Dukaj jest geniuszem bombastycznosci. Stawiam teze, ze nie ma na swiecie bardziej bombastycznych ksiazek niz Perfekcyjna niedoskonalosc i Inne piesni. Do tego wie, gdzie przecinki wstawiac, w odroznieniu od rowniesnikow-pisarzy SF. Chyba to sie podoba na zasadzie takiej, na jakiej moze podobac sie najdluzsza szyja na swiecie i najbardziej dziurawe skarpety w historii.
Ja z Dukaja czytałem tylko tego Xawrasa, bo był osławiony ale też pod każdym względem się rozczarowałem. Wydał mi się sztuczny- niedojrzały i zupełnie nierealistyczny nawet jak na historię alternatywną. Rzeczywiście Twardoch dużo lepszy.
Jak ktos spedzil dziecinstwo w grach komputerowych i dziwnych kreskowkach to mu sie Dukaj bedzie podobal.
Nie sądzę. Kluczowa różnica jest taka, że gry komputerowe mają tutoriale.
Tolkien najpierw wymyślił świat a potem kazał swym bohaterom w nim działać.
No nie przesadzajmy panie dzieju, Tolkien to się tak w połowie pisania Hobbita zorientował że dzieje się to w Śródziemiu, a pogodził się z tym duchowo dopiero po akcji z Tomem Bombadilem, który był wielkim WTF dla samego pisarza
Also: technicznie Tolkien najpierw wymyślił fikcyjny język, a potem zaczął kombinować skądże ten język.
Ja z Dukaja czytałem tylko tego Xawrasa, bo był osławiony ale też pod każdym względem się rozczarowałem. Wydał mi się sztuczny- niedojrzały i zupełnie nierealistyczny nawet jak na historię alternatywną.
No mi też średnio leżał, ale też jako żywo to chyba najmniej dukajowy Dukaj.
Jak ktos spedzil dziecinstwo w grach komputerowych i dziwnych kreskowkach to mu sie Dukaj bedzie podobal.
Nie sądzę. Kluczowa różnica jest taka, że gry komputerowe mają tutoriale.
E, teraz to maja, ale w latach 90'... Poza tym Dukaj i tak zawsze daje tutorial gdzies po 100-200 stronach, kawa na lawe jest wylozona w jakims dialogu.
E, teraz to maja, ale w latach 90'... Poza tym Dukaj i tak zawsze daje tutorial gdzies po 100-200 stronach, kawa na lawe jest wylozona w jakims dialogu.
Panie kto tam teraz wytrzyma 200 stron bez kawy, grania z zawiązanymi oczami z joystickiem obwiązanym drutem kolczastym
los napisal(a): Tolkien najpierw wymyślił świat a potem kazał swym bohaterom w nim działać. Podobno przesuwał figurki na mapie, jak krasnoludki podróżowały, by zasad topografii nie gwałcić.
Lepszy był mistrz Gołubiew, który wprost napisał w "Największej przygodzie", że gród Śliźniów przesuwał od Pomorza, przez Kujawy po Wielkopolskę, żeby mu bardziej pasowało do rozwoju akcji.
Byłem mało precyzyjny. Krasnoludki podróżowały i aby akcja była zharmonizowana Tolkien narysował mapę i figurki ludków naprawdę po niej przesuwał - by opisywać zdarzenia zgodnie z tym, jak i kiedy mogłyby się zdarzyć.
Lepszy był mistrz Gołubiew, który wprost napisał w "Największej przygodzie", że gród Śliźniów przesuwał od Pomorza, przez Kujawy po Wielkopolskę, żeby mu bardziej pasowało do rozwoju akcji.
celnik.mateusz napisal(a): Skoro jest Bryll i Osiecka, to wymieniłbym Wencla, Adama Nowaka, Huberta Dobaczewskiego.
Agnieszka Osiecka była geniuszem piosenki na miarę Jacques'a Brela. Czy kimś takim jest Dobaczewski? Przypuszczam że wątpię.
Brylla wpisałem nie za piosenki ale za Rzecz Listopadową i Wieczernik.
Dobaczewski jest bardzo dobrym tekściarzem, choć zupełnie innym w stylu. Poeta powinien trafnie opisywać rzeczywistość. Jeżeli do tego ma dobry warsztat literacki, to można powiedzieć, że jest wybitny. Moim zdaniem Dobaczewski ma jedno i drugie.
