A teraz do innych (bo Rafał już orbituje na takich poziomach, że mnie zabija różnica ciśnień) pytanie - powiedzcie mi, serio wierzycie, że jak ktoś ujawni w necie ile metrów ma jego mieszkanie, ile ma na koncie i z którego roku ma forda to zaczyna lepiej pracować?
Rafał napisal(a): Też nie wiem. Poczekam. Zdaje się że za życia nie kanonizują.
Innych. Bo inni czegoś jeszcze w życiu potrzebują. A Kolega, jak sam deklaruje, nie potrzebuje tego, co inni.
Niczego takiego nie deklaruję. A czy Kolega wie co to jest żart? Słyszał kiedy Kolega, albo sam rzucił?
A do Kolegi kolejnego postu jednak się odniosę. Zdaje mi się że oświadczenie majątkowe jest po to aby sprawdzić proste sprawy: czy ewentualne wzbogacenie się oświadczającego ma pokrycie w zgłoszonych i opodatkowanych dochodach. Po drugie zaś czy te dochody są legalne. Cel tego jest znacznie skromniejszy niż motywacja do dobrej pracy. Celem jest utrudnienie złodziejstwa i korupcji.
No i co sprawdził Kolega? Bo ktoś, kto może coś zrobić z "legalnością" i "opodatkowaniem" czyli np. skarbówka miała do tych oświadczeń dostęp od lat.
Dalej, były prezes SA w Krakowie, Krzysztof S. jest oskarżony o przyjęcie wielotysięcznych łapówek za tolerowanie wyprowadzania publicznej kasy. SN zdecydował o jego aresztowaniu, czyli uznał, że zarzuty są co najmniej prawdopodobne. Jego oświadczenie od czerwca wisi w sieci, może Kolega sprawdzić i porównać z innymi sędziami, a też z innymi osobami, które ujawniają swój majątek (posłowie, radni, prokuratorzy itd.), a wreszcie z nieujawnionym własnym majątkiem. Czy jego majątek jest jakoś szokująco wysoki? Więc jeszcze raz - jakie odnieśliście korzyści z możliwości czytania oświadczeń prokuratorów (od 1,5 roku) i sędziów (od kilku miesięcy)? Jak zawsze liczę na konkrety!
Ale o co właściwie Koledze chodzi? Wprowadzono nowy przepis. Intencje opisałem. Może się mylę. Nie ja jestem od sprawdzania i interpretacji oświadczeń majątkowych. Są od tego odpowiednie instytucje publiczne jak urzędy skarbowe. Zawodziły za poprzedniej władzy. Będą więc oświadczenia publiczne. Będą je mogły badać instytucje obywatelskie, media, zainteresowani obywatele. Jak będę chciał to i ja. Nie ma w tym nic niestosownego. To nie rozwiąże wszystkich problemów i nie zlikwiduje wszystkich patologii, ale niektóre tak.
Ale czemu ciągle w czasie przyszłym? Ta bzdurna retoryka jeszcze jakoś się broniła przed uchwaleniem i wejściem w życie. Uchwalili, weszło w życie i mówimy sprawdzam. Jakie to patologie zostały zlikwidowane, będzie konkretnie? Aha, Krzysztofa S. zwinęli jeszcze zanim wywiesili w sieci jego oświadczenie, więc żadne "instytucje obywatelskie, media, zainteresowani obywatele" nie wyhaczyli gościa, tylko CBA. A też, co ujawnione w oświadczeniu wcale nie szokowało
dla mnie ruch kontroli wyborów jest pewnym fenomenem - ludzie zorientowali się do bólu, że coś nie działa i zainwestowali swój czas w miarę dawanych możliwości.
Domaganie się jawności majątków osób sprawujących władzę jest wołaniem o danie takiej możliwości. Widać, że nie działa, trzeba wziąć sprawę w swoje ręce i naprawić, ale trzeba mieć dane. Nagłe zmiany majętności u decydentów są ważnym wskaźnikiem i mamy prawo je śledzić.
Osobiście uważam, że nie tylko oświadczenia majątkowe powinny być publikowane, czekam na obowiązek publicznego prowadzenia księgowości przez urzędy. Jeśli państwo może mieć on-line wgląd w księgi przedsiębiorstw, możemy jako podatnicy zarządać tego samego.
