@Mania powiedział(a):
Piotr Gliński @PiotrGlinski
·
6 g.
Zaraz, zaraz, ale teraz dowiadujemy się, że w umowie sprzedaży działki, o której pieklił się Tusk, jest zapis, że można ją w ciągu 5 lat odkupić na cele CPK po tej samej cenie!? Czy to prawda p. redaktorze Jadczak?
Ciekawe, czy prawo do odkupienia po pierwotnej cenie dotyczy całej działki, czy tylko fragmentu, który będzie przeznaczony "na cele CPK". Czyli np. na budowę torów z nasypem itp. Bo jeśli tęgo drugiego, to wałek jest ewidentny.
Wałek jest ewidentny, bo żaden poważny biznesman nie kupi niczego, jeśli druga strona będzie mieć prawo odkupu po tej samej cenie. To jak pożyczenie pieniędzy na zerowy procent. Co z tego, że z zastawem, jeśli drugą stroną jest państwo, które ma maksymalną wiarygodność? Przekręt jest pewnie w tym, co napisano drobnym drukiem.
No dokładnie to o to chodziło, żeby przeciągnąć sprawę 5 lat, rozłożyć ręce i przyklepać wszystko PiS. A sponsor kampanii PO zarobiłby 20x na prostej działce.
@trep powiedział(a):
W jednych można w innych nie można.
Rozumiąc problemat z gotówką (jako bunt przeciwko cashless) zauważam, że gotówka strasznie wydłuża proces zapłaty - czy to przy kasie samoobsługowej czy przy kasie z kasjerką - zwłaszcza w przypadku płatności telefonem - pyk i zapłacone.
Kasy z gotówką pamiętam z Tesco. Tam była część tylko do płatności kartą i część z możliwością płatności gotówką. Kasy te często były out of order ze względu na brak gotówki właśnie.
Temat ten jest poruszany przy różnych okazjach. Np. jak wprowadzano e-toll to były głosie, że wykluczeni cyfrowo nie będą mogli korzystać z autobanów itd itp. No, niestety, taka jest cena postępu.
to nie jest kwestia wykluczenia cyfrowego. Kiedyś kupiłam sobie karpia w promocji przedświątecznej, a jego cenę poznałam przy kasie. Biedronka wymieszała w lodówce karpie z różnych cenach, znacząco różnych no i okazało się, że płacę więcej niż chciałam ("o, jaka okazja, zrobię jeszcze karpie w pieczarkach i znowu będę najlepiej karmiącą gospodynią w rodzinie". Karpia zrobiłam, ale gdybym znała cenę, nie dodawałabym jeszcze jednej potrawy dla gości.) W kasie z kasjerką, gdybym wykazała się refleksem, mogłabym zrezygnować z zakupu. W kasie samoobsługowej o cenie ryby dowiedziałam się dopiero po zapłaceniu i wydrukowaniu długiego paragonu. A 1. nie jestem wykluczona cyfrowo 2. jeszcze wciąż dobrze widzę, chociaż wiem, że prędzej czy później będę widzieć gorzej i paragon i skład na metce przeczytam sobie ewentualnie w domu 3. zaopatruję sporą rodzinę, i chcę czy nie - zakupy to mój zawód. Oczywiście możemy sobie powiedzieć, że "duży może więcej", albo "trzeba uważać", albo "co to za pieniądze", albo "taki jest świat", ale wtedy zlikwidujmy te wszystkie urzędy kontrolujące sprzedaż, bo są niepotrzebnym wydatkiem.
Ja mam odwrotne odczucie, niż @KazioToJa
Przy kasie samoobsługowej mamy wszystkie dane na monitorze kasy, również kolejne ceny i naliczone rabaty.
Przy kasie z człowiekiem, można zaglądać kasjerce przez ramię ale nie da się tego robić, równocześnie pakując zakupy do wózka. Można też zapytać kasjerkę, jaka jest cena wybranych towarów, ale wymaga to akcji z naszej strony.
Nie zmienia to faktu, że przy dużych zakupach czuję się oszukany obsługując siebie za darmo.
@KazioToJa powiedział(a):
Oczywiście możemy sobie powiedzieć, że "duży może więcej", albo "trzeba uważać", albo "co to za pieniądze", albo "taki jest świat", ale wtedy zlikwidujmy te wszystkie urzędy kontrolujące sprzedaż, bo są niepotrzebnym wydatkiem.