Weźmy np. takie zdanie: "jesteś wszechmogący, więc jak mogłem obrazić Cię następującymi grzechami?". Jest ono nie tylko uprawnionym jękiem duszy, ale w dodatku zawiera ciężki ładunek teologiczny.
celnik.mateusz napisal(a): Skoro jest Bryll i Osiecka, to wymieniłbym Wencla, Adama Nowaka, Huberta Dobaczewskiego.
Agnieszka Osiecka była geniuszem piosenki na miarę Jacques'a Brela. Czy kimś takim jest Dobaczewski? Przypuszczam że wątpię.
Brylla wpisałem nie za piosenki ale za Rzecz Listopadową i Wieczernik.
Dobaczewski jest bardzo dobrym tekściarzem, choć zupełnie innym w stylu. Poeta powinien trafnie opisywać rzeczywistość. Jeżeli do tego ma dobry warsztat literacki, to można powiedzieć, że jest wybitny. Moim zdaniem Dobaczewski ma jedno i drugie.
Weźmy np. takie zdanie: "jesteś wszechmogący, więc jak mogłem obrazić Cię następującymi grzechami?". Jest ono nie tylko uprawnionym jękiem duszy, ale w dodatku zawiera ciężki ładunek teologiczny.
Spięty jest przykładem tego, że w gniewnej młodości miewa się talent, który z wiekiem przechodzi.
Jakby parę lat temu dał sobie spokój, albo rzadziej się odzywał, pozostałby 'bardzo dobrym tekściarzem'.
A tak - zrobiło się bardzo nierówno. Trudno oddzielić to co wcześniej od zjazdu w stronę kodziarstwa i głębi tekstów w stylu: Rzuciłem palenie i kościół też Do pierwszego czasem wracam, do drugiego - nie Jak Spięty Bogu, tak Bóg Spiętemu Bądź miłościw niegrzecznemu
Fajne mieli rzeczy na "Powstaniu", ale to przeciez byly patchworki z roznych innych piosenek, rymowanek, powiedzen itp. Jest wartosc w takiej wyklejance - bo sama by sie nie zrobila, ale zeby od razu gieniusz...
Młynarski powiedział kiedyś jaki jest najlepszy przepis na dobry szlagier. Zerżnąć fragmenty z różnych znanych utworów i ułożyć w taki sposób, żeby było do wszystkiego podobne, ale żeby nikt nie mógł się przyczepić o plagiat.
polmisiek napisal(a): Fajne mieli rzeczy na "Powstaniu", ale to przeciez byly patchworki z roznych innych piosenek, rymowanek, powiedzen itp. Jest wartosc w takiej wyklejance - bo sama by sie nie zrobila, ale zeby od razu gieniusz...
Kolaż i adaptację też trzeba umieć. Do tej płyty nie można się przyczepić, bo jest znakomita. Teksty przed i trochę po stawiały Spiętego wysoko. Zespół miał coś do powiedzenia. Potem to już muzyczka do wyznawców w trójeczce. Głębokie przemyślenia o papierosach jak hostiach, lub że "do nieba?dziękuję, nie trzeba" gwarantują słuchalność i entuzjazm zbuntowanych dzieciaków, ale nie za to się go (ich) ceniło.
Brzost napisal(a): Młynarski powiedział kiedyś jaki jest najlepszy przepis na dobry szlagier. Zerżnąć fragmenty z różnych znanych utworów i ułożyć w taki sposób, żeby było do wszystkiego podobne, ale żeby nikt nie mógł się przyczepić o plagiat.
Młynarskiego z pełną premedytacją wśród klasyków nie umieściłem, bo mimo jego niezaprzeczalnej sprawności a niekiedy pomysłowości brakowało mu iskry Bożej, którą mieli i Przybora i Kofta a kilka razy nawet zdarzyła się Osieckiej. Czy Młynarski byłby w stanie coś takiego napisać?
Bluszczem ku oknom Kwiatem w samotność Poszumem traw Drzewem, co stoi - Uspokojenie Wśród tylu spraw
Pamiętajcie o ogrodach - Przecież stamtąd przyszliście W żar epoki użyczą wam chłodu Tylko drzewa, tylko liście
Pamiętajcie o ogrodach - Czy tak trudno być poetą? W żar epoki nie użyczy wam chłodu Żaden schron, żaden beton
Kroplą pamięci Nicią pajęczą Zapachem bzu Wiesz już na pewno Świeżością rzewną To właśnie tu
Refren
I dokąd uciec W za ciasnym bucie Gdy twardy bruk? Są gdzieś daleko Przejrzyste rzeki I mamy dwudziesty wiek
polmisiek napisal(a): Fajne mieli rzeczy na "Powstaniu", ale to przeciez byly patchworki z roznych innych piosenek, rymowanek, powiedzen itp. Jest wartosc w takiej wyklejance - bo sama by sie nie zrobila, ale zeby od razu gieniusz...
