Brygada Świętokrzyska - biała gorączka
Ostatnio tzw. lewi dostali jakiejś białej gorączki na hasło: Brygada Świetokrzyska.
Grillują jak Kuchcińskiego.
Oczywiście kiedyś czytałem co nie nieco na ten temat (głównie w internecie),
a ostatnio po obejrzeniu tego:
zacząłem czytać "Legion" Cherezińskiej.
Lektura fajna na urlopowy miesiąc.
Koleżeństwo zapewne zna. Jakieś opinie ?
No ale, nie dziwnym jest że szechteriada kwiczy na hasło "Brygada", natomiast dziwi (trochę), że byli AK - owcy tez coś się tam oburzają.
Z książki wynika, ze na poziome partyzanckim NSZ z AK często współpracowało. Zapewne jakies nieporozumienia tez były - jak to na wojnie, która juz długo trwa.
Ciekawym koleżeństwa zdania. Czy aktualny kwik lewych to odruch Pawłowa, czy moze zamierzają coś na tym ugrać ? Przedstawić dowód, ze PIS to faszyści.
Grillują jak Kuchcińskiego.
Oczywiście kiedyś czytałem co nie nieco na ten temat (głównie w internecie),
a ostatnio po obejrzeniu tego:
zacząłem czytać "Legion" Cherezińskiej.
Lektura fajna na urlopowy miesiąc.
Koleżeństwo zapewne zna. Jakieś opinie ?
No ale, nie dziwnym jest że szechteriada kwiczy na hasło "Brygada", natomiast dziwi (trochę), że byli AK - owcy tez coś się tam oburzają.
Z książki wynika, ze na poziome partyzanckim NSZ z AK często współpracowało. Zapewne jakies nieporozumienia tez były - jak to na wojnie, która juz długo trwa.
Ciekawym koleżeństwa zdania. Czy aktualny kwik lewych to odruch Pawłowa, czy moze zamierzają coś na tym ugrać ? Przedstawić dowód, ze PIS to faszyści.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Wstyd!
https://wpolityce.pl/historia/458852-nasz-wywiad-dr-muszynski-o-brygadzie-swietokrzyskiej
Dla mnie to naturalne, że sowiecki pomiot ujada na Brygadę. No co, ktoś spodziewał się od nich oklasków?
Bardziej intrygujący są dla mnie ci byli AK-owcy, którzy „też coś się tam oburzają”. Chciałbym tu Szanownym Oburzonym AK-owcom przypomnieć, że AK również strzelała do Sowietów, tak zagranicznych, jak i tubylczych. Zaś co do kontaktów z Niemcami, wymuszonych sytuacją, to może ciszej nad tą trumną; dociekliwym proponuję zagłębić się w dzieje niektórych oddziałów AK z naszych Kresów Północno-Wschodnich.
Gwoli sprawiedliwości, taka okołoklawiaturowa niezłomność występuje czasem również w środowiskach prawackich. Kiedyś miałem wątpliwą przyjemność czytać Czyjeś-Tam bezkompromisowe wynurzenia na temat zdradzieckiej kolaboracji polskich Wołyniaków, którzy za okupacji niemieckiej zapisywali sie do Szucmanszaftów, a po przejściu frontu sowieckiego - do istriebitielnych batalionów NKWD; w jednym i drugim przypadku, aby móc chronić swe rodziny przed UPA.
Wydawać by się mogło, że jeśli ktoś miał blade pojęcie o tym, co działo się na Wołyniu w latach 43-44, ten nie będzie się dziwił, że nasi rodacy brali karabin od każdego, kto dawał. Ale jednak nie, tutaj też trafiają się oburzeni. Ich zdaniem Polacy z Wołynia powinni z wyższością odtrącić pomoc okupanta i dumnie pójść jak barany na rzeź.
Skąd to się bierze? Pomijam lewactwo, bo hołota zawsze była, jest i będzie. Ale dla poważnej część naszego Narodu patriotyzm to jest uroczyste i żałobne celebrowanie kolejnej klęski. „Mierz siły na zamiary”, „Poszli nasi w bój bez broni” – ach, paaanie, tylko nasz naród tak potrafi! A pamiętasz pan, to powstanie trójzaborowe w 1846 – paaanie, tak jednocześnie wypowiedzieć wojnę trzem zaborcom! No i co, że zaraz dostali łomot, w bodajże 9 dni? Ale jakież to romantyczne! Jaka postawa! Jaki gest! Ileż okazji do podniosłej żałoby!
Przy takim podejściu takie Powstanie Wielkopolskie – jako wygrane – jawi się jako nieciekawe. Obrona Lwowa AD 1918 też byłaby nieciekawa, "na szczęście" poległe Orlęta pozwalają pofolgować żałobnym ciągotom.
