Qui n'a pas connu l'Ancien Régime, n'a pas connu la douceur de vivre
Kto nie żył przed rewolucją, nie wie co słodycz życia.
Co jest tą słodyczą życia? Bycie arystokratą. Przewaga absolutna nad niżej urodzonymi, jesteśmy bogatsi, piękniejsi i lepsi. To ostatnie jest bardzo ważne, nasze rozkosze nie mają prawa być okupione poczuciem winy.
To proszę państwa naprawdę uzależnia, nie żadne tam narkotyki, wódka, rozpusta, pieniądze a nawet władza. Czy Paweł Kasprzak naprawdę jest bogatszy i piękniejszy? Oczywiście, że jest. Nie idzie wcale o stan portfela i uzębienia tylko o niejasne poczucie bycia jednym z lepszych, przecież sam Władysław Frasyniuk poklepał go po ramieniu.
A skąd ta impresja? Zainspirowali mnie Vincent i ryśkowa flama. Łamią oni wszelkie zasady, nawet śmieszności się nie boją. Dla nich świat nie ma żadnej wartości, póki znowu nie wrócą na pozycje uprzywilejowanych. Zabijaliby, gdyby ich na to było stać. A może niektórych na to było stać? W każdym razie ich groźby wsadzania do więzień i innych represji należy traktować bardzo poważnie.
Kto chce z tym towarzystwem się porozumiewać, jest śmieszny.
Arystokratom należy obcinać głowy choćby ze względów humanitarnych - bo jest dla nich przerażający świat, w którym wszyscy mają te same prawa. Nigdy nie nauczą się w nim żyć.
A komuchy u mnie zapunktowały. Mają sto razy większe prawo do czucia się socjalistyczną arystokracją a jednak potrafili przeżyć utratę władzy bez traumy. Jakiś egalitaryzm w tym PZPR jednak był.
Co jest tą słodyczą życia? Bycie arystokratą. Przewaga absolutna nad niżej urodzonymi, jesteśmy bogatsi, piękniejsi i lepsi. To ostatnie jest bardzo ważne, nasze rozkosze nie mają prawa być okupione poczuciem winy.
To proszę państwa naprawdę uzależnia, nie żadne tam narkotyki, wódka, rozpusta, pieniądze a nawet władza. Czy Paweł Kasprzak naprawdę jest bogatszy i piękniejszy? Oczywiście, że jest. Nie idzie wcale o stan portfela i uzębienia tylko o niejasne poczucie bycia jednym z lepszych, przecież sam Władysław Frasyniuk poklepał go po ramieniu.
A skąd ta impresja? Zainspirowali mnie Vincent i ryśkowa flama. Łamią oni wszelkie zasady, nawet śmieszności się nie boją. Dla nich świat nie ma żadnej wartości, póki znowu nie wrócą na pozycje uprzywilejowanych. Zabijaliby, gdyby ich na to było stać. A może niektórych na to było stać? W każdym razie ich groźby wsadzania do więzień i innych represji należy traktować bardzo poważnie.
Kto chce z tym towarzystwem się porozumiewać, jest śmieszny.
Arystokratom należy obcinać głowy choćby ze względów humanitarnych - bo jest dla nich przerażający świat, w którym wszyscy mają te same prawa. Nigdy nie nauczą się w nim żyć.
A komuchy u mnie zapunktowały. Mają sto razy większe prawo do czucia się socjalistyczną arystokracją a jednak potrafili przeżyć utratę władzy bez traumy. Jakiś egalitaryzm w tym PZPR jednak był.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
No zobacz, jeszcze kilka lat temu:
- śmiertelne potrącenie na pasach
- zaparkowanie w przejściu podziemnym
- zamek w puszczy
z ich punktu widzenia to był piękny czas.
Jedna refleksja mnie naszła, że gdyby się posunęli to 'nasi' w większości by się dokooptowali.
To chyba będzie szczyt upokorzenia dla 'korzenia solidarnościowego', jeśli są tam jeszcze w ogóle tacy, których to obchodzi.
A gdzie ta czerwona arystokracja? Nie ma. Jedynie ubecja potrafiła jakoś zabezpieczyć dzieci, do czego miała istotnie środki, progenitura sekretarzy prowadzi zwyczajne życie i chyba nic nie mają naprzeciw. To najprawdopodobniej zasługa Gomułki, który był skrajnym egalitarystą, a Gierek już nie był w stanie obyczaju odwrócić.
Acha, Żydzi czują się arystokracją, stąd przecież euforia Adasia na słynnym przyjęciu - że po latach wykluczenia wraca na swoje miejsce.
Mechanizm ten sam.
Czy potrafilibyśmy strzelić miedzy oczy Johannowi Schwartzowi, który ma 19 lat, studiował zoologię, bo lubi zwierzęta, ma ładną narzeczoną Effie, boi się i nie chciał wcale iść na tę pieprzoną wojnę, tylko nie dano mu wyboru. Czy potrafilibyśmy zrzucić bombę na rzeczoną Effie i jej starszą siostrę Bettie, która próbuje jakoś wyżywić trójkę dzieci, bo jej męża wzięli w kamasze. I na te dzieci.
Nie mam optymistycznych myśli. O nabiciu Johanna Schwartza na pałasz albo kopię to w ogóle nie myślę.
Byłam tak zszokowana, że zareagowałam bardzo gwałtownie. Przestała się do mnie odzywać.
Pokolenie 50-latków.
Chociaż obawiam się, że w pokoleniach 40-50 osób o tego typu poglądach znalazłoby się dużo więcej.
Co zabawne(?) owe poddanie się z niczym negatywnym tak naprawdę tej kobiecie się nie kojarzyło. W sensie skutków. Mieszkałaby nadal w swojej wypasionej willi z basenem, pracowała i zarabiała przyzwoite pieniądze itd.
Po prostu zmiana władzuchny i tyle.
Dodam. że bezdzietne (na szczęście - z mojego punktu widzenia) małżeństwo.
Nie dalej jak 3 lata temu kiedy ludzie jeszcze pamiętali o wojnie w Donbasie, jedna z koleżanek z pracy powiedziała, że jak tu będzie wojna, to ona wyjeżdża za granicę.
Zapytałem jej jak sobie ową wojnę wyobraża. Będą otwarte granice i będzie działać komunikacja? Więc zabukuje sobie bilet lotniczy przez internet (który też będzie działał) i wyjedzie, a tam będzie praca jak dziś - bo czemu nie, prawda? Wojna nie ma na powyższe żadnego wpływi przecież.
Zamilkła.
Dodałem jeszcze na koniec - gdyby cię kto pytał czy będziesz bronić Polski w razie wojny, zawsze mów, że będziesz. Niezależnie od tego co zrobisz - bo to jedyny sposób by odstraszyć potencjalnego agresora. Że rzucisz się na niego z gołymi rękami i przegryziesz mu gardło własnymi zębami.
Niestety - nie wiem czy jeszcze cokolwiek z tego pamięta. Ale wtedy dało jej to do myślenia.
To też w ogóle temat w kontekście dostępu do broni dla społeczeństwa. Jak słusznie powiedziano - my jesteśmy za dostępem do broni właśnie m.in. po to, by wojny nie było.