Nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę pokazuje poprawny czas. W metrologii od samego pomiaru, ważniejsze jest określenie przedziału ufności, który pozwala ocenić miarodajność odczytanego wyniku. A tu, poziom ufności mamy jaki mamy.
Bardzo ładnie pozbierał do kupy to co słyszałem lub czytałem w różnych miejscach. Oczywiście taka umiejętność jest bardzo trudna i ważna. Ja jej nie posiadam w stopniu należytym. Dziękuję za filmik.
Na Zachodzie jest ta sama tendencja, więc zawsze będzie "nieźle".
Gorzej, że to chrześćijaństwo często deklaratywne. Na przykład (dane GUS za 2016) już 25 % dzieci rodzi się poza małżeństwami, w rodzinach (?) "na kota łapę"* *kopyrajt Amerykanka z serialu Ranczo
A ja mam fajnie: słucham kolegów i koleżanki z excathedry i nie puszczam sobie filmików!
Do dziś nie wiem co gada p. Karoń, o którym dowiedziałem się miesiąc/dwa temu że wogóle istnieje Za stary jestem na nowych apostołów od-czegoś-tam w wieku starym. Dlatego też po kilku "dziennikach" porzuciłem Maksa Kolonkę, nie słucham polityczno-społecznych wywodów Cejrowskiego (uwielbiam jako gawędziarza-włóczykija), itd.
Z chęcią wysłucham jakiegoś dwudziestolatka, co mnie pociągnie ku nowemu lepszemu światu.
Zobaczymy jak jeszcze trochę pożyjemy się sytuacja rozwinie w następnych 25 latach. Dla mnie ważna jest tu żywotność MASOWYCH świadectw wiary w Polsce (bo na tym budowany był naród od Wielkiej Nowenny) Kiedy wydawało się, że wszystko więdnie pojawiła się niesamowicie ważna oddolna Wielka Pokuta czy Różaniec do Granic.
A ja sądzę dokładnie odwrotnie. Masowość to tylko wisienka na torcie, a podstawą jest formacja. Inaczej największa impreza staje się tylko niewiele znaczącym show, jak wielki narodowy płacz po śmierci JP II.
Dyzio_znowu napisal(a): Zobaczymy jak jeszcze trochę pożyjemy się sytuacja rozwinie w następnych 25 latach. Dla mnie ważna jest tu żywotność MASOWYCH świadectw wiary w Polsce (bo na tym budowany był naród od Wielkiej Nowenny) Kiedy wydawało się, że wszystko więdnie pojawiła się niesamowicie ważna oddolna Wielka Pokuta czy Różaniec do Granic.
Utrzymać MASOWOŚĆ "eventów"
Ależ to recepta arcybiskupa Karola Wojtyły, a potem papieża Jana Pawła II. Ze szczytowymi ŚDM. A potem pomniejsze, lokalne stadionowe "eventy" i tak w dół aż do "dyskotek" parafialnych.
"Eventy" się przyjęły, tendencja (odchodzenia od wiary katolickiej) wciąż pikuje w dół...
Brzost napisal(a): A ja sądzę dokładnie odwrotnie. Masowość to tylko wisienka na torcie, a podstawą jest formacja. Inaczej największa impreza staje się tylko niewiele znaczącym show, jak wielki narodowy płacz po śmierci JP II.
Jedno nie wyklucza drugiego, przenika się i wynika. Jednak masowość jest bardzo, bardzo ważna. To było coś co wyróżniało Kosciół Polski (Wyszyńskiego i Wojtyły) na tle całego świata katolickiego 2-giej połowy XX wieku.
