Skip to content

Gdzie lepiej sudiować prawo - na UW czy na UKSW?

edytowano July 2017 w Poradnik
Moja córa nadspodziewanie dobrze zdała maturę i ma duże szanse dostać się na oba wydziały, na które się zarejestrowała: WPiA UW i WPiA UKSW. No i ma dylemat, gdzie złożyć papiery, jeżeli tak się stanie.

Z jednej strony zawsze marzyła o UW - kusi ją prestiż "nowoczesnej", "elitarnej", wiodącej w rankingach uczelni oraz dobry dojazd (30-40min. vs. ponad 1h) Z drugiej dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że na UW znajdzie się w środowisku (zarówno jeżeli chodzi o wykładowców jak i studentów) zdominowanym przez opcję politycznie i światopoglądowo jej obcą, której "twarzami" są HGW, Bodnar czy Rzepliński. Dobrą ilustracją panujących na UW klimatów jest "satyryczny" profil prowadzony na FB przez studentów/absolwentów tamtejszego wydziału prawa: "jaja na WPiA UW", ostro jadący po tamtejszych wychowankach/wykładowcach związanych z prawicą (typu Sebastian Kaleta, Marcin Warchoł, Kamil Zaradkiewicz) i popierający uchwałę Wydziału oskarżającą PiS o demontaż państwa prawa itp.
Do tego, od nowego roku zmienia się program studiów i na I roku będzie wykładany przedmiot "Prawa człowieka i obywatela" (katedra z Bodnarem).
Oczywiście nie cały wydział jest taki - np. rzeczoną uchwałę poparło 50 głosujących, 25 było przeciw, 29 wstrzymało się od głosu.

Z kolei WPiA UKSW to stosunkowo "młody" wydział, ale ponoć ma niezłą kadrę (np. Granat, Majewski), raczej nie ma lewackiego przechyłu, a ludzie na nim studiujący zwykle wyrażają się o nim w superlatywach, jeżeli chodzi o poziom nauczania, klimat, życzliwość wykładowców itd. Zdawalność na aplikację na razie mają 2x mniejszą niż UW, w rankingach są dość daleko ale stale pną się w górę.

Czyli "ideowo" UKSW wypada rzecz jasna duźo lepiej. Ale z kolei WPiA UW nie jest aż taki zły skoro doktoryzowali się tam JK i Pawłowicz a i obecnie "dobra zmiana" sięga po prawników z tego wydziału a to do TK a to do MS ...
Otagowano:

Komentarz

  • Znam dziekana WPiA UKSW. Jest wporzo.
  • los napisal(a):
    Znam dziekana WPiA UKSW. Jest wporzo.
    Znam absolwentów tego wydziału. Jedna z nich była asystentką Baumana, tego Baumana.
    No, ale kadra jest wporzo.

