peterman napisal(a): To chyba ostatnie co im zostało.
Nie chodzi o to, że ostatnie. Problem (dla nich) polega na tym, że za szybko. Jak ma wyglądać koniec chyba wiedzieli od dawna, ale potrzeba jeszcze z 20 lat. A tych 20 lat nie mają. No i sprawa zasadnicza, w interesie Niemiec jest rozbicie dzielnicowe Polski i do tego dążą. W interesie USA jest zachowanie integralności Polski i silne, stabilne państwo. Proamerykańskie.
JORGE napisal(a): No i sprawa zasadnicza, w interesie Niemiec jest rozbicie dzielnicowe Polski i do tego dążą. W interesie USA jest zachowanie integralności Polski i silne, stabilne państwo. Proamerykańskie.
Kto wygra mecz ?
A temu kieszonkowemu mocarstwu coś pozytywnego się kiedyś udało? Weźmy tak ostatnie dwa tysiąclecia.
Mania napisal(a): Jeśli Trump nie będzie miał 2 kadencji - znajdziemy się w gorszej sytuacji.
Wg niektórych znawców polityki USA, na dobrą sprawę nie ma znaczenia kto stoi na czele tego państwa, jeżeli chodzi o kierunki mocarstwowej polityki. Przecież noblista pokojowy Obamba rozpieprzał kawal świata, bo tak było trzeba. Każdy następca Trumpa będzie musiał kontynuować agresywną politykę wobec Chin i bardzo mocno pilnować sytuacji w Europie (szczególnie w Niemczech) i Rosji. Nawet jeżeli się dogadają, to muszą mieć Polskę jako sojusznika, między tymi dwoma patologicznymi narodami.
Mania napisal(a): Jeśli Trump nie będzie miał 2 kadencji - znajdziemy się w gorszej sytuacji.
Wg niektórych znawców polityki USA, na dobrą sprawę nie ma znaczenia kto stoi na czele tego państwa, jeżeli chodzi o kierunki mocarstwowej polityki. Przecież noblista pokojowy Obamba rozpieprzał kawal świata, bo tak było trzeba. Każdy następca Trumpa będzie musiał kontynuować agresywną politykę wobec Chin i bardzo mocno pilnować sytuacji w Europie (szczególnie w Niemczech) i Rosji. Nawet jeżeli się dogadają, to muszą mieć Polskę jako sojusznika, między tymi dwoma patologicznymi narodami.
Targalski jest zdania, że ponadpartyjny konsensus w USA właśnie się kończy. Nie jestem przekonany, ale na wszelki wypadek zauważam.
A ja jestem dobrej myśli. W samych Niemczech jest tyle sił w biznesie ( którego tylko V4 jest jego największym na świecie kontrahentem)moderujących Centralę z Berlinie, że gdyby nie lewarek jaki sobie uwiła w Brukseli to byłby polityczny karzeł.
A i ten lewarek się kruszy. V4+Trójmorze, USA, reszta Europy też niekoniecznie będzie śpiewać baranim głosem
Trudność i ryzyko sytuacji jest w przyspieszeniu. Totalna nie ma czasu i środków i dlatego ryzykuje. Jej zewnętrzni mocodawcy tak samo. Czemu ryzykuje nieudolnie jest dość łatwe do wyjaśnienia. Nie ma wyczucia społecznego bo jest obca polskiej naturze, a nie ma i nigdy nie miała potrzeby nią się zajmować z uwagi na głęboką do niej pogardę i poczucie wyższości. Totalna ma ją od mocodawców więc oni nie pomagają tylko pchają dalej w takie samobójcze politycznie działania. Niszczą one lub przynajmniej neutralizują efekty zmasowanych i kosztownych, często bardzo profesjonalnych, działań medialnych i wprost dywersyjnych. To wszystko jednak nie znaczy że te siły są słabe. Są potężne i to nasze szczęście że wykorzystywane tak nieefektywnie. Taka jednak ich natura że wypowiem się losem.
Nie ma innego wyjścia jak podążać dalej dotychczasową drogą. Bardziej jednak liczę na błędy przeciwnika i Opatrzność niż na wsparcie jakichkolwiek mocy konserwatywnych czy amerykańskich. Sprawy zaszły tak daleko że żadna ze stron nie ma odwrotu.Nie tylko w Polsce.
Katalonia zawsze była dla Kastylii czymś obcym, co bez trudu zauważa się po jednym dniu pobytu w Madrycie i Barcelonie. Już Sztokholm i Lizbona są bliżej. A jak pojechać na prowincję - inne planety.
Mnie chodzi o mechanizmy, tz przejęcie oświaty i programów nauczania, podgrzanie separatyzmu przez instytucje kultury i nauki, a potem usiłowanie secesji (nie oceniam słusznej czy nie). U nas to PO z RAŚem na Ślunsku usiłowała ćwiczyć.
