Skip to content

Qui n'a pas connu l'Ancien Régime, n'a pas connu la douceur de vivre

loslos
edytowano July 2018 w Forum ogólne
Kto nie żył przed rewolucją, nie wie co słodycz życia.

Co jest tą słodyczą życia? Bycie arystokratą. Przewaga absolutna nad niżej urodzonymi, jesteśmy bogatsi, piękniejsi i lepsi. To ostatnie jest bardzo ważne, nasze rozkosze nie mają prawa być okupione poczuciem winy.

To proszę państwa naprawdę uzależnia, nie żadne tam narkotyki, wódka, rozpusta, pieniądze a nawet władza. Czy Paweł Kasprzak naprawdę jest bogatszy i piękniejszy? Oczywiście, że jest. Nie idzie wcale o stan portfela i uzębienia tylko o niejasne poczucie bycia jednym z lepszych, przecież sam Władysław Frasyniuk poklepał go po ramieniu.

A skąd ta impresja? Zainspirowali mnie Vincent i ryśkowa flama. Łamią oni wszelkie zasady, nawet śmieszności się nie boją. Dla nich świat nie ma żadnej wartości, póki znowu nie wrócą na pozycje uprzywilejowanych. Zabijaliby, gdyby ich na to było stać. A może niektórych na to było stać? W każdym razie ich groźby wsadzania do więzień i innych represji należy traktować bardzo poważnie.

Kto chce z tym towarzystwem się porozumiewać, jest śmieszny.

Arystokratom należy obcinać głowy choćby ze względów humanitarnych - bo jest dla nich przerażający świat, w którym wszyscy mają te same prawa. Nigdy nie nauczą się w nim żyć.

A komuchy u mnie zapunktowały. Mają sto razy większe prawo do czucia się socjalistyczną arystokracją a jednak potrafili przeżyć utratę władzy bez traumy. Jakiś egalitaryzm w tym PZPR jednak był.
«13

Komentarz

  • 'Czerwona arystokracja' krzepła kilka pokoleń, a ci obecni to gołodupcy w pierwszym, góra drugim pokoleniu. Mają świadomość niewspółmierności pełnionej roli społecznej oraz ułomną świadomość komu ten awans zawdzięczają.
    No zobacz, jeszcze kilka lat temu:
    - śmiertelne potrącenie na pasach
    - zaparkowanie w przejściu podziemnym
    - zamek w puszczy
    z ich punktu widzenia to był piękny czas.
    Jedna refleksja mnie naszła, że gdyby się posunęli to 'nasi' w większości by się dokooptowali.
  • No i tym razem komuchy wrócą do Okrąglaka, kosztem tego co wydrą Peło (i trochę nawet PiS, nie mam wątpliwości).

    To chyba będzie szczyt upokorzenia dla 'korzenia solidarnościowego', jeśli są tam jeszcze w ogóle tacy, których to obchodzi.
  • loslos
    edytowano July 2018
    ms.wygnaniec napisal(a):

    No zobacz, jeszcze kilka lat temu:
    - śmiertelne potrącenie na pasach
    - zaparkowanie w przejściu podziemnym
    - zamek w puszczy
    z ich punktu widzenia to był piękny czas.
    Chyba najpiękniejsze było zabójstwo złodzieja transformatora.

    A gdzie ta czerwona arystokracja? Nie ma. Jedynie ubecja potrafiła jakoś zabezpieczyć dzieci, do czego miała istotnie środki, progenitura sekretarzy prowadzi zwyczajne życie i chyba nic nie mają naprzeciw. To najprawdopodobniej zasługa Gomułki, który był skrajnym egalitarystą, a Gierek już nie był w stanie obyczaju odwrócić.

    Acha, Żydzi czują się arystokracją, stąd przecież euforia Adasia na słynnym przyjęciu - że po latach wykluczenia wraca na swoje miejsce.

  • A pół-śmiertelne potrącenie syna Komorowskiego?
  • peterman napisal(a):
    To chyba będzie szczyt upokorzenia dla 'korzenia solidarnościowego', jeśli są tam jeszcze w ogóle tacy, których to obchodzi.
    Coś takiego nie istnieje, to jak ewolucja judaizmu biblijnego w obecne nurty.


  • Też było fajne nuale jednak konfuzja.
  • Modelowe przykłady czerwonej arystokracji to Gersdorf i Iwiński. Pewni swojej wyższości i należnych przywilejów, a przy tym bezczelnie chamscy i bezwstydni. Rostowski i uwole to już nieco inny gatunek jeśli chodzi o maniery, ale poza tym tacy sami. Jedni i drudzy nihiliści gardzący każdym "niższego stanu". To ostatnie to świadectwo prymitywizmu i braku klasy.
  • Rafał napisal(a):
    Modelowe przykłady czerwonej arystokracji to Gersdorf i Iwiński.
    No nie, to jest awans z 2 szeregu (Gersdorf), to nie są te rody i te przywileje. Oni mieli zabezpieczać przywileje i spokój dla swoich pryncypałów.