Problem jest taki, że takie urzędy to jedyny ratunek w sprawach poniżej, powiedzmy, 5000 zł. Nie ma innej opcji, żeby się poskarżyć, że nas orżnęli w Biedrze o 25,70 zł. Albo jeszcze lepiej, telekom na półtora złotego. Razy milijon to się robi ciekawa kwota, ale razy jeden to są dwie możliwości:
a) IRCh, WIJHARS czy inny Rzecznik Consumera
b) pieniactwo i kwerulanctwo
Osobnicy spod literki b są może irytujący, ale pełnią ważne funkcje spoeczne jw.
jakby nie było premier państwa pozwolił sobie na publiczną obelgę wobec przeciwników politycznych tak wielką, na jaką publicyści sobie nie pozwalają i większość internetowych hejterów też nie. Swoją drogą - zauważcie Państwo, pojęcie "mowa nienawiści" jest tak odległa od desygnatu, czyli od obelg, wyolbrzymień i kłamstw, że w języku polskim wolimy stosować słowo hejt.
Nie zmienia to faktu, że przy dużych zakupach czuję się oszukany obsługując siebie za darmo.
Często robię zakupy na kasach samoobsługowych, mam to szczęście/nieszczęście że wcześnie rano i zazwyczaj jest jedna pani na kasie tradycyjnej i sznurek emerytów, którzy omijają samoobsługowe, do niej.
Spieszę się i widząc 6 pustych kas samoobsługowych korzystam.
Zyskiem jest zaoszczędzony czas.
Ewentualnie wychodzi na zero.
przy małych zakupach jest ok. Przy dużych aplikacja Biedry jest beznadziejna. Gdy równocześnie mam rabaty za wcześniejsze zakupy, za kartę, lokalne zniżki, zniżki za zakupy określonych towarów razem a zakupów tyle, że się ledwie na tej wadze mieszczą jest gorzej bo aplikacja nie wyświetla mi zniżek przy towarze, tylko zbiorczo. Po rozmowach z paniami kasjerkami wiem, że ich aplikacja pokazuje zniżki przy poszczególnych pozycjach. I tak to się bawimy z Biedronką. A urzędy od opieki nad konsumentami jakoś nie ogarniają, nie widzą powodu by coś w sprawie robić.
Pojawił się nowy sposób sprzedaży, jednak obstaję przy tym, że regulator mógłby marsowem spojrzeniem pochylić się nad tematem. Boć przecież wierzymy, że ośmiorniczkożerca Sienkiewicz z tym swoim sloganem zakończonym kamieni kupą nie miał racji, że był to wyłącznie bełkot alkoholika.
Przy dużych zakupach kasa samoobsługowa też daje radę.
Kasuje wszystko i na bieżącą mam pewne zniżki (kup 2 lub 3 takie same) a dopiero na końcu wbijam nr telefonu i widzę całkowity upust. Jak mam dodatkowy vocher z poprzednich zakupów to na samym końcu go skanuje (teraz jest już nawet w wersji elektronicznej i nie muszę pamiętać o paragonach papierowych).
Potem mogę się bawić w rozkminianje poszczególnych zniżek wchodząc w zakładkę z paragonami gdzie pozycja po pozycji jest rozpisane ile i za co zniżka.
Mam ten komfort że nie muszę już liczyć każdej złotówki ale z przyzwyczajenia kupuje w Biedronce, oszczędzam czas - wiem co i gdzie leży, robię jeden "przelot" przez sklep i z głowy zakupy.
Inne duże sklepy to dla mnie ziemia nieznana, gubię się i nie wiem gdzie co leży, łażę tam i z powrotem, po 10 razy do tej samej alejki bo nie mogę znaleźć np makaronu.
@KazioToJa powiedział(a):
przy małych zakupach jest ok. Przy dużych aplikacja Biedry jest beznadziejna. Gdy równocześnie mam rabaty za wcześniejsze zakupy, za kartę, lokalne zniżki, zniżki za zakupy określonych towarów razem a zakupów tyle, że się ledwie na tej wadze mieszczą jest gorzej bo aplikacja nie wyświetla mi zniżek przy towarze, tylko zbiorczo.
Ja mam na to sposób, obserwuję wskaźnik rabatu na ekranie kasy i sprawdzam czy się zwiększy podczas kasowania artykułów z rabatem.
To działa dla niedużych zakupów, bo trzeba pamiętać. Duże i tak robię w kasie załogowej.
Pojawił się nowy sposób sprzedaży, jednak obstaję przy tym, że regulator mógłby marsowem spojrzeniem pochylić się nad tematem.
@los powiedział(a):
Awersja do kas samoobsługowych przypomina awersję do prądu i bryczek bez konia.
