Konserwatyzm-Liberalizm-Lewica
Oświetliło mnie dzisiej, czemuż ach czemuż wydaje się nam, że może istnieć konserwatywny liberalizm a la Januszek. A także skąd się bierze popularność libertarianizmu, który po polsku powinien się nazywać libertaryzmem, no ale jest dziś czas tłumaczeń z angielskiego, więc się nie nazywa.
I czemu jedynie słuszny jest konserwatywno-liberalny socjalizm.
Ovaj, wspaniałość libertaryzmu jest szczególnie wspaniała na tle reżymu komunistycznego, a może jeszcze bardziej na tle dzisiejszego lewactwa, które już wprost, literalnie, wpiera nam hovno i tłomaczy że to przewspaniała tęczowa pasza dla jednorożców.
Ovaj, libertaryzm to taki zdrowy odruch, który można wyrazić prostym sformułowaniem: "Wont mie z tem całem hovnem!" Si argumentum requiris, chciałoby się rzec, circumspice! Mało to hovna wokół, z którem należałoby zrobić wont? Rzekłbym, że niemało. Gdyby się komukolwiek chciało uzupełniać rubrykę "Postępy postępu", to mielibyśmy przykładów huk.
Wszelako, nie wystarcza to, gdyż podług nauk pani Jeden Dolar czy też Ayn Rand, człowień - to brzmi dumnie.
I niby brzmi.
Wszelako, jakeś takeś śmieszne są histoerie, które na ten przykład zapodanie pani Eine Mark. Niby, że w antyutopii nieznane są żarówki, a zaś czci się kumitet, któren wymyślił świeczkę. Nu, fakty są take, że żarówkie też wymyślił kumitet, co prawda kerowany przez panu Edisonu, wsio taki kumitet. Nadto, powuj byłaby żarówka, gdyby prądu nie było. Ani miast, które warto nią oświetlić. I tak dalsze.
Tak tegdy, z libertaryzmem/liberalizmem jest nam łoczywiście po drodze, gdy trzeba wznosić okrzyki "Wont mie z tem całem hovnem!" Natomiast obejdzie się, gdy trzeba cokolwiek zbudować. Nawet rodzina atomiczna jest dla nich interesującą końcepcją, ale nie są pewni, czy aby wszyscy jej członkowie na równi ochotnie w takej wymyślnej strukturze uczestniczą. A zaś podatki to kradzież, bo przeciem nie wyrażał zgody w formie aktu notarialnego, ażeby ode mnie je pobierano.
Lewactwo jest jeszcze ciekawsze, bo ostatnio jest w jakiejś fazie ostrej szajby, która daje się wyrazić w trzech słowach: pedalizm, imigracja, dekarbonizacja. Na każdej z tych płaszczyzn można zbudować godnościowy lewicowy program, na który trudno sięby byłło nie zgodzić. Ot np., żeby nie bić pedałów bez wyraźnego powodu, przyjmować jakieś grupy przybyszów, którzy chcielibty pracować dla dobra narodu przyjmującego a własnego karmana, czy też postawić wszędzie elektrownie atomiczne, któreby tanio a przewidywalnie puszczały elektrony ku chwale elektromobilności.
Wszelako, okno Overtona tak daleko się przesunęło, że to co jakie 10 czy dwajsia lat temu było normalne, dziś w większości krajów Wujni jest karalne.
Tagwięc, tak, okrzyk libertariańskim, com go już dwakroć vide svpra cytował, jest jak naybarziey o kurą, ąszła, a nawet fłaje.
Bigda w tem, co na tym tle budować, a zwłaszcza jak, ale zupełnie zwłaszcza to - po co? Pytanie Arystotelesowskie o cel. Celowość, obywatelu, wykażcie mi celowość swojego postępowania.
Osobiście uważam, że takim dość godnym celem byłoby dobro Narodu Polskiego, a mówiąc inaczej, utworzenie nieżelaznego ośrodka potęgi w kraju nad Wisłą. Tak, konkretnie nad tym mętnym ciekiem wodnym, bo taką akurat przebodli nas Ojczyzną, a nie choćby Danią.
I jeszcze take refluksje miałę, że człowień to nie jest źwierzę samotnicze jak jaki rak. Człowień źwierzęciem jest stadnem, choć jak wszystko jest u człowienia ciekawsze niż u innych żywiątek. Nasza stadność jest po pierwsze istotna i nieusuwalna, a po drugie dynamiczna.
