Skip to content

Breaking Bad

2»

Komentarz

  • Przemko napisal(a):
    christoph napisal(a):
    co wy wiecie o zabijaniu
    zabił i oprawił który kury?
    albo i króliki?
    Zabijanie zaczyna się od psa. Albo kota.
    a jaka to religia?
    zabić to wypuścić krew, do końca, do ostatniej kropli.
  • edytowano December 2017
    margerytka napisal(a):
    Przemko napisal(a):
    christoph napisal(a):
    co wy wiecie o zabijaniu
    zabił i oprawił który kury?
    albo i króliki?
    Zabijanie zaczyna się od psa. Albo kota.
    Wez....

    Nu ale rację ma. Jakieś szczury, myszy to szkodniki. Kura, kaczka, świnia nawet byk to zbijany jest dla konsumpcji. Zwierzęta będące towarzyszami człowieka nie zabija się dla celów konsumpcyjnych. To już jest niepotrzebna śmierć. Potem szczebel wyżej to będzie aborcja, eutanazja czyli człowiek. To chodzi o przełamywanie swoich oporów.
  • Chodziło mi o trudność, fizyczną i psychiczną, odebrania życia. Ryba albo kura się nie liczy, prawdziwe poczucie czym jest zabijanie zaczyna się od psa lub kota. Krowę zabić jest bardzo łatwo, podcinasz tętnicę i krowa na stojąco się wykrwawia aż padnie. Zabić świnię jest bardzo trudno, to jest ostry zawodnik, bez problemu odgryzie palce, broni się. Pies/kot ze względu na to że się bronią ORAZ z powodów tego jak je postrzegamy, to są towarzysze ludzi. Ale równie dobrze może to być baranek, miły miękki i pachnący lanoliną podkarmiany od małego. Min. dlatego żydzi mieli taki właśnie obyczaj aby baranka przez pewien czas traktować jak domownika a potem go zjeść.
  • więcej problemów mieliśmy z bykiem niż ze swinią, gabaryty itd., mówię o biciu sposobem gospodarskim (rzeźnik itd) ale to sie nie liczy bo to było konsumcyjne
    z psem miałbym problem, raz że sie broni dwa że to był mój druch, towarzysz zabaw, obrońca i stróż
    koty? hmmm...nie udzielałem się ale wiem że dziadek topił małe, kociło sie tego cała masa, co przezyło a czego kotki nie wyrzuciły lub kocury nie zjadły to dziadek przetrzebiał, zostawiał dwa, reszta szła do ziemi
  • W Breaking Bad przewija się mnóstwo fantastycznych, wyrazistych postaci drugoplanowych, długo by wymieniać. Jedną z nich jest adwokat Mc Gill, który załatwia wszystko i który zmienił nazwisko na żydowskie ( Saul Goodman) żeby łatwiej odnieść sukces :-D. Ta postać jest głównym bohaterem kontynuacji Br.Bad pt. "Better call Saul", z tym, że sequel opowiada o wydarzeniach poprzedzających Breaking bad. Jestem po pierwszym odcinku - zapowiada się pysznie, w stylu czarnej komedii, ale nie ma tu tyle czerni co w Br.Bad., jest dużo humoru.
  • randolph napisal(a):
    Umio te Amerykany pisać scenariusze i robić filmy.
    Żydy
    W tym wypadku - nie. Autorem scenariusza i reżyserem jest Vince Gilligan. Obsada też gojowska.
  • W pierwszej chwili przeczytałem "gejowska" ;-)
  • Goje i geje
    w jednym Holly Woodzie żyli....
  • Na Wikipedii opis Breaking Bad zaczyna się od " amerykański serial telewizyjny z gatunku komediodramatu kryminalnego", debil to pisał. Jest to serial najdalej położony od komedii jak się da, chociaż pierwsze odcinki mogą sprawiać inne wrażenie. Studium zła.
    Najdalej to bym nie rzekł, bo jednak BB bardzo często bywa tragikomedią albo czarną komedią.
    Co nijak nie umniejsza ogólnego tragizmu sytuacji, ba nawet go pogłębia, ale jest to też autentycznie komiczne.
