Ostatnio z każdej lodówki wyskakuje Zlatan i mówi, że jego pieniądze pracują dla niego. Jednak on ma (niemałe) środki, zwykły człowień głównie zdolność kredytową.
Narracja Roberta Kiyosakiego oznacza, że klienci internetowych firm inwestycyjnych zaczną być intensywnie namawiani na kredyty i pożyczki. Z jakim wybitnym filmem Michaela Cimino się to kojarzy?
@Wielen powiedział(a):
Co też nie zabija. I sól, i mleko, i mięso wołowe i cukier, i soja, i zboża, i cholesterol z jajek. Cud, że ktoś jeszcze się ostał żywy.
Wiesz pan, tak. Tyle że w przypadku każdego ze wskazanych produktów można wskazać pożyteczne zastosowania dla tut. biomasy, a pożytek fizjologiczny z nich.
Z fruktozą tak nie jest. To zuooo w postaci czystej.
@Wielen powiedział(a):
Co też nie zabija. I sól, i mleko, i mięso wołowe i cukier, i soja, i zboża, i cholesterol z jajek. Cud, że ktoś jeszcze się ostał żywy.
Wiesz pan, tak. Tyle że w przypadku każdego ze wskazanych produktów można wskazać pożyteczne zastosowania dla tut. biomasy, a pożytek fizjologiczny z nich.
Z fruktozą tak nie jest. To zuooo w postaci czystej.
Uściślając - fruktoza w czystej postaci, niewystępująca w stanie naturalnym, fruktozy w owocach jest niewiele i w towarzystwie błonnika nie stanowi dużego problemu. Chociaż coraz większy, ponieważ współczesne owoce, produkt inżynierii genetycznej, są coraz większe i coraz słodsze, coraz bardziej soczyste i z mniejszą zawartością błonnika, to nie jest stan normalny ani naturalny. Już nie mówiąc że dostępne przez cały rok, co też nie jest normalne ani naturalne.
1.Fruktoza jest przecież metabolizowana w wątrobie, także ta która pochodzi z hydrolizy sacharozy.
2. Miód zawiera jej dużo (a taki zdrowy!), a w owocach różnie od <1% fw do kilku%.
3. Niejeden lud jada duże ilości suszonych owoców. Nawet towarzysze muzułmańscy żywią sie figami i rodzynkami, więc chyba aż tak szkodliwa ta fruktoza w pokarmie nie jest, bo padaliby jak muchy zamiast rozmnażać się na potęgę. Nasz problem to nadmiar.
@Wielen powiedział(a):
Co też nie zabija. I sól, i mleko, i mięso wołowe i cukier, i soja, i zboża, i cholesterol z jajek. Cud, że ktoś jeszcze się ostał żywy.
Wiesz pan, tak. Tyle że w przypadku każdego ze wskazanych produktów można wskazać pożyteczne zastosowania dla tut. biomasy, a pożytek fizjologiczny z nich.
Z fruktozą tak nie jest. To zuooo w postaci czystej.
Uściślając - fruktoza w czystej postaci, niewystępująca w stanie naturalnym, fruktozy w owocach jest niewiele i w towarzystwie błonnika nie stanowi dużego problemu. Chociaż coraz większy, ponieważ współczesne owoce, produkt inżynierii genetycznej, są coraz większe i coraz słodsze, coraz bardziej soczyste i z mniejszą zawartością błonnika, to nie jest stan normalny ani naturalny. Już nie mówiąc że dostępne przez cały rok, co też nie jest normalne ani naturalne.
I to też jest prawda.
Wszelako, jak kupujemy w sklepie ożywczym śledzia lisneroskiego w korytku, to ma on 7 łyżeczek cukru, a więc ściśle czy i pół łyżeczki turbozabójczej fruktozy. I nikt nie wie po co, chyba tylko po to, żeby wielgie koncerny Big Spożywka mogły bezkarnie truć ludożerkę, dla czczej rozrywki oglądania grubciów na tretuarze.
Podobno cukier wzmacnia smak. Jedna kucharka mówiła mi, że zawsze dodaje w tym celu cukier do rosołu. Więc jesli taki śledź zbytnio trąci rybą, to trzeba posłodzić a konsument może się nawet uzależni i zje drugą porcję?
