Stowarzyszenie Ostatnich Dzwonków
Ovaj, obejrzelim z córą moją nieletnią ale pyskatą w ten weekend dwa odcinki, a mianowicie Stowarzyszenie Umarłych Poetów im. Robina Williamsa oraz Ostatni dzwonek. I miałem ja wrażenie ścisłej paralelności obu hiperprodukcji. Oba filmy są barwne, panoramiczne i odnoszą się do problemów maładioży w starciu ze społeczęstwem wrednych staruchów.
Dziecię moje powaliło mie swojemi zdolnościami analitycznemi. Gdyż powiada:
-- Patrz tatulku, w obu filmach masz Uczniów Buntujących się Kreatywnie, masz Nowego, masz Charyzmatycznego Nałczyciela, Wrednego Dyrka, masz Zdolnego Aktora zaszczutego przez Despotycznego Ojca. Nawet jeden i drugi samobója strzela. Masz relegację ze szkoły.
Przez grzeczność nie dodała, że w odcinku amerykańskim brak jest scen z cyklu "na plaży słońce praży", ale radziecka mądrość jest taka, że jeśli w filmie nie masz gołej baby, to nie jest to film polski. Zresztą dodajmy, że przy pierwszej danej scenie była zupełnie zdezorientowana, gdyż ciąg metanarracji wogle nie prowadził do niej. A zaś druga dana scena była absolutnie zbędna, można ją było delikatnie zasugerować. No ale pani Łazarkiewicz miała w sobie potrzebę okazania nam gołych bioder itd; trudno.
Co jest ciekawe, to obie grupy młodzianków bundują się p-ko sklerotycznemu światu Starców i osiągają jakiś tam koślawy sukces, srogo jednakowoż okupiony; w obu przypadkach własnoręcznym zgonem jednostki najdelikatniejszej i dymisją Charyzmatycznego. W polskiej wersji fajniejsza jest moim zdaniem dynamika między Bistą a Esbekiem z Grubymi Wargami, w Usiech tego zabrakło.
Tym niemniej poza odcieniem komunizmu i nostalgiczną podróżą w lata 80., znacznych różnic nie ma. Amerykanie se nostalgują za latami 50., no ale im wolno.
Dumałem, czy była tu jakaś inspiracja, no ale chyba nie gdyż oba dzieła pochodzą z roku 1989, więc nie było czasu na podglądanie pracy domowej kolegi.
Google nie zna ani jednego, choćby niepoważnego, tekstu, w którym oba tytuły zostałyby zestawione i omówione równolegle. Co jest dziwne, gdyż przecie oba filmy miały znaczną popularność, a teraz pewnikiem oba filmy okazują staruchy swym dorastającym delfinom.
Radźcież!
Dziecię moje powaliło mie swojemi zdolnościami analitycznemi. Gdyż powiada:
-- Patrz tatulku, w obu filmach masz Uczniów Buntujących się Kreatywnie, masz Nowego, masz Charyzmatycznego Nałczyciela, Wrednego Dyrka, masz Zdolnego Aktora zaszczutego przez Despotycznego Ojca. Nawet jeden i drugi samobója strzela. Masz relegację ze szkoły.
Przez grzeczność nie dodała, że w odcinku amerykańskim brak jest scen z cyklu "na plaży słońce praży", ale radziecka mądrość jest taka, że jeśli w filmie nie masz gołej baby, to nie jest to film polski. Zresztą dodajmy, że przy pierwszej danej scenie była zupełnie zdezorientowana, gdyż ciąg metanarracji wogle nie prowadził do niej. A zaś druga dana scena była absolutnie zbędna, można ją było delikatnie zasugerować. No ale pani Łazarkiewicz miała w sobie potrzebę okazania nam gołych bioder itd; trudno.
