Jak się okazuje, ulica Wałowa jeszcze w New Yorku jest, ale główne wały przenieśli do New Jersey.
Do tego okazuje się, że ten interes kręci się w dużym stopniu wokół insider knowledge, ale że to knowledge półsekundowa, to nikt się za bałdzo nie miota.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Jak się okazuje, ulica Wałowa jeszcze w New Yorku jest, ale główne wały przenieśli do New Jersey.
Do tego okazuje się, że ten interes kręci się w dużym stopniu wokół insider knowledge, ale że to knowledge półsekundowa, to nikt się za bałdzo nie miota.
Nie próbujcie nas zrozumieć. Nie należy też mieszać HFT z insider trading, inne sfery. A poza tym HFT jest passé.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Jak się okazuje, ulica Wałowa jeszcze w New Yorku jest, ale główne wały przenieśli do New Jersey.
Do tego okazuje się, że ten interes kręci się w dużym stopniu wokół insider knowledge, ale że to knowledge półsekundowa, to nikt się za bałdzo nie miota.
Nie próbujcie nas zrozumieć. Nie należy też mieszać HFT z insider trading, inne sfery. A poza tym HFT jest passé.
Nu, zgoda. Wszelako ten pan, co w tym telewizorku występuje, zeznaje, że kedy on daje zlecenie na pedzmy 100.000 akcji, to wiedzę o tym zleceniu kupuje jakiś HFT-szmondak, który dociera do dalszych serwerów NYSE szybciej niż sygnał pierwotnego podkupującego.
Akurat dzisiaj czytałem o tym apropos artykułu z Blómberga o Supermicro. Komentarz z internetu:
Having disproportionate influence in the market isn't illegal. Never was, never is, it wasn't the intent of Congress, wasn't an interpretation ever considered by the SEC, and nobody in the courts care. In fact, the courts typically find the SEC's interpretation of 'insider trading' to be WAY too broad. So this Hollywood interpretation needs to go. Its only insider trading if you trade on material non-public information ABOUT SECURITIES (but if we're being honest, only equities and equities derivatives, corporate bonds are supposedly covered but no-one cares enough) where you have a fiduciary duty to not tell, such as by being employed with the company or in a nondisclosure agreement. You also create liability if you have a fiduciary duty not to tell, and you tell and that person or someone in that chain or persons trades. If you: - don't have a fiduciary duty not to tell, and you have material non-public information, you can trade or tell people who then trade. - don't have a fiduciary duty not to tell, and you have baseless non-public information, you can trade or tell people who then trade. It doesn't matter if you KNOW that your baseless information is going to move the markets. To avoid liability from individuals - this is distinct from liability from the regulators - all you do is put a disclaimer at the bottom of your post. The PSLRA of 1995 streamlined this due to frivolous lawsuits. - and last but not least, if you aren't trading securities then there is no prohibition of insider trading. there is no regulator that polices trading ahead of information in non-securities markets, there is no statute, there is no interest in Congress which assumes they could even make that constitutional at all, since there is no voluntary fiduciary duty role people could get themselves into.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Jak się okazuje, ulica Wałowa jeszcze w New Yorku jest, ale główne wały przenieśli do New Jersey.
Do tego okazuje się, że ten interes kręci się w dużym stopniu wokół insider knowledge, ale że to knowledge półsekundowa, to nikt się za bałdzo nie miota.
Nie próbujcie nas zrozumieć. Nie należy też mieszać HFT z insider trading, inne sfery. A poza tym HFT jest passé.
Złapanie kija za zły koniec przez jednego z dyskutantów. HFT nie polega na tym, że inwestor coś wie wcześniej, tylko na tym, że jego zlecenie wcześniej dociera do izby rozliczeniowej.
HFT zresztą z definicji olewa wszelkie informacje o notowanych spółkach, co Japoniec wprost mówi, ich interesuje tylko dynamika cen a ściślej ich bezwładność (momentum). Tu jest klasyczna praca na temat twórcy HFT http://pages.stern.nyu.edu/~lpederse/papers/ValMomEverywhere.pdf
A wywód prawniczy o insider tradingu rozbawił mnie i rozbroił. To naprawdę cud że USA są światową potęgą. Cud bo pasożytują na tej społeczności tabuny krętaczy stosujący wyjątkowo krętackie prawo. I do tego Amerykanie są z tego prawa dumni i twierdzą że to ostoja amerykańskości! Zaczynam podejrzewać, że tak naprawdę to Amerykanie są duszą Niemcami. Oni są bezwzględnie posłuszni władzy, a ściślej zwycięzcom którzy za zwycięstwo mają sławę i władzę własnie. To jest prawdziwy amerykański mit. Amerykanie to spełnieni Niemcy. A skro tak to nie ma co się dziwić że stosują bezwzględnie to swoje pokrętne, niespójne i niesprawiedliwe prawo tak jak im panowie sędziowie każą. Refleksja przychodzi im z dużym trudem i niezbyt często. Musi im ktoś kazać myśleć i podać co mają myśleć. Też jak Niemcy. Bardzo sprawny system. Za oceanem dało się go wdrożyć i udoskonalić.
