@Wielen powiedział(a):
W Ewangeliach jest o prowadzeniu i chronieniu owiec a nie o strzyżeniu.
W Ewangeliach jest o dbaniu.
Jednym z elementów dbania o owce jest ich strzyżenie i dojenie.
To wchodzi w zakres obowiązków pasterza.
Pasterz zapewnia owcom bezpieczeństwo przed drapieżnikami.
Owce rewanżują się pasterzowi wełną i oscypkami.
Tak to Stwórca ustanowił.
Tia owca boi się wilka a pasterz ja zjada
Ta dyskusja jest bez sensu. Po co komu ta wiedza - wierni są organem nadzorczym, audytem, właścicielem !?
Jako księgowa pytam.
W mojej alegorii wierni są dla Kościoła jak Socios dla FC Barcelona, teraz sobie koleżanka, jako księgowa, powybiera
Wniosek co do celowości popieram.
Socjos, elajs, fans czy inni członkowie stowarzyszeń wspierających mogą sobie rozliczać swoje jednostki organizacyjne ,nawet transparentnie, używając infrastruktury KRS ale nic im do finansów klubów, idoli czy inszych rzeczy, które wspierają.
Czy fanklub Zenka Martyniuka czy Nergala patrzy im w księgi - no nie.
W przypadku kościoła sprawa jest prosta dajesz podług sumienia / wg uznania i tyle, masz nad tym pełną kontrolę i starczy.
@Wielen powiedział(a):
W Ewangeliach jest o prowadzeniu i chronieniu owiec a nie o strzyżeniu.
W Ewangeliach jest o dbaniu.
Jednym z elementów dbania o owce jest ich strzyżenie i dojenie.
To wchodzi w zakres obowiązków pasterza.
Pasterz zapewnia owcom bezpieczeństwo przed drapieżnikami.
Owce rewanżują się pasterzowi wełną i oscypkami.
Tak to Stwórca ustanowił.
Tia owca boi się wilka a pasterz ja zjada
Ta dyskusja jest bez sensu. Po co komu ta wiedza - wierni są organem nadzorczym, audytem, właścicielem !?
Jako księgowa pytam.
Pasterz zjada tylko chłopaków. Tzn. przedaje głównie do kababowni. Przynajmniej tak jest u mię na wiosce.
Kiedyś, pamiętam, jak ksiądz chodził po kolendzie to się na niego wyczekiwało. Tak jak Marniok, rodzice wysyłali chłopaków na zwiady, gdzie ksiądz jest. Matka ustawiała na stole Krzyż, świece, na talerzyku święcone wodę i kropidło!
Wszyscy byli odświętnie ubrani, dom wysprzątany.
Rodzice przepytywali nasz z katechizmu, żebyśmy znali, żeby nie było obciachu, bo co jak ksiądz zapyta a ty nie będziesz umiał?
Wszyscyśmy chodzili na religię i do kościoła i ksiądz nasz znał.
Przyjęcie księdza to było święto!
Nigdy nie pamiętam, żeby Rodzice dyskutowali ile dać w kopertę. Choć nam się nie przelewało, Ojciec zawsze powtarzał, że trzeba Kościół wspierać (nie parafię - Kościół). A jak parafia potrzebowała to zawsze extra piniądz się znalazł.
Chociaż byłem małoletnim szczylem pamiętam jak Rodzice starali się nie "odbębnić kolendy" ale rozmawiali o problemach i potrzebach parafii, a nawet o osobistych sprawach. Luzik. Rodzice mówili wszystko o sobie a ksiądz o sobie, o tym skąd pochodzi, jak się tu znalazł, swoim życiu, rodzinie, troskach, kłopotach.
Jako dzieciom nie wolno nam było odejść od stołu, więc słuchałem i trochę pamiętam.
Dlatego swoich księży się znało! (i kochało)!
