Das OKW gibt bekannt:
Die Bevölkerung hatte Verluste.
Das Land – w ruinach, die Stadt – verbrannt.
Ziemia w czarną zapiekła się krustę.
W miejsce fabryk, ogrodów i domów –
Leje w ziemi wyżarte i puste,
Nawałnica płomieni i gromów –
Die Bevölkerung hatte Verluste.
Woda ryczy z pękniętych tam,
Ogień sprzysiągł się z wody chlustem.
Hamburg! Frankfurt! Ludwigshafen! Hamm!
Die Bevölkerung hatte Verluste.
Die Bevölkerung hatte Verluste.
Die Bevölkerung – jak nam jej żal.
Gra orkiestra tysiąca Lancastrów-
Über Darmstadt! Über Wuppertal!
Gra orkiestra tysiąca Lancastrów
„Hitlerdämmerung”! „Pożar Walhalli”!
Podpierają niebo reflektory
Pajęczyną dygocących pilastrów –
Herrgott! Herrgott! Der Himmel się wali!
To astralna wali się ulewa
Na Abdery, Sodomy, Gomory!
W reflektorach – błyszcząca Syrena
Płynie niebem i śpiewa – i śpiewa
Über Düsseldorf! Über Jena!
To warszawska – warszawska Syrena!
Über Stuttgart! Über Köln! Über Essen!
To za Siedlce, za Garwolin, za Pruszków.
To za trupy przepiórek-pastuszków,
Posiekanych kul świstem i błyskiem
Ryknął messerschmitt ponad pastwiskiem –
wir haben es nicht vergessen.
Wir haben es nicht vergessen.
Die Bevölkerung, gierig und geil,
Oglądała „Feuertaufe in Polen”.
Die Bevölkerung krzyczała: Heil!
Gdy widziała, jak Dörfer verkohlen,
Gdy patrzała na zerfetzte Leiber –
Na te weinende polnische Weiber –
Na te niedergemeltzlete Pferde –
Gdy widziała die polnische Erde
In Schutt und in Brand und in Asche –
Ognia! Ognia! Zemsty ze wszystkich spustów!
Jeszcze za mało, za mało Verlustów!
Teraz nasze bomby! Teraz nasze!
Die Bevölkerung wielkiej Abdery –
Teraz wy. Und wir werden euch finden,
Aż warszawskie cmentarne skwery
Odnajdziemy na Unter den Linden.
Teraz wy – po nocy – bez zmysłów, bez tchu –
z płonących domów – z płonącego snu –
Jak szczury bure i tłuste –
w bezładnej ucieczce – to tam, to tu –
Das Oberkommando der Wehrmacht gibt zu:
„Die Bevölkerung hatte Verluste”.
Komentarz
Prosz
Das OKW gibt bekannt
Das OKW gibt bekannt:
Die Bevölkerung hatte Verluste.
Das Land – w ruinach, die Stadt – verbrannt.
Ziemia w czarną zapiekła się krustę.
W miejsce fabryk, ogrodów i domów –
Leje w ziemi wyżarte i puste,
Nawałnica płomieni i gromów –
Die Bevölkerung hatte Verluste.
Woda ryczy z pękniętych tam,
Ogień sprzysiągł się z wody chlustem.
Hamburg! Frankfurt! Ludwigshafen! Hamm!
Die Bevölkerung hatte Verluste.
Die Bevölkerung hatte Verluste.
Die Bevölkerung – jak nam jej żal.
Gra orkiestra tysiąca Lancastrów-
Über Darmstadt! Über Wuppertal!
Gra orkiestra tysiąca Lancastrów
„Hitlerdämmerung”! „Pożar Walhalli”!
Podpierają niebo reflektory
Pajęczyną dygocących pilastrów –
Herrgott! Herrgott! Der Himmel się wali!
To astralna wali się ulewa
Na Abdery, Sodomy, Gomory!