HFT to algorytm kupowania tego co chce klient humanoidalny, który ma powolny, lucki refleks a nie maszynowy. Algorytm nie ma żadnej insajderskiej wiedzy, jest po prostu szybszy i dopracowal się metod na onej nieluckiej blyskawicznosci bazujacej.
los napisal(a): Nowy Jork bez Wall Street? To jak Warszawa bez Syrenki.
Jest migawka z tej uliczki :-) Jest migawka z Broadway'u, z 5 Alei, ale m.z. to co najfajniejsze, to wizyty w apartamentach bogaczy i w slumsach bezdomnych, no i wypowiedzi nowobogackich dam, bo spadkobiercy "starych pieniędzy" nie wpuściliby do domu żadnych filmowców. NY jest fascynujący; miejscami przefajny, miejscami przebrzydki.
Wiadomo, tyle, że wilkom z tej ulicy poświęcono niemało pełnometrażowych fabularnych i dokumentalnych filmów, więc temat jest znany, a obawiam się, że polski dokumentalista skromnego filmiku, który polecam, nie odkryłby w tym tomacie żadnej Ameryki.
Nie wiem czy zauważyliście, że jeden z bardziej ludzkich protagonistów tego filmu (tego o Nowym Jorku), bezdomny Japończyk Sato, ma w swoim pokoiku obrazek Chrystusa Miłosiernego (ok. 23 minuta filmu).
W_Nieszczególny napisal(a): Nie wiem czy zauważyliście, że jeden z bardziej ludzkich protagonistów tego filmu (tego o Nowym Jorku), bezdomny Japończyk Sato, ma w swoim pokoiku obrazek Chrystusa Miłosiernego (ok. 23 minuta filmu).
I jedyny wygląda na normalnego człowieka. No może jeszcze ten penetrujący tunele metra.
Polacy powinni to hasło wypisać sobie na fladze albo wprowadzić do hymnu.
Właśnie, to nie jest hymn obecnych Polaków, za dużo się w nim dzieje. Dwie postacie historyczne, forsowanie rzek i morza, bitwy na broń białą i palną, muzyka na instrumentach perkusyjnych a nie na rzewnych skrzypkach...
Nie to co hymn czeski: strumyk pluska, w sadzie kwitną kwiatuszki, lasy szumią. Zdecydowania dla nas lepsze.
Rzeczywiście trudno bezradność, bezdomność i marazm nazwać normalnością. Mi chodziło o cechy ludzkie, czyli o dualną cielesno-duchową naturę człowieka. Większość pozostałych bohaterów dokumentu to ludzie niesamowicie przyziemni. Nawet francuski architekt wnętrz, który niby powinien mieć większą wrażliwość niż reszta tych hajlajfowców wygląda na wydmuszkę i poza sprawami zawodowymi potrafi rozmawiać tylko o portalach społecznościowych. Przynajmniej taki obraz się wyłania. A Sato to też nie jest taki całkiem stereotypowy zrezygnowany nędzarz. Ma cel, do którego dąży: zbiera na powrót do Japonii.
Wiecie, co jest wspaniałe w Nowym Jorku i co ten film trochę pokazuje? Trzeba być strasznym zawistnikiem, by tam zazdrościć, ja np. nie zazdrościłem ani trochę a spotykałem ludzi naprawdę bogatych. W Polsce wiele razy zazdrość mnie aż dusiła.
Zazdrość jest wtedy, kiedy pożądane dobro nie jest osiągalne. Peerel był pieprzonym pańszczyźnianym krajem, w którym dano nam los rabów i nic nie mogliśmy z tym zrobić, nic. W IIIRP niektóre bariery popękały ale nadal była wojna Żydów z chamami, kto będzie klasą wyższą. A przede wszystkim wojna z nami, byśmy sobie nie wyobrażali, że jesteśmy im równi.
W Stanach a zwłaszcza w Nowym Jorku wszystko jest w zasięgu ręki, trzeba tylko być najlepszym. Ale jaki to problem przez 15 minut w życiu być w czymś najlepszym? Dlatego w Stanach się nie zazdrości, jeśli czegoś nie masz, to tego nie chciałeś.