Kolaż i adaptację też trzeba umieć. Do tej płyty nie można się przyczepić, bo jest znakomita. Teksty przed i trochę po stawiały Spiętego wysoko. Zespół miał coś do powiedzenia. Potem to już muzyczka do wyznawców w trójeczce. Głębokie przemyślenia o papierosach jak hostiach, lub że "do nieba?dziękuję, nie trzeba" gwarantują słuchalność i entuzjazm zbuntowanych dzieciaków, ale nie za to się go (ich) ceniło.
Lao Che skończyło się na Gospel. Potem upadek. Tomasz Budzyński w "Tańcu szkieletów" o wiele lepszy. Niby strumień świadomości ale dla mnie sentymentalny, bliski.
No, jest ten nowy Wyspiański, to Rymon. Tetralogia polska daje radę zarówno formalnie jako współczesna gawęda jak tematycznie - jako panoramiczny portret Polaków i Polski. I jeszcze są kawałki, po których człowiekowi chodzą po plecach wielkie mrówy-mutanty w kaloszach z listopadowej kałuży - jak ten kiedy głowa księcia Gagarina toczy się pod nadjeżdżające samochody.
Komentarz
Also: technicznie Tolkien najpierw wymyślił fikcyjny język, a potem zaczął kombinować skądże ten język. No mi też średnio leżał, ale też jako żywo to chyba najmniej dukajowy Dukaj.
To co robił Gołubiew jest niedopuszczalne.
Tak trzeba tworzyć.
To było świeże...
Brylla wpisałem nie za piosenki ale za Rzecz Listopadową i Wieczernik.
Mile ramotki
Na odtrutkę
Weźmy np. takie zdanie: "jesteś wszechmogący, więc jak mogłem obrazić Cię następującymi grzechami?". Jest ono nie tylko uprawnionym jękiem duszy, ale w dodatku zawiera ciężki ładunek teologiczny.
Weźmy np. takie zdanie: "jesteś wszechmogący, więc jak mogłem obrazić Cię następującymi grzechami?". Jest ono nie tylko uprawnionym jękiem duszy, ale w dodatku zawiera ciężki ładunek teologiczny.
Spięty jest przykładem tego, że w gniewnej młodości miewa się talent, który z wiekiem przechodzi.
Jakby parę lat temu dał sobie spokój, albo rzadziej się odzywał, pozostałby 'bardzo dobrym tekściarzem'.
A tak - zrobiło się bardzo nierówno. Trudno oddzielić to co wcześniej od zjazdu w stronę kodziarstwa i głębi tekstów w stylu:
Rzuciłem palenie i kościół też
Do pierwszego czasem wracam, do drugiego - nie
Jak Spięty Bogu, tak Bóg Spiętemu
Bądź miłościw niegrzecznemu
Jest wartosc w takiej wyklejance - bo sama by sie nie zrobila, ale zeby od razu gieniusz...
Potem to już muzyczka do wyznawców w trójeczce. Głębokie przemyślenia o papierosach jak hostiach, lub że "do nieba?dziękuję, nie trzeba" gwarantują słuchalność i entuzjazm zbuntowanych dzieciaków, ale nie za to się go (ich) ceniło.
Bluszczem ku oknom
Kwiatem w samotność
Poszumem traw
Drzewem, co stoi -
Uspokojenie
Wśród tylu spraw
Pamiętajcie o ogrodach -
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście
Pamiętajcie o ogrodach -
Czy tak trudno być poetą?
W żar epoki nie użyczy wam chłodu
Żaden schron, żaden beton
Kroplą pamięci
Nicią pajęczą
Zapachem bzu
Wiesz już na pewno
Świeżością rzewną
To właśnie tu
Refren
I dokąd uciec
W za ciasnym bucie
Gdy twardy bruk?
Są gdzieś daleko
Przejrzyste rzeki
I mamy dwudziesty wiek
Refren
Potem upadek. Tomasz Budzyński w "Tańcu szkieletów" o wiele lepszy. Niby strumień świadomości ale dla mnie sentymentalny, bliski.
Powiedzcie po prostu prawdę!