Wtedy na zachodzie modna była dekonstrukcja Mertona: "Być może ktoś ode mnie oczekuje jakiegoś słowa uznania pod adresem masowej religii. Obawiam się, że nic z tego. Masowa religia w znacznym stopniu zdradziła ludzkiego ducha i wydała go, jak Samsona, ostrzyżonego i oślepionego, na pastwę kultury pełnej frustracji i autodestrukcji. Popularne hasła masowej religii są często równie jałowe i fałszywe jak slogany reklamujące nowy rodzaj mydła, tylko znacznie groźniejsze, bo jakość mydła można przynajmniej łatwo sprawdzić. Grzechem religijności jest uczynienie z Boga, pokoju, szczęścia, zbawienia i wszystkich pragnień człowieka – produktów, które wypuszcza się na rynek w atrakcyjnym opakowaniu. Problem nie leży w szczerości przekonań kaznodziejów i pisarzy religijnych, ale w samych założeniach, na których bezkrytycznie opierają swą działalność. Umysłowość religijna naszych czasów rzadko wykazuje skłonność do krytycznej analizy problemów naprawdę ważnych. Wygodnie nam z naszymi nawykami i zaściankowymi niechęciami, lecz czy aby nie nazbyt łatwo godzimy się na dwuznaczności, które Ewangelie i Prorocy każą nam bezkompromisowo odrzucać."
Tymczasem w Polsce największy w dziejach Kościoła masowy program duszpasterski:
@ romeck ("Eventy" się przyjęły, tendencja (odchodzenia od wiary katolickiej) wciąż pikuje w dół...)
Tego nie wiemy... trzeba poczekać ze 25 lat.
Przypominam , że w latach 70-tych wydawało się , że z Wielkiej Nowenny i całego zamieszania zupełne nici... Moja mama opowiadała mi jak wtedy ludzie masowo zobojętniali na Boga, Kosciół i że był to jałowy czas... jak sama to czuła... i ja to teraz czuję u siebie...ale to nie musi tak być
Dyzio_znowu napisal(a): Tego nie wiemy... trzeba poczekać ze 25 lat.
Niczego nie wiemy! Rzecz w tym, która droga/ propozycja duszpasterska ma (dwudziestopięcioletni) sens!
Tak jak @Brzost napisał - formacja. Religii w salkach przykościelnych nie ma od 27. lat W szkołach - praktycznie też już nie ma. Połowa uczni w szkołach średnich się z nich wypisuje. Proboszczowie nie sprawdzają czy kandydaci na ojców chrzestnych są wogóle wierzący! (tak chaotycznie wymieniam).
Dyzio_znowu napisal(a): Tego nie wiemy... trzeba poczekać ze 25 lat.
Niczego nie wiemy! Rzecz w tym, która droga/ propozycja duszpasterska ma(dwudziestopięcioletni) sens!
na razie nie widać oficjalnego extra programu duszpasterskiego masowego poza rocznicami .Reszta to właśnie oddolne inicjatywami świeckich i ruchów kościelnych.
Masowość i ludowość są bliskie sobie ale nie równoznaczne. Wiara prosta, a więc często ludowa, nie jest wiara prostacką, bywa głęboka i mocna. Z kolei ta uważająca się za intelektualną często jest zaskakująco prostacka. Dlatego bój o dusze odbywa się na wielu frontach. Zaniedbanie masowości grozi utratą wiary przez lud. My nie Żydzi, nas interesuje zbawienie wielu, a nie przetrwanie "reszty".
na razie nie widać oficjalnego extra programu duszpasterskiego masowego poza rocznicami .Reszta to właśnie oddolne inicjatywami świeckich i ruchów kościelnych.
Jak to? A cyrkoszopki, jak o.Jan Góra błogosławił ledniczy lud totemem w postaci odciśniętej ręki JP2?
Komentarz
W metrologii od samego pomiaru, ważniejsze jest określenie przedziału ufności, który pozwala ocenić miarodajność odczytanego wyniku. A tu, poziom ufności mamy jaki mamy.
Konkret jak mało kiedy
Dzieki Dyziu
Przesłuchałem - tylko dla Mariana i tylko i włącznie dlatego, że Marian prosił. Miesza komunały z rzeczami dość głębokimi.
natomiast Polska wkrótce będzie największym państwem europejskim, w którym katolicyzm nie będzie prześladowany
Z tendencją spadkową. Taki trend.
Na Zachodzie jest ta sama tendencja, więc zawsze będzie "nieźle".
Gorzej, że to chrześćijaństwo często deklaratywne.