Jak ksiądz chodził to paru mężczyzn, przynajmniej dwóch ale przeważnie trzech odprowadzało księdza na zmianę od domu do domu a na kuniec, ktuś kto miał samochód odwoził go na plebanię.
Bo ksiądz to był gość, niepodobna, żeby mu się coś stało. A wiadomka, koperty za pazuchą mogły kogoś podkusić.
Listonosze byli obrabiani notorycznie.
To lata 60-te, jak by nie było. Okęcie - zielona Warszawa, pół miasto, pół wieś. Nawet taki szpenio jak Stępowski o nasz śpiewał i się nasz bał. A ja tam się chowałem.
Kiedyś, pamiętam, jak ksiądz chodził po kolendzie to się na niego wyczekiwało. ... Matka ustawiała na stole Krzyż, świece, na talerzyku święcone wodę i kropidło! [i Pismo Święte]
Wszyscy byli odświętnie ubrani, dom wysprzątany.
...
Przyjęcie księdza to było święto!
@Wielen powiedział(a):
W Ewangeliach jest o prowadzeniu i chronieniu owiec a nie o strzyżeniu.
W Ewangeliach jest o dbaniu.
Jednym z elementów dbania o owce jest ich strzyżenie i dojenie.
To wchodzi w zakres obowiązków pasterza.
Pasterz zapewnia owcom bezpieczeństwo przed drapieżnikami.
Owce rewanżują się pasterzowi wełną i oscypkami.
Tak to Stwórca ustanowił.
Tia owca boi się wilka a pasterz ja zjada
Ta dyskusja jest bez sensu. Po co komu ta wiedza - wierni są organem nadzorczym, audytem, właścicielem !?
Jako księgowa pytam.
W mojej alegorii wierni są dla Kościoła jak Socios dla FC Barcelona, teraz sobie koleżanka, jako księgowa, powybiera
Wniosek co do celowości popieram.
Socjos, elajs, fans czy inni członkowie stowarzyszeń wspierających mogą sobie rozliczać swoje jednostki organizacyjne ,nawet transparentnie, używając infrastruktury KRS ale nic im do finansów klubów, idoli czy inszych rzeczy, które wspierają.
Czy fanklub Zenka Martyniuka czy Nergala patrzy im w księgi - no nie.
W przypadku kościoła sprawa jest prosta dajesz podług sumienia / wg uznania i tyle, masz nad tym pełną kontrolę i starczy.
A my jesteśmy częścią Kościoła czy fanklubem Rysia / Polaka / Nycza itd.
Kiedyś, pamiętam, jak ksiądz chodził po kolendzie to się na niego wyczekiwało. ... Matka ustawiała na stole Krzyż, świece, na talerzyku święcone wodę i kropidło! [i Pismo Święte]
Wszyscy byli odświętnie ubrani, dom wysprzątany.
...
Przyjęcie księdza to było święto!
Kiedyś, pamiętam, jak ksiądz chodził po kolendzie to się na niego wyczekiwało. ... Matka ustawiała na stole Krzyż, świece, na talerzyku święcone wodę i kropidło! [i Pismo Święte]
Wszyscy byli odświętnie ubrani, dom wysprzątany.
...
Przyjęcie księdza to było święto!
Prawo losa nr któryś: Cechą immanentą ludzkiego działania jest nieudolność, jest ona tym większa, im większe znaczenie owe uczynki mają. Pozory sprawności występują tylko przy działaniach zupełnie pozbawionych znaczenia.
Kiedyś, pamiętam, jak ksiądz chodził po kolendzie to się na niego wyczekiwało. ... Matka ustawiała na stole Krzyż, świece, na talerzyku święcone wodę i kropidło! [i Pismo Święte]
Wszyscy byli odświętnie ubrani, dom wysprzątany.
...
Przyjęcie księdza to było święto!
Kiedyś, pamiętam, jak ksiądz chodził po kolendzie to się na niego wyczekiwało. ... Matka ustawiała na stole Krzyż, świece, na talerzyku święcone wodę i kropidło! [i Pismo Święte]
Wszyscy byli odświętnie ubrani, dom wysprzątany.