Owóż gdyby Brygada Świętokrzyska pozwoliła się bohatersko wyciąć w pień, Niemcom albo Sowietom, to nie wątpię, dziś miałaby pewnie jakiś pomnik, pod którym co roku politycy wszystkich opcji składaliby wieniec budżetowej wielkości. I czczono by ją do woli
„Niestety”, Brygada zamiast tego wyprowadziła bezpiecznie niemal wprost spod sowieckiego noża półtora tysiąca patriotów, potem wykiwała Niemców mamiąc ich obietnicą współpracy, następnie wyzwoliła kacet z setkami więźniarek, na końcu biła Szkopa u boku Hamerykanów… No, w każdym kraju byłaby wzorem, w historii i w popkulturze nie możnaby się od niej opędzić. Ale to nie u nas.
kwity wystawiali, ale nie było komu ich skwitować
Oczywista oczywistość, ale drobne animozje mogly pozostać na długo, zwłaszcza, że w wojennym zamieszaniu nawet dowódcy polowi, nie mówiąc już o szeregowych żołnierzach, niekoniecznie mieli dobre rezeznanie w niuansach planów innych formacji.
Tzn. "Ząb przeciw dwóm wrogom"?
Nabyłem pierwsze wydanie, to skromniutkie z żółtą okładką (bo po paru latach chybaś Fronda zrobiła ripleja, nawet zdaje się w wersji rozszerzonej). Peem, że w owych nieszczęsnych latach 90. to było prawdziwe wydarzenie. Przynajmniej dla takich pasjonatów jak ja, głodnych zakazanej wiedzy.
Nie siedzę na bieżąco w temacie, nie wiem czy niektóre fakty przedstawione w książce nie wymagałyby pewnej aktualizacji. Nawet zdziwiłbym się, gdyby tak nie było, w końcu minęło ćwierć wieku, w tym czasie ujawniła się nieprzebrana mnogość dokumentów i relacji. Ale moim zdaniem ta książka i tak pozostanie ważna, ze względu na czas jej ukazania się. Bo ona torowała drogę następnym badaczom.
Jeden mój znajomek zaczął raz nadawać na Chodakiewicza, właśnie za NSZ i jeszczę za książkę o hiszpańskiej wojnie domowej; że coś tam było tak, a powinno być siak. Wicie, taki typowy wykształciuch, co to nigdy sam nic nie zrobił, a już na pewno nic ryzykownego, ale do oceniania to pierwszy.
- Człowieku - mówię. - Nie sztuka jest napisać i wydać monografię NSZ, elegancką, grubaśną, odpicowaną na wszystkie strony, w Roku Pańskim 2019. Ale trza było się na to poważyć w leciech 90., gdy na salonach rządziła Gazownia i michnikowi Ludzie Honoru; kiedy za pochwałę strzelania do komunistów dostawało się ksywkę "faszysty", a jak się okazało, że ukatrupiony komuch miał niearyjskie korzenie, to jeszcze "antysemity"; gdy obowiązywała teza, że "sprzeciw społeczny" (żaden tam antykomunizm, dyć to strasznie nienawistne słowo, tylko "sprzeciw społeczny"!) zaczął się w Polsce w marcu 1968.
No więc, w leciech 90. do pisania prawdy o NSZ, o Franco itd. to wielu odważnych nie było. I za to książkę Chodakiewicza będę cenił.
Nie bardzo wiem jak cytat z prof. Chodakiewicza, ma się do mojego wpisu. Wyrok śmierci wydany na Toma przez KG NSZ nie jest fałszywką (w odróżnieniu od informacji, że jesienią 1944 miał likwidować oficerów NSZ, którzy przyłączyli się do PW). Prawdą też jest duża rezerwa miejscowego AK do BS. Wynikała ona częściowo z tego, że nie znano generalnych założeń działania Brygdy, a widzaiano że jej funkcyjnym jest człowiek, którego niedawno ścigało samo NSZ... No i kwestie przyziemne jak sprawy rekwizycji. AK jako przedstawiciel legalnych władz na uchodźctwie poczuwało się do odpowiedzialności za porządek na swoim terenie. Poza tym były kwestie czysto praktyczne - działająca dłużej AK miała w terenie nie tylko rozeznanie, ale i swoje plany logistyczno - kwatermistrzowskie. Pojawienie się dużej, niezależnej formacji takiej jak BŚ te plany zaburzało.
Po co to wszystko piszę? Ano dlatego, że moim zdaniem stare animozje mogą częściowo wyjaśnić dlaczego byli niektórzy byli żołnierze AK "kupują" czarny PR BŚ.
Dziękuję za wyjaśnienia.
(wujek był tam oficerem, więc mam przekaz rodzinny)