Skip to content

Władza i słudzy

edytowano November 2020 w Forum ogólne
Link z fragmentem Ewangelii i komentarze, pochodzą z radia EM, które codziennie ma audycje biblijne i wstawia do internetu. Komentarze różnych osób, duchownych, czasami świeckich, z różnym przesłaniem. Zdarzają się kontrowersyjne, ale bardzo rzadko. Ale dawno nie słyszałem tak jednoznacznych słów odnośnie władzy.

Link do strony z dzisiejszym fragmentem i aktualnościami (jak ktoś chce czytać proszę odklinkąć: pokaż rozważanie): https://www.zyjewangelia.net/

A poniżej same teksty pisane z tego odcinka:

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości».

Łk 16, 1-8

Komentarz
Czy Jezus pochwala nieuczciwość? Bynajmniej. Raczej chwali zapobiegliwość i roztropność rządcy. Postępuje on nieuczciwie, prawda. Ale wie, jak zyskać przychylność otoczenia. A synowie światłości, czyli chrześcijanie? Trudno sądzić, że Jezus chciałby, by Jego uczniowie byli nieuczciwi, ale. Chyba czasem powinni być lepszymi dyplomatami. Nie stawiać sprawy na ostrzu noża. Nie mówić, że wszystko albo nic. Ot, kwestia aborcji: jeśli wprowadzenie jej całkowitego zakazu jest nierealne, to zrobić mały krok, by ją ograniczyć, jest znacznie lepiej, niż nie osiągnąć w tym względzie nic, prawda? Tymczasem dość często przez nieroztropny maksymalizm w domaganiu się dobra chrześcijanie spychają swoje otoczenie ku większemu złu. Pochwała nieuczciwego rządcy, którą słyszymy w dzisiejszej Ewangelii, to przypomnienie, że nie każdy kompromis jest zaraz zgniły.

komentarz: Andrzej Macura



Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga.

Mt 22, 21

Chrystus imponuje tu swoim ujęciem się za władzą, jako czymś, co samo przez się jest oczywiste. Zarówno za świecką, chociaż miała na sumieniu niejeden postępek surowy i niesprawiedliwy, jak też za boską. Dla niego autorytet był zawsze święty: władza jego rodziców, synagogi, państwa czy sędziego. Był im poddany (Łk 2, 51). Dał też Szawłowi wyraźnie do zrozumienia, że Bóg nie chce sam prowadzić nas, ludzi, lecz przez innych, na których zlewa swoją boską władzę. Kiedy bowiem zapytał się Szaweł: Panie, co chcesz, abym uczynił ? nie wskazał mu Pan rozmaitych reguł i przepisów, jak ma żyć. Lecz wyraźnie rzekł do niego: Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić (Dz 9, 6).

Teraz pojmiesz słowa Apostoła: Należy więc poddać się władzy nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie (Rz 13, 5). A jako największy powód podaje Apostoł: Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga (Rz 13, 1). A zwróć baczną uwagę, że pisze on to za czasów srogiego tyrana Nerona !

Odwróć się więc od agitatorów fałszywie pojętej wolności i swawoli. Oni wprawdzie wołają wolność ! - Lecz tylko dla siebie i dla swej roboty. Wołają równość ! - która jednak jest, była i będzie niemożliwością, ponieważ ludzkość nigdy nie może istnieć bez zamierzonej i postanowionej od Boga różnicy stanów i zawodów. Wołają braterstwo ! - ale tylko z własnymi towarzyszami, a przeciw tym, którzy mają odmienne poglądy, występują jako nieubłagani bojownicy klasowi. Prawdziwą wolność, prawdziwą równość i prawdziwe braterstwo można znaleźć tylko w religii.

Stawaj zawsze i wszędzie po stronie władzy. Nawet wtedy, gdy ona nie rządzi po twej myśli. Jeden jest tylko wypadek gdzie musisz stawić opór czynny lub bierny, a mianowicie gdyby władza rozkazała coś przeciwnego Bogu, Kościołowi lub sumieniu. Wtedy znajdują całkowite zastosowanie te słowa: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5, 29).