@Wielen powiedział(a):
Co też nie zabija. I sól, i mleko, i mięso wołowe i cukier, i soja, i zboża, i cholesterol z jajek. Cud, że ktoś jeszcze się ostał żywy.
Wiesz pan, tak. Tyle że w przypadku każdego ze wskazanych produktów można wskazać pożyteczne zastosowania dla tut. biomasy, a pożytek fizjologiczny z nich.
Z fruktozą tak nie jest. To zuooo w postaci czystej.
Uściślając - fruktoza w czystej postaci, niewystępująca w stanie naturalnym, fruktozy w owocach jest niewiele i w towarzystwie błonnika nie stanowi dużego problemu. Chociaż coraz większy, ponieważ współczesne owoce, produkt inżynierii genetycznej, są coraz większe i coraz słodsze, coraz bardziej soczyste i z mniejszą zawartością błonnika, to nie jest stan normalny ani naturalny. Już nie mówiąc że dostępne przez cały rok, co też nie jest normalne ani naturalne.
I to też jest prawda.
Wszelako, jak kupujemy w sklepie ożywczym śledzia lisneroskiego w korytku, to ma on 7 łyżeczek cukru, a więc ściśle czy i pół łyżeczki turbozabójczej fruktozy. I nikt nie wie po co, chyba tylko po to, żeby wielgie koncerny Big Spożywka mogły bezkarnie truć ludożerkę, dla czczej rozrywki oglądania grubciów na tretuarze.
Też zwracam na to uwagę, w kiełbasie jest. Ale trzeba też zwracać uwagę na inne formy równie szkodliwych węglowodanów, ostatnio coraz częściej widzę maltodekstrynę, jako zagęstnik, bo to nie ma słodkiego smaku.
Dla uzmysłowienia jaki to syf: cukier szybko podnosi poziom glukozy we krwi, jego indeks glikemiczny to 68, IG maltodekstryny to 105, dodatkowo osłabia biom jelit, jest silnie prozapalna, często występuje w daniach gotowych. Polecam omijać szerokim łukiem.
Któżby się spodziewał, że maltodekstryna nie posiada stroniczki w polskiej Łajce, gdyż ja nie.
Ale.
Maltodekstryna to nazwa wspólna dla dwóch różnych rodzin związków chemicznych. Obie rodziny są polimerami glukozy (zwanymi również polimerami dekstrozy lub dekstryną), ale mają niewielkie podobieństwo chemiczne lub odżywcze. [2]
Maltodekstryny strawne (lub po prostu maltodekstryny) są produkowane jako białe substancje stałe pochodzące z chemicznej obróbki skrobi roślinnej.[3][4] Są one stosowane jako dodatki do żywności, które są szybko trawione, dostarczając glukozę jako energię pokarmową. Są one ogólnie uznawane za bezpieczne (GRAS) do produkcji żywności i napojów w wielu produktach. [5] Ze względu na szybkie wytwarzanie glukozy, maltodekstryny strawne stanowią potencjalne zagrożenie dla osób cierpiących na cukrzycę.[6]
Maltodekstryny odporne na trawienie (zwane również maltodekstrynami odpornymi) są definiowane jako odżywcze dodatki do żywności ze względu na ich zdolność do fermentacji w okrężnicy, w wyniku której powstają krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, które przyczyniają się do zdrowia układu pokarmowego. [3][7] Maltodekstryny odporne na trawienie są również białymi substancjami stałymi powstałymi w wyniku chemicznej obróbki skrobi roślinnej, ale są przetwarzane przy użyciu metod specjalnie opracowanych w celu uzyskania odporności na trawienie. Są one stosowane jako składniki wielu produktów konsumenckich, takich jak niskokaloryczne substancje słodzące, i są uznawane za GRAS.
Konsumenci mogą uznać wspólną nazwę różnych dodatków do żywności zawierających maltodekstryny za mylącą. [2][6]
Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)
Tak tegdy nie wszystko co się przezywa maltodekstryną tak samo świeci. A po drugie czytam, że jest w niej sama glukoza bez dyabelskiej fruktozy. Więc jest lepszą. Ale i gorszą, bo glukoza we krfi skacze, co jest niesłuszne.
Tak więc nie wiem, co gorsze -- cukier czy maltodekstryna pierwszego rodzaju. Ale gdyby kto mógł, do zalecam unikanie obydwu tych trutek, tak? Co do maltodekstryny drugiego rodzaju to się nie wypowiadam, ale brzmi zachęcająco.