Dlaczego Polacy w zaborze pruskim i austriackim się w zasadzie nie buntowali a w moskiewskim ciągle było jakieś powstanie? Bo z Niemcami są Polacy się w stanie porozumieć a z Rosjanami nie. Jak prześledzisz historię Hiszpanii zobaczysz, że w Katalonii było identycznie - permanentne powstanie, jak nie krwawe, to przynajmniej ciche. Nie dziwota -Katalończycy i Kastylijczycy po prostu nie mogą żyć obok siebie.
Znajomej, która mieszkała kilka lat w Madrycie i pojechała z mamą swą zobaczyć Sagrada Familia nie obsluzono. Dopiero jak odezwała się po angielsku byli mili
Podobnie mój przodek w kiosku ruchu w Antwerpii. Kolo przed nim bałakał po fhąsusku i sprzedawczyk wogle nie mógł go zrozumieć. Ojciec lekko przerażony, myśli jak ja tu fajki kupię? Nu, na szczęście po angielsku w Antwerpii umieją. Bo nie nie lubią. Zresztą, pod Brukselą jest to samo. Byłem, widziałem.
christoph napisal(a): Znajomej, która mieszkała kilka lat w Madrycie i pojechała z mamą swą zobaczyć Sagrada Familia nie obsluzono. Dopiero jak odezwała się po angielsku byli mili
Dlatego w Barcelonie w ogóle nie próbuję mówić po hiszpańsku.
Tak potwierdzam że Belgowie to bardzo tolerancyjne i otwarte społeczeństwo. Tak mają napisane w swoich wszystkich deklaracjach programowych i raportach ich wszystkie partie, organizacje, instytucje i firmy, w tym moja. I tego samego oczekują od innych, w szczególności zbyt nacjonalistycznie nastawionych przybyszów z nowych krajów UE bez tradycji demokratycznych. W szczególności są bardzo otwarci wzajemnie na siebie Flamandowie oraz Walonowie. A już najbardziej otwarci są na wszystkie inności w tym wyznawców islamu oraz przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu. W związku z tą otwartością i tolerancją w centrali mojej firmy właścicielskiej nie eksploatuje się ani jednego Wallona czy przybysza z Afryki albo muzułmanina. Całą czarną robotę w zamkniętych biurach z niezdrową klimatyzacją wykonują wyłącznie białoskórzy Flamandowie. Przybysze z Nigru i krajów sąsiednich są za to mile widziani w fabryce i na nabrzeżu portowym gdzie panują znakomite warunki pracy na świeżym powietrzu morskim lub w przestronnych halach i jest dużo zdrowego ruchu.
Jeden Belg mi powiedział, że będący na Śri Lance był wzruszon widząc przyjaźń i harmonię, panującą pomiędzy tamtejszymi Syngalezami a Tamilami. "I paczpan, jak oni się miłują, mimo że ledwo parę lat temu skończyli wojnę domową!"
Belgia to chyba bękart jakiegoś traktatu, choć! (chodź?) ująl mnie ich krór katolicki, który abdykowął na dwa dni, żeby jako katolik nie zatwierdzić / przeszkodzić ichniemu sejmasowi zatwierdzić aborcji albo eutanazji
No ale policzyliśmy szable lemingów i wiemy, że to za mało. Drogi są trzy: - zwiększamy swój elektorat - nowe propozycje, - zmniejszamy elektorat przeciwników - pedagogika wstydu i zastraszanie, - zmniejszanie frekwencji - nasi zdyscyplinowani więc relatywnie lepszy wynik te propozycje nie realizują niczego takiego. Nowe pomysły to drożyzna, więc niech rząd coś zrobi:
Apelujemy, aby odpowiedni ministrowie zajęli się konkretnymi problemami, które powodują wzrost cen żywności. W przeciwnym razie, z tych "plusów", w portfelach Polaków nie zostanie nic
ćwieknęła plaćforma. Jak PiS odrobi lekcję, to zestawieniem wzrostu cen ich zabije.
1. Lemingi pójdą na cokolwiek postulowanego przez poko. Dziś cmokają na decentralizację, jutro -jak grześ każe- będą mieli wzwód na myśl o silnym scentralizowanym państwie. Nie ma w tym za grosz logiki i racjonalności, więc bez sensu jest wchodzenie z nimi w jakiekolwiek merytoryczne zwarcie.
2. 'Trzy drogi' - to się zgadza, a perspektywy poko ma takie: - nowe postulaty - e? no chyba, że odsunąć kaczora od władzy. To jest szczyt ich możliwości. - pedagogika wstydu - przegrzana, zużyta, nie działa, ile można? - zmniejszanie frekwencji - musieliby odważnie rozpowszechniać sondaże z 120% poparciem dla pisu.