Widać to w debatach o różnych śmiesznych klubikach piłkarskich, bo przecie nie rośsmieszajmy się wzajem - jakie ma znaczenie, które z przedsiębiorstw rozrywkowych więcej razy umieści Baala na umownym ołtarzu drużyny przeciwnej? Jasne, że nie ma to żadnego znaczenia. Wszelako, ma to znaczenie ogromne. Wogle, więtszość rzeczy, tkóremi się zajmujemy, nie ma żadnego znaczenia, a jednocześnie ma znaczenie ogromne.
Dlaczego?
Bo tak.
Bo osobiście znać mogie co najwyżej 30 osób. Jak się bałdzo postaram, to może pan Dunbar zezwoli mi znać jakieś 120 osób. Powyżej tego - nie masz bata, nie ma obcji, nie ma możliwości znać tylu ludzi. Jedyny sposób zarządzania to różne tam narracje, historyjki, opowieści.
Przecie hovno mie obchodzi Perukarz, ale tak się składa że jestem z Warszawy i Legia Warszawa to nasza duma i sława, nawet jeśli zbierze w pędzel od Dudeląża. I także samo jestem z Polski i jeśli jakakolwiek drużyna z jakiegokolwiek zakątka tut. Kraju złomocze jakikolwiek inny zepsół, niech to będzie Szeryf Tyraspol czy Skanderbeg Kruja, to już jest powód do lekkiego wzmożenia patryotycznego.
Strasznie mie ruszyło, co doktór Peterson nałczał o hokeju. To Kanadol, więc w pewnym sensie rozumiem, czemu nie o fusbalu plótł. Ovaj, czy hokiej to konkurencja czy współpraca? I wywodził niezmiernie uczenie, że to bałdzo złożona, wielopłaszczyznowana dynamika współpracy a końkurencji. Z wrażą drużyną walczę czy współpracuję? Nu, niby walczę, ale jednocześnie zamist ich zastrzelić od razu, to podporządkowuję się całej gamie abstrakcyjnych reguł - bo w tym to meczu ich zwalczam, ale z perspektywy całego sezonu ligowego - współpracuję ku chwale Wielkiej Ligi. A z kolegami z drużyny - współpracuję czy walczę? Nu, niby współpracuję, bo wszyscy jesteśmy ożywieni duchem umieszczania Baala na wrażym ołtarzu, ale też walczę, boć przecie to ja mam gola szczelić, a nie kolega, gdyż dzięki temu to ja więcej ełrosów zarobię w następnym okenku transferowym.
I jeszcze jedno zaznaczył godnościowo doktór Peterson: Nie wiadomoż, czy rację ma prawica czy lewica. Zapewne racja leży gdzieś pomiędzy, niekoniecznie pośrodku, ale też po to konieczna jest debata bubliczna, ażeby wykazać gdzie dana racja w danym momencie leży. Stąd nie ma sensu pytanie "Czy potadki binny wyć wysokie czyli też niskie?" Sens ma jedynie pytanie: "Czy w danym momencie lepi beńdzi podatki obniżyć czyli też podwyższyć i w jakimż to celu, a?"
I czemu jedynie słuszny jest konserwatywno-liberalny socjalizm.
Ovaj, wspaniałość libertaryzmu jest szczególnie wspaniała na tle reżymu komunistycznego, a może jeszcze bardziej na tle dzisiejszego lewactwa, które już wprost, literalnie, wpiera nam hovno i tłomaczy że to przewspaniała tęczowa pasza dla jednorożców.
Ovaj, libertaryzm to taki zdrowy odruch, który można wyrazić prostym sformułowaniem: "Wont mie z tem całem hovnem!" Si argumentum requiris, chciałoby się rzec, circumspice! Mało to hovna wokół, z którem należałoby zrobić wont? Rzekłbym, że niemało. Gdyby się komukolwiek chciało uzupełniać rubrykę "Postępy postępu", to mielibyśmy przykładów huk.
Wszelako, nie wystarcza to, gdyż podług nauk pani Jeden Dolar czy też Ayn Rand, człowień - to brzmi dumnie.
I niby brzmi.
Wszelako, jakeś takeś śmieszne są histoerie, które na ten przykład zapodanie pani Eine Mark. Niby, że w antyutopii nieznane są żarówki, a zaś czci się kumitet, któren wymyślił świeczkę. Nu, fakty są take, że żarówkie też wymyślił kumitet, co prawda kerowany przez panu Edisonu, wsio taki kumitet. Nadto, powuj byłaby żarówka, gdyby prądu nie było. Ani miast, które warto nią oświetlić. I tak dalsze.