Na przykład (dane GUS za 2016) już 25 % dzieci rodzi się poza małżeństwami, w rodzinach (?) "na kota łapę"*
*kopyrajt Amerykanka z serialu Ranczo
słucham kolegów i koleżanki z excathedry
i nie puszczam sobie filmików!
Do dziś nie wiem co gada p. Karoń, o którym dowiedziałem się miesiąc/dwa temu że wogóle istnieje
Za stary jestem na nowych apostołów od-czegoś-tam w wieku starym.
Dlatego też po kilku "dziennikach" porzuciłem Maksa Kolonkę, nie słucham polityczno-społecznych wywodów Cejrowskiego (uwielbiam jako gawędziarza-włóczykija), itd.
Z chęcią wysłucham jakiegoś dwudziestolatka, co mnie pociągnie ku nowemu lepszemu światu.
Dla mnie ważna jest tu żywotność MASOWYCH świadectw wiary w Polsce (bo na tym budowany był naród od Wielkiej Nowenny)
Kiedy wydawało się, że wszystko więdnie pojawiła się niesamowicie ważna oddolna Wielka Pokuta czy Różaniec do Granic.
Utrzymać MASOWOŚĆ "eventów"
Ze szczytowymi ŚDM. A potem pomniejsze, lokalne stadionowe "eventy" i tak w dół aż do "dyskotek" parafialnych.
"Eventy" się przyjęły, tendencja (odchodzenia od wiary katolickiej) wciąż pikuje w dół...
Jednak masowość jest bardzo, bardzo ważna.
To było coś co wyróżniało Kosciół Polski (Wyszyńskiego i Wojtyły) na tle całego świata katolickiego 2-giej połowy XX wieku.
Wtedy na zachodzie modna była dekonstrukcja Mertona:
"Być może ktoś ode mnie oczekuje jakiegoś słowa uznania pod adresem masowej religii. Obawiam się, że nic z tego. Masowa religia w znacznym stopniu zdradziła ludzkiego ducha i wydała go, jak Samsona, ostrzyżonego i oślepionego, na pastwę kultury pełnej frustracji i autodestrukcji. Popularne hasła masowej religii są często równie jałowe i fałszywe jak slogany reklamujące nowy rodzaj mydła, tylko znacznie groźniejsze, bo jakość mydła można przynajmniej łatwo sprawdzić. Grzechem religijności jest uczynienie z Boga, pokoju, szczęścia, zbawienia i wszystkich pragnień człowieka – produktów, które wypuszcza się na rynek w atrakcyjnym opakowaniu. Problem nie leży w szczerości przekonań kaznodziejów i pisarzy religijnych, ale w samych założeniach, na których bezkrytycznie opierają swą działalność. Umysłowość religijna naszych czasów rzadko wykazuje skłonność do krytycznej analizy problemów naprawdę ważnych. Wygodnie nam z naszymi nawykami i zaściankowymi niechęciami, lecz czy aby nie nazbyt łatwo godzimy się na dwuznaczności, które Ewangelie i Prorocy każą nam bezkompromisowo odrzucać."
Tymczasem w Polsce największy w dziejach Kościoła masowy program duszpasterski:
("Eventy" się przyjęły, tendencja (odchodzenia od wiary katolickiej) wciąż pikuje w dół...)
Tego nie wiemy... trzeba poczekać ze 25 lat.
Przypominam , że w latach 70-tych wydawało się , że z Wielkiej Nowenny i całego zamieszania zupełne nici... Moja mama opowiadała mi jak wtedy ludzie masowo zobojętniali na Boga, Kosciół i że był to jałowy czas... jak sama to czuła... i ja to teraz czuję u siebie...ale to nie musi tak być
Rzecz w tym, która droga/ propozycja duszpasterska ma (dwudziestopięcioletni) sens!
Tak jak @Brzost napisał - formacja.
Religii w salkach przykościelnych nie ma od 27. lat
W szkołach - praktycznie też już nie ma.
Połowa uczni w szkołach średnich się z nich wypisuje.
Proboszczowie nie sprawdzają czy kandydaci na ojców chrzestnych są wogóle wierzący! (tak chaotycznie wymieniam).