Skip to content

Poszukuję wiersza Mariana Hemara "Instytut"

2»

Komentarz

  • Prosz

    Das OKW gibt bekannt

    Das OKW gibt bekannt:
    Die Bevölkerung hatte Verluste.
    Das Land – w ruinach, die Stadt – verbrannt.
    Ziemia w czarną zapiekła się krustę.
    W miejsce fabryk, ogrodów i domów –
    Leje w ziemi wyżarte i puste,
    Nawałnica płomieni i gromów –
    Die Bevölkerung hatte Verluste.

    Woda ryczy z pękniętych tam,
    Ogień sprzysiągł się z wody chlustem.
    Hamburg! Frankfurt! Ludwigshafen! Hamm!
    Die Bevölkerung hatte Verluste.

    Die Bevölkerung hatte Verluste.
    Die Bevölkerung – jak nam jej żal.
    Gra orkiestra tysiąca Lancastrów-
    Über Darmstadt! Über Wuppertal!
    Gra orkiestra tysiąca Lancastrów
    „Hitlerdämmerung”! „Pożar Walhalli”!
    Podpierają niebo reflektory
    Pajęczyną dygocących pilastrów –
    Herrgott! Herrgott! Der Himmel się wali!
    To astralna wali się ulewa
    Na Abdery, Sodomy, Gomory!
    W reflektorach – błyszcząca Syrena
    Płynie niebem i śpiewa – i śpiewa

    Über Düsseldorf! Über Jena!
    To warszawska – warszawska Syrena!
    Über Stuttgart! Über Köln! Über Essen!
    To za Siedlce, za Garwolin, za Pruszków.
    To za trupy przepiórek-pastuszków,
    Posiekanych kul świstem i błyskiem
    Ryknął messerschmitt ponad pastwiskiem –
    wir haben es nicht vergessen.

    Wir haben es nicht vergessen.
    Die Bevölkerung, gierig und geil,
    Oglądała „Feuertaufe in Polen”.
    Die Bevölkerung krzyczała: Heil!
    Gdy widziała, jak Dörfer verkohlen,
    Gdy patrzała na zerfetzte Leiber –
    Na te weinende polnische Weiber –
    Na te niedergemeltzlete Pferde –
    Gdy widziała die polnische Erde
    In Schutt und in Brand und in Asche –

    Ognia! Ognia! Zemsty ze wszystkich spustów!
    Jeszcze za mało, za mało Verlustów!
    Teraz nasze bomby! Teraz nasze!

    Die Bevölkerung wielkiej Abdery –
    Teraz wy. Und wir werden euch finden,
    Aż warszawskie cmentarne skwery
    Odnajdziemy na Unter den Linden.

    Teraz wy – po nocy – bez zmysłów, bez tchu –
    z płonących domów – z płonącego snu –
    Jak szczury bure i tłuste –
    w bezładnej ucieczce – to tam, to tu –
    Das Oberkommando der Wehrmacht gibt zu:
    „Die Bevölkerung hatte Verluste”.

  • Dziwne, że Drezna nie wymienił.

  • Pewnikiem wcześniej pisane

  • @trep powiedział(a):
    KAniu, udało ci się nauczyć na pamięć?

    W deklamacjach z pamięci specjalizuje się kolega Murdello, czemu dał wyraz w Częstochowie 😁

  • Miałem kiedyś ambicję nauczyć się poniższego wierszyka na pamięć, niestety, 50 lat chlania skutecznie wybiło szare komórki:

    Że wy ich nie widzieli
    W Londynie! Ludzie! Ludzie!
    W tutejszym Albert Hallu,
    W ogromnej starej budzie

    Koncertowej – w okrągłej
    Kolosalnej stodole,
    Gdzie oni występują
    Przez dwa tygodnie, w zespole.

    Dwustu artystów! Dwustu
    Poszczególnych gwiazdorów,
    Jeden w drugiego dwustu
    Śpiewaków i tancorów

    I grajków na bałałajkach,
    I wszyscy razem, znaczy,
    Zespół Czerwonej Armii!
    Siedem tysięcy słuchaczy,

    Siedem tysięcy widzów,
    Angielek i Anglików,
    Klaszcze brawo! Grzmi burzą
    Zachwyconych okrzyków

    Brawo, bis! Rzeczywiście,
    Takiego widowiska
    Codziennie nie zobaczysz.
    Krąży, wiruje, błyska,

    Tupie, fruwa, olsniewa
    Dwustu krasnoarmiejców –
    Barytonów i basów,
    Grubo i cienko-piejców,

    Mołojców, szeregowych,
    Strzelców, podoficerów –
    Na gładkich schludnych bluzach
    Barwne wstążki orderów,

    Świecą cholewy butów
    Jakby jakieś lakierki –
    i czerwone lampasy
    Na spodniach – bez usterki

    Prości- sam kwiat męskości
    I eleganckiego gustu,
    No, i jak na estradę
    Wychodzi takich dwustu

    I dwieście gęb otwiera
    I piano, murmurando,
    Brzmi cudny spiew, daj mi pokój
    Z polityką, propagandą,

    Z urazami, z krzywdami!
    Zamknij oczy, gałubczyk,
    I słuchaj – „Wołga Wołga!”
    Śpiewają „Cziubczik, cziubczik!”

