straży miejskiej w Amsterdamie.Malowidło wielkie więc zajęło całą ścianę, a oni chcieli tam mieć wyjście. Urżnęli więc kawałek, chyba z prawej strony od widza i wykuli te drzwi. Nikt się nie obrażał i nie oburzał. Szewc robił buty, piekarz piekł bułki, a malarz malował obrazy do upiększania ścian w różnych pomieszczeniach.Komedianci występowali na jarmarkach, spali w wozach i odjeżdżali na kolejne jarmarki do nowej publiki. Jak się nie podobało to ich publika obrzucała ogryzkami, a nie nosiła na rękach. Nikt nie czekał z zapartym tchem na opinię artystów o rządach, uprawie ziemi, bankach, skarbie, prawdach wiary itp. Ich opinia liczyła się tak samo, może była nieco bardziej słyszalna, jak opinia piekarzy i szewców. Tak żyli Rembrandt, Michał Anioł, Molier i Szekspir i setki innych. I teraz proste pytania: Kto był lepszym aktorem i reżyserem: Molier czy Klata albo Frilić ? Kogo bardziej słucha publika i rządzący ?
  • christoph napisal(a):
    bez przesady
    do kotleta dobrej jakości grał u biskupa w Solnym zamku nawet Mocart
    Rafał napisal(a):
    Stare dobre czasy kiedy artyści byli rzemieślnikami wykonującymi zlecenia dla klientów.
    Też uważam, że dobry "kotlet" nie jest zły...
    O ile jest (a teraz jest) dobry mecenat.

  • Kotleta łatwiej ocenic
  • Też kwestia gustu.
  • edytowano June 2017
    christoph napisal(a):
    bez przesady
    do kotleta dobrej jakości grał u biskupa w Solnym zamku nawet Mocart
    Widzę różnicę. Kiedyś artyści występowali na jarmarkach, to była norma i mógł ich oglądać każdy. Mocart grał dla biskupa. Akurat nic złego w tym nie widzę, to też raczej była norma, a może nawet nobilitacja. A nie podoba mi się, że ktoś (wcześniej napisałam dosadniej) dorwał się do władzy i mu palma odbija. A co tam, ja se mogę nawet Mazowsze zaprosić, bo jestem figura i mnie stać. W tym widzę pychę.
  • Pański mecenat często był i jest pychą motywowany.
  • różnie to bywało, Mozart jak to Mozart, w końcu zrzucił obrożę, tzn. liberię
    (a wcześniej był przecież obsypywany zaszczytami, podarunkami na królewskich dworach, jako dziecko miał tytuł papieskiego szambelana)
    ale taki, dajmy na to, Lully... przez pewien czas wszechwładna postać na dworze królewskim
    nie wspominając już o Farinellim czy innych gwiazdach wokalnych płci obojga

    uważam, że nadmiernie upraszczające jest porównywanie mecenatu w dawniejszych wiekach i obecnie
    były to zupełnie inne relacje społeczne, inna hierarchia - status społeczny był zdeterminowany urodzeniem
    król w niektórych państwach europejskich mógł sobie pozwolić na wszystko - nawet wobec szlachty czy magnaterii, o ludziach niższych stanów w ogóle nie ma co mówić, (temat "Wesela Figara" to tzw. "prawo pierwszej nocy", wszystkim chyba wiadomo, ocb, nie trzeba tłumaczyć)

    w Rzeczypospolitej było jednak inaczej, Polska ma inne doświadczenia
    poza tym status Michała Anioła (członka Akademii Florenckiej) czy Rafaela specjalnie nie różnił się od statusu Jana Kochanowskiego w Polsce (również robił karierę dworską)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.