Kasy samoobsługowe powinny wyświetlić co jest w koszyku, bez wyciągania towaru. Klient akceptuje, płaci, wyjeżdża. Teraz to postęp jak samodzielnie składane meble.
@los powiedział(a):
Awersja do kas samoobsługowych przypomina awersję do prądu i bryczek bez konia.
Kasy samoobsługowe powinny wyświetlić co jest w koszyku, bez wyciągania towaru. Klient akceptuje, płaci, wyjeżdża. Teraz to postęp jak samodzielnie składane meble.
A po co sklep ma inwestować w nowy system magazynowy skoro stary działa?
@los powiedział(a):
Awersja do kas samoobsługowych przypomina awersję do prądu i bryczek bez konia.
Kasy samoobsługowe powinny wyświetlić co jest w koszyku, bez wyciągania towaru. Klient akceptuje, płaci, wyjeżdża. Teraz to postęp jak samodzielnie składane meble.
A po co sklep ma inwestować w nowy system magazynowy skoro stary działa?
Bo zapewniłby większą sprzedaż przy jeszcze mniejszej zajętości przestrzeni. Dodatkowo gwarantuję, że takie wygodne kasy spowodowałyby znaczący przepływ klientów od konkurencji, nawet jeśli ceny byłyby nieco wyższe.
@los powiedział(a):
Awersja do kas samoobsługowych przypomina awersję do prądu i bryczek bez konia.
Kasy samoobsługowe powinny wyświetlić co jest w koszyku, bez wyciągania towaru. Klient akceptuje, płaci, wyjeżdża. Teraz to postęp jak samodzielnie składane meble.
Widziałem filmiki o takich sklepach już chyba z dekadę temu.
Kiedyś robiłem obok dużego tesco. Robiłem zakupy niemal codziennie. Wprowadzili tam taką fajną apkę, że telefonem skanowałem, co wkładam do wózka (od razu do torby) i przy kasie samoobsługowej tylko sczytywałem jakiś kod, nie musiałem przerzucać towarów drugi raz.
Wogle lubię nowe rozwiązania. Jako pierwszy wśród znajomych miałem etoll i jeździłem autobanami bez kolejek, jako pierwszy miałem MObywatela, jako pierwszy płąciłem telefonem itd itp. Uważam, że to wszystko ułatwia życie. Parę razy udało mi się zmienić interfejs bankowy - dzwoniłem i mówiłem, że jakieś rozwiązanie jest głupie i wyobraźcie sobie, że poprawiali.
@los powiedział(a):
Wałek jest ewidentny, bo żaden poważny biznesman nie kupi niczego, jeśli druga strona będzie mieć prawo odkupu po tej samej cenie. To jak pożyczenie pieniędzy na zerowy procent. Co z tego, że z zastawem, jeśli drugą stroną jest państwo, które ma maksymalną wiarygodność? Przekręt jest pewnie w tym, co napisano drobnym drukiem.
Ogólnie sens zawierania takich umów polega na tym, że z tej działki się korzysta - czyli coś uprawia, a ta uprawa przynosi dochód.
Dopóki działkę ma państwo - płacimy czynsz dzierżawny. Jeśli mamy własną - płacimy podatek. W obu przypadkach państwo może działkę odebrać.
Więc jeśli różnica między czynszem a podatkiem jest większa niż odsetki od kwoty potrzebnej do zakupu, to transakcja jest opłacalna.
Komentarz
Czy wy coś z tego rozumiecie? https://wpolityce.pl/polityka/744304-sensacyjny-zwrot-ws-dzialki-kowr-oswiadczenie-wielgomasa
Zawieranie takiej transakcji nie ma ekonomicznego sensu.
Ciekawe, czy prawo do odkupienia po pierwotnej cenie dotyczy całej działki, czy tylko fragmentu, który będzie przeznaczony "na cele CPK". Czyli np. na budowę torów z nasypem itp. Bo jeśli tęgo drugiego, to wałek jest ewidentny.
Wałek jest ewidentny, bo żaden poważny biznesman nie kupi niczego, jeśli druga strona będzie mieć prawo odkupu po tej samej cenie. To jak pożyczenie pieniędzy na zerowy procent. Co z tego, że z zastawem, jeśli drugą stroną jest państwo, które ma maksymalną wiarygodność? Przekręt jest pewnie w tym, co napisano drobnym drukiem.
No dokładnie to o to chodziło, żeby przeciągnąć sprawę 5 lat, rozłożyć ręce i przyklepać wszystko PiS. A sponsor kampanii PO zarobiłby 20x na prostej działce.