W reflektorach – błyszcząca Syrena
Płynie niebem i śpiewa – i śpiewa
Über Düsseldorf! Über Jena!
To warszawska – warszawska Syrena!
Über Stuttgart! Über Köln! Über Essen!
To za Siedlce, za Garwolin, za Pruszków.
To za trupy przepiórek-pastuszków,
Posiekanych kul świstem i błyskiem
Ryknął messerschmitt ponad pastwiskiem –
wir haben es nicht vergessen.
Wir haben es nicht vergessen.
Die Bevölkerung, gierig und geil,
Oglądała „Feuertaufe in Polen”.
Die Bevölkerung krzyczała: Heil!
Gdy widziała, jak Dörfer verkohlen,
Gdy patrzała na zerfetzte Leiber –
Na te weinende polnische Weiber –
Na te niedergemeltzlete Pferde –
Gdy widziała die polnische Erde
In Schutt und in Brand und in Asche –
Ognia! Ognia! Zemsty ze wszystkich spustów!
Jeszcze za mało, za mało Verlustów!
Teraz nasze bomby! Teraz nasze!
Die Bevölkerung wielkiej Abdery –
Teraz wy. Und wir werden euch finden,
Aż warszawskie cmentarne skwery
Odnajdziemy na Unter den Linden.
Teraz wy – po nocy – bez zmysłów, bez tchu –
z płonących domów – z płonącego snu –
Jak szczury bure i tłuste –
w bezładnej ucieczce – to tam, to tu –
Das Oberkommando der Wehrmacht gibt zu:
„Die Bevölkerung hatte Verluste”.
Dziwne, że Drezna nie wymienił.
Pewnikiem wcześniej pisane
W deklamacjach z pamięci specjalizuje się kolega Murdello, czemu dał wyraz w Częstochowie 😁
Miałem kiedyś ambicję nauczyć się poniższego wierszyka na pamięć, niestety, 50 lat chlania skutecznie wybiło szare komórki:
Że wy ich nie widzieli
W Londynie! Ludzie! Ludzie!
W tutejszym Albert Hallu,
W ogromnej starej budzie
Koncertowej – w okrągłej
Kolosalnej stodole,
Gdzie oni występują
Przez dwa tygodnie, w zespole.
Dwustu artystów! Dwustu
Poszczególnych gwiazdorów,
Jeden w drugiego dwustu
Śpiewaków i tancorów
I grajków na bałałajkach,
I wszyscy razem, znaczy,
Zespół Czerwonej Armii!
Siedem tysięcy słuchaczy,
Siedem tysięcy widzów,
Angielek i Anglików,
Klaszcze brawo! Grzmi burzą
Zachwyconych okrzyków
Brawo, bis! Rzeczywiście,
Takiego widowiska
Codziennie nie zobaczysz.
Krąży, wiruje, błyska,
Tupie, fruwa, olsniewa
Dwustu krasnoarmiejców –
Barytonów i basów,
Grubo i cienko-piejców,
Mołojców, szeregowych,
Strzelców, podoficerów –
Na gładkich schludnych bluzach
Barwne wstążki orderów,
Świecą cholewy butów
Jakby jakieś lakierki –
i czerwone lampasy
Na spodniach – bez usterki
Prości- sam kwiat męskości
I eleganckiego gustu,
No, i jak na estradę
Wychodzi takich dwustu
I dwieście gęb otwiera
I piano, murmurando,
Brzmi cudny spiew, daj mi pokój
Z polityką, propagandą,
Z urazami, z krzywdami!
Zamknij oczy, gałubczyk,
I słuchaj – „Wołga Wołga!”
Śpiewają „Cziubczik, cziubczik!”
Śpiewają „Oczi czornje”
Śpiewają „Hajda trojka!”
