Nie chciałabym wiązać wypowiedzi ks Prymasa z tymi pytaniami. Raczej z sytuacją, którą opisałam. Teraz Rodzina się nie godzi na związek córki z mężczyzną, który ma sakramentalny ślub . Ale jeśli KK uzna, że sakramentu nie było ( bo młodzi ludzie byli niedojrzali- tak sie najczęściej tłumaczy - niedojrzałość emocjonalna) to posłuchają(?) zaakceptują związek? będą sie z tego cieszyć? A my co na to? Zostawmy, proszę uchodźców na zupełnym boku... Biskupi miejsca często dają dyspensy w piątek. Ja mam zwyczaj w piątki pościć. Znajomy ksiądz uważa, że przesadzam i sie wywyższam. Wydaje mi sie, że nie, po prostu upraszczam sobie życie:)
Michał5 napisal(a): Ale jeśli KK uzna, że sakramentu nie było ( bo młodzi ludzie byli niedojrzali- tak sie najczęściej tłumaczy - niedojrzałość emocjonalna) to posłuchają(?) zaakceptują związek? będą sie z tego cieszyć? A my co na to?
Nie będę ustawiać życia ludziom, których nigdy nie spotkałem. Przypomnę tylko sobie i innym, że grzechów głównych jest siedem a nie jeden. Nie tylko nieczystość, także pycha.
Michał5 napisal(a): Ale jeśli KK uzna, że sakramentu nie było ( bo młodzi ludzie byli niedojrzali- tak sie najczęściej tłumaczy - niedojrzałość emocjonalna) to posłuchają(?) zaakceptują związek? będą sie z tego cieszyć? A my co na to?
Nie będę ustawiać życia ludziom, których nigdy nie spotkałem. Przypomnę tylko sobie i innym, że grzechów głównych jest siedem a nie jeden. Nie tylko nieczystość, także pycha.
Daleki jestem od postawy - dziękuję Ci Boże, że nie jestem jako ten rozwodnik kościelny*/cywilny. Na własny rozwód cywilnyczęsto człowiek ma niewielki wpływ gdy druga strona wykazuje znaczną determinację.
* Skrót myślowy od Uznania małżeństwa za nieważne od początku,
Michał5 napisal(a): Nie chciałabym wiązać wypowiedzi ks Prymasa z tymi pytaniami. Zostawmy, proszę uchodźców na zupełnym boku...
Ta wypowiedź jest idealnie wpisana w te pytania, a prywatne poglądy tego pana stroją się w szaty Nauczania Prymasa. To kompletne pomieszanie porządków. Takie wypowiedzi są uprawnione u cioci na imieninach Sowy i przyjaciół ale nie w masowym kanale komunikacyjnym, gdzie wymagana jest pewna dystynkcja w rozumowaniu. Jeżeli kogoś horyzonty intelektualne nie pozwalają na rozpoznanie tego, może powinien pomyśleć o klauzurowym wyciszeniu. A jeżeli to była nieroztropność, to gdzie skrucha? Co do problemów to oba są ważne i oba śmiertelnie zagrażają wspólnocie, jeden przez fizyczne zagrożenie drugi przez protentyzację wiary (patrz Austria czy Niemcy).
Michał5 napisal(a): p=/profile/margerytka">@margerytka absolutnie, absolutnie w punkt. Analiza pełna i wyczerpująca. Ale jak im to powiedzieć, skoro są na granicy rozpaczy, i ojciec chory ciężko?
Nabrałem dziwnego podejrzenia, że głównym problemem owych jegomościów nie jest niemoralne życie córki tylko obawa przed ośmieszeniem, kiedy Watykan w końcu unieważni małżeństwo jej partnera. Nie zyskali przez to mej sympatii.
los napisal(a): Nabrałem dziwnego podejrzenia, że głównym problemem owych jegomościów nie jest niemoralne życie córki tylko obawa przed ośmieszeniem, kiedy Watykan w końcu unieważni małżeństwo jej partnera. Nie zyskali przez to mej sympatii.
Tak zapewne jest w tym przypadku.
Chodzi też o to, że kryteria UMzaNodP* zostały w praktyce orzeczniczej bardzo zliberalizowanie, co owocuje wręcz lawinowym wzrostem unieważnień. Co to kiedyś było incydentalne, dziś staje się nieomal powszechne. Kryteria stają się tak rozmyte (jakieś mętne psychologizowanie typu "niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej”.
los napisal(a): Nabrałem dziwnego podejrzenia, że głównym problemem owych jegomościów nie jest niemoralne życie córki tylko obawa przed ośmieszeniem, kiedy Watykan w końcu unieważni małżeństwo jej partnera. Nie zyskali przez to mej sympatii.
Oni czują sie znieważeni i napiętnowani już. Ich prestige runął, frak uszyty , by poprowadzić córkę do ołtarza, niepotrzebnie żywi mole... Brzmi to jak farsa, a jest tragedią, bo dziewczyna inteligentna, zawsze przy kościele, teraz zresztą też, w naszym małym grajdołku sensacja jakowaś.... Ojca mi żal najbardziej bo rzeczywiście pępowiny nie uciął , kochał Małą jak wariat , spełniał kaprysy. Przy tym wszystkim oni sa naprawdę kochanymi ludźmi, choć mogą denerwować.
los napisal(a): Nabrałem dziwnego podejrzenia, że głównym problemem owych jegomościów nie jest niemoralne życie córki tylko obawa przed ośmieszeniem, kiedy Watykan w końcu unieważni małżeństwo jej partnera. Nie zyskali przez to mej sympatii.