  • Tylko na UW! Tam naucza jak być praworządnym niejaka HGW. Nigdzie takiej wiedzy nie posiędziesz.
  • Na UKSW też platformersy i pedały, więc chyba niewielka różnica. Ale absolwenci porządniejsi.
  • Dzięki za odzew, w tym za wiadomości na priv. Córka dostała się na oba wydziały, ale finalnie wybrała WPiA UW. Przeważyły względy dojazdowe, ale też m.in. informacje o kiepskim stanie budynku nr 17, w którym odbywają się zajęcia na UKSW. Na szczęście na WPiA UW też istnieje szeroko pojęta frakcja konserwatywno-prawicowa, reprezentowana np. przez ks. dr Franciszka Longchamps de Bérier czy sędziego TK Michała Warcińskiego i wielu innych wykładowców.
  • Obojętnie na jaki uniwersytet trafi byle nie był to "uniwersytet wyznaniowy".
    Czego może uczyć akademia teologiczna lub religijna? W zależności od wyznania może to być islamistyczna szkoła imamów , albo katolicki uniwersytet sławiący ponad 5 tysięcy świętych, albo jeshiwa podająca do wierzenia bajki z bliskiego wschodu. To że nauczyciele tych wyznaniowych uniwersytetów ( jak można nazywać uniwersytetem szkołę wyznaniową) przyznają sobie tytuły naukowe ja. n.p. doktor, profesor nie znaczy że wiedzą jak świat jest zbudowany i jak funkcjonuje. Oni nawet mówią jak uczeni ale w to co mówią nie wierzą bo obowiązuje ich religia uczelni wyznaniowej w której są zatrudnieni.
  • Coś mi się zdaje, że kolega bardzo mało wie o Katholieke Universiteit Leuven.
  • Nie wiem co tam wie kolega na wycieczce od racjonalistów albo z innej krytyki politycznej. Ja natomiast znam kilku absolwentów Uniwersytetu w Leuven i nie jestem zbyt zbudowany, ani poziomem nauczania ani formacji katolickiej z tej uczelni.
  • Spinalonga napisal(a):
    Obojętnie na jaki uniwersytet trafi byle nie był to "uniwersytet wyznaniowy".
    Czego może uczyć akademia teologiczna lub religijna? W zależności od wyznania może to być islamistyczna szkoła imamów , albo katolicki uniwersytet sławiący ponad 5 tysięcy świętych, albo jeshiwa podająca do wierzenia bajki z bliskiego wschodu. To że nauczyciele tych wyznaniowych uniwersytetów ( jak można nazywać uniwersytetem szkołę wyznaniową) przyznają sobie tytuły naukowe ja. n.p. doktor, profesor nie znaczy że wiedzą jak świat jest zbudowany i jak funkcjonuje. Oni nawet mówią jak uczeni ale w to co mówią nie wierzą bo obowiązuje ich religia uczelni wyznaniowej w której są zatrudnieni.
    nie rozumiem ocb. pierwsze uniwersytety świata były wyznaniowe. wszyscy profesorowie byli księżmi. nawet kopernik była księdzem. uniwersytety wyznaniowe zbudowały naukę. co więc w nich złego?
  • edytowano March 2019
    Rafał napisal(a):
    Nie wiem co tam wie kolega na wycieczce od racjonalistów albo z innej krytyki politycznej. Ja natomiast znam kilku absolwentów Uniwersytetu w Leuven i nie jestem zbyt zbudowany, ani poziomem nauczania ani formacji katolickiej z tej uczelni.
    Ja natomiast po powrocie mojej córki z półrocznego Erazmusa na bliźniaczym położonym opodal wymienionego uniwersytecie Louvain, spytałem jak się przejawia na nim przymiotnik "Catolique" i powiedziała że nie zauważyła tego przejawiania.
  • M.in. o to chodziło.
  • Spinalonga napisal(a):
    Obojętnie na jaki uniwersytet trafi byle nie był to "uniwersytet wyznaniowy".
    Czego może uczyć akademia teologiczna lub religijna? W zależności od wyznania może to być islamistyczna szkoła imamów , albo katolicki uniwersytet sławiący ponad 5 tysięcy świętych, albo jeshiwa podająca do wierzenia bajki z bliskiego wschodu. To że nauczyciele tych wyznaniowych uniwersytetów ( jak można nazywać uniwersytetem szkołę wyznaniową) przyznają sobie tytuły naukowe ja. n.p. doktor, profesor nie znaczy że wiedzą jak świat jest zbudowany i jak funkcjonuje. Oni nawet mówią jak uczeni ale w to co mówią nie wierzą bo obowiązuje ich religia uczelni wyznaniowej w której są zatrudnieni.
    Głosiu to ty?
  • Głos nigdy nie jechał po religii... na FF i zwłaszcza na Rebe był sporo gimboateistycznych trolli, ale to były inne osoby.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Głos nigdy nie jechał po religii... na FF i zwłaszcza na Rebe był sporo gimboateistycznych trolli, ale to były inne osoby.
    To było dawno temu i pamiętam tylko że wpisywał jakieś prześmieszne głupoty :)
  • Olać Zachodnią Europę.