Tak tegdy, z libertaryzmem/liberalizmem jest nam łoczywiście po drodze, gdy trzeba wznosić okrzyki "Wont mie z tem całem hovnem!" Natomiast obejdzie się, gdy trzeba cokolwiek zbudować. Nawet rodzina atomiczna jest dla nich interesującą końcepcją, ale nie są pewni, czy aby wszyscy jej członkowie na równi ochotnie w takej wymyślnej strukturze uczestniczą. A zaś podatki to kradzież, bo przeciem nie wyrażał zgody w formie aktu notarialnego, ażeby ode mnie je pobierano.
Lewactwo jest jeszcze ciekawsze, bo ostatnio jest w jakiejś fazie ostrej szajby, która daje się wyrazić w trzech słowach: pedalizm, imigracja, dekarbonizacja. Na każdej z tych płaszczyzn można zbudować godnościowy lewicowy program, na który trudno sięby byłło nie zgodzić. Ot np., żeby nie bić pedałów bez wyraźnego powodu, przyjmować jakieś grupy przybyszów, którzy chcielibty pracować dla dobra narodu przyjmującego a własnego karmana, czy też postawić wszędzie elektrownie atomiczne, któreby tanio a przewidywalnie puszczały elektrony ku chwale elektromobilności.
Wszelako, okno Overtona tak daleko się przesunęło, że to co jakie 10 czy dwajsia lat temu było normalne, dziś w większości krajów Wujni jest karalne.
Tagwięc, tak, okrzyk libertariańskim, com go już dwakroć vide svpra cytował, jest jak naybarziey o kurą, ąszła, a nawet fłaje.
Bigda w tem, co na tym tle budować, a zwłaszcza jak, ale zupełnie zwłaszcza to - po co? Pytanie Arystotelesowskie o cel. Celowość, obywatelu, wykażcie mi celowość swojego postępowania.
Osobiście uważam, że takim dość godnym celem byłoby dobro Narodu Polskiego, a mówiąc inaczej, utworzenie nieżelaznego ośrodka potęgi w kraju nad Wisłą. Tak, konkretnie nad tym mętnym ciekiem wodnym, bo taką akurat przebodli nas Ojczyzną, a nie choćby Danią.
I jeszcze take refluksje miałę, że człowień to nie jest źwierzę samotnicze jak jaki rak. Człowień źwierzęciem jest stadnem, choć jak wszystko jest u człowienia ciekawsze niż u innych żywiątek. Nasza stadność jest po pierwsze istotna i nieusuwalna, a po drugie dynamiczna.
Widać to w debatach o różnych śmiesznych klubikach piłkarskich, bo przecie nie rośsmieszajmy się wzajem - jakie ma znaczenie, które z przedsiębiorstw rozrywkowych więcej razy umieści Baala na umownym ołtarzu drużyny przeciwnej? Jasne, że nie ma to żadnego znaczenia. Wszelako, ma to znaczenie ogromne. Wogle, więtszość rzeczy, tkóremi się zajmujemy, nie ma żadnego znaczenia, a jednocześnie ma znaczenie ogromne.
Dlaczego?
Bo tak.
Bo osobiście znać mogie co najwyżej 30 osób. Jak się bałdzo postaram, to może pan Dunbar zezwoli mi znać jakieś 120 osób. Powyżej tego - nie masz bata, nie ma obcji, nie ma możliwości znać tylu ludzi. Jedyny sposób zarządzania to różne tam narracje, historyjki, opowieści.
Przecie hovno mie obchodzi Perukarz, ale tak się składa że jestem z Warszawy i Legia Warszawa to nasza duma i sława, nawet jeśli zbierze w pędzel od Dudeląża. I także samo jestem z Polski i jeśli jakakolwiek drużyna z jakiegokolwiek zakątka tut. Kraju złomocze jakikolwiek inny zepsół, niech to będzie Szeryf Tyraspol czy Skanderbeg Kruja, to już jest powód do lekkiego wzmożenia patryotycznego.