To nie jest żadna jakaś
Propagandowa machlojka
To ściska wprost za serce,
To łapie wprost pod żebro –
I nagle na estradzie,
Jak żywe lśniące srebro
Rozsypali się – w kulki –
We dwójki, w trójki, w czwórki,
Motają się i wiążą
I zaplatają w sznurki
I rozplatają znowu –
Po dwóch, po trzech, na wyprzódy.
Kozłami na łeb, na szyję,
Pod boki i w prysiudy,
Prysiudami dokoła
I hyc! – nogi do góry,
Głowa na dół! – lampasy,
Obcasy i mundury,
Cholewy i przyśpiewy –
Na odwyrtkę! Z podłogi
Drzazgi, iskry! Gdzie głowa,
Gdzie ramiona, gdzie nogi?
Już mi dech od patrzenia
Zaparło – klaszczę, wrzeszczę,
Już dość! A oni jeszcze!
Jeszcze! I znów! I jeszcze!
Aj aj aj! W oczach ćmi się
Wir ruchomej mozajki.
A oni już w szeregu
I dzwonią bałałajki,
I zawodzą harmonie
Jak po dwunastej wódce.
A oni „Oczi czornje”
Pieją. No, ja pokrótce
Powiem wam, że Cliff Richards,
Czy ta Helen Shapiro,
Do nich się nie umywa
Nawet…a cóż dopiro
Anglik obok – szaleje!
Angielka się rozkleja!
Przed sobą na estradzie
Ma Elwisa Presleya
Dwieście razy! Jak chcecie,
Żeby siedziała jak trusia?
Toż ona, za przeproszeniem –
Nie gniewajcie się – siusia
I piszczy „brawo!” – z loży,
Z parteru i z balkonu!
Ten zespół Czerwonej Armii –
Szlagier! Szlagier sezonu!
Potem przed Albert Hallem
Spytali mnie na ulicy
Rozentuzjazmowani
Znajomi moi, Anglicy –
Jak pan się bawił? Pytali
Rozgrzani i pochwalni:
Ci żołnierze sowieccy,
Nad wyraz muzykalni,
Prawda? „Tak jest”, odrzekłem
„To notorycznie przecie
Najbardziej muzykalne
Wojsko na całym świecie
To jeszcze nic, co w Londynie,
To mało, co w Albert Hallu,
Trzeba ich było w Brodach
Posłuchać… w Tarnopolu…
Trzeba to było słyszeć
Jak ich śpiew rósł w oddali
We Lwowie, na ulicy
Żółkiewskiej, gdy jechali
Od rogatki w kadłubach
Swych pancernych kolosów –
Śpiewali „Wołga, Wołga…”
Śpiewali na osiem głosów
Od cudownej harmonii
Dreszcz przenikał do kości,
Nie można było się oprzeć
Takiej muzykalności,
To muzykalna armia, z
Londynem jej nie mierzcie,
Trzeba wam było słyszeć
Ich koncert w Budapeszcie!
Z czołgów – trach! z cekaemów
Po oknach – trach! po roletach,
Po widzach, po słuchaczach,
Po dzieciach, po kobietach…
I śpiewali! Z zachwytu
Ludzie jak muchy marli.
Nie można się było oprzeć.
Węgrzy się nie oparli.
To muzykalne wojsko.
Kto słyszał w brzozowym lasku,
W Katyniu jak śpiewali,
Wśród kul bzyku i trzasku –
„Razłuka moja, razłuka…”
I „Ałławerdy…” – to wiecie,
Najbardziej muzykalna
Armia na całym świecie.
Co ja tego śpiewania
Posłucham, wiecie – to mi
Po grzbiecie biegną ciarki
Z zachwytu”. – moi znajomi,
Anglicy, z wielkim dla mnie
Uznaniem zawołali:
„To ładnie, że pan, choć Polak,
Lecz tak bezstronnie chwali
Zespół Czerwonej Armii…
To aż brzmi niemal dziwnie…
Oby każdy z was umiał
Sądzić tak obiektywnie…”