Co jest ciekawe, to obie grupy młodzianków bundują się p-ko sklerotycznemu światu Starców i osiągają jakiś tam koślawy sukces, srogo jednakowoż okupiony; w obu przypadkach własnoręcznym zgonem jednostki najdelikatniejszej i dymisją Charyzmatycznego. W polskiej wersji fajniejsza jest moim zdaniem dynamika między Bistą a Esbekiem z Grubymi Wargami, w Usiech tego zabrakło.
Tym niemniej poza odcieniem komunizmu i nostalgiczną podróżą w lata 80., znacznych różnic nie ma. Amerykanie se nostalgują za latami 50., no ale im wolno.
Dumałem, czy była tu jakaś inspiracja, no ale chyba nie gdyż oba dzieła pochodzą z roku 1989, więc nie było czasu na podglądanie pracy domowej kolegi.
Google nie zna ani jednego, choćby niepoważnego, tekstu, w którym oba tytuły zostałyby zestawione i omówione równolegle. Co jest dziwne, gdyż przecie oba filmy miały znaczną popularność, a teraz pewnikiem oba filmy okazują staruchy swym dorastającym delfinom.
Radźcież!
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
"Ostatni Dzwonek" był pierwszym filmem na jaki udałam się bez nadzoru rodzicielsko-opiekuńczego, wydał mi się superanckosuperowy.
Drugie podejście było nużące.
A w'gle szapoba za wychwycenie analogii
A był czas, gdy SUP baaardzo misię podobał. Byłem w tych latach idolem talentu aktorskiego Williamsa Robina (The Fisher King, Przebudzenia, Moskwa nad rzeką Hudson, no i oczywiście Świat wg Garpa.
Co do analogii to czuję się iako ten kwiat na polu chwastów bezmózgich, bo ona tak wali po oczach, że jak to możliwe że przez 30 lat nikt tego nie pociągnął. A może pociągnął w czasach przedinternetowych i potem już nikogo to nie obchodziło? I to być może.
Bardzo lubię Stowarzyszenie i bardzo szkoda, że Robin Williams odszedł już był z tego świata, wielu komików miewa problemy depresyjne - może to swoiste "odreagowanie" umysłu zmuszanego do bycia śmiesznym y radosnym na zawołanie?
wieloaspektowosc, wtem! finnansowa
Najciekawsze tam jest pokazanie metod, jak krok po kroku, z normalnych chłopaków, zrobić hunwejbinów. Może więc jest to po prostu film instruktażowy?
Film kończy się nie tak jak w życiu, ale happy endem. Czyli pacyfikacją jaczejki.
Z drugiego filmu pamiętam, niestety, głównie scenę na plaży. Oraz głębokie przekonanie, że jakiekolwiek zauroczenie uczniem, o seksie nie wspominając, zdyskwalifikowało panią nauczycielkę oraz wszelkie jej poczynania. Nawet te najsłuszniejsze.
https://www.filmweb.pl/film/Ostatni+dzwonek-1989-1188 -- premiera 27 października 1989 (świat)
https://www.filmweb.pl/film/Stowarzyszenie+Umarłych+Poetów-1989-1262 -- premiera 2 czerwca 1989 (świat)
Gdyż za grę komediantów odpowiada wyłącznie reżyser. Tj. jasne, że komedianci mogą się starać, mogą coś proponować, mogą próbować narzucić jakąś formę wyrazu, jednak za kącowy laury czy krytykę zbiera reżyser.
Film jak film ale plakat Pągowskiego wymiata:
https://screenrant.com/hollywood-casting-older-actors-high-school-students-why/
(jako antyteza plakatu)
Stowarzyszenie oglądałem z zachwytem!
Dzwonka nie pamiętam, ale mała żonka pamięta, zwłaszcza to "słońce praży na plaży" w koszu...
-
Czy są dziś takie filmy? Czy w dobie vlogów YT taki belfer ma sens? I taki uczeń?
Oboje (kobiety i mężczyźni, dziewczęta i chłopcy) żyją dzięki internetowi w światach równoległych.