Najpopularniejsze
Odp.: De partu dzieciorum
@trep powiedział(a):
Prawa dotyczące ludzi nie działają tak, jak te dotyczące liczb.
Działają, tylko w ujęciu statystycznym.
Odp.: De partu dzieciorum
@makos powiedział(a):
A jak zmierzyć wiarę?
Pośrednio życiem sakramentalnym (i w innych religiach innymi formami kultu).
Jeśli Kolega natomiast uważa, że wiary zmierzyć się nie da i jednocześnie sam podaje ją jako przyczynę zjawiska x (czy to dzietność czy cokolwiek innego to już bez znaczenia), to twierdzi, że zjawisko ma przyczynę w praktyce niepoznawalną.
Odp.: De partu dzieciorum
Im bardziej wykształcone tym bardziej nastawione na karierę, a to trudniej pogodzić z posiadaniem dzieci. Nad czym się tu jeszcze zastanawiać?

Odp.: Szwecja - sąsiad. jest o Rosji, Niemcach, Czechach, nie ma jeszcze o Szwecji
Komuniści wierzą, bo to jest wiara, że coś takiego jak ustawienia fabryczne człowieka nie istnieją. Że można właściwie do woli lepić człowieka, to kwestia tylko skutecznej indoktrynacji, wychowania itp. Bo oczywiście, człowieka można formować, ale ustawień fabrycznych zapisanych w pamięci ROM zmienić się nie da.
Można zrobić środowisko, w którym wszyscy ludzie będą żyć tak jakby zasady tych ustawień nie istniały, ale takie społeczeństwo ulegnie degradacji, zagładzie. Najczęściej przestając się rozmnażać.

Odp.: Canada
@trep powiedział(a):
Czyly w Kanadzie jednak też większoś to idioci o pamięci złotej rybki. Smutne to wszystko.
Nie zapomnijmy o tzw. mniejszościach. Krążą już memy o tym, że Kanadyjczycy mogą sobie demokratycznie wybierać Hindusów w turbanach lub Hindusów bez turbanów.