  • Ludzie podłego gatunku, bo zakłamani. Parweniusze zawsze istnieli. Nasi mają to do siebie, że poodwracali znaczenie słów. Gardzą ludźmi, a na gębach hasła o demokracji i jej obronie. Wszystkie swoje własne, ohydne cechy przypisują tym, którymi gardzą. To, że wyrośli na przekrętach nie tak mnie brzydzi jak to, że kłamią i przypisują kłamstwo innym. To słudzy Szatana, ojca kłamstwa.
  • Czy są sposoby terapii społecznej inne niż wybicie ich wszystkich albo przynajmniej co dziesiątego?
  • Ta terapia była dotąd skuteczna.
  • qiz napisal(a):
    Czy są sposoby terapii społecznej inne niż wybicie ich wszystkich albo przynajmniej co dziesiątego?
    Ale wiesz jak w oryginale wyglądało dziesiątkowanie i dlaczego je zastosowano?

  • O, poznałem taką arystokrację i widziałem jej śmieszność (choć w malutkiej skali) w amwayu (nie-sekcie!)
    Mechanizm ten sam.
    los:
    ... Przewaga absolutna nad niżej urodzonymi, jesteśmy bogatsi, piękniejsi i lepsi. ...
  • Tzw. arystokracja to były śmiecie. I okazało się, że te zera miały czerwoną krew, a nie niebieską. Och, co za żal...
  • qiz napisal(a):
    Czy są sposoby terapii społecznej inne niż wybicie ich wszystkich albo przynajmniej co dziesiątego?
    Nie ma. Pol Pot to rozumiał doskonale. Sam z rodziny arystokracji.
  • Ścierwo należy wybijać do nogi. Z rodzinami. Khmer Rouge!
  • nie pij tyle
  • Nałogowy prowokator.
  • loslos
    edytowano July 2018
    Ja tak się zastanawiam, jakby to było, jakbyśmy musieli walczyć za Ojczyznę - nie w sposób alegoryczny tylko zwyczajnie, tak jak przez drobne tysiąc lat robiły to dzień w dzień pokolenia Polaków.

    Czy potrafilibyśmy strzelić miedzy oczy Johannowi Schwartzowi, który ma 19 lat, studiował zoologię, bo lubi zwierzęta, ma ładną narzeczoną Effie, boi się i nie chciał wcale iść na tę pieprzoną wojnę, tylko nie dano mu wyboru. Czy potrafilibyśmy zrzucić bombę na rzeczoną Effie i jej starszą siostrę Bettie, która próbuje jakoś wyżywić trójkę dzieci, bo jej męża wzięli w kamasze. I na te dzieci.

    Nie mam optymistycznych myśli. O nabiciu Johanna Schwartza na pałasz albo kopię to w ogóle nie myślę.
  • los napisal(a):
    Ja tak się zastanawiam, jakby to było, jakbyśmy musieli walczyć za Ojczyznę - nie w sposób alegoryczny tylko zwyczajnie, tak jak przez drobne tysiąc lat robiły to dzień w dzień pokolenia Polaków.

    Czy potrafilibyśmy strzelić miedzy oczy Johannowi Schwartzowi, który ma 19 lat, studiował zoologię, bo lubi zwierzęta, ma ładną narzeczoną Effie, boi się i nie chciał wcale iść na tę pieprzoną wojnę, tylko nie dano mu wyboru. Czy potrafilibyśmy zrzucić bombę na rzeczoną Effie i jej starszą siostrę Bettie, która próbuje jakoś wyżywić trójkę dzieci, bo jej męża wzięli w kamasze. I na te dzieci.