Cwane. Wystarczy więc kilka razy dać spaść dokumentom za szafę, by przytulić 400 meloników.
to nie jest kwestia wykluczenia cyfrowego. Kiedyś kupiłam sobie karpia w promocji przedświątecznej, a jego cenę poznałam przy kasie. Biedronka wymieszała w lodówce karpie z różnych cenach, znacząco różnych no i okazało się, że płacę więcej niż chciałam ("o, jaka okazja, zrobię jeszcze karpie w pieczarkach i znowu będę najlepiej karmiącą gospodynią w rodzinie". Karpia zrobiłam, ale gdybym znała cenę, nie dodawałabym jeszcze jednej potrawy dla gości.) W kasie z kasjerką, gdybym wykazała się refleksem, mogłabym zrezygnować z zakupu. W kasie samoobsługowej o cenie ryby dowiedziałam się dopiero po zapłaceniu i wydrukowaniu długiego paragonu. A 1. nie jestem wykluczona cyfrowo 2. jeszcze wciąż dobrze widzę, chociaż wiem, że prędzej czy później będę widzieć gorzej i paragon i skład na metce przeczytam sobie ewentualnie w domu 3. zaopatruję sporą rodzinę, i chcę czy nie - zakupy to mój zawód. Oczywiście możemy sobie powiedzieć, że "duży może więcej", albo "trzeba uważać", albo "co to za pieniądze", albo "taki jest świat", ale wtedy zlikwidujmy te wszystkie urzędy kontrolujące sprzedaż, bo są niepotrzebnym wydatkiem.
PiS nie pierwszy raz ma problemy przez odrolnianie gruntów.
Ja mam odwrotne odczucie, niż @KazioToJa
Przy kasie samoobsługowej mamy wszystkie dane na monitorze kasy, również kolejne ceny i naliczone rabaty.
Przy kasie z człowiekiem, można zaglądać kasjerce przez ramię ale nie da się tego robić, równocześnie pakując zakupy do wózka. Można też zapytać kasjerkę, jaka jest cena wybranych towarów, ale wymaga to akcji z naszej strony.
Nie zmienia to faktu, że przy dużych zakupach czuję się oszukany obsługując siebie za darmo.
Problem jest taki, że takie urzędy to jedyny ratunek w sprawach poniżej, powiedzmy, 5000 zł. Nie ma innej opcji, żeby się poskarżyć, że nas orżnęli w Biedrze o 25,70 zł. Albo jeszcze lepiej, telekom na półtora złotego. Razy milijon to się robi ciekawa kwota, ale razy jeden to są dwie możliwości:
a) IRCh, WIJHARS czy inny Rzecznik Consumera
b) pieniactwo i kwerulanctwo
Osobnicy spod literki b są może irytujący, ale pełnią ważne funkcje spoeczne jw.
Jest akt notarialny:
https://x.com/puternickik/status/1983229227265651102
Maciej Wilk ✈️🌎🇵🇱
@MacVVilk
·
23 g.
Co za podłość i manipulacja 🤬
KOWR przepycha transakcję na działce leżącej kilkanaście kilometrów od lotniska, ale dla @donaldtusk
to znakomita okazja aby opluwać cały projekt CPK
Dzisiaj bardziej niż przez ostatni rok potrzeba głośnego TAKdlaCPK‼️
Patryk Spaliński
@spalinskipatryk
·
22 g.
A może rozwiązanie jest prostsze niż myślimy?
Może obecny rząd tej działki nie odkupił i miał sprawę w poważaniu, bo po prostu nie buduje i nie zamierza budować CPK?
jakby nie było premier państwa pozwolił sobie na publiczną obelgę wobec przeciwników politycznych tak wielką, na jaką publicyści sobie nie pozwalają i większość internetowych hejterów też nie. Swoją drogą - zauważcie Państwo, pojęcie "mowa nienawiści" jest tak odległa od desygnatu, czyli od obelg, wyolbrzymień i kłamstw, że w języku polskim wolimy stosować słowo hejt.
Przecież jest 100% oczywiste i 100% pewne, że ten rząd nie wybuduje żadnego PCK.
No to można tę działkę odkupić? Jak rozumieć "zwrot"?
I CPK. I innym nazwom.
Często robię zakupy na kasach samoobsługowych, mam to szczęście/nieszczęście że wcześnie rano i zazwyczaj jest jedna pani na kasie tradycyjnej i sznurek emerytów, którzy omijają samoobsługowe, do niej.
Spieszę się i widząc 6 pustych kas samoobsługowych korzystam.
Zyskiem jest zaoszczędzony czas.
Ewentualnie wychodzi na zero.