Strasznie mie ruszyło, co doktór Peterson nałczał o hokeju. To Kanadol, więc w pewnym sensie rozumiem, czemu nie o fusbalu plótł. Ovaj, czy hokiej to konkurencja czy współpraca? I wywodził niezmiernie uczenie, że to bałdzo złożona, wielopłaszczyznowana dynamika współpracy a końkurencji. Z wrażą drużyną walczę czy współpracuję? Nu, niby walczę, ale jednocześnie zamist ich zastrzelić od razu, to podporządkowuję się całej gamie abstrakcyjnych reguł - bo w tym to meczu ich zwalczam, ale z perspektywy całego sezonu ligowego - współpracuję ku chwale Wielkiej Ligi. A z kolegami z drużyny - współpracuję czy walczę? Nu, niby współpracuję, bo wszyscy jesteśmy ożywieni duchem umieszczania Baala na wrażym ołtarzu, ale też walczę, boć przecie to ja mam gola szczelić, a nie kolega, gdyż dzięki temu to ja więcej ełrosów zarobię w następnym okenku transferowym.
I jeszcze jedno zaznaczył godnościowo doktór Peterson: Nie wiadomoż, czy rację ma prawica czy lewica. Zapewne racja leży gdzieś pomiędzy, niekoniecznie pośrodku, ale też po to konieczna jest debata bubliczna, ażeby wykazać gdzie dana racja w danym momencie leży. Stąd nie ma sensu pytanie "Czy potadki binny wyć wysokie czyli też niskie?" Sens ma jedynie pytanie: "Czy w danym momencie lepi beńdzi podatki obniżyć czyli też podwyższyć i w jakimż to celu, a?"
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Przemyśle jak skończę roboty zlecone przez najmilszą
To samo tyczy się hiperwitkacowskiej maniery wypowiedzi Gnębona.
Jak już skończysz, wróć do tematu.
Bo właśnie czytam "O cywilizacji śmierci", w którym to dziele Chodakiewicz sporo na powyższy tomat się rozwodzi.
Kulega Szturmec na Firera!
Zwłaszcza z tym libertarianizmem mnie męczy, że on jest taki beztreściowy. W porównaniu doń lewica i prawica są treściowe i, jakby, tworzą drugi biegun, na zasadzie cokolwiek vs NIC.
I męczy mnie to libertariańskie udawanie, że człeń sam sobie jest sterem żeglarzem okrętem. No nie jest, choćby dlatego, że i statek musi wpłynąć do portu na zdanie odpadów stałych i sanitarnych, zatankowanie i zaprowiantowanie. Nie ma bata.
Strasznie mnie męczy też to, że człowień jest zwierzęciem stadnym, i że dane stado się bałdzo zmienia. Jesteś z Warszawy? Nosisz okulary? Znaczy - popierasz Polonię. Ale że Polonia nie istnieje, to popierasz Legię. Jesteś spoza Warszawy? To o Polonii nie słyszałeś, a Legii nienawidzisz. Ale kiedy Legia gra z Rendżersami to zdrowym odruchem jest Legię popierać.
Brata swego normalnie lejesz. Ale jak przyjdą chłopaki lać twojego brata, to staniesz w obronie. Ale kiedy przyjdą z drugiego podwórka, to natychmiast twoje podwórko się zjednoczy itd. A potem znowu się podzieli, do następnej potrzeby.
Nieksze tedysz Wuc wyda odgłos paszczo.
https://youtube.com/watch?v=b_29yvYpf4w
W Polsce przyjął się pewnie z trzech powodów - pierwszy i najważniejszy to sprawczość Jerzego Urbana. Drugi to jednak pewna charyzma Janusza Mikkego - psychopaci miewają dar uwodzenia ludzi.
Najciekawszy jest trzeci powód - jest nim kondycja moralna Polaków AD 1989. Komunizm w Polsce to był taki śmieszny system, co to niby deklarował kolektywizm ale tak naprawdę rozbijał wszelki więzi społeczne. Fantasmagorie Mikkego trafiły na podatny grunt - ludzie nie lubili komunizmu a Mikke im wmówił, że komunizm jest zły przez kolektywizm a kolektywizm trzeba leczyć jego przeciwieństwem czyli atomizmem. A komunizm był zły przez atomizm - czyli młodzi niemądrzy ludzie w (faktyczny choć nie deklaratywny) komunizm się pogrążali myśląc, że od niego uciekają. Ot, taki paradoksik, jeden z wielu.
Młody człowiek sobie wołał "Wont mie z tem całem hovnem!" poczem w to hovno się jeszcze zagłębiał.
Takosz jakiesz so prencypia tegusz sławnegusz keronku luckiej myśli? Czelisz nie mogie sie zosteć zwyczajno katolikię iszby uszczec sie wypuczeń atomizma?
