Fenomen grzybobrania
Jak Polska długa i szeroka ludzie tego lata poszli na grzyby. Ze względu na obfite opady mamy chyba najbardziej grzybowy rok od dekad. Faktycznie jest tego zatrzęsienie, borowiki można dosłownie kosić w niektórych miejscach, ale generalnie są wszystkie grzyby w obfitości.
I ludzie ruszyli. Starzy grzybiarze, okazyjni, nowi, ludzi w lasach jest od groma. Okazało się, że ludzie to uwielbiają w skali, której nie podejrzewałem. Mnie to rusza średnio, co roku gdzieś coś poskubię, ale bardziej dla towarzystwa i pójścia do lasu, którego też jakimś wielkim fanem nie jestem. Podobnie mam z łowieniem ryb. Bywam, ale specjalnie mnie to nie kręci.
Bo to jest chyba tak, że w każdym z nas siedzą głęboko elementarne predyspozycje, instynkty, które co jakiś czas wyłażą. Uproszczając, mamy: zbieraczy, rolników, myśliwych i wojowników. Dla potrzeb całokształtu dodam jeszcze - handlarzy i rzemieślników. Kim jesteście ? Bo ja zbieraczem, myśliwym i handlarzem na bank nie jestem. Rzemieślnikiem też. Rolnik, o to bliżej, ale tak po prawdzie, to chyba najbliżej mi do wojownika.
Lubię być w grupie, lubię współzawodnictwo, lubię podział na my/oni, lubię wysiłek fizyczny związany z trenowaniem (nawet teoretycznie nudnym), okazało się też, że mam jakieś predyspozycje do sportów walki (a mało do czegokolwiek mam). Broń ? I to mnie zaskoczyło, wcale mnie nie kręci jako taka. Bardziej jako narzędzie do zabijania. Na strzelnicy chłopaki oglądali, muskali, a dla mnie było istotne, żeby jak najszybciej nauczyć się strzelać z czegoś co będzie praktyczne. Biała bron ? Kiedyś może i tak, ale dziś ? Bez sensu, tym się nie wygra. Oczywiście, problem jest taki, że w sumie pedał jestem i bym nie zniósł faktu, że kogoś skrzywdziłem (nie mówiąc już o zabiciu). Ale z drugiej strony, gdyby przyszły czasy bez wyjścia, to nie wiem co we mnie by się obudziło.
W każdym razie, zazdroszczę ludziom, którzy z uśmiechniętą gębą latają po lesie (obiektywnie to jest naprawdę fajne spędzanie czasu), siedzą godzinami nad wodą łowiąc ryby, różnego rodzaju majsterkowiczów, którzy składają np. odlskulowe motory, widzę tez ludzi, którym autentyczny fan sprawia zarabianie kasy, albo takie targowanie się (dla mnie horror, nienawidzę). Bo ja szukam tych wojenek jak mogę, nawet je tworzę (pierwszy mój zakręt w biznesie spowodowałem sam, kiedy zbierałem wszystkie kontrakty, które mogłem, dla samego fanu "wygrania", wg moich kryteriów). Ciekawe dlaczego przyszło mi żyć w czasach, gdzie taka mentalność zupełnie jest bez sensu (bo tak jest, nie ma co czarować) ? Szczególnie, że podobnych ludków trochę jest, prawda ?
I ludzie ruszyli. Starzy grzybiarze, okazyjni, nowi, ludzi w lasach jest od groma. Okazało się, że ludzie to uwielbiają w skali, której nie podejrzewałem. Mnie to rusza średnio, co roku gdzieś coś poskubię, ale bardziej dla towarzystwa i pójścia do lasu, którego też jakimś wielkim fanem nie jestem. Podobnie mam z łowieniem ryb. Bywam, ale specjalnie mnie to nie kręci.
Bo to jest chyba tak, że w każdym z nas siedzą głęboko elementarne predyspozycje, instynkty, które co jakiś czas wyłażą. Uproszczając, mamy: zbieraczy, rolników, myśliwych i wojowników. Dla potrzeb całokształtu dodam jeszcze - handlarzy i rzemieślników. Kim jesteście ? Bo ja zbieraczem, myśliwym i handlarzem na bank nie jestem. Rzemieślnikiem też. Rolnik, o to bliżej, ale tak po prawdzie, to chyba najbliżej mi do wojownika.