Odp.: Canada
Czyly w Kanadzie jednak też większoś to idioci o pamięci złotej rybki. Smutne to wszystko.
Odp.: Apoftegmaty mędrców forumka
Dzieci są jak powietrze, czyli bardzo łatwo dostrzegamy gdy jest kiepskie, natomiast z trudem dostrzegamy jak jest wspaniałe.
ms.wygnaniec
Odp.: De partu dzieciorum
Kryzys jest wielowymiarowy i ma wiele przyczyn więc nie ma jednej odpowiedzi.
W popkulturze mamy lansowanie postaw antynatalistycznych. Stare bezdzietne panny strzykają jadem na kobiety posiadające dzieci, a zwłaszcza wielodzietne.
Nadopiekuńcze mamusie, głownie jedynaków, wychowały patologię, która nie nadaje się do niczego.
Kultura materialna uczy nas, że jak coś się uszkadza, to nie naprawiamy, a szukamy czegoś nowego.
Emocjonalny egotyzm jako wzorzec porozumiewania się.
Abdykujące lub wycofujące się organizacje takie jak Kościół, Szkoła, Rodzina, przy bardzo dużym nacisku państwa (zobaczyłem plakat adresowany do dzieci, który był instrukcją dla Pawki Morozowa).
Czy to coś nowego? Tak, bo sztafaż się zmienił. Nie, bo jak przeczytamy kilka biografii rodów arystokratycznych, to pojawia się dość powszechna praktyka adoptowania dzieci! czyli elity zawsze popadały w kryzys dzietności. Już podczas Pierwszej Wojny Światowej prusacy śmiali się z francuskiej armii jedynaków.
Zmiana polega na tym, że zainfekowano tym resztę społeczeństwa na skalę wcześniej niespotykaną.
Nawet przy tej dyskusji wskazujemy na koszty posiadania dzieci, a ani razu nikt nie wspomniał o wszystkich porankach świata, które zaoferowaliśmy takiemu dziecku, o bezbrzeżnym zaufaniu, którym nas ono obdarza, o ufnej miłości jakiej doświadczamy, o wzruszeniach jakim jest niewyczerpanym źródłem, o byciu lustrem które irytująco wyostrza nasze wady, ale daje nam za to szansę stawania się lepszymi.
Dzieci są jak powietrze, czyli bardzo łatwo dostrzegamy gdy jest kiepskie, natomiast z trudem dostrzegamy jak jest wspaniałe. Piszę z doświadczenia straty dziecka, gdyż Michał zmarł 01.02.2011, a Nina urodziła się 20.01.2017.
To my sami, cierpiętniczy rodzice stajemy się potężną siła antynatalistycznej propagandy.
Odp.: Canada
@Staszek2 powiedział(a):
@Mordechlaj_u - głupi czy mądrzy ci Kanadyjczycy? No tacy niezbyt mądrzy? Edyta: o wybory pytam.
Jestem zawiedziony ale nie zdziwiony. Trudeau, jeden z najgorszych premierów dymał swoich wyborców przez tyle lat, że nawet oni mieli już go dość. Chociaż może niektórzy lubieli. Poparcie Libków spadło a Justyny, znaczy się, ten, tego, Justyna to już tak bardzo, że aż musiał odejść.
Jeszcze na początku roku jak by były wybory nie mieliby szansy wygrać.
Niestety zaszło parę nieprzewidzianych zbiegów okoliczności.
Trump wygrał wybory, odwaliło mu z temy cłami, chciał przyłączyć Kanadę do USA i nazwał Truda governorem.
Strasznie to wkurzyło Kanadyjczyków.
Justin i reszta polityków federalnych, prowincyjnych a nawet lokalnych i ludożerka jednogłośnie potępiła zamiary Trumpa i poparła polityków i kanadyjskie kontr-taryfy odwetowe.
Parę dni przed odejściem Trudo ebnął ostatni spicz w telewizji wygłoszony właściwie nie tyle do Trumpa co do Amerykanów, "naszych przyjaciół", jak bardzo taryfy Trumpa w nich samych uderzą. Jednocześnie nawijka była bardzo patriotyczna co Kanadole przyjęli z zachwytem. Ja sam tego słuchałem i tyż mi się podobała. Nie było się do czego przyczepić. Mucha nie siada.
.
.
.
.
.
.
W tem samem czasie Kanada wprowadziła kontrtaryfy, zbojkotowała Amerykańskie produkta, politycy zapowiedzieli pomoc dla sektorów oraz biznesów w które taryfy mają uderzyć, pomoc dla pracowników, którzy stracą pracę. Publyka gwizdała na meczach, pojawiły się ataki na salony Tesli itp.
Już wtedy poparcie dla libków podskoczyło.
Potem Trudo odszedł i przyszedł Mark Carney. Zrobił bardzo dobre wrażenie. Wygląd ma dobry, jest rozgarnięty, błyskotliwy całe życie spędził w finansach i do tej pory nie miał okazji się zbłaźnić w polityce.
Właściwie to odwrotność Truda. Aż ciężko uwierzyć, że to nie konserwa. Oczywiście dalej wypowiadał się przeciw taryfom i bronił Kanadę, unikając jak na razie tomatów kontrowersyjnych jak praw pedalskich, tolerancji czy innego wstydu w rodzinie. Bo po co od razu robić sobie wrogów jak wiadomo, że w Kanadzie i tak się nic nie zmieni. Tisze jadziesz, dalsze budziesz, nie?
W tem samym czasie partia końserwatywna oprócz tego, że tyż potępiała trumpowe taryfy i idiotyczny pomysł zrobienia z Kanady 51-go stanu (w tym od lewa do prawa wszystkie byli zgodne) nic za bardzo nie robiła. Jechali po trudo jak po burej suce, za każdy jego ruch (co było ok, ale bezproduktywne) i tylko pie*dolili jak to dobrze będzie jak oni kiedyś wygrają wybory. A szczególnie, że zniosą carbon tax. Liderem partii jest mało charyzmatyczny gość o wujowem fhącuskiem nazwisku, niejaki Pierre Poilievre, którego mało kto lubi a nikt nie wie jak toto wymawiać. Ja tam mówię Polewoj, hehe.
Przyszedł Carney i pierwszego dnia zlikwidował znienawidzony carbon tax czem od razu zyskał sobie szacun ludożerki. Konserwatystów tem ruchem zaskoczył niemożebnie. W ciągu dwóch tygodni benzynka i diesel spadły na stacjach o 30 centów (1 pln). Ceny gazu naturalnego, co mnie dotyczy bo się lubię grzać, oraz ceny innych paliw tyż spadły drastycznie do poziomu z przed dwóch lat.
Będąc na propsie, następnem posunięciem szachisty Carney'a było rozwiązanie parlamentu i ogłoszenie szybkich wyborów, co uczynił.
Ludożerka, mając pamięć złotej rybki zapragnęła być dymana dalej.
Piotrek Polewoj nie mając atutu "carbon tax" jeździł po Kanadzie ale na spędach wyborczych nie miał o czem gadać. Cuś tam pieprzył trzy po trzy o obniżeniu podatków, hehe.
Trump, miły koleś, tyż nie pomógł. Zamiast kontrolować bajerę o aneksji Kanady, oficjalnie poparł Libków, że jakoby z nimi a właściwie z Carneyem najlepiej i najłatwiej będzie mu się w przyszłości dogadać.
No i wuj.
No i cześć!
https://en.wikipedia.org/wiki/2025_Canadian_federal_election