Skip to content

Stowarzyszenie Ostatnich Dzwonków

2»

Komentarz

  • edytowano October 2020
    Co do filmowych charyzmatycznych nauczycieli to podobał mi się ten:


    zresztą mający swój autentyczny pierwowzór

  • los napisal(a):
    Jednego nie widziałem a drugi uznałem za niemożebny gniot. Hollanderskie geny nie gwarantują jednak talentu, gdyż Agnieszka kilka niezłych filmów zrobiła.
    To tak jak ja, choć jak domyślam się z kontekstu, ja widziałem ten drugi ;)

  • ... choć jak domyślam się z kontekstu, ja widziałem ten drugi ;)
    kolejny dowód, że polskie filmy pamięta się z TYCH właśnie kontekstów! ;)

  • edytowano October 2020
    "Ostatni dzwonek" - obejrzeliśmy raz za młodu w kinie i nie zrobił na nas szczególnego wrażenia- choć mieliśmy wcześniej w liceum podobną historię ( cenzura zdjęła nam przedstawienie "Cmentarzy" Marka Hłaski, w którym grałem główną rolę i wystawiliśmy to nielegalnie dla kolegów w jednej z sal lekcyjnych podczas tzw. półstudniówki. Było zresztą nerwowo bo po wywieszeniu na korytarzu gazetki o Katyniu, nawet rodziców odwiedzali w pracy "smutni panowie grożąc, że syn nie zostanie dopuszczony do matury).
    Natomiast absolutne kultowa była dla nas "Lawa- rzecz o "Dziadach" Adama Mickiewicza" w reż.Konwickiego. Byliśmy chyba z kilka razy, nawet śpiewaliśmy gromko na przerwach tę szatańską pieśń "Zemsta na wroga!" Choć "mimo Boga" omijałem bo jakoś nie chciało przejść przez gardło...
    Ale tam też była goła baba, chyba nawet trzy...
    Wtedy zresztą była chyba odgórna wytyczna bo prawdopodobnie Partia chciała żebyśmy myśleli raczej o dupie Maryni niźli o polityce. Był taki wylew erotyki, promowanie nudyzmu ale i np. słuchowiska radiowe- czytanie "Zwrotnika Raka" Millera i tym podobnych wypocin.
    Nawet w ekranizacji "Nad Niemnem" Justyna pokazała się całkiem na golasa żeby uczniowie mieli co komentować.
  • trep napisal(a):
    Rekordowa różnica wieku pomiędzy aktorką a bohaterką to chyba Śląska Aleksandra i młoda Bona, ale tam to było uzasadnione koncepcją polecenia całego niemal żywota jedną artystką.
    No w polskim kinie są jeszcze 2 inne podobne przykłady. ;) W "Człowieku z marmuru" czterdziestokilkuletnia Krystyna Zachwatowicz gra nastoletnią Hannę Tomczyk, a ostatnio Szapołowska w "Koronie królów" gra księżną, która miała trzydzieści kilka lat.
  • Rzchanym napisal(a):
    trep napisal(a):
    Rekordowa różnica wieku pomiędzy aktorką a bohaterką to chyba Śląska Aleksandra i młoda Bona, ale tam to było uzasadnione koncepcją polecenia całego niemal żywota jedną artystką.
    No w polskim kinie są jeszcze 2 inne podobne przykłady. ;) W "Człowieku z marmuru" czterdziestokilkuletnia Krystyna Zachwatowicz gra nastoletnią Hannę Tomczyk, a ostatnio Szapołowska w "Koronie królów" gra księżną, która miała trzydzieści kilka lat.
    Standard światowy. w zeszłorocznych produkcjach np. w "Irlandczyku" De Niro gra samego siebie młodszego o 30 lat, a w "Gemini Man" Will Smith - swojego klona w wieku 20-kilku lat.