Do tego desperackie odgrzewanie 10.04. Niesamowita żałość i beznadzieja. W dodatku ta ekipa wraz z całym zapleczem ewidentnie nie jest w stanie się zmienić.
natenczas napisal(a): Lemingi pójdą na cokolwiek postulowanego przez poko. Dziś cmokają na decentralizację, jutro -jak grześ każe- będą mieli wzwód na myśl o silnym scentralizowanym państwie. Nie ma w tym za grosz logiki i racjonalności, więc bez sensu jest wchodzenie z nimi w jakiekolwiek merytoryczne zwarcie.
natenczas napisal(a): - pedagogika wstydu - przegrzana, zużyta, nie działa, ile można?
Bo PO to synteza UD i KLD, które łączyło to jedynie, że były bardzo paskudne.
UD to Żydy z taksonomii Jedlickiego czy ta część polskiej inteligencji, która poparła komunizm. Najczęściej żydowskiego pochodzenia ale nie jest to reguła absolutna. KLD natomiast to reprezentacja ludzi bazowych - pozbawionych jakiejkolwiek kultury i połączonych jedynie żarliwym pragnieniem, by się nachapać. Jednym słowem Chamy - jeszcze 20 lat wcześniej w nienawistnym zwarciu, teraz połączeni chwilowymi interesami.
Pedagogika wstydu to żydowska robota, chamom bliżej do propagandy sukcesu. Taka PO też uprawiała, vide
Nateczas, jeszcze raz - szabel lemingów jest za mało! Ich, w teorii, nie trzeba mobilizować (jak wygląda praktyka, to wielkość spontanicznych tłumów po pozbyciu się żony pana Kramka z Polski), ale to zdecydowanie za mało!!! - drobnym ruchem ku nowemu, a raczej odzyskaniu utraconego terenu, to samodzielny start Peezelu, ale to dalej mało, - liczyłem na jakiś ruch w kierunku 'nowych' wyborców, a tu poza nienawidzenieniem Kaczora Dyktatora i beki z polskości nic nie ma, no tyle że to obecnie słabo działa, - walenie prętem w klatkę kolejnymi kurestwami też już jest słabe,
@ms.wygnaniec; ruch w kierunku nowych wyborców: zapowiedziane wyprawy na wieś Kopaczowej et. cons. I podróże Dulkiewiczowej ze stołem. Mz. 5 lat za późno.
Mania napisal(a): @ms.wygnaniec; ruch w kierunku nowych wyborców: zapowiedziane wyprawy na wieś Kopaczowej et. cons. I podróże Dulkiewiczowej ze stołem. Mz. 5 lat za późno.
Tak za późno, ale najważniejsze że sztucznie i nieszczerze. Fałsz ludzie czują tym bardziej że pamięć faktów przeczy nowym gestom. Totalni mogą próbować, z sukcesem, być blisko ludzi fizycznie ale mentalnie i emocjonalnie byli, są i będą od nich daleko. Te wysiłki są skazane na porażkę. Najsprawniejszym kłamcą wśród nich, uwodzącym ludzi latami i milionami był Tusk. Już nie jest. Wydało się, zużył się, zdradził, postarzał i skapcaniał. Trzaskowski jest dobrą technicznie kopią, może nawet ma ciekawe elementy nowego modelu, ale jest jeszcze bardziej sztuczny i niewiarygodny. Reszta jak Trzaskowski, albo jak żałosna Kopacz, albo jak złachany Schetyna, albo jak groteskowy Nitras czy jak antypatyczny Kierwiński. No nie ma nikogo z charyzmą budzącego nieco sympatii i zaufania. Pójdzie za nimi tylko stara banda i nieco nowych naiwniaków. Mało.
los napisal(a): Dlaczego Polacy w zaborze pruskim i austriackim się w zasadzie nie buntowali a w moskiewskim ciągle było jakieś powstanie? Bo z Niemcami są Polacy się w stanie porozumieć a z Rosjanami nie. Jak prześledzisz historię Hiszpanii zobaczysz, że w Katalonii było identycznie - permanentne powstanie, jak nie krwawe, to przynajmniej ciche. Nie dziwota -Katalończycy i Kastylijczycy po prostu nie mogą żyć obok siebie.
Ale Szkoci i Anglicy żyli razem przez 300 lat. Powstania były, ale w sumie tylko na początku (ostatnie w 1745 r.) i to nie antyangielskie, a antyhanowerskie, legitymistyczne. Kilkanaście lat po "dewolucji" niepodległościowcy opanowali lokalny rząd, wzięli w pewnym momencie wszystkie albo prawie wszystkie szkockie mandaty do londyńskiego parlamentu i za niepodległością poszło 48% przy bardzo wysokiej frekwencji.
