los napisal(a): To oczywiście mit, że każdy nosi miliony w plecaku, jednym jest łatwiej, innym trudniej, jeszcze innym bardzo trudno. Ja tylko pisałem, że takie jest poczucie. Pracodawcy wręcz w sztuczny sposób wywołują rywalizację wśród pracowników. W polskim korpo jest to niepotrzebne, tu każdy by zamordował kolegów.
Odnoszę wrażenie - po ponad dwudziestu latach tułania się po polskim rynku pracy, ze wielu ludzi uważa iż w robocie zasady moralne nie obowiązują.
Obowiązują o tyle o ile są chętni bić się za nie. To oczywiście zmienia ich na gorszych, ale środowisko na lepsze. Oczywiście aby się bić nie wystarczy siła moralna. Potrzebna jest jeszcze pozycja i siła. Pokorni w pracy są lekceważeni, wyzyskiwani a w korporacjach dodatkowo wyśmiewani.
Aha, czyli norma nie zabijaj nie obowiązuje, jak się jej powszechnie nie przestrzega? Czyli moralność kolega uważa za wypadkową powszechnych zachowań? Pewnie dlatego nigdy się nie porozumiemy.
Na początek niech Kolega spróbuje odróżnić znaczenie słów bij i zabij. Do tego łopatologicznie wyjaśnię skrót myślowy: zasad moralnych w środowisku pracy powszechnie się nie przestrzega czyli faktycznie stosowane są inne, czyli te moralne nie mają mocy to jest nie obowiązują w tym sensie. Postulatywnie i w perspektywie wieczności obowiązują zawsze. Na tym świecie ktoś musi je wprowadzać jeśli akurat nie ma cudu.
Zakładam, że Kolega jednak nie łazi na dziwki, prawda? A przecież nikt (w Polsce) łażenia na dziwki nie ściga. Nie przyjdzie policja, a nawet jak ktoś doniesie to co Koledze zrobią? Więc nikt tej zasady nie wymusza. Ale jednak Kolega przestrzega.
I teraz wracamy do środowiska pracy czy jakiegokolwiek innego. To że pracodawca w jakimś zdegenerowanym korpo urządza orgie na biurkach, w zdeprawowanym sądzie urządza konkursy na znęcanie się nad podsądnymi, a w restauracji toleruje robienie siku do posiłków (przykłady celowo przerysowane, bo niektórzy mają tu czasem problem z ironią ), to nie znaczy, że należy to robić. Zasady moralne są dla jednostki i to ona jest odpowiedzialna moralnie za własne zachowanie. Tej moralności nikt z człowieka nie zdejmie. Na tym polega wolna wola i chrześcijaństwo.
No przecież zgoda. Mnie się rozchodzi o to że w pracy ludzie powszechnie zachowują się niemoralnie, a nie że nie ma zasad moralnego zachowania się w pracy. Nie wiem czemu w pracy bardziej niż gdzie indziej ale tak jest. Bardziej, czy może tylko inaczej w korpo niż w firmach rodzinnych. Trochę inaczej u zagranicznego kapitału niż w państwowym i samorządowym. Ta niemoralność w pracy dotyczy głównie zachowań określanych potocznie jako karierowiczostwo, wyścig szczurów, mobbing, nepotyzm itp.
o biedzie nie bedem pisac bo wszyscy wiemy co to jest. ze zle i nie lubimy. co do bogactwa to ono nie dzielone jest nudne i powoduje, jak bieda, szybsze starzenie.
ale jednej rzeczy zazdroszcze bogatym: bizuterii. nie musialam ogladac tego filmu, zeby wiedziec, ze to wszystko co jest nam dostepne to smieci dla ubogich. duchem oczywiscie;), ze dostac cos dobrego, nawet jak se na to uzbieram, to trza miec szczescie...
to co piekne niestety caly czas kosztuje.
ps. kupilam sobie w Jastarnii pienkny bursztyn oprawny w srebro. tak mi sie przynajmniej do przedwczoraj wydawalo. ale przedwczoraj okazalo sie, ze bursztyn nie byl w nic oprawny. byl ...przyklejony do srebra. wylecial jak z odpustowego pierscionka...
i to co u nas jest przykre to to, ze my nawet klienteli, ktora placi nie szanujemy.
powiedzialabym, ze w przypadku ukazanych ww dokumencie panien "zwiazanych z majetnymi panami" to nawet Pisma sw. nie trzeba cytowac: ja na sam widok szafki z butami dostaje bolu glowy. jak mozna zyc w takiej pustce i nie zwariowac?!
Nie wiem czy one potrafią się cieszyć z tych rzeczy. Przesyt i zachłanność nie są dobre w żadnej sferze życia. Chciwość - nie bez powodu- to grzech nr 2.
Nie wiem czy one potrafią się cieszyć z tych rzeczy. Przesyt i zachłanność nie są dobre w żadnej sferze życia. Chciwość - nie bez powodu- to grzech nr 2.
jestem pewna, ze ich to nie cieszy, ale tez nie wariuja. a powinny.
Komentarz
Pewnie dlatego nigdy się nie porozumiemy.
Więc nikt tej zasady nie wymusza. Ale jednak Kolega przestrzega.
I teraz wracamy do środowiska pracy czy jakiegokolwiek innego. To że pracodawca w jakimś zdegenerowanym korpo urządza orgie na biurkach, w zdeprawowanym sądzie urządza konkursy na znęcanie się nad podsądnymi, a w restauracji toleruje robienie siku do posiłków (przykłady celowo przerysowane, bo niektórzy mają tu czasem problem z ironią ), to nie znaczy, że należy to robić. Zasady moralne są dla jednostki i to ona jest odpowiedzialna moralnie za własne zachowanie. Tej moralności nikt z człowieka nie zdejmie. Na tym polega wolna wola i chrześcijaństwo.
probowałę
przebić się przez ww film o NY
pretensjonalny, szkoda czsau, wolę o wędrówkach dzikich zwierząt lub o archi tekturze
co do bogactwa to ono nie dzielone jest nudne i powoduje, jak bieda, szybsze starzenie.
ale jednej rzeczy zazdroszcze bogatym: bizuterii.
nie musialam ogladac tego filmu, zeby wiedziec, ze to wszystko co jest nam dostepne to smieci dla ubogich. duchem oczywiscie;), ze dostac cos dobrego, nawet jak se na to uzbieram, to trza miec szczescie...
to co piekne niestety caly czas kosztuje.
ps. kupilam sobie w Jastarnii pienkny bursztyn oprawny w srebro.
tak mi sie przynajmniej do przedwczoraj wydawalo.
ale przedwczoraj okazalo sie, ze bursztyn nie byl w nic oprawny. byl ...przyklejony do srebra. wylecial jak z odpustowego pierscionka...
i to co u nas jest przykre to to, ze my nawet klienteli, ktora placi nie szanujemy.
Nie wiem czy one potrafią się cieszyć z tych rzeczy. Przesyt i zachłanność nie są dobre w żadnej sferze życia. Chciwość - nie bez powodu- to grzech nr 2.