@Wielen powiedział(a):
Podobno cukier wzmacnia smak. Jedna kucharka mówiła mi, że zawsze dodaje w tym celu cukier do rosołu. Więc jesli taki śledź zbytnio trąci rybą, to trzeba posłodzić a konsument może się nawet uzależni i zje drugą porcję?
No właśnie. Typowe łotrostwo Big Spożywki!!!!! Da im Kennedy popalić, juchom!
@Wielen powiedział(a):
Co też nie zabija. I sól, i mleko, i mięso wołowe i cukier, i soja, i zboża, i cholesterol z jajek. Cud, że ktoś jeszcze się ostał żywy.
Wiesz pan, tak. Tyle że w przypadku każdego ze wskazanych produktów można wskazać pożyteczne zastosowania dla tut. biomasy, a pożytek fizjologiczny z nich.
Z fruktozą tak nie jest. To zuooo w postaci czystej.
Uściślając - fruktoza w czystej postaci, niewystępująca w stanie naturalnym, fruktozy w owocach jest niewiele i w towarzystwie błonnika nie stanowi dużego problemu. Chociaż coraz większy, ponieważ współczesne owoce, produkt inżynierii genetycznej, są coraz większe i coraz słodsze, coraz bardziej soczyste i z mniejszą zawartością błonnika, to nie jest stan normalny ani naturalny. Już nie mówiąc że dostępne przez cały rok, co też nie jest normalne ani naturalne.
I to też jest prawda.
Wszelako, jak kupujemy w sklepie ożywczym śledzia lisneroskiego w korytku, to ma on 7 łyżeczek cukru, a więc ściśle czy i pół łyżeczki turbozabójczej fruktozy. I nikt nie wie po co, chyba tylko po to, żeby wielgie koncerny Big Spożywka mogły bezkarnie truć ludożerkę, dla czczej rozrywki oglądania grubciów na tretuarze.
Też zwracam na to uwagę, w kiełbasie jest. Ale trzeba też zwracać uwagę na inne formy równie szkodliwych węglowodanów, ostatnio coraz częściej widzę maltodekstrynę, jako zagęstnik, bo to nie ma słodkiego smaku.
Dla uzmysłowienia jaki to syf: cukier szybko podnosi poziom glukozy we krwi, jego indeks glikemiczny to 68, IG maltodekstryny to 105, dodatkowo osłabia biom jelit, jest silnie prozapalna, często występuje w daniach gotowych. Polecam omijać szerokim łukiem.
Ciekawe1 ile jest tego w rzekomo cudownych bezalkoholowych winach.
W zwykłych winach też są dodatki spożywcze, tylko przepisy unijne nie wymagają ich ujawniania (pewnie jest to wynik lobbyingu Francji).
Typowym nie wymienianym dodatkiem jest guma guar.
Z innych strasznych rzeczy, chleb pszenny/bułka ma wyższe IG od cukru, nie zamierzam przestać ich jeść. Tak ogólnie, to "wystarczy" się nie obżerać, zwłaszcza że to jeden z siedmiu.
Obowiązkowe do odsłuchania, jak wszystko Anity Gargas.
Artur Chodziński vel - najciekawszy człowiek na X - John Bingham.
Btw przygnębił mnie jego pesymizm co do roku 2027, ale i on jest tylko człowiekiem, przyszłości nie zna.
Komentarz
Ostatnio z każdej lodówki wyskakuje Zlatan i mówi, że jego pieniądze pracują dla niego. Jednak on ma (niemałe) środki, zwykły człowień głównie zdolność kredytową.
Narracja Roberta Kiyosakiego oznacza, że klienci internetowych firm inwestycyjnych zaczną być intensywnie namawiani na kredyty i pożyczki. Z jakim wybitnym filmem Michaela Cimino się to kojarzy?
Tu akurat ma całkowitą rację. Twierdzenie Modiglianiego (nie Amedeo)-Millera (nie Leszka) się kłania.
Wiesz pan, tak. Tyle że w przypadku każdego ze wskazanych produktów można wskazać pożyteczne zastosowania dla tut. biomasy, a pożytek fizjologiczny z nich.
Z fruktozą tak nie jest. To zuooo w postaci czystej.