Lubię być w grupie, lubię współzawodnictwo, lubię podział na my/oni, lubię wysiłek fizyczny związany z trenowaniem (nawet teoretycznie nudnym), okazało się też, że mam jakieś predyspozycje do sportów walki (a mało do czegokolwiek mam). Broń ? I to mnie zaskoczyło, wcale mnie nie kręci jako taka. Bardziej jako narzędzie do zabijania. Na strzelnicy chłopaki oglądali, muskali, a dla mnie było istotne, żeby jak najszybciej nauczyć się strzelać z czegoś co będzie praktyczne. Biała bron ? Kiedyś może i tak, ale dziś ? Bez sensu, tym się nie wygra. Oczywiście, problem jest taki, że w sumie pedał jestem i bym nie zniósł faktu, że kogoś skrzywdziłem (nie mówiąc już o zabiciu). Ale z drugiej strony, gdyby przyszły czasy bez wyjścia, to nie wiem co we mnie by się obudziło.
W każdym razie, zazdroszczę ludziom, którzy z uśmiechniętą gębą latają po lesie (obiektywnie to jest naprawdę fajne spędzanie czasu), siedzą godzinami nad wodą łowiąc ryby, różnego rodzaju majsterkowiczów, którzy składają np. odlskulowe motory, widzę tez ludzi, którym autentyczny fan sprawia zarabianie kasy, albo takie targowanie się (dla mnie horror, nienawidzę). Bo ja szukam tych wojenek jak mogę, nawet je tworzę (pierwszy mój zakręt w biznesie spowodowałem sam, kiedy zbierałem wszystkie kontrakty, które mogłem, dla samego fanu "wygrania", wg moich kryteriów). Ciekawe dlaczego przyszło mi żyć w czasach, gdzie taka mentalność zupełnie jest bez sensu (bo tak jest, nie ma co czarować) ? Szczególnie, że podobnych ludków trochę jest, prawda ?
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Uwielbiam prace wymagające skupienia i wielkiej staranności.
Pewnie przy rozdziale prac związanych z grzybobraniem przypadło by mi obieranie grzybów
X_X
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Odnośnie broni mam tak samo - mnie fascynuje broń w sensie mechanicznym, cudowny mechanizm, niezawodny, dość prosty a jednak złożony, dopracowany do granic możliwości. I to tyle, ma być skuteczny i dostosowany do konkretnych potrzeb.
Ja jestem rzemieślnikiem, rolnikiem, wojownikiem, myśliwym też mógłbym być. Z grzybów lubię te które ludzie najmniej szanują - pieczarki, boczniaki, kurki, gąski i opieńki, jeszcze rydze z racji rzadkości.
wojownikiem jestem o tyle, ze nie umiem nie powiedziec tego co naprawde mysle, w efekcie trudno mi zawierac przyjaznie bo gupi ludzie strasznie dzis wszystko biora do siebie;))
co do mezczyzn to b. lubie pomieszanie wojownika z duchowoscia, totez jako mloda koza podkochiwalam sie notorycznie w ksiezach. dzis mi to juz nie grozi, bo nie spotykam ksiezy-wojownikow tylko ksiezy intelektualistow a za klerkami nigdy, jako chlopka z dziada pradziada, nie przepadalam...
PS. Lubię suszone i marynowane
Natomiast jestem w 100% pewny, że mamy zakonserwowane archaiczne predyspozycje, które mniej więcej można tak podzielić. To siedzi w genach, w duszy ? Jakaś pamięć przeszłych pokoleń ?
Natomiast uwielbiam morze. I gwiazdy. Kiedyś 3 tygodnie pływałem po Morzu Czarnym, brałem wszystkie wachty nocne, bo właśnie miałem pełne morze i piękne gwiaździste niebo. I te odczucia mam w pamięci do dziś. Ale też piaszczysta plaża nad naszym morzem dla mnie wystarczy żeby było git.