    Pedalsko-islamski syf.
  • W skrócie: OZE-PIS.
  • edytowano March 2019
    Mam pewien problem z olaniem Zachodniej Europy w praktyce. Otóż jestem managerem do wynajęcia i muszę mieć jakiegoś dużego pracodawcę. Mam do wyboru: międzynarodowe molochy, zachodnioeuropejskich dupków z nieco mniejszych korporacji, państwowe molochy w partyjnych rękach albo rodzimych buraków z listy 500 najbogatszych z agenturalną przeszłością. To nie jest łatwy wybór. I peem wam że te dupki zachodnioeuropejskie wcale nie są najgorsze jako pracodawcy. Jest jeszcze gorzej - z tej listy są chyba najlepsi.
  • Ja po prawdzie nie bałdzo widzę powód, żeby ich olewać. To nasi sąsiedzi, rzygają hajsem i w sumie wytwarzają takie ciśnienie, że współpracować się z nimi nie da.

    Da się natomiast nie brać z nich przykładu w zakresie obowiązkowego spedalenia, systemowej kradzieży dzieci i planów wymiany populacji na radykalnie islamskie. Tych projektów społecznych trochę nie rozumiem, ale za to widzę, że rządom Zachodu niezmiernie zależy na ich przeprowadzeniu.
  • edytowano March 2019
    Społeczeństwa na zachodzie Europy jednak nie dorosły do tych projektów.
    Często się buntują.
  • loslos
    edytowano March 2019
    Nie da się zarazić od Zachodu, bo oni konają po długim życiu a my się dopiero co urodziliśmy. Choroba która ich może trawić latami, nas od razu zabija, więc jest zupełnie niezaraźliwa. W Polsce istnieje tylko to pedalstwo, które bierze bezpośrednio stypendia z Rajchu, nie są w stanie nikogo przekonać ot tak, muszą za tym iść finansowe przekazy.
  • edytowano March 2019
    No ale jednak współpraca z nimi jest niezwykle stresująca i irytująca. Ich pomysły są stereotypowe i często zupełnie nieproduktywne lub, jak się to określa w żargonie, kontrproduktywne. To połączone z niebywałą arogancją i egocentryzmem czyni te współpracę niezwykle frustrującą. Bardzo trudno jest w takich warunkach zrobić coś sensownego. Ja nie mam niszy w którą mógłbym uciec. Za schyłkowej komuny uciekłem w naukę, ale to nie dla mnie i na powrót za późno. Zresztą nauka w wydaniu obecnym zachodnim niewiele odbiega od mediów i działalności estradowej, a polska to już szkoda gadać.
  • Rafał napisal(a):
    No ale jednak współpraca z nimi jest niezwykle stresująca i irytująca. Ich pomysły są stereotypowe i często zupełnie nieproduktywne lub, jak się to określa w żargonie, kontrproduktywne. To połączone z niebywałą arogancja i egocentryzmem czyni te współprace niezwykle frustrującą. Bardzo trudno jest w takich warunkach zrobić coś sensownego.
    Co się pan dziwisz? Wszystko co Memce robili przez ostatnie 70 lat przyniosło im niebywały sukces na dosłownie każdem polu. O Belgach myślę że możne pedzieć to samo, za wyjątkiem pojednania narodowego (jeden Belg skarżył się mię, że na Śri Lance poziom jedności między Syngalezami a Tamilami mógłby być dla Belgów przykładem). Tak więc skoro zawsze działało, no to dont fix it, podludziu z Uzbekistanu.