Oni czują sie znieważeni i napiętnowani już. Ich prestige runął, frak uszyty , by poprowadzić córkę do ołtarza.
Od kiedy to w Polsce ojciec prowadzi córkę do ołtarza?
A jakby córka po prostu przestała być katoliczką, to co by zrobili?
Michał5 napisal(a): @Mania, rzecz jest jeszcze inna , facet jest dużo starszy od córki X-ów, bywał w ich domu, jego małżeństwo przeżywało kryzysy, pan - jako przyjaciel domu , bywało odwoził córkę Xów z imprez, lubili sie bardzo.. Zamieszkali już po rozwodzie, teraz pan twierdzi, że kochał panne od zawsze, nawet jako nieletnią dziewczynkę.
@margerytka absolutnie, absolutnie w punkt. Analiza pełna i wyczerpująca. Ale jak im to powiedzieć, skoro są na granicy rozpaczy, i ojciec chory ciężko?
Czyli gadanie o zeznawaniu pod Krzyżem, że to było szczęśliwe małżeństwo byłoby tylko teatralnym gestem mającym na celu utrzymanie dobrej opinii o sobie w środowisku. Tak myślałam.
No toż była mała złośliwość z tym frakiem, bo tak to wyglądało u NIch.
Nasz przyjaciel zakonnik i ksiądz kiedyś , gdy moje córki były małe, powiedział nam tak- jak córka żydowska wychodziła za nie żyda, rodzina zmawiała kadisz , jak za zmarłą. Wychowuj dziewczyny, by wiedziały jak zareagujesz, kiedy będą chciały pomieszkać sobie bez ślubu. Zawsze to im opowiadałam, czy bym tak zrobiła, nie wiem. Na razie nie musiałam.
Moim znajomym doradzano zupełnie co innego - nie możecie jej tracić, mówili zaprzyjaźnieni duchowni. Nie oskarżajcie jej, nie odtrącajcie. Ojciec klęczał przed córką...błagając, by została w domu do końca studiów. Tak zrobiła, a później się wyniosła.
No kurcze nie wiem czy jestem dobry katolik bo bym córki z domu nie wygnał i jej rozwodnika z moimi wnukami też. Rzekłbym co o tym sądzę, czasem powtarzał i tyle.
Komentarz
Raczej z sytuacją, którą opisałam.
Teraz Rodzina się nie godzi na związek córki z mężczyzną, który ma sakramentalny ślub .
Ale jeśli KK uzna, że sakramentu nie było ( bo młodzi ludzie byli niedojrzali- tak sie najczęściej tłumaczy - niedojrzałość emocjonalna) to
posłuchają(?) zaakceptują związek? będą sie z tego cieszyć?
A my co na to?
Zostawmy, proszę uchodźców na zupełnym boku...
Biskupi miejsca często dają dyspensy w piątek. Ja mam zwyczaj w piątki pościć. Znajomy ksiądz uważa, że przesadzam i sie wywyższam.
Wydaje mi sie, że nie, po prostu upraszczam sobie życie:)
* Skrót myślowy od Uznania małżeństwa za nieważne od początku,
Co do problemów to oba są ważne i oba śmiertelnie zagrażają wspólnocie, jeden przez fizyczne zagrożenie drugi przez protentyzację wiary (patrz Austria czy Niemcy).
Chodzi też o to, że kryteria UMzaNodP* zostały w praktyce orzeczniczej bardzo zliberalizowanie, co owocuje wręcz lawinowym wzrostem unieważnień. Co to kiedyś było incydentalne, dziś staje się nieomal powszechne. Kryteria stają się tak rozmyte (jakieś mętne psychologizowanie typu "niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej”.
Jest poważny problem i czas to wreszcie zauważyć.
* Uznanie Małżeństwa za Nieważne od Początku,
Ich prestige runął, frak uszyty , by poprowadzić córkę do ołtarza, niepotrzebnie żywi mole...
Brzmi to jak farsa, a jest tragedią, bo dziewczyna inteligentna, zawsze przy kościele, teraz zresztą też, w naszym małym grajdołku sensacja jakowaś....
Ojca mi żal najbardziej bo rzeczywiście pępowiny nie uciął , kochał Małą jak wariat , spełniał kaprysy.
Przy tym wszystkim oni sa naprawdę kochanymi ludźmi, choć mogą denerwować.
Wysłuchuję i tyle.
A jakby córka po prostu przestała być katoliczką, to co by zrobili?
Nasz przyjaciel zakonnik i ksiądz kiedyś , gdy moje córki były małe, powiedział nam tak- jak córka żydowska wychodziła za nie żyda, rodzina zmawiała kadisz , jak za zmarłą.
Wychowuj dziewczyny, by wiedziały jak zareagujesz, kiedy będą chciały pomieszkać sobie bez ślubu.
Zawsze to im opowiadałam, czy bym tak zrobiła, nie wiem. Na razie nie musiałam.
Moim znajomym doradzano zupełnie co innego - nie możecie jej tracić, mówili zaprzyjaźnieni duchowni. Nie oskarżajcie jej, nie odtrącajcie.
Ojciec klęczał przed córką...błagając, by została w domu do końca studiów. Tak zrobiła, a później się wyniosła.
Nie wiem, losie, co by zrobili...