...
Przyjęcie księdza to było święto!
@Filioquist powiedział(a):
A z tą różnicą to można też powiedzieć [dziesięcina - add by ms], że miara niedbałości wiernych. Księża to nie dostawcy usług.
Ile razy podczas kazania słyszałeś o obowiązku dziesięciny?
Jak poszedłem na plebanię i się zapytałem, że jak jestem vatowcem na działalności gospodarczej to gdzie ową dziesięcinę liczyć, to usłyszałem, aby dawał co uznam za słuszne. Korciło mnie aby uznać za słuszne 1 gr.
Kiedyś był tyż u nasz na Okęciu zwyczaj, że przed świętami chodził organista i sprzedawał opłatki.
Nie jakiś hochsztapler, tylko prawilny organista bo wszystkie go znali i za zgodą proboszcza opylał. Strasznie drogo. Były białe, różowe i zielone. Te zielone to niby źwierzętom można było dawać, żeby w Wigilię gadzina przemówiła ludzkiem głosem, hehe.
I nikt nie wnikał, i nikt nie stękał. Nie wiadomo dla kogo szedł ten hajs.
Opłatki beły overpriced, ale nikomu to nie przeszkadzało.
A co jak wesołych świąt życzył kominiarz, strażak, listonosz a nawet dzielnicowy?, hehe.
I tyż dawali.
A ktuś tu o strzyżeniu owiec pisał.
A dzisiej narzekają, że "przyszedł ksiundz, żeby wymienić się obrazkami: dał mnie obrazek z Matką Boską a ja mu z Władkiem Jagiełłą", hehe.
No i cheba nie chcemy tego (piszę z pamięci, z jakiejś kafeterii, czy innego wykopu):
"Zadzwonił dzwonek.
Otworzyłam a to był ksiądz.
-Czy przyjmie pani kolędę?
Bez słowa zatrzasnęłam mu drzwi prosto w nos.
Poczułam się spełniona!"
Komentarz
Ja bym to podsumował inaczej:
Jest w tym sensie bez sensu, że dyskutanci stosują interpretację rozszerzające i do nich się odnoszą. Ale przecież nie nalegam.
Nie wiadomo, z czego się i w jakim stopniu utrzymuje.
Socjos, elajs, fans czy inni członkowie stowarzyszeń wspierających mogą sobie rozliczać swoje jednostki organizacyjne ,nawet transparentnie, używając infrastruktury KRS ale nic im do finansów klubów, idoli czy inszych rzeczy, które wspierają.
Czy fanklub Zenka Martyniuka czy Nergala patrzy im w księgi - no nie.
W przypadku kościoła sprawa jest prosta dajesz podług sumienia / wg uznania i tyle, masz nad tym pełną kontrolę i starczy.
Pasterz zjada tylko chłopaków. Tzn. przedaje głównie do kababowni. Przynajmniej tak jest u mię na wiosce.
1
Kiedyś, pamiętam, jak ksiądz chodził po kolendzie to się na niego wyczekiwało. Tak jak Marniok, rodzice wysyłali chłopaków na zwiady, gdzie ksiądz jest. Matka ustawiała na stole Krzyż, świece, na talerzyku święcone wodę i kropidło!
Wszyscy byli odświętnie ubrani, dom wysprzątany.
Rodzice przepytywali nasz z katechizmu, żebyśmy znali, żeby nie było obciachu, bo co jak ksiądz zapyta a ty nie będziesz umiał?
Wszyscyśmy chodzili na religię i do kościoła i ksiądz nasz znał.
Przyjęcie księdza to było święto!
Nigdy nie pamiętam, żeby Rodzice dyskutowali ile dać w kopertę. Choć nam się nie przelewało, Ojciec zawsze powtarzał, że trzeba Kościół wspierać (nie parafię - Kościół). A jak parafia potrzebowała to zawsze extra piniądz się znalazł.