    Śpiewają „Oczi czornje”
    Śpiewają „Hajda trojka!”
    To nie jest żadna jakaś
    Propagandowa machlojka

    To ściska wprost za serce,
    To łapie wprost pod żebro –
    I nagle na estradzie,
    Jak żywe lśniące srebro

    Rozsypali się – w kulki –
    We dwójki, w trójki, w czwórki,
    Motają się i wiążą
    I zaplatają w sznurki

    I rozplatają znowu –
    Po dwóch, po trzech, na wyprzódy.
    Kozłami na łeb, na szyję,
    Pod boki i w prysiudy,

    Prysiudami dokoła
    I hyc! – nogi do góry,
    Głowa na dół! – lampasy,
    Obcasy i mundury,

    Cholewy i przyśpiewy –
    Na odwyrtkę! Z podłogi
    Drzazgi, iskry! Gdzie głowa,
    Gdzie ramiona, gdzie nogi?

    Już mi dech od patrzenia
    Zaparło – klaszczę, wrzeszczę,
    Już dość! A oni jeszcze!
    Jeszcze! I znów! I jeszcze!

    Aj aj aj! W oczach ćmi się
    Wir ruchomej mozajki.
    A oni już w szeregu
    I dzwonią bałałajki,

    I zawodzą harmonie
    Jak po dwunastej wódce.
    A oni „Oczi czornje”
    Pieją. No, ja pokrótce

    Powiem wam, że Cliff Richards,
    Czy ta Helen Shapiro,
    Do nich się nie umywa
    Nawet…a cóż dopiro

    Anglik obok – szaleje!
    Angielka się rozkleja!
    Przed sobą na estradzie
    Ma Elwisa Presleya

    Dwieście razy! Jak chcecie,
    Żeby siedziała jak trusia?
    Toż ona, za przeproszeniem –
    Nie gniewajcie się – siusia

    I piszczy „brawo!” – z loży,
    Z parteru i z balkonu!
    Ten zespół Czerwonej Armii –
    Szlagier! Szlagier sezonu!

    Potem przed Albert Hallem
    Spytali mnie na ulicy
    Rozentuzjazmowani
    Znajomi moi, Anglicy –

    Jak pan się bawił? Pytali
    Rozgrzani i pochwalni:
    Ci żołnierze sowieccy,
    Nad wyraz muzykalni,

    Prawda? „Tak jest”, odrzekłem
    „To notorycznie przecie
    Najbardziej muzykalne
    Wojsko na całym świecie

    To jeszcze nic, co w Londynie,
    To mało, co w Albert Hallu,
    Trzeba ich było w Brodach
    Posłuchać… w Tarnopolu…

    Trzeba to było słyszeć
    Jak ich śpiew rósł w oddali
    We Lwowie, na ulicy
    Żółkiewskiej, gdy jechali

    Od rogatki w kadłubach
    Swych pancernych kolosów –
    Śpiewali „Wołga, Wołga…”
    Śpiewali na osiem głosów

    Od cudownej harmonii
    Dreszcz przenikał do kości,
    Nie można było się oprzeć
    Takiej muzykalności,

    To muzykalna armia, z
    Londynem jej nie mierzcie,
    Trzeba wam było słyszeć
    Ich koncert w Budapeszcie!

    Z czołgów – trach! z cekaemów
    Po oknach – trach! po roletach,
    Po widzach, po słuchaczach,
    Po dzieciach, po kobietach…

    I śpiewali! Z zachwytu
    Ludzie jak muchy marli.
    Nie można się było oprzeć.
    Węgrzy się nie oparli.

    To muzykalne wojsko.
    Kto słyszał w brzozowym lasku,
    W Katyniu jak śpiewali,
    Wśród kul bzyku i trzasku –

    „Razłuka moja, razłuka…”
    I „Ałławerdy…” – to wiecie,
    Najbardziej muzykalna
    Armia na całym świecie.

    Co ja tego śpiewania
    Posłucham, wiecie – to mi
    Po grzbiecie biegną ciarki
    Z zachwytu”. – moi znajomi,

    Anglicy, z wielkim dla mnie
    Uznaniem zawołali:
    „To ładnie, że pan, choć Polak,
    Lecz tak bezstronnie chwali

    Zespół Czerwonej Armii…
    To aż brzmi niemal dziwnie…
    Oby każdy z was umiał
    Sądzić tak obiektywnie…”

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.