    Nie mam optymistycznych myśli.
    Kiedyś opowiadałem o moim śp. Dziadku, oficerze zawodowym w II RP. Idąc na wojnę w 1939 roku miał dokładnie takie same myśli. Niestety, nie dane było się dowiedzieć jak sobie z tym radził, bo zginął pod Sierakowem 20 września.
  • Takie czasy, takich ludzi i takie podejście do życia mamy - przynajmniej na Zachodzie. A kto jest gotów zabijać, w słusznej sprawie, z naszego otoczenia, znaczy z sąsiedztwa Polski? Znaczy najpierw kto ma zdecydowane zdanie o tym co to jest słuszna sprawa? W czasach relatywizmu i postmoderny? Czy Niemcy? Może Rosjanie, ale wcale nie jestem pewien że zdecydowanie. Ile ładunków 200 zniesie jeszcze rosyjskie społeczeństwo - mentalnie i demograficznie? Z pewnością muzułmanie, ale jaką siłą materialną oni dysponują jeśli ich nie wpuścić? Tak więc w rzeczywistości musimy sobie poradzić sami ze sobą, czyli z własnymi zdrajcami. Właściwe pytanie brzmi czy jesteśmy gotowi powiesić albo zlincznować człowieka który za pieniądze, pod szantażem lub dla władzy sprzedawał polskie interesy i przyszłość wrogom jak Rosja lub chciwcom jak wielkie korporacje, Niemcy czy Żydzi? Czy jesteśmy gotowi to zrobić pomimo że może chodził z nami do szkoły, może kiedyś piliśmy z nim wódkę, znamy jego żonę - miłą kobietę, dzieci zwyczajne kolegujące się z naszymi, rozkoszne wnuki? Czy zrobimy to pomimo że ten człowiek jest miły w obejściu, wykształcony, może jest erudytą i ma osiągnięcia zawodowe czy naukowe, a nawet tak zwaną "piękną opozycyjną kartę"? Jest jednak zdrajcą państwa i narodu.Na gałąź czy kochajmy się?
  • los napisal(a):
    Ja tak się zastanawiam, jakby to było, jakbyśmy musieli walczyć za Ojczyznę - nie w sposób alegoryczny tylko zwyczajnie, tak jak przez drobne tysiąc lat robiły to dzień w dzień pokolenia Polaków.
    Moja bywsza uczennica spokojnie wypaliła, że wolałaby się od razu podać. Bo uważa wojnę za najgorsze zło.
    Byłam tak zszokowana, że zareagowałam bardzo gwałtownie. Przestała się do mnie odzywać.
    Pokolenie 50-latków.

  • Maria napisal(a):
    Pokolenie 50-latków.

    Wypraszam sobie taką żeneralizację.
  • Ech, to było tylko umiejscowienie tej jednej osoby. Nic ponadto.
    Chociaż obawiam się, że w pokoleniach 40-50 osób o tego typu poglądach znalazłoby się dużo więcej.
    Co zabawne(?) owe poddanie się z niczym negatywnym tak naprawdę tej kobiecie się nie kojarzyło. W sensie skutków. Mieszkałaby nadal w swojej wypasionej willi z basenem, pracowała i zarabiała przyzwoite pieniądze itd.
    Po prostu zmiana władzuchny i tyle.
    Dodam. że bezdzietne (na szczęście - z mojego punktu widzenia) małżeństwo.
  • Trzeba baranom pacyfistom wulgarnym tłumaczyć że poddawanie się agresji to jest właśnie uznawanie wojny za najwyższe dobro.
  • No właśnie.
    Nie dalej jak 3 lata temu kiedy ludzie jeszcze pamiętali o wojnie w Donbasie, jedna z koleżanek z pracy powiedziała, że jak tu będzie wojna, to ona wyjeżdża za granicę.
    Zapytałem jej jak sobie ową wojnę wyobraża. Będą otwarte granice i będzie działać komunikacja? Więc zabukuje sobie bilet lotniczy przez internet (który też będzie działał) i wyjedzie, a tam będzie praca jak dziś - bo czemu nie, prawda? Wojna nie ma na powyższe żadnego wpływi przecież.
    Zamilkła.

    Dodałem jeszcze na koniec - gdyby cię kto pytał czy będziesz bronić Polski w razie wojny, zawsze mów, że będziesz. Niezależnie od tego co zrobisz - bo to jedyny sposób by odstraszyć potencjalnego agresora. Że rzucisz się na niego z gołymi rękami i przegryziesz mu gardło własnymi zębami.

    Niestety - nie wiem czy jeszcze cokolwiek z tego pamięta. Ale wtedy dało jej to do myślenia.

    To też w ogóle temat w kontekście dostępu do broni dla społeczeństwa. Jak słusznie powiedziano - my jesteśmy za dostępem do broni właśnie m.in. po to, by wojny nie było.
  • Tymczasem Maria Nurowska jest gotowa zabijać pisowców... Nie dlatego, że ją w jakikolwiek sposób skrzywdzili, ale dlatego, że ich nienawidzi.
  • Razem tworzymy kompletne osoby, jakby Polaków przekrojono na pół. My mamy ludzkie cechy, oni są w stanie wstać z łóżka i założyć skarpetki, mają energię do życia.
  • Mnie nurtuje wciąż pytanie za co Maria Nurowska nienawidzi pisowców. Ja rozumiem że ta pani i jej podobne i podobni uważają pisowców za podludzi, albo nawet zgoła nie za ludzi. No ale przecież psy kochają więc o co chodzi? No i za kogo właściwie uważa się Maria Nurowska? Skąd bierze przekonanie o swojej wyższości? No i skąd bierze wartości, których rzekomo broni?
  • Acha, przypominam, że Tusk na biurku miał figurkę św.p. Prezydenta http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/137889,prezydent-kiwa-sie-na-biurku-tuska.html
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.