"Nie krzywdź" - akcja obrony zwierząt. Dodaliśmy istotę ludzką.
Geneza
Widziałem na kilku samochodach takie naklejki "nie krzywdź", dedykowane ochronie zwierząt domowych. Przypuszczam, że chodzi tutaj głównie o kwestię znęcania się nad zwierzętami. Akcja jak najbardziej słuszna.
Refleksja
Pomyślałem sobie: w sumie racja; nie można przecież krzywdzić zwierząt, znęcać się nad nimi... I zaraz refleksja: ale chwileczkę, przecież człowiek też nie może być krzywdzony przez nikogo. A tym bardziej ten bezbronny. Dlaczego więc hasła "nie krzywdź" nie rozszerzyć o człowieka? o nienarodzonego?
Konkret
Stąd też zrodziła się myśl, aby tę grafikę trochę zmodyfikować, ubogacić, poszerzyć. I dlatego do popularnego obrazu pieska z napisem "nie krzywdź" dodane zostało rozwijające się w łonie matki dziecko, które jak najbardziej zasługuje na to, by nie być krzywdzone.
Co Szanowni sądzą?
Widziałem na kilku samochodach takie naklejki "nie krzywdź", dedykowane ochronie zwierząt domowych. Przypuszczam, że chodzi tutaj głównie o kwestię znęcania się nad zwierzętami. Akcja jak najbardziej słuszna.
Refleksja
Pomyślałem sobie: w sumie racja; nie można przecież krzywdzić zwierząt, znęcać się nad nimi... I zaraz refleksja: ale chwileczkę, przecież człowiek też nie może być krzywdzony przez nikogo. A tym bardziej ten bezbronny. Dlaczego więc hasła "nie krzywdź" nie rozszerzyć o człowieka? o nienarodzonego?
Konkret
Stąd też zrodziła się myśl, aby tę grafikę trochę zmodyfikować, ubogacić, poszerzyć. I dlatego do popularnego obrazu pieska z napisem "nie krzywdź" dodane zostało rozwijające się w łonie matki dziecko, które jak najbardziej zasługuje na to, by nie być krzywdzone.
Co Szanowni sądzą?
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
No a same pojęcia krzywdzenia i zabijania trochę mylone mogą być tutaj, szczególnie, że zabijanie zwierząt jest dopuszczalne różnymi względami praktycznymi, dzieci już nie; A w aborcji chodzi o zabijanie.
Niemniej jednak akcja na pewno do pewnych osób by przemówiła, bo kochają pieski więc się mogą przejąć.
Natomiast cała ta akcja z nalepkami mnie strasznie irytowała, odkąd się pojawiła, bo w sumie... to takie trochę bambinistyczne. Że co, że jak nalepię sobie "nie krzywdź!" na samochodzie, to jakiś okrutnik bez sumienia który stanie za mną na światłach nagle pojmie swoją winę, zaleje się łzami i stanie się "dobrym człowiekiem"?
No przecież, że nie - a tzw. dobrym ludziom nie musi się przypominać, żeby nie krzywdzić stworzenia, a raczej Stworzenia.
Więc wyszło mi, że rzecz cała nie krzywdzi producenta owych naklejek a nawet dobra mu przysparza.
Naklejka poszerzona o dziecko mnie jakoś uwiera, mam poczucie zrównania ludzkiej istoty ze zwierzątkiem (w znaczeniu - że te życia są równocenne, no mimo mojego fioła prozwierzęcego nie mogę się z tym zgodzić).
Uważam, że wszyskie naklejki prócz tej z wężem eskulapa na samochodzie lekarza, ew strażakiem to wyekstrachowana do znaku graficznego pycha.
Jestem, nurkiem, pilotem szybowca, paralotniarzem, maratończykiem, biegaczem, ajronmenem, wędkarzem itd.
Nie bawiłabym się w to bo to trywializuje temat a w zestawieniu z psem wręcz upokarza.
Te naklejki są - delikatnie mówiąc - co najmniej niezręczne, a mówiąc wprost - obraźliwe i w--rwiające.
Bo co to za komunikat w ogóle? "Kierowco/pasażerze pojazdu toczącego się za mną - przestań być zwyrolem znęcającym się nad zwierzakiem". Tu z nerw słusznych mógłby pomylić się gej hamulca z gejem gazu.
Dlatego, am sory, szanowny Decompostela, nic osobistego, ale podczepianie się pod fałszywą wrażliwość społeczną glanującą bliźniego na dzień dobry wygląda bardzo nieok, nawet w najsłuszniejszej sprawie.
Nalepka klubu sportowego ok
Korporacji, właściciela auta
mozna dostać po mordzie, ale co kto komu broni?
rozczuliła mnie nalepka po rosyjsku z aeroplanem i napisem "Na Berlin!"
auto - VW - rejestracja - chyba Lipsk
Popira się.
Mam nadzieję, że nie jest to egzemplifikacja czasem pojawiającej się postawy że tru-prawicowiec i tru-katolik nie może po prostu lubić zwierzątek, ot tak, zwyczajnie, a nawet, o zgrozo, dobrze się nimi zajmować, tylko musi rano wstając skopać pieska, potem łopatą zatłuc myszę - i tak dalej, i tak dalej. Bo inaczej, to na pewno zaczadzony oparami lewactwa czy tam coś. B-)
A nawet jeśli nie zaczyna dnia od skopania pieska, to i tak musi to ogłosić światu, że skopał, bo inaczej wyjdzie na zaczadzonego oparami... itd.
Wrodzona paranoja tudzież zmysł namiętnego czytelnika kryminałów każe mi szukać zupełnie ziemskiej i naturalnej przyczyny zejścia czworonoga, ale cyt... B-)
Tym się właśnie kierowałem, mając jednocześnie na uwadze ogromną dysproporcję pomiędzy ww. przykładami a moją biedną adaptacją obrazka z psem.
No i dziś dobra nowina o wyroku TK.
Ignazio Boschetto (znany Wam z muzycznego wątku) ma 3 konie na Sycylii - to jego duma.
Domowych zwierząt nie lubię. Głównie przez ludzi, którzy je trzymają. Wg mnie sposób w który traktujemy zwierzęta domowe jest najlepszym przykładem obłędu.
Będzie kara, za jedno i drugie.
Z mojego zawodowego punktu widzenia jest to problem... dla zwierząt, piszę o psach głównie, bo nimi się zajmuję. Przy czym ta infantylna miłość do zwierzątek na ogół bynajmniej nie idzie w parze ze zwiększonym poczuciem odpowiedzialności czy pracowitością - taki bambinista (to jest dość dobre określenie tego typu postaw) rozczula się nad kotkiem czy pieskiem, daje milion lajków szemranej fundacji znęcającej się nad terminalnie chorym, skatowanym przez weterynarzy psem któremu przedłuża się agonię bo dobrze wychodzą zbióreczki na jego "leczenie", natomiast własnemu psu czy kotu bynajmniej nie poświęci więcej czasu - o co jest proszony. Nie zmobilizuje się do dłuższego spaceru, nie będzie z nim regularnie ćwiczył, nie uczyni jego życia znośniejszym.
Ewentualnie szuka jakiegoś rozwiązania technologicznego - wcisnę guzik, podam tabletkę, wetknę dyfuzor do kontaktu i problem ze zwierzakiem zniknie.
https://youtube.com/watch?v=rVEdo9iP5BY
Dużo pracuje z ziemi, jest przywiązany do lokalnych ras (camargue itp).