Jeśli kogoś do tezy MS-a nie przekonuje przykład Katalonii i Kastylii, to mamy ten. I znajdą się inne. Też najpierw było Home Rule, a potem niepodległości, czy wspomniany tu stopniowy rozkład Belgii.
christoph napisal(a): Belgia to chyba bękart jakiegoś traktatu, choć! (chodź?) ująl mnie ich krór katolicki, który abdykowął na dwa dni, żeby jako katolik nie zatwierdzić / przeszkodzić ichniemu sejmasowi zatwierdzić aborcji albo eutanazji
W sensie formalnym powstali po rewolucji w 1830 r. i utrzymało ich powstanie listopadowe, ale powiedzieć, że Belgia powstała w 1830 r., to jak powiedzieć, że Polska powstała w 1918 r. Dość zwarty i odrębny obszar państwowy był tam co najmniej od końca XVI w. do końca XVIII w.
Komentarz
A potem oby tylko "soczewica, koło, miele, młyn".
Kto wygra mecz ?
https://www.telepolis.pl/wiadomosci/aplikacje-i-rozrywka/youtube-mowa-nienawisci-fake-news-zolte-napisy
A i ten lewarek się kruszy.
V4+Trójmorze, USA, reszta Europy też niekoniecznie będzie śpiewać baranim głosem
Nie ma innego wyjścia jak podążać dalej dotychczasową drogą. Bardziej jednak liczę na błędy przeciwnika i Opatrzność niż na wsparcie jakichkolwiek mocy konserwatywnych czy amerykańskich. Sprawy zaszły tak daleko że żadna ze stron nie ma odwrotu.Nie tylko w Polsce.
U nas to PO z RAŚem na Ślunsku usiłowała ćwiczyć.
!
choć! (chodź?)
ująl mnie ich krór katolicki, który abdykowął na dwa dni, żeby jako katolik nie zatwierdzić / przeszkodzić ichniemu sejmasowi zatwierdzić aborcji albo eutanazji
2. 'Trzy drogi' - to się zgadza, a perspektywy poko ma takie:
- nowe postulaty - e? no chyba, że odsunąć kaczora od władzy. To jest szczyt ich możliwości.
- pedagogika wstydu - przegrzana, zużyta, nie działa, ile można?
- zmniejszanie frekwencji - musieliby odważnie rozpowszechniać sondaże z 120% poparciem dla pisu.
Do tego desperackie odgrzewanie 10.04. Niesamowita żałość i beznadzieja. W dodatku ta ekipa wraz z całym zapleczem ewidentnie nie jest w stanie się zmienić.
Jak tu nie być optymistą?
UD to Żydy z taksonomii Jedlickiego czy ta część polskiej inteligencji, która poparła komunizm. Najczęściej żydowskiego pochodzenia ale nie jest to reguła absolutna. KLD natomiast to reprezentacja ludzi bazowych - pozbawionych jakiejkolwiek kultury i połączonych jedynie żarliwym pragnieniem, by się nachapać. Jednym słowem Chamy - jeszcze 20 lat wcześniej w nienawistnym zwarciu, teraz połączeni chwilowymi interesami.
Pedagogika wstydu to żydowska robota, chamom bliżej do propagandy sukcesu. Taka PO też uprawiała, vide
- szabel lemingów jest za mało! Ich, w teorii, nie trzeba mobilizować (jak wygląda praktyka, to wielkość spontanicznych tłumów po pozbyciu się żony pana Kramka z Polski), ale to zdecydowanie za mało!!!
- drobnym ruchem ku nowemu, a raczej odzyskaniu utraconego terenu, to samodzielny start Peezelu, ale to dalej mało,
- liczyłem na jakiś ruch w kierunku 'nowych' wyborców, a tu poza nienawidzenieniem Kaczora Dyktatora i beki z polskości nic nie ma, no tyle że to obecnie słabo działa,
- walenie prętem w klatkę kolejnymi kurestwami też już jest słabe,
Mz. 5 lat za późno.
Kilkanaście lat po "dewolucji" niepodległościowcy opanowali lokalny rząd, wzięli w pewnym momencie wszystkie albo prawie wszystkie szkockie mandaty do londyńskiego parlamentu i za niepodległością poszło 48% przy bardzo wysokiej frekwencji.
Jeśli kogoś do tezy MS-a nie przekonuje przykład Katalonii i Kastylii, to mamy ten. I znajdą się inne. Też najpierw było Home Rule, a potem niepodległości, czy wspomniany tu stopniowy rozkład Belgii.