Rozmyślania pochodzą z książki "Z Bogiem" o. Atanazego Bierbauma OFM
wydanej w Krakowie w 1934 r. za aprobatą tamtejszej Kurii Książęco-Metropolitalnej.



Mój komentarz zbędny.
«1

Komentarz

  • Bierbaum na propsie!
    Trochę w duchu oryginału pszczółki Mai
    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Pszczółka_Maja_i_jej_przygody
    Jeden moral z 1912 roku. Wyszumieć się możesz, ale szanuj władzę
  • [1] Stawaj zawsze i wszędzie po stronie władzy. Nawet wtedy, gdy ona nie rządzi po twej myśli.
    [2] Jeden jest tylko wypadek gdzie musisz stawić opór czynny lub bierny, a mianowicie gdyby władza rozkazała coś przeciwnego Bogu, Kościołowi lub sumieniu.
    [1] wydaje mi się niezgodne z [2]
  • los napisal(a):
    [1] Stawaj zawsze i wszędzie po stronie władzy. Nawet wtedy, gdy ona nie rządzi po twej myśli.
    [2] Jeden jest tylko wypadek gdzie musisz stawić opór czynny lub bierny, a mianowicie gdyby władza rozkazała coś przeciwnego Bogu, Kościołowi lub sumieniu.
    [1] wydaje mi się niezgodne z [2]
    Nie rządzi po mojej myśli - np. podwyższa podatki dla firm. No nie podoba mi się, chcę już coś gadać, protestować, ale czy jest to przeciw Bogu, Kościołowi lub sumieniu ? Ano nie. Więc trudno, jest jak jest, robię swoje dalej, widocznie tak było trzeba,

    Przykład jak przykład, bardziej chodzi o mechanizm.
  • los napisal(a):
    [1] Stawaj zawsze i wszędzie po stronie władzy. Nawet wtedy, gdy ona nie rządzi po twej myśli.
    [2] Jeden jest tylko wypadek gdzie musisz stawić opór czynny lub bierny, a mianowicie gdyby władza rozkazała coś przeciwnego Bogu, Kościołowi lub sumieniu.
    [1] wydaje mi się niezgodne z [2]
    [1] to moga byc podatki, maseczki i inne ograniczenia, czyli sprawy "ziemskie". Bóg może nas poprzez władzę świecką jak najbardziej karać. Nie jesteśmy aniołami, tylko grzesznikami. Karę trzeba przyjąć tak, jakby była ona nam wymierzona bezpośrenio przez Boga.
  • A Macura, który napisał komentarz o kompromisach to ten pan:

    https://silesia.edu.pl/index.php/Macura_Andrzej
  • Władza świecka przez całą historię napierdalała się po całości z Kościołem, nawet władza nominalnie katolicka, nie wspominając w ogóle innej, co to już że ojej. Cesarze przez sam fakt, że byli schizmatykami lub heretykami byli przeciw Kościołowi. Co pan papież powiedział o powstaniach polskich katolików przeciw cesarzom?
  • edytowano November 2020
    los napisal(a):
    Władza świecka przez całą historię napierdalała się po całości z Kościołem, nawet władza nominalnie katolicka, nie wspominając w ogóle innej, co to już że ojej. Cesarze przez sam fakt, że byli schizmatykami lub heretykami byli przeciw Kościołowi. Co pan papież powiedział o powstaniach polskich katolików przeciw cesarzom?
    Rozmawiamy o przekazie tekstów biblijnych, a nie jak te przekazy były różnie przez wieki stosowane/interpretowane.
  • Ślązak, jak Twardoch (rodzinnie, nie poglądowo), troche inne podglebie niż pozostałe regiony. inne podejscie do władzy, roli kościoła, sąsiada innowiercy, itp.
  • edytowano November 2020
    Żeby była jasność, ten wątek nie jest polemiczny, ani nie służy do jakiejś nawalanki forumowej. Mamy tu parę tekstów, które w jasny sposób określają stosunek chrześcijanina do władzy, później również Katolika, zawężamy. Osobną sprawą jest ta umiejętność rozeznania i dyplomacji, też bardzo ciekawe.