    image
  • Rzchanym napisal(a):
    trep napisal(a):
    Rekordowa różnica wieku pomiędzy aktorką a bohaterką to chyba Śląska Aleksandra i młoda Bona, ale tam to było uzasadnione koncepcją polecenia całego niemal żywota jedną artystką.
    No w polskim kinie są jeszcze 2 inne podobne przykłady. ;) W "Człowieku z marmuru" czterdziestokilkuletnia Krystyna Zachwatowicz gra nastoletnią Hannę Tomczyk, a ostatnio Szapołowska w "Koronie królów" gra księżną, która miała trzydzieści kilka lat.
    E tam, Gandalf miał ponad 10000 lat we Władcy Pierścieni, a grający go Ian McKellen koło 60
  • edytowano October 2020
    :D:D:D
  • Mam w ulubionych zapisane Czytanie na dziś. Wiele jest takich stronek - ja przypadkiem zapisałem sobie opoka.pl. Nie z żadnego powodu, pewnie gógiel mi taką kedyś podpedział a mnie spodobał się układ.
    I dni temu małowiela wyświetliła mi się lekrama filmu pt. Czyściec (pytałem wasz nawet czy coś o nim wiecie). Film opowiada o życiu lub jego fragmencie Stefanii Horak (której fragment książki wkleiłem w innym wątku).
    W roli głównej gra w tym obrazie Kożuchowska Małgorzata - o której mówi (czy mówiło?) się, że jest po naszej stronie. Ja nie oglądam seriali, pomponików nie czytam, nazwiska cwelebrytów niewiele mi mówią, toteż nie wiem, na wiele słuszna była to opinia, ale taka do mnie dotarła. Take miałem wrażenie.
    I otóż dziś, dana Kożuchowska wypedziała się na łamach tabloidu czy tam innego mediuma:

    Kiedy byłam w ciąży tak długo oczekiwanej, każdego dnia drżałam o zdrowie swojego dziecka. Aż do pierwszego badania mającego stwierdzić ewentualne wady. Trudno je było przeprowadzić, bo dziecko na skutek mojego stresu było bardzo ruchliwe. Przed badaniem rozmawialiśmy z mężem, że nawet gdyby coś było nie tak, to dziecko urodzę. Taka była nasza wspólna decyzja. I pamiętam jak dziś tę wielką ulgę, że dziecko jest zdrowe! Miałam szczęście? Tak! Miałam wielkie szczęście! Po co o tym opowiadam? Bo przecież każda mama i tata chcą mieć zdrowe dziecko, dla każdego aborcja to ostateczność (wierzę, że tak jest) pozostawia wyrzuty sumienia na całe życie. Ale Bóg dał człowiekowi wolną wolę. I człowiek z tej wolnej woli ma prawo korzystać, ponosząc wszelkie często bardzo bolesne konsekwencje swoich wyborów.
    Prawo, które odbiera człowiekowi tę wolność (nawet to ustanowione z dobrych intencji), nie rozwiąże problemu. Zawsze człowiek wyboru musi dokonać sam
    ”.

    I teraz są dwie ewentualności:

    albo ona przeprowadza taki wywód logiczny dlatego, że jest kobietą, do tego blondynką.

    albo dlatego, że jest aktorką.

    Wg mnie istnieje poważna ewentualność, że druga odpowiedź jest prawdziwa. I teraz bardziej zrozumiała staje się postawa ojca jednego z bohaterów SUP, tego, co finalnie strzelił samobója, który nie chciał się zgodzić, by ukochany syn dołączył do grona aktorów.
  • No może jest po naszej stronie - tak trochę i jak to aktorka. Coraz częściej konstatuję że aktorstwo to stan umysłu, a popularność wiodąca do celebryctwa zagraża poważnie stanowi ducha. Celebryta musi się wypowiadać - z tego żyje. Musi się wypowiadać na każdy aktualny temat. I tak nieźle że Kożuchowska kluczy - gra zatroskaną, myślącą, widzącą "tragiczna złożoność świata" i "niejednoznaczność ocen".

