Ja bym jednak poprosił prawnika o napisanie jak najbardziej oficjalnie wyglądającego pisma z prośbą o wykazanie podstawy prawnej księżowskiej interpretacji, bo nie pauje ona do takich a takich artykułów. W sporach ze świeckimi biurokratami-idiotami działa rewelacyjnie.
Dyktafon ukrycie. Na włączony jawnie się jeszcze nigdy nie zdecydowałem, choć pewnie są sytuacje, gdy może też pomagać. Ale zawsze to lepiej się nie wystrzelać na początku.
Spisywanie i wszystko jako formalista, który po prostu nie ogarnia, nie rozumie, a ma mętlik w głowie i po buchalteryjnemu (ani agresywnie, ani przyjacielsko) wyciąga kartkę z notesu i zapisuje w konwencji: "Czy ja dobrze rozumiem, bo muszę to sobie spisać, uporządkować co trzeba zrobić i co ewentualnie miałbym ludziom powiedzieć...". A na końcu- przeczytać, czy dobrze zapisałem, a no to jeszcze potwierdzenie, księdza podpis i pieczątkę poproszę.
Dużo potomstwa pozostawiła po sobie śp. ciotka? Czy to potomstwo zgłasza roszczenia do grobu? No bo jeśli nie zgłaszają roszczeń, to mogliby to napisać, a wtedy nie musiałbyś latać po kuriach i prawnikach.
Dyzio_znowu napisal(a): Boże! Nie wiedziałem , że są takie pułapki. Bardzo Koledze współczuję tych okoliczności po śmierci Ojca.
To jest indywidualna psychiczna choroba jednego katabasa. Podejrzewam, że w innych miejscach takich pułapek spodziewać się nie należy, choć gwarancji oczywiście nie daję.
Mania napisal(a): Dużo potomstwa pozostawiła po sobie śp. ciotka? Czy to potomstwo zgłasza roszczenia do grobu? No bo jeśli nie zgłaszają roszczeń, to mogliby to napisać, a wtedy nie musiałbyś latać po kuriach i prawnikach.
Być może jest to mój obowiązek, zaniechanie to jakieś 90% dzisiejszych grzechów. Ja się obronię ale pan ksiądz ukrzywdzi więcej osób.
Jeśli ma Ci ciążyć poczucie zaniechania, to idź. Trudno radzić, bo nie wiemy jak wyglądała druga rozmowa. Jeżeli proboszcz się opamiętał i dostrzegłeś cień skruchy, poczucie pomyłki, jeżeli był bardziej... ludzki/przyjazny to - trudno nam coś radzić. Zaufaj swoim odczuciom.
Teraz dopiero czytam wątek i aż mnie zatkało. Dno. Ja bym nastraszył, że zgłoszę do przełożonych sprawę ale poczekałbym z miesiąc, dwa, nawet i pół roku z ewentualnym zgłoszeniem sprawy. W międzyczasie, w miarę możliwości, zrobiłbym wywiad wśród znajomych i rodziny czy podobna sprawa się powtórzyła. Jeśli tak to nie wahałbym się już zgłosić sprawy biskupowi.
Bródno - to chyba tam jest pochowana Basia - Barba. Na stronie www cmentarza (o tempora!) znalazłam takie cuś: http://www.cmentarz-brodnowski.pl/artykuly/informacje/dokumenty-niezbedne-przy-staraniu-sie-o-grob Cmentarz jest zabytkowy i wiele osób chce pochować tu swoich krewnych, dlatego mogło być już wiele przypadków nadużyć - i stąd te urzędowe przeszkody. Wiem, że po śmierci bliskiej osoby trudno o spojrzenie z dystansem, ale to raczej nie ksiądz tu zawinił, na nim się tylko skrupiło.
Nie rozumiem takiego zachowania. Nigdy się nie spotkałem, żeby robili problemy komuś, kto jest dysponentem. Kwestie prawne - czyli ewentualne dochodzenie tego w sądzie - przy opisanym stanie pewnie by się zakończyło sukcesem, niemniej jednak trwa. A chodziło o zapewnienie szybkiego pochówku, więc pomoc czysto prawna na niewiele się zda.
Komentarz
(ciekawe, jak Qiz doradzi)
W sporach ze świeckimi biurokratami-idiotami działa rewelacyjnie.
Spisywanie i wszystko jako formalista, który po prostu nie ogarnia, nie rozumie, a ma mętlik w głowie i po buchalteryjnemu (ani agresywnie, ani przyjacielsko) wyciąga kartkę z notesu i zapisuje w konwencji: "Czy ja dobrze rozumiem, bo muszę to sobie spisać, uporządkować co trzeba zrobić i co ewentualnie miałbym ludziom powiedzieć...". A na końcu- przeczytać, czy dobrze zapisałem, a no to jeszcze potwierdzenie, księdza podpis i pieczątkę poproszę.
A tam się nagrywa elektronika...
+++
Współczuję. U nasz 'na wsie' takie rzeczy jednak nie do pomyślenia, nikt nie wpadłby na podobny pomysł.
Skuteczniejsze niż policja
Trudno radzić, bo nie wiemy jak wyglądała druga rozmowa. Jeżeli proboszcz się opamiętał i dostrzegłeś cień skruchy, poczucie pomyłki, jeżeli był bardziej... ludzki/przyjazny to - trudno nam coś radzić. Zaufaj swoim odczuciom.
A tu ktoś sie nie daje.
Wolność z postawy
Pouczajace
Jednak w polityce polskiej nie działa
Dno.
Ja bym nastraszył, że zgłoszę do przełożonych sprawę ale poczekałbym z miesiąc, dwa, nawet i pół roku z ewentualnym zgłoszeniem sprawy.
W międzyczasie, w miarę możliwości, zrobiłbym wywiad wśród znajomych i rodziny czy podobna sprawa się powtórzyła.
Jeśli tak to nie wahałbym się już zgłosić sprawy biskupowi.
Na stronie www cmentarza (o tempora!) znalazłam takie cuś: http://www.cmentarz-brodnowski.pl/artykuly/informacje/dokumenty-niezbedne-przy-staraniu-sie-o-grob
Cmentarz jest zabytkowy i wiele osób chce pochować tu swoich krewnych, dlatego mogło być już wiele przypadków nadużyć - i stąd te urzędowe przeszkody. Wiem, że po śmierci bliskiej osoby trudno o spojrzenie z dystansem, ale to raczej nie ksiądz tu zawinił, na nim się tylko skrupiło.
Kwestie prawne - czyli ewentualne dochodzenie tego w sądzie - przy opisanym stanie pewnie by się zakończyło sukcesem, niemniej jednak trwa. A chodziło o zapewnienie szybkiego pochówku, więc pomoc czysto prawna na niewiele się zda.
Dobrze, że tak czy inaczej udało się załatwić.