To oczywiście mit, że każdy nosi miliony w plecaku, jednym jest łatwiej, innym trudniej, jeszcze innym bardzo trudno. Ja tylko pisałem, że takie jest poczucie. Pracodawcy wręcz w sztuczny sposób wywołują rywalizację wśród pracowników. W polskim korpo jest to niepotrzebne, tu każdy by zamordował kolegów.
Komentarz
Do tego okazuje się, że ten interes kręci się w dużym stopniu wokół insider knowledge, ale że to knowledge półsekundowa, to nikt się za bałdzo nie miota.
Polecam!
To JEST rodzaj insider trading.
Quod erat demonstrandum.
Having disproportionate influence in the market isn't illegal. Never was, never is, it wasn't the intent of Congress, wasn't an interpretation ever considered by the SEC, and nobody in the courts care. In fact, the courts typically find the SEC's interpretation of 'insider trading' to be WAY too broad.
So this Hollywood interpretation needs to go.
Its only insider trading if you trade on material non-public information ABOUT SECURITIES (but if we're being honest, only equities and equities derivatives, corporate bonds are supposedly covered but no-one cares enough) where you have a fiduciary duty to not tell, such as by being employed with the company or in a nondisclosure agreement. You also create liability if you have a fiduciary duty not to tell, and you tell and that person or someone in that chain or persons trades.
If you:
- don't have a fiduciary duty not to tell, and you have material non-public information, you can trade or tell people who then trade.
- don't have a fiduciary duty not to tell, and you have baseless non-public information, you can trade or tell people who then trade. It doesn't matter if you KNOW that your baseless information is going to move the markets. To avoid liability from individuals - this is distinct from liability from the regulators - all you do is put a disclaimer at the bottom of your post. The PSLRA of 1995 streamlined this due to frivolous lawsuits.
- and last but not least, if you aren't trading securities then there is no prohibition of insider trading. there is no regulator that polices trading ahead of information in non-securities markets, there is no statute, there is no interest in Congress which assumes they could even make that constitutional at all, since there is no voluntary fiduciary duty role people could get themselves into.
HFT zresztą z definicji olewa wszelkie informacje o notowanych spółkach, co Japoniec wprost mówi, ich interesuje tylko dynamika cen a ściślej ich bezwładność (momentum). Tu jest klasyczna praca na temat twórcy HFT http://pages.stern.nyu.edu/~lpederse/papers/ValMomEverywhere.pdf
A wywód prawniczy o insider tradingu rozbawił mnie i rozbroił. To naprawdę cud że USA są światową potęgą. Cud bo pasożytują na tej społeczności tabuny krętaczy stosujący wyjątkowo krętackie prawo. I do tego Amerykanie są z tego prawa dumni i twierdzą że to ostoja amerykańskości! Zaczynam podejrzewać, że tak naprawdę to Amerykanie są duszą Niemcami. Oni są bezwzględnie posłuszni władzy, a ściślej zwycięzcom którzy za zwycięstwo mają sławę i władzę własnie. To jest prawdziwy amerykański mit. Amerykanie to spełnieni Niemcy. A skro tak to nie ma co się dziwić że stosują bezwzględnie to swoje pokrętne, niespójne i niesprawiedliwe prawo tak jak im panowie sędziowie każą. Refleksja przychodzi im z dużym trudem i niezbyt często. Musi im ktoś kazać myśleć i podać co mają myśleć. Też jak Niemcy. Bardzo sprawny system. Za oceanem dało się go wdrożyć i udoskonalić.
Polacy powinni to hasło wypisać sobie na fladze albo wprowadzić do hymnu.
Właśnie, to nie jest hymn obecnych Polaków, za dużo się w nim dzieje. Dwie postacie historyczne, forsowanie rzek i morza, bitwy na broń białą i palną, muzyka na instrumentach perkusyjnych a nie na rzewnych skrzypkach...
Nie to co hymn czeski: strumyk pluska, w sadzie kwitną kwiatuszki, lasy szumią. Zdecydowania dla nas lepsze.
Zgadywanka dlaczego.
Była li to zazdrość o owe bogactwo?!
Bo jakoś nie wierzę.
Zazdrość jest wtedy, kiedy pożądane dobro nie jest osiągalne. Peerel był pieprzonym pańszczyźnianym krajem, w którym dano nam los rabów i nic nie mogliśmy z tym zrobić, nic. W IIIRP niektóre bariery popękały ale nadal była wojna Żydów z chamami, kto będzie klasą wyższą. A przede wszystkim wojna z nami, byśmy sobie nie wyobrażali, że jesteśmy im równi.
W Stanach a zwłaszcza w Nowym Jorku wszystko jest w zasięgu ręki, trzeba tylko być najlepszym. Ale jaki to problem przez 15 minut w życiu być w czymś najlepszym? Dlatego w Stanach się nie zazdrości, jeśli czegoś nie masz, to tego nie chciałeś.