  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    No ale jednak współpraca z nimi jest niezwykle stresująca i irytująca. Ich pomysły są stereotypowe i często zupełnie nieproduktywne lub, jak się to określa w żargonie, kontrproduktywne. To połączone z niebywałą arogancja i egocentryzmem czyni te współprace niezwykle frustrującą. Bardzo trudno jest w takich warunkach zrobić coś sensownego.
    Co się pan dziwisz? Wszystko co Memce robili przez ostatnie 70 lat przyniosło im niebywały sukces na dosłownie każdem polu. O Belgach myślę że możne pedzieć to samo, za wyjątkiem pojednania narodowego (jeden Belg skarżył się mię, że na Śri Lance poziom jedności między Syngalezami a Tamilami mógłby być dla Belgów przykładem). Tak więc skoro zawsze działało, no to dont fix it, podludziu z Uzbekistanu.

    Od dluzszego czasu widac ze nie dziala. Dojenie peryferii wujni dalo kilka lat odroczenia ale to juz mija i nie wystarcza. Tak jest na poziomie krajow jak i korporacji.
  • Aha i powrócę do mojej koncepcji poszerzonego długu publicznego. Moim zdaniem obecne konwulsje wujni to objaw kryzysu zadłużeniowego. Ten dług poszerzony przekroczył granicę zdolności obsługi i kraje wujni kolejno popadają w kryzys który zapewne zakończy się niewypłacalnością.
    Dług rozszerzony zawiera wiele składników obok długu finansowego. Dwa najważniejsze to dług demograficzny i dług militarny - szerzej bezpieczeństwa. W skrócie: kraje wujni, w szczególności Niemcy, od 1945 korzystają z amerykańskiego parasola bezpieczeństwa. Uproszczona kalkulacja w cenach bieżących: circa 70 lat, wydatki na bezpieczeństwo zewnętrzne za niskie o 1 % PKB, PKB obecnie ca 45.000 $ na głowę - niech będzie że średnio w okresie połowa. Wychodzi co najmniej 16.000 $ czyli ponad 1/3 obecnego PKB. Tyle trzeba wydać aby zastąpić znienawidzone USA w roli obrońcy. A gdzie wydatki na bezpieczeństwo wewnętrzne? To trzeba wydać aby zachować niezależność od Rosji i aby zapanować nad miejscowymi muzułmanami. Trudniej policzyć ile wynosi dług demograficzny. Co najmniej tyle ile by kosztowało wychowanie własnych dzieci w miejsce imigrantów. Jest ich w Niemczech chyba 7 milionów. Przez najbliższe 20 lat potrzeba co najmniej drugie tyle. Jeśli wychowanie dorosłego kosztuje 200.000 $ to ekwiwalent 1.400 miliardów $ - kolejne ponad 17.000 $ na Niemca. Razem najbardziej optymistyczny szacunek sumy tych długów to około 70% niemieckiego PKB. W praktyce znacznie więcej bo imigranci są mniej wydajni i drożej kosztuje zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego w związku z ogromną różnicą kulturową i narastającym konfliktem. Bardzo możliwe że Niemcy są bardziej zadłużone niż Włochy, a Francja niż Grecja.

    My oczywiście też jesteśmy zagrożeni, ale znacznie mniej i już tego świadomi. Nie mamy obcych kulturowo imigrantów, a napływający są mniej kłopotliwi niż muzułmanie w Niemczech i rokują asymilację. Zaczęliśmy się zbroić, a Amerykanie mają interes w zapewnieniu nam parasola przez dłuższy czas.

    Kraje starej wujni nie chcą przyjąć faktów do wiadomości, ale to nie zmienia konieczności poniesienia konsekwencji. Nie ma nikogo kto by chciał ich długi spłacić dobrowolnie, a siły aby kogoś zmusić mają za mało. Oczywiście próbują - pakiet klimatyczny, sankcje za "łamanie praworządności" czyli nie podporządkowanie się ich woli itd. Nawet jak coś wymuszą to niewiele bo to od biednych i hardych, którzy nie mają a bardziej naciskani zbuntują się i odejdą.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.