Awersja do kas samoobsługowych przypomina awersję do prądu i bryczek bez konia.
przy małych zakupach jest ok. Przy dużych aplikacja Biedry jest beznadziejna. Gdy równocześnie mam rabaty za wcześniejsze zakupy, za kartę, lokalne zniżki, zniżki za zakupy określonych towarów razem a zakupów tyle, że się ledwie na tej wadze mieszczą jest gorzej bo aplikacja nie wyświetla mi zniżek przy towarze, tylko zbiorczo. Po rozmowach z paniami kasjerkami wiem, że ich aplikacja pokazuje zniżki przy poszczególnych pozycjach. I tak to się bawimy z Biedronką. A urzędy od opieki nad konsumentami jakoś nie ogarniają, nie widzą powodu by coś w sprawie robić.
Pojawił się nowy sposób sprzedaży, jednak obstaję przy tym, że regulator mógłby marsowem spojrzeniem pochylić się nad tematem. Boć przecież wierzymy, że ośmiorniczkożerca Sienkiewicz z tym swoim sloganem zakończonym kamieni kupą nie miał racji, że był to wyłącznie bełkot alkoholika.
Nie, afera była, ale z udziałem członów KO, a nie PiS 🤷♂️
Przy dużych zakupach kasa samoobsługowa też daje radę.
Kasuje wszystko i na bieżącą mam pewne zniżki (kup 2 lub 3 takie same) a dopiero na końcu wbijam nr telefonu i widzę całkowity upust. Jak mam dodatkowy vocher z poprzednich zakupów to na samym końcu go skanuje (teraz jest już nawet w wersji elektronicznej i nie muszę pamiętać o paragonach papierowych).
Potem mogę się bawić w rozkminianje poszczególnych zniżek wchodząc w zakładkę z paragonami gdzie pozycja po pozycji jest rozpisane ile i za co zniżka.
Mam ten komfort że nie muszę już liczyć każdej złotówki ale z przyzwyczajenia kupuje w Biedronce, oszczędzam czas - wiem co i gdzie leży, robię jeden "przelot" przez sklep i z głowy zakupy.
Inne duże sklepy to dla mnie ziemia nieznana, gubię się i nie wiem gdzie co leży, łażę tam i z powrotem, po 10 razy do tej samej alejki bo nie mogę znaleźć np makaronu.
Ja mam na to sposób, obserwuję wskaźnik rabatu na ekranie kasy i sprawdzam czy się zwiększy podczas kasowania artykułów z rabatem.
To działa dla niedużych zakupów, bo trzeba pamiętać. Duże i tak robię w kasie załogowej.
A tu zgoda. Za stary jestem na Korwinizm-Mikkizm
Kasy samoobsługowe powinny wyświetlić co jest w koszyku, bez wyciągania towaru. Klient akceptuje, płaci, wyjeżdża. Teraz to postęp jak samodzielnie składane meble.
A po co sklep ma inwestować w nowy system magazynowy skoro stary działa?
Bo zapewniłby większą sprzedaż przy jeszcze mniejszej zajętości przestrzeni. Dodatkowo gwarantuję, że takie wygodne kasy spowodowałyby znaczący przepływ klientów od konkurencji, nawet jeśli ceny byłyby nieco wyższe.
Widziałem filmiki o takich sklepach już chyba z dekadę temu.
Kiedyś robiłem obok dużego tesco. Robiłem zakupy niemal codziennie. Wprowadzili tam taką fajną apkę, że telefonem skanowałem, co wkładam do wózka (od razu do torby) i przy kasie samoobsługowej tylko sczytywałem jakiś kod, nie musiałem przerzucać towarów drugi raz.
Wogle lubię nowe rozwiązania. Jako pierwszy wśród znajomych miałem etoll i jeździłem autobanami bez kolejek, jako pierwszy miałem MObywatela, jako pierwszy płąciłem telefonem itd itp. Uważam, że to wszystko ułatwia życie. Parę razy udało mi się zmienić interfejs bankowy - dzwoniłem i mówiłem, że jakieś rozwiązanie jest głupie i wyobraźcie sobie, że poprawiali.
Ogólnie sens zawierania takich umów polega na tym, że z tej działki się korzysta - czyli coś uprawia, a ta uprawa przynosi dochód.
Dopóki działkę ma państwo - płacimy czynsz dzierżawny. Jeśli mamy własną - płacimy podatek. W obu przypadkach państwo może działkę odebrać.
Więc jeśli różnica między czynszem a podatkiem jest większa niż odsetki od kwoty potrzebnej do zakupu, to transakcja jest opłacalna.
Mam tylko nadzieję, że nie zrobią nowego KPC.