    PS: Co to jest SUP? Co za samobój? Samobójstwo? O co się rozchodzi?
  • Jeszcze dla mojej babci aktorstwo było tożsame z (...)restwem, tu i tu sprzedaje się ciało. ;)
  • Rafał napisal(a):
    PS: Co to jest SUP? Co za samobój? Samobójstwo? O co się rozchodzi?
    Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Samobójstwo.
  • Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Jeden z dwóch filmów, o których jest wątek.
    Samobójstwo. Jest elitarna szkoła mająca kształcić młodych Amerykanów do dobrze płatnych zawodów, jak papuga czy łapiduch. Jeden z uczniów chce jednak konecznie zostać komediantem. Ojciec jego się nie zgadza. Chłopak się obwiesza.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Jeszcze dla mojej babci aktorstwo było tożsame z (...)restwem, tu i tu sprzedaje się ciało. ;)
    To "sprzedawanie ciała" to bardzo zły frazeologizm, bo jak się zacznie nad nim filozować, to wychodzi, że każda praca to sprzedawanie ciała. I umysłu.
  • trep napisal(a):
    elitarna szkoła mająca kształcić młodych Amerykanów do dobrze płatnych zawodów, jak papuga czy łapiduch.
    Samo to jest ciekawym wątkiem. To jest "preparatory school" czyli na nasze mniej więcej liceum. Ale jej celem jest takie rozgrzanie wsadu białkowego, żeby dostał się na elitarny uniwersytet. Aż się dziwię, że taki rozrzut tych "dobrze płatnych zawodów" w danej szkole, bo się mi zdaje, że na każdy wydział powinna być inna rozgrzewka.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Jeszcze dla mojej babci aktorstwo było tożsame z (...)restwem, tu i tu sprzedaje się ciało. ;)
    To "sprzedawanie ciała" to bardzo zły frazeologizm, bo jak się zacznie nad nim filozować, to wychodzi, że każda praca to sprzedawanie ciała. I umysłu.
    Czasami to jednak tylko czas ;)
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Jeszcze dla mojej babci aktorstwo było tożsame z (...)restwem, tu i tu sprzedaje się ciało. ;)
    To "sprzedawanie ciała" to bardzo zły frazeologizm, bo jak się zacznie nad nim filozować, to wychodzi, że każda praca to sprzedawanie ciała. I umysłu.
    Akuratnie w przypadku Hanki Kożuchoskiej ciało jest wyjątkowo pomijalne.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Jeszcze dla mojej babci aktorstwo było tożsame z (...)restwem, tu i tu sprzedaje się ciało. ;)
    To "sprzedawanie ciała" to bardzo zły frazeologizm, bo jak się zacznie nad nim filozować, to wychodzi, że każda praca to sprzedawanie ciała. I umysłu.
    Dorecyzowywuję: dla rozrywki.
  • trep napisal(a):
    Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Jeden z dwóch filmów, o których jest wątek.
    Samobójstwo. Jest elitarna szkoła mająca kształcić młodych Amerykanów do dobrze płatnych zawodów, jak papuga czy łapiduch. Jeden z uczniów chce jednak konecznie zostać komediantem. Ojciec jego się nie zgadza. Chłopak się obwiesza.
    Tak, nie rozumiałem skrótu. Film pamiętam.
  • peterman napisal(a):

    Akuratnie w przypadku Hanki Kożuchoskiej ciało jest wyjątkowo pomijalne.
    Stefan "Siara" Siarzewski lubi to.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Jeszcze dla mojej babci aktorstwo było tożsame z (...)restwem, tu i tu sprzedaje się ciało. ;)
    To "sprzedawanie ciała" to bardzo zły frazeologizm, bo jak się zacznie nad nim filozować, to wychodzi, że każda praca to sprzedawanie ciała. I umysłu.
    Ale już nie intymności. W przypadku aktorstwa i prostytucji - tak.
  • Piosenka z filmu. Na czasie