Uściślając - fruktoza w czystej postaci, niewystępująca w stanie naturalnym, fruktozy w owocach jest niewiele i w towarzystwie błonnika nie stanowi dużego problemu. Chociaż coraz większy, ponieważ współczesne owoce, produkt inżynierii genetycznej, są coraz większe i coraz słodsze, coraz bardziej soczyste i z mniejszą zawartością błonnika, to nie jest stan normalny ani naturalny. Już nie mówiąc że dostępne przez cały rok, co też nie jest normalne ani naturalne.
Kupiłem na targu japka. I gruszki.
Jesteś tym co jeż.
1.Fruktoza jest przecież metabolizowana w wątrobie, także ta która pochodzi z hydrolizy sacharozy.
2. Miód zawiera jej dużo (a taki zdrowy!), a w owocach różnie od <1% fw do kilku%.
3. Niejeden lud jada duże ilości suszonych owoców. Nawet towarzysze muzułmańscy żywią sie figami i rodzynkami, więc chyba aż tak szkodliwa ta fruktoza w pokarmie nie jest, bo padaliby jak muchy zamiast rozmnażać się na potęgę. Nasz problem to nadmiar.
I to też jest prawda.
Wszelako, jak kupujemy w sklepie ożywczym śledzia lisneroskiego w korytku, to ma on 7 łyżeczek cukru, a więc ściśle czy i pół łyżeczki turbozabójczej fruktozy. I nikt nie wie po co, chyba tylko po to, żeby wielgie koncerny Big Spożywka mogły bezkarnie truć ludożerkę, dla czczej rozrywki oglądania grubciów na tretuarze.
Podobno cukier wzmacnia smak. Jedna kucharka mówiła mi, że zawsze dodaje w tym celu cukier do rosołu. Więc jesli taki śledź zbytnio trąci rybą, to trzeba posłodzić a konsument może się nawet uzależni i zje drugą porcję?
Też zwracam na to uwagę, w kiełbasie jest. Ale trzeba też zwracać uwagę na inne formy równie szkodliwych węglowodanów, ostatnio coraz częściej widzę maltodekstrynę, jako zagęstnik, bo to nie ma słodkiego smaku.
Dla uzmysłowienia jaki to syf: cukier szybko podnosi poziom glukozy we krwi, jego indeks glikemiczny to 68, IG maltodekstryny to 105, dodatkowo osłabia biom jelit, jest silnie prozapalna, często występuje w daniach gotowych. Polecam omijać szerokim łukiem.
Ojej!
Któżby się spodziewał, że maltodekstryna nie posiada stroniczki w polskiej Łajce, gdyż ja nie.
Ale.
Tak tegdy nie wszystko co się przezywa maltodekstryną tak samo świeci. A po drugie czytam, że jest w niej sama glukoza bez dyabelskiej fruktozy. Więc jest lepszą. Ale i gorszą, bo glukoza we krfi skacze, co jest niesłuszne.
Tak więc nie wiem, co gorsze -- cukier czy maltodekstryna pierwszego rodzaju. Ale gdyby kto mógł, do zalecam unikanie obydwu tych trutek, tak? Co do maltodekstryny drugiego rodzaju to się nie wypowiadam, ale brzmi zachęcająco.
No właśnie. Typowe łotrostwo Big Spożywki!!!!! Da im Kennedy popalić, juchom!
Wiesz pan, miód to niby to samo co cukier, a jednak ma trochę inne właściwości, nie do końca wiadomo dlaczego.
Ciekawe1 ile jest tego w rzekomo cudownych bezalkoholowych winach.
W zwykłych winach też są dodatki spożywcze, tylko przepisy unijne nie wymagają ich ujawniania (pewnie jest to wynik lobbyingu Francji).
Typowym nie wymienianym dodatkiem jest guma guar.
Pewnie dlatego że to wymioty pszczoły, a nie sok z buraka
Z innych strasznych rzeczy, chleb pszenny/bułka ma wyższe IG od cukru, nie zamierzam przestać ich jeść. Tak ogólnie, to "wystarczy" się nie obżerać, zwłaszcza że to jeden z siedmiu.
Obowiązkowe do odsłuchania, jak wszystko Anity Gargas.
Artur Chodziński vel - najciekawszy człowiek na X - John Bingham.
Btw przygnębił mnie jego pesymizm co do roku 2027, ale i on jest tylko człowiekiem, przyszłości nie zna.