Nie mam w zasadzie nic do dodania. Przepis jest nowy. Jego działanie będzie widoczne coraz bardziej z czasem. To działanie nie będzie spektakularne. On nie przyniesie zatrzymań, procesów pokazowych itp. Wręcz przeciwnie ma utrudnić działania które mogłyby być ich podstawą - zniechęcać do nich. Nie chodzi tez o szoki z lektury oświadczeń. Samo bogactwo czy wysoki dochód nie jest naganne. Naganne jest uzyskiwanie dochodów nieudokumentowanych lub nieudokumentowane źródła bogactwa oraz dochody prawnie zabronione. Sędziowie mają w tym zakresie prawne ograniczenie. Co do bogactwa to dodam, że i ono stwarza pewne ograniczenia. Na przykład ja odmówiłem zatrudnienia jako dyrektora sprzedaży dawnego właściciela firmy którą moja kupiła. On był dobrym dyrektorem i miał dobre relacje z klientami. Po sprzedaży był jednak za bogaty. Nie miałem szansy stworzyć mu motywacji płacowej. Mogłem próbować z pozapłacową, ale on chciał równocześnie z pracą korzystać z bogactwa - inwestować w inne działalności - niekonkurencyjne i je rozwijać oraz zwiedzać intensywnie świat - tak z 3 miesiące na rok, jak rozumiem na urlopie bezpłatnym. Tak więc bogactwo wyeliminowało go z posady. Zrozumiał to. Współpracujemy przy obsłudze klientów strategicznych, których zna, na zasadzie ad hoc. Lubimy się.
Komentarz
A do Kolegi kolejnego postu jednak się odniosę. Zdaje mi się że oświadczenie majątkowe jest po to aby sprawdzić proste sprawy: czy ewentualne wzbogacenie się oświadczającego ma pokrycie w zgłoszonych i opodatkowanych dochodach. Po drugie zaś czy te dochody są legalne. Cel tego jest znacznie skromniejszy niż motywacja do dobrej pracy. Celem jest utrudnienie złodziejstwa i korupcji.
Bo ktoś, kto może coś zrobić z "legalnością" i "opodatkowaniem" czyli np. skarbówka miała do tych oświadczeń dostęp od lat.
Dalej, były prezes SA w Krakowie, Krzysztof S. jest oskarżony o przyjęcie wielotysięcznych łapówek za tolerowanie wyprowadzania publicznej kasy. SN zdecydował o jego aresztowaniu, czyli uznał, że zarzuty są co najmniej prawdopodobne. Jego oświadczenie od czerwca wisi w sieci, może Kolega sprawdzić i porównać z innymi sędziami, a też z innymi osobami, które ujawniają swój majątek (posłowie, radni, prokuratorzy itd.), a wreszcie z nieujawnionym własnym majątkiem. Czy jego majątek jest jakoś szokująco wysoki?
Więc jeszcze raz - jakie odnieśliście korzyści z możliwości czytania oświadczeń prokuratorów (od 1,5 roku) i sędziów (od kilku miesięcy)? Jak zawsze liczę na konkrety!
Aha, Krzysztofa S. zwinęli jeszcze zanim wywiesili w sieci jego oświadczenie, więc żadne "instytucje obywatelskie, media, zainteresowani obywatele" nie wyhaczyli gościa, tylko CBA. A też, co ujawnione w oświadczeniu wcale nie szokowało
Domaganie się jawności majątków osób sprawujących władzę jest wołaniem o danie takiej możliwości. Widać, że nie działa, trzeba wziąć sprawę w swoje ręce i naprawić, ale trzeba mieć dane. Nagłe zmiany majętności u decydentów są ważnym wskaźnikiem i mamy prawo je śledzić.
Osobiście uważam, że nie tylko oświadczenia majątkowe powinny być publikowane, czekam na obowiązek publicznego prowadzenia księgowości przez urzędy. Jeśli państwo może mieć on-line wgląd w księgi przedsiębiorstw, możemy jako podatnicy zarządać tego samego.
Nie chodzi tez o szoki z lektury oświadczeń. Samo bogactwo czy wysoki dochód nie jest naganne. Naganne jest uzyskiwanie dochodów nieudokumentowanych lub nieudokumentowane źródła bogactwa oraz dochody prawnie zabronione. Sędziowie mają w tym zakresie prawne ograniczenie.
Co do bogactwa to dodam, że i ono stwarza pewne ograniczenia. Na przykład ja odmówiłem zatrudnienia jako dyrektora sprzedaży dawnego właściciela firmy którą moja kupiła. On był dobrym dyrektorem i miał dobre relacje z klientami. Po sprzedaży był jednak za bogaty. Nie miałem szansy stworzyć mu motywacji płacowej. Mogłem próbować z pozapłacową, ale on chciał równocześnie z pracą korzystać z bogactwa - inwestować w inne działalności - niekonkurencyjne i je rozwijać oraz zwiedzać intensywnie świat - tak z 3 miesiące na rok, jak rozumiem na urlopie bezpłatnym. Tak więc bogactwo wyeliminowało go z posady. Zrozumiał to. Współpracujemy przy obsłudze klientów strategicznych, których zna, na zasadzie ad hoc. Lubimy się.