mimo wszystko nie odnajduję się wśród tych atawistycznych typów
czy jestem typem zbieracza? chyba nie, bo oprócz grzybów (i ewentualnie jagód) żadne inne zbieractwo mnie nie nęci, jeśli już to jestem "rzemieślnikiem" - lubię tworzyć nowe rzeczy, wymyślać coś, czego wcześniej nie było, obmyślać ze szczegółami jakieś nowe rozwiązanie, jakiś plan i potem go wdrażać krok po kroku - ale to musi być mój plan
żmudna praca nie męczy mnie tylko pod warunkiem, że akurat realizuję jakiś swój pomysł, inaczej odpadam
Dziś zarejestrowałem piątą sztukę do kolekcji:)
Aha, nigdy nie zamierzałem zostać kolekcjonerem we właściwym sensie tego słowa - to był wytrych do zdobycia pozwolenia, bo polować nie zamierzam (i myśliwi nie mogą mieć pistoletów) a na zawody sportowe jeździć mi się nie chce.
No i oczywiście myślałem mieć wyłącznie współczesną, nowoczesną, w pełni przydatną bojowo... taak...
Zmienia się to panie kolego jak jasny gwint, jak się już poczyni pewne kroki. I nie ja jeden przeszedłem taką drogę.
Od dzieciństwa grzybobrałem, najpierw z Dziadkami, później sam, a wreszcie z Małżonką, z którą pierwszy wspólny spacer, na trzeci dzień po poznaniu się, był właśnie grzybobraniem.
A ty Jorge jesli wolisz morze od gor to czy nie zastanawiales sie czy nie masza przypadkiem jakiej malej nieuswiadomionej klaustrofobii?
Do takiego wniosku doszłam kiedys patrzac na swoje inklinacje. Tez wole bezkresy, widoczny horyzont. W gorach takie widoki to stosunkowo krotkie chwile poorzedzone długimi podejsciami lub zejsciami
I wybieram sie wlasnie w Karkonosze by przede wszystkim powloczyc sie GSS. Jak najwiecej dalekiej perspektywy i rozleglych widokow. Zero grzybow.
Ahoj!
Ja jestem typowym rolnikiem. Lubię grzebać w ziemi, a jeszcze bardziej cieszy mnie pielęgnowanie trawnika czy żywopłotu, krzewów. Zbierać owocow lasu lub ogrodu nie lubię, jeść jeszcze mniej. Może to pozostałość po dzieciństwie gdy wręcz byłem katowany koniecznością zbierania borówek, malin, agrestu, porzeczek itp.
Ponieważ obecnie pracuje z ludźmi więc zaczynam mieć ich dosyć, przesyt. Najlepiej odpoczywsm w ciszy i samotności. Dopuszam do siebie tylko najbliższą rodzinę ale i na nich potrafię warknąć gdy mi za bardzo na głowę wchodzą.
Jakakolwiek woda jest obca formą dla mnie. Mogę leżeć na plaży, nad rzeką czy jeziorem ale zanurzam się w ostateczności i na chwilę lub gdy jest potrzeba. Od wody tylko nudności i wymioty mam. W tym roku z chłopcami wybrałem się na jezioro Żywieckie, przemoglem się i pływaliśmy w tych stateczkach napędzanych pedałami, bujało, bujało i mało co nie zwomitowałem. Bleeeehhh.
Wojownikiem jestem w ostateczności ale wtedy nie podchodź do mnie.....krew w oczach.
Dłubać lubię więc trochę rzemieślnikiem jestem ale jak mi co nie idzie to rozpirzam to w drobny mak.
Handlarzem nigdy nie byłem i nie będę, zawsze dopłacam do interesu.
Uwielbiam się zmęczyć fizycznie, ale tak do upadłego wręcz, pracą którą albo lubię albo mi idzie i widzę efekty swoich starań. Wtedy jestem szczęśliwy jak dziecko.
Podobne przeżycie miałam na Helu. Siedzieliśmy na molo, dookoła ciemna noc, w oddali - światła promu, w górze rozgwieżdżone niebo, plusk fal, linia horyzontu niewidoczna, a w człowieku absolutny spokój, stan niemal hipnotyczny.
Obcowanie z naturą jest dla mnie źródłem siły, zbliża do Boga.
Nie wiem pod jaką kategorię podpadam w związku z tym.
Człowiek natury?
Patrz starożytne wysoko zorganizowane kultury/ państwa.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
w lesie był początek wszystkiego, Raj itd....
I co, Ewa Adamowi podgrzybka zerwała? Koszyk dobrych prawdziwków?