O co chodzi ze sprawą doktoranta prof. Morawskiego na UMK?
Ktoś może wie, dlaczego profesor nie chce, żeby obrona się odbyła? Osobiście nie lubi doktoranta i stara się mu zaszkodzić? Albo co najmniej nie obchodzą go losy tego człowieka i wartość wykonanej przez niego pracy, która przepadnie?
Sytuacja prawna z tego co wiem, wygląda tak, że nieobecność promotora podczas obrony jest możliwa - i takie sytuacje się zdarzają, np. z powodu choroby. Ale też inna przyczyna nieobecności jest możliwa, tylko promotor musi wcześniej sprawę nieobecności oficjalnie zgłosić i uzgodnić z komisją i dziekanem.
Ciekawa sprawa, bo stawia tego profesora, atakowanego o "pisowskość", w bardzo niekorzystnym świetle - i to zarówno jako pracownika naukowego (nieodpowiedzialnego i nieprzewidywalnego, źle wypełniającego podjętą funkcję promotora, obojętnego na dobro nauki - przyrost wiedzy dzięki wykonanej przez doktoranta pracy), jak i jako człowieka po prostu (nieżyczliwego i nielojalnego wobec osoby, którą zobowiązał się wspierać, promować, pomagać w osiągnięciu konkretnego celu - czyli doktoratu).
Czy jest w tym może jakieś drugie dno?
Sytuacja prawna z tego co wiem, wygląda tak, że nieobecność promotora podczas obrony jest możliwa - i takie sytuacje się zdarzają, np. z powodu choroby. Ale też inna przyczyna nieobecności jest możliwa, tylko promotor musi wcześniej sprawę nieobecności oficjalnie zgłosić i uzgodnić z komisją i dziekanem.
Ciekawa sprawa, bo stawia tego profesora, atakowanego o "pisowskość", w bardzo niekorzystnym świetle - i to zarówno jako pracownika naukowego (nieodpowiedzialnego i nieprzewidywalnego, źle wypełniającego podjętą funkcję promotora, obojętnego na dobro nauki - przyrost wiedzy dzięki wykonanej przez doktoranta pracy), jak i jako człowieka po prostu (nieżyczliwego i nielojalnego wobec osoby, którą zobowiązał się wspierać, promować, pomagać w osiągnięciu konkretnego celu - czyli doktoratu).
Czy jest w tym może jakieś drugie dno?
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/346130-tymoteusz-marzec-nadal-nie-obronil-doktoratu-jego-promotor-prof-lech-morawski-zlozyl-rezygnacje-mailem
czyli doktorant nie ma już nadziei na obronę - bo ktoś inny musiałby podjąć się promowania tej wykonanej już pracy, przejmując odpowiedzialność za cudze działania post factum, a znaleźć taką osobę nie będzie łatwo
tymczasem wcześniej miała się odbyć obrona w wyznaczonym (już drugim) terminie i prof. Morawski po prostu sobie na nią nie przyszedł, nie informując o tym wcześniej nikogo
a wystarczyło załatwić z dziekanem sprawę nieobecności, zabezpieczając ją od strony formalnej - i obrona odbyłaby się mimo wszystko, niefortunny doktorant byłby już (jak można się spodziewać) wypromowanym doktorem
Co do komentarzy to fakt, ze ktoś odchodzi z tego świata nie anuluje jego czynów i komentarzy na ich temat, ani ich nie unieważnia czy zmusza do zmiany. Jego śmierć nie wyjaśnia tamtych działań. Zapewne jednak żył w wielkim napięciu w ostatnich miesiącach i mogło to wpłynąć na jego stan zdrowia.
RIP
Tak, czy inaczej, nie my będziemy go za to sądzili. A oby Sędzia Sprawiedliwy okazał miłosierdzie.
+
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
szkoda, że zabrakło kontaktu uczelni z rodziną profesora, zabrakło komuś dobrej woli, żeby załatwić sprawę po ludzku
R.I.P.
+++
+++