Chociaż byłem małoletnim szczylem pamiętam jak Rodzice starali się nie "odbębnić kolendy" ale rozmawiali o problemach i potrzebach parafii, a nawet o osobistych sprawach. Luzik. Rodzice mówili wszystko o sobie a ksiądz o sobie, o tym skąd pochodzi, jak się tu znalazł, swoim życiu, rodzinie, troskach, kłopotach.
Jako dzieciom nie wolno nam było odejść od stołu, więc słuchałem i trochę pamiętam.
Dlatego swoich księży się znało! (i kochało)!
Jak ksiądz chodził to paru mężczyzn, przynajmniej dwóch ale przeważnie trzech odprowadzało księdza na zmianę od domu do domu a na kuniec, ktuś kto miał samochód odwoził go na plebanię.
Bo ksiądz to był gość, niepodobna, żeby mu się coś stało. A wiadomka, koperty za pazuchą mogły kogoś podkusić.
Listonosze byli obrabiani notorycznie.
To lata 60-te, jak by nie było. Okęcie - zielona Warszawa, pół miasto, pół wieś. Nawet taki szpenio jak Stępowski o nasz śpiewał i się nasz bał. A ja tam się chowałem.
cdn. [jutro]
👣
🐾
🐾
U nasz tak jest.
A gdzieś nie jest?
A my jesteśmy częścią Kościoła czy fanklubem Rysia / Polaka / Nycza itd.
+1
...u nas dokładnie też
...żebym był dobrze zrozumiany - dziesięcina jako obowiązek moralny, nie prawnopodatkowy
A z tą różnicą to można też powiedzieć, że miara niedbałości wiernych. Księża to nie dostawcy usług.
Chyba że chodzi o nieudolność katechezy.
Prawo losa nr któryś: Cechą immanentą ludzkiego działania jest nieudolność, jest ona tym większa, im większe znaczenie owe uczynki mają. Pozory sprawności występują tylko przy działaniach zupełnie pozbawionych znaczenia.
U nasz też.
+1
Ile razy podczas kazania słyszałeś o obowiązku dziesięciny?
Jak poszedłem na plebanię i się zapytałem, że jak jestem vatowcem na działalności gospodarczej to gdzie ową dziesięcinę liczyć, to usłyszałem, aby dawał co uznam za słuszne. Korciło mnie aby uznać za słuszne 1 gr.
Słuszne - niesłuszne, ale czy zgodne z sumieniem?
👣
🐾
🐾
Oczywiście.
👣
🐾
🐾
2
Kiedyś był tyż u nasz na Okęciu zwyczaj, że przed świętami chodził organista i sprzedawał opłatki.
Nie jakiś hochsztapler, tylko prawilny organista bo wszystkie go znali i za zgodą proboszcza opylał. Strasznie drogo. Były białe, różowe i zielone. Te zielone to niby źwierzętom można było dawać, żeby w Wigilię gadzina przemówiła ludzkiem głosem, hehe.
I nikt nie wnikał, i nikt nie stękał. Nie wiadomo dla kogo szedł ten hajs.
Opłatki beły overpriced, ale nikomu to nie przeszkadzało.
A co jak wesołych świąt życzył kominiarz, strażak, listonosz a nawet dzielnicowy?, hehe.
I tyż dawali.
A ktuś tu o strzyżeniu owiec pisał.
A dzisiej narzekają, że "przyszedł ksiundz, żeby wymienić się obrazkami: dał mnie obrazek z Matką Boską a ja mu z Władkiem Jagiełłą", hehe.
No i cheba nie chcemy tego (piszę z pamięci, z jakiejś kafeterii, czy innego wykopu):
"Zadzwonił dzwonek.
Otworzyłam a to był ksiądz.
-Czy przyjmie pani kolędę?
Bez słowa zatrzasnęłam mu drzwi prosto w nos.
Poczułam się spełniona!"
cdn. [jutro]
👣
🐾
🐾