    SPOILER ON, jeżeli ktoś nie oglądał, lepiej niech nie czyta. Rozpieprzył mnie ten serial totalnie. Pierwsze 4 sezony są znakomite, 5 trochę zbyt szybki, posklejany, ale historię trzeba było domknąć, kontynuowania dalej, paroma następnymi sezonami, widzowie by już nie wytrzymali. Zaczęło się robić już zbyt ciężko. Serial jednak uniknął problemu, który był np. w Długu, czyli - niech to już się skończy, mamy dość.
    Prawda. Acz powiem szczerze robię teraz rewatching, bo postanowiłem pokazać serial matce i mimo przyspieszenia lepiej mi się ogląda 5 niż 4. Finał 4 tak uwielbiany przez widzów u mnie zostawił mdły posmak sztuczności.
    Niemniej spokojnie mogliby zamiast dwóch pół sezonów 8 odcinkowych zrobić np. 2 krótsze sezony 10 odcinkowe by dać trochę oddechu.
    I bardzo ważne jest też ostatnie zdanie White do żony - zrobiłem to dla siebie, kręciło mnie to, czułem że żyłem. Cała historia, aż do ostatnich scen, niosła jednak przesłanie - do czego jest zdolny zdeterminowany facet, z ukrytym potencjałem. A gówno, wcale nie tak, po prostu, pociągnęło go zło i chęć bycia zajebistym. Srał na rodzinę. Miał wielki kompleks z młodości, który w ten sposób wyleczył. SPOILER OFF
    Najlepsze jest to, że jak się ogląda po raz drugi, to to wali od razu po oczach, wcale nie tak bardzo subtelnie, ale rytm scenariusza nieco człowieka oszukuje. Ale jest w tym coś takiego jak oglądałem znowu pierwszy sezon - ten człowiek się w ogóle nie zmienił, zmieniła się sytuacja, jego pozycja, relacja do świata, ale nie on sam.
    Nie szkoda czasu na sequel?
    Bywają dobre i złe.
    BCS póki co zbiera bardzo dobre recenzje, acz jeszcze nie widziałem, więc tyle wiem.
    SPOILER ON. Powiem tak, finał 4 sezonu to jest jedna z nielicznych udanych końcówek seriali (można było nie kręcić dalej). Scena z człowiekiem bez połowy twarzy wbiła w ziemię. SPOILER OFF.
    Ha, a u mnie jak pisałem 4 sezon na końcu zrobił się sztuczny nadmiernie. Najlepszy finał miał moim zdaniem 3 sezon. (I nie oczywiście trzeba było kręcić dalej, bo sezon 4 tak jak się skończył nie rozwiązuje nijak tego o czym ten serial jest, a nie jest o starciu Pana Białego z Panem od Kurczaków, to jeno epizod (nadmiernie rozwleczony IMHO).
    Ostał się Jesse, który i tak się zaćpa
    No ja tam nie byłbym takim pesymistą. Wierzę że został buszmenem w Nowej Zelandii.
    Nie mówiąc o zabitym przypadkowym dzieciaku, to pamiętam, a trupów przypadkowych było znacznie więcej. Co gorsza - rozpuszczonych w kwasie, znikniętych zupełnie, chyba najgorszy rodzaj śmierci - zniknąć bez śladu, nikt nic nie wie.
    Znakomity to zresztą kontrast z tym jak Jesse i Walt zaczynali rozpuszczać ludzi.
    Żydy
    No jednakowoż nie (może dlatego takie dobre).Showrunner BB - Jerzy Wincent Gilligan jest Irlandczykiem.

  • Obejrzałem 3 sezony "Better call Saul". Dobry serial, ale zdecydowanie inny niż Breaking Bad. Delikatniejszy, z mniejszą dawką emocji. Ot, życie prawników z równoległą historią mafijną. Ale znowu znakomicie narysowane postacie (parę znanych z BB). I znowu niejednoznaczny główny bohater, którego ludzie zmuszają do wałów i manipulacji. Warto obejrzeć.
  • Też właśnie oglądam "Better call Saul", dobry.
  • Bardzo dobry.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.