Już Arystoteles albo i wręcz Arystokles twierdzili, że człowień to mikrokosmos, który jak w lupce łączy w sobie cały wszechświat, a to świat podksiężycowy i nadksiężycowy w jednej osobie, tak to sobie Jahwe Pan obmyślił.
Skutek jest taki, że człowień to brzmi dumnie, ale także dumnie brzmią różne zbieraniny człowieków, od rodziny, przez klan aż po Naród.
Kapitalizmowi i komunizmowi udało się porozwalać wszystkie wspólnoty pomiędzy rodziną a Narodem. Gmina? Cóż to jest gmina? Wioska? Jest pewnie jeszcze parę wiosek na wioskach, a kard. Nycz mówił mi nawet że kilka wiosek przewieźli w całości na Pomorze Zachodnie, i do tej pory istnieją.
Stowarzyszenia? Byłoby całkiem miłe, gdyby działały realnie istniejące stowarzyszenia, opierające się na bazie członkowskiej i działaczach. Już ustaliliśmy, że w przypadku piłki nożnej, vide obok, zostało to rozwalone i kol. Rafał nawołuje do nacjonalizacji, bo Natio to jedyna realnie istniejąca wspólnota.
Zwróćcież uwagę, że zarówno turbokapitalizm jak i lewactwo idą teraz w zlikwidowanie Narodu, twierdząc zuchwale, że to XIX-wieczny wymysł i przeżytek w dobie Wujni i globcia. Także samo prawią o rodzinie, nawet tej najbardziej atomowej, czyli mama tata i dziatki.
Pytanie, czy przemogą - jest na razie otwarte.
Mnie się widzi, że ze wspólnej perspektywy korpo i LGBT lepsza jest rozproszona kupa zdezorientowanych bydląt. Ale jakoś w to nie wierzę; wierzga w mem sercu mały de Maistre.
Jakąś radą są wspólnoty, które miały przynieść nową wiosnę Kościoła. I coś tam przyniosły; są wspólnoty Neonów, Tradich i Oazy.
Wszelako, w Quebec zrobili taki eksperyment, żeby oprzeć Kościół nie na parafiach, a zaś na tych właśnie wspólnotach - i w pół roku rozwalili jeden z najmocniejszych bastionów katolicyzmu na płaskiej Ziemi.
Tak więc, i w tej sprawie mam radę prof. Bartyzla: Umierać, ale bez zbędnego pośpiechu.
Nasze tut. Forum też jest jakąś słabą bo słabą - ale wspólnotą. Dlatego też od czasu do czasu utyskiwam nad jego rozwaleniem z niejasnych dla mnie powodów. O, niniejszym też se utysknę.
Przyznaję, że też uprawiam czerczing, w ramach Samejbrony swojej wiary. Raz nepotycznie u marianów na górce, raz u Bartołda w Katedrze, raz w swoim chrzcielnym św, Krzyżu. Konstatuję to bez satysfakcji jako nagi fakt.
Acha, Mansur umarł i to ponad rok temu
http://nekrologi.wyborcza.pl/0,11,,422899,Mansur-Maciej-Jachimczyk-nekrolog.html
Aha, a co do foruma tutejszego to może i wspólnota jeszcze słaba ale to nowy model wspólnoty. Nie lekceważyć tylko wzmacniać , eksperymentować i budować ostrożnie. Możliwe takie wspólnoty dzięki interetom, bo dawniej nie. No były ale tylko śród nielicznych piśmiennych i na tyle wysoko urodzonych że czas na korespondencję mieli. No to kiedy aktywy warszawski i południowy się zbierają i gdzie?
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Nazywam się XY (imię i nazwisko zmienione). Jestem nowym parafianinem. Dotychczas działałem w parafii Z (nazwa parafii zmieniona) u x. proboszcza Q (nazwisko zmienione). Może znają xięża jakichś parafian potrzebujących pomocy?
- Chodzi o pomoc materialną czy duchową? - zażartował starszy z wikariuszów, porozumiewawczo spoglądając na młodszego.
- Taką lub taką - odparł znajomy. Oto mój numer telefonu.
Przez czy lata nie doczekał się żadnej informacji.
Jest ludzka małość zamykająca różne struktury, co chronić ma osobiste ambicje.
Jest też do pewnego stopnia uzasadniona nieufność wobec osób niesprawdzonych. Czemuś w parafiach miałoby być inaczej? Szczególnie że te mają jakiś magnetyzm przyciągający wszelkie, że tak powiem, osobliwości?