  • Taka mała dygresja odnośnie "bliźniaczych" filmów - polskiego i amerykańskiego. 3 lata później - w 1992 roku - znowu powstały dwa filmy, polski i amerykański, oparte na podobnym koncepcie - "Zostańcie z nami" oraz "Smacznego, telewizorku". Jak bardzo są podobne, nie wiem, bo oglądałem tylko pierwszy, ale ogólny koncept jest ten sam. Tak na marginesie, "Smacznego, telewizorku" to film właściwie nie tylko polski, ale polsko-czechosłowacko-kazachski. Taka korprodukcja była możliwa tylko i wyłącznie A. D. 1992. ;)
    Jeszcze ciekawsze było zestawienie na pewnym portalu filmowym filmu Jacka Bromskiego "Zabij mnie glino" z Lindą w roli głównej z "Gorączką" Manna z Pacinem i De Niro w rolach głównych. Autor wyliczał po kolei podobieństwa fabuł. Co ciekawsze, polski film był wcześniejszy! (1987 r. - 1995 r.).
  • Rzchanym napisal(a):
    "Smacznego, telewizorku" to film właściwie nie tylko polski, ale polsko-czechosłowacko-kazachski. Taka korprodukcja była możliwa tylko i wyłącznie A. D. 1992.
    Mała errata. Jeśli 1992, to "czecho-słowacki". Przez ostatni okres istnienia tego państwa pisało się je z kreską.
  • Rzchanym napisal(a):
    Taka mała dygresja odnośnie "bliźniaczych" filmów - polskiego i amerykańskiego. 3 lata później - w 1992 roku - znowu powstały dwa filmy, polski i amerykański, oparte na podobnym koncepcie - "Zostańcie z nami" oraz "Smacznego, telewizorku". Jak bardzo są podobne, nie wiem, bo oglądałem tylko pierwszy, ale ogólny koncept jest ten sam. Tak na marginesie, "Smacznego, telewizorku" to film właściwie nie tylko polski, ale polsko-czechosłowacko-kazachski. Taka korprodukcja była możliwa tylko i wyłącznie A. D. 1992. ;)
    Jeszcze ciekawsze było zestawienie na pewnym portalu filmowym filmu Jacka Bromskiego "Zabij mnie glino" z Lindą w roli głównej z "Gorączką" Manna z Pacinem i De Niro w rolach głównych. Autor wyliczał po kolei podobieństwa fabuł. Co ciekawsze, polski film był wcześniejszy! (1987 r. - 1995 r.).
    Michael Mann zrobił dwa podobne seriale wcześniej - Miami Vice i Crime Story. Fabułę Gorączki oparł zaś na pilocie serialu trzeciego, który nie wypalił (L.A. Takedown, 1989).
  • edytowano June 2021
    trochę na boku


    GW, pt. 11.06.2021
    KULTURA, Nowa lista lektu

    Redaktor płacze, że z listy lektur szkolnych znika "Stowarzyszenie ..." .
    A Jan Paweł II wchodzi za Kołakowskiego (tak napisał!). Bajka "Kto z was chciałby rozweselić nosorożca?" z 1966. Wchodzą książki Kossak-Szczuckiej i życiorys & dzieła św. JPII m.in. "Pamięć i tożsamość", "Fides & ratio", "Tryptyk rzymski" oraz "Przed sklepem jubilera".
    Mają trafić "Zapiski więzienne" abp kard. Stefana i jego biografia (Paweł Zuchniewicz).

    Ale znika również "Winnetou" Karola Maya
    Sorry, Winetu.
    Okładka gazwybu:
    Polska szkoła katolicka i fotka ministra Czarnka.

    wasz prassówkarz
  • edytowano June 2021
    Niech se "Polityka"wpisze do kanonu niezbędnika inteligięta
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.