    To jak w końcu jest ? Czego mamy się trzymać ? To pierwszy problem. A drugi, ok, my lepiej/gorzej pewne sprawy czujemy, ale nasze społeczeństwo idzie w stronę totalnie odwrotną, władza jest zawsze zła ! Albo władza jest dobra kiedy mi, mojej wąskiej grupie robi dobrze. A zła kiedy mi/mojej wąskiej grupie robi źle, pomimo że wszystkim innym dobrze.

    Te teksty dają do myślenia. Od jakiegoś czasu mam właśnie filng tego typu, ale znowu, jakieś konstrukcje mi się powoli w głowie układają, a tu mam czarno na białym. Inna sprawa, że często nie zdajemy sobie sprawy jak mamy po katolicku łby sformatowane, tylko w szumie gdzieś o tym zapominamy.
  • JORGE rozumiem Cię, mam nadzieję, dobrze.
    Brak nie postawy ruki pa szwam a jedni drugich brzemiona noście
    Na poziomie społeczeństwa

    A na poziomie władzy?
    Nie wiem, nie bywam.
    Jak sam pisałeś, kto nie zarządzał i nie doświadczył odpowiedzialności za życie BHP i za życie zarobki swych pracowników oraz długoterminowo za finanse i przeżycie firmy, nie będzie tego czuł.
    Mam dość blisko takie osoby od lat i widzę, jak się zmagają.
  • edytowano November 2020
    christoph napisal(a):
    JORGE rozumiem Cię, mam nadzieję, dobrze.
    Brak nie postawy ruki pa szwam a jedni drugich brzemiona noście
    Na poziomie społeczeństwa

    A na poziomie władzy?
    Nie wiem, nie bywam.
    Jak sam pisałeś, kto nie zarządzał i nie doświadczył odpowiedzialności za życie BHP i za życie zarobki swych pracowników oraz długoterminowo za finanse i przeżycie firmy, nie będzie tego czuł.
    Mam dość blisko takie osoby od lat i widzę, jak się zmagają.
    Ba, powiem więcej, chyba jest tak, że o mierze sukcesu danego społeczeństwa/narodu/państwa decyduje poziom zaufania i poddania się władzy. Od góry do dołu. Coś dobrze działa wyłącznie wtedy kiedy władza ma autorytet, czy to w małej firmie, czy na poszczególnych stanowiskach w korpo, czy instytucjach państwowych, czy w Kościele czy w końcu w cały kraju (premier, prezydent).

    Oczywiście za szacunek do władzy odpowiada głównie sama władza. Dobry kierownik szybko zdobędzie posłuch u pracowników. Prędzej czy później. Ważne jest też jednak nastawienie ludzi, obecnie w Polsce mamy fatalne, na nie. Poniekąd się tym szczycimy, jakby to był nasz przymiot, niezależność, indywidualizm, opór.

    Jest jeszcze jeden ważny aspekt, jeszcze niedawno miało się autorytet z nadania, z racji sprawowanej funkcji (np ojca), kapłana, albo - no dyrektor to dyrektor. Dziś nie. Dziś wszystko trzeba wypracować, ale nawet wtedy jest się na polu minowym i mamy wieczne podjazdy. Tak się nie da. Cały konstrukt przez to runął, tak nie pojedziemy dalej.
  • edytowano November 2020
    Co do zasady, zgoda. Zresztą mówi o tym KKK. Władzy trzeba słuchać. Wklejałem tu w wontku To jest wojna (chyba) link do tt Rydygiera, gdzie on to ładnie tłumaczy.

    - A jak rząd wyda złe zarządzenie (coś tam o maseczkach)? - chciał go zażyć rozmówca.
    - Rząd będzie odpowiadał na Sądzie za swoje wykonywanie władzy a my za jej słuchanie - odparł Witold. (cycaty z pamięci)

    Natomiast komentarz do przypowieści o nieuczciwym rządcy nie jest koszer. Tam nie biega o żaden kompromis zgniły czy niezgniły.

    Był o tym wątek na Rebe i tam było wyraźnie napisane, że kanoniczne przesłanie jest takie:
    Skoro taki nieuczciwy rządca jest w stanie tyle zrobić, by uniknąć złego losu, to my, wiedząc o tym, że czeka nas stokroć gorszy, powinniśmy zrobić wszystko, by uniknąć potępienia. Z przykazań wiemy, co to jest to wszystko i nie ma tam zachowań nieuczciwych.

    Z tym tekstem w ogóle widać, że duchowni mają problem. W mojej starej parafii był wikary - ksiądz Krzysztof (pisałem o nim w wątku o bł. Jerzym), który był doktorem teologii i on duraczył, że źródła historyczne mówią, iż taki rządca miał prawo własności połowy zarządzanego dobra i on rozdał ze swojego. Również i to nie jest prawdą.

    A tu koszerny komentarz z opoka.org.pl

    ROZTROPNOŚĆ SYNÓW ŚWIATŁOŚCI
    Po opowiedzeniu tej przypowieści, na twarzach słuchaczy musiało się pojawić zdumienie. Jak to, Nauczyciel pochwala nieuczciwość? A może niektórzy, pomyślawszy o własnych przekrętach, rzekli w duszy: „a więc można”. Dlatego Pan Jezus w dalszej części swojego kazania nie pozostawia wątpliwości. \"Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy?\" (Łk 16,11) To wyjaśnienie usłyszymy w jutrzejszej liturgii. Jednak dziś spróbujmy uchwycić przesłanie tej przypowieści opierając się tylko na kluczu, który Pan Jezus daje w ostatnim zdaniu.
    \"Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości.\" Na czym polegała roztropność rządcy? Zrobił wszystko co możliwe, aby inni posiadacze majątków czy kupcy uznali go za swojego i byli gotowi zatrudnić, kiedy straci pracę. Całe towarzystwo było skorumpowane, więc manewr rządcy został potraktowany jako przejaw zaradności. Nawet oszukiwany wcześniej pan wyraził uznanie. Niestety, takie historie spotykamy nie tylko w przypowieściach.
    Pan Jezus wyraźnie mówi, że ten złodziejski kodeks jest domeną synów tego świata. My chcemy być synami światłości, dlatego Go słuchamy. Kodeks synów światłości jest inny. Ale determinacja powinna być podobna. Świętość jest darem od Boga, ale darem, którego musimy pragnąć, inaczej go nie przyjmiemy. A przyjęcie tego daru oznacza podjęcie konkretnych działań. Czy pragnę dołączyć do grona świętych i to dołączyć za wszelką cenę? To oznacza m.in. zdecydowane odrzucenie wszelkiej nieuczciwości i zasady, że „cel uświęca środki”. Cnota roztropności oznacza umiejętność właściwego rozeznania celów i środków, które do nich prowadzą. Będę roztropny, jeśli będę postępować uczciwie. Nie potrzebuję mieć dobrych układów z wpływowymi łajdakami, choć jeśli będę mógł któremuś pomóc w nawróceniu, to to zrobię. Owszem, będę szukał przyjaźni ludzi uczciwych, szlachetnych. Świętych. Będę wreszcie za wszelką cenę chciał utrzymać przyjaźń z Tym, który jest w pełni Święty. Na tym polega roztropność synów światłości
  • los napisal(a):
    [1] Stawaj zawsze i wszędzie po stronie władzy. Nawet wtedy, gdy ona nie rządzi po twej myśli.
    [2] Jeden jest tylko wypadek gdzie musisz stawić opór czynny lub bierny, a mianowicie gdyby władza rozkazała coś przeciwnego Bogu, Kościołowi lub sumieniu.
    [1] wydaje mi się niezgodne z [2]
    Wg mnie nie wykluczają się. Lecz problem jest - GDZIE leży granica, między punktami.

    Na przykład. Czy punkt b) w ustawie o ochronie płodu z 1993 roku, który właśnie TK wykreślił jako niezgodny z Konstytucją, to [1] czy [2]?

  • edytowano November 2020
    romeck napisal(a):
    los napisal(a):
    [1] Stawaj zawsze i wszędzie po stronie władzy. Nawet wtedy, gdy ona nie rządzi po twej myśli.
    [2] Jeden jest tylko wypadek gdzie musisz stawić opór czynny lub bierny, a mianowicie gdyby władza rozkazała coś przeciwnego Bogu, Kościołowi lub sumieniu.
    [1] wydaje mi się niezgodne z [2]
    Wg mnie nie wykluczają się. Lecz problem jest - GDZIE leży granica, między punktami.


    Ano właśnie.
  • [2] i to ewidentnie, ale nie bardzo rozumiem, jak mielibyśmy się sprzeciwiać władzi w tym względzie? Nie terminować ciąży, na terminowanie której ustawa zezwala?
  • JORGE napisal(a):
    christoph napisal(a):
    JORGE rozumiem Cię, mam nadzieję, dobrze.
    Brak nie postawy ruki pa szwam a jedni drugich brzemiona noście
    Na poziomie społeczeństwa

    A na poziomie władzy?
    Nie wiem, nie bywam.
    Jak sam pisałeś, kto nie zarządzał i nie doświadczył odpowiedzialności za życie BHP i za życie zarobki swych pracowników oraz długoterminowo za finanse i przeżycie firmy, nie będzie tego czuł.
    Mam dość blisko takie osoby od lat i widzę, jak się zmagają.
    Ba, powiem więcej, chyba jest tak, że o mierze sukcesu danego społeczeństwa/narodu/państwa decyduje poziom zaufania i poddania się władzy. Od góry do dołu. Coś dobrze działa wyłącznie wtedy kiedy władza ma autorytet, czy to w małej firmie, czy na poszczególnych stanowiskach w korpo, czy instytucjach państwowych, czy w Kościele czy w końcu w cały kraju (premier, prezydent).

    Oczywiście za szacunek do władzy odpowiada głównie sama władza. Dobry kierownik szybko zdobędzie posłuch u pracowników. Prędzej czy później. Ważne jest też jednak nastawienie ludzi, obecnie w Polsce mamy fatalne, na nie. Poniekąd się tym szczycimy, jakby to był nasz przymiot, niezależność, indywidualizm, opór.

    Jest jeszcze jeden ważny aspekt, jeszcze niedawno miało się autorytet z nadania, z racji sprawowanej funkcji (np ojca), kapłana, albo - no dyrektor to dyrektor. Dziś nie. Dziś wszystko trzeba wypracować, ale nawet wtedy jest się na polu minowym i mamy wieczne podjazdy. Tak się nie da. Cały konstrukt przez to runął, tak nie pojedziemy dalej.
    To w ogólności wygląda na zwarcie dwóch sił, które warunkują drogę dla ludzkiego losu: pokora vs. pycha. W ścisłym znaczeniu tych słów.

    Sukces organizacji państwowej faktycznie związany jest ze zdolnością podporządkowania jednostki strukturze. Daleki Wschód to chyba najlepszy przykład.
    Trzymając się go jedno zdanie dłużej, to podporządkowanie nie oznacza ślepego zaufania i akceptacji działań władzy/organizacji. Jest natomiast mocno wdrukowana świadomość, że koszt słusznego nawet oporu czy buntu może być wyższy, niż korzyści z wymuszonej korekty niepożądanych działań.
  • Autor tego pierwszego komentarza nie określił, co uważa za mały kroczek a co za duży. Moim zdaniem ostatnie orzeczenie TK jest małym kroczkiem który spotkał się z nadreakcją, bo druga strona jest po prostu fanatyczna i u nich nie ma jakiegoś hamletyzowania jak u "katolików otwartych" i "inteligencji katolickiej".
  • edytowano November 2020
    JORGE napisal(a):

    Ba, powiem więcej, chyba jest tak, że o mierze sukcesu danego społeczeństwa/narodu/państwa decyduje poziom zaufania i poddania się władzy. Od góry do dołu. Coś dobrze działa wyłącznie wtedy kiedy władza ma autorytet, czy to w małej firmie, czy na poszczególnych stanowiskach w korpo, czy instytucjach państwowych, czy w Kościele czy w końcu w cały kraju (premier, prezydent). .
    Historia częściowo dowiodła prawdziwości tej tezy. Pierwsze 9 z 12 lat istnienia tysiącletniej Rzeszy można z jej punktu widzenia uznać za pasmo niesamowitych sukcesów.

  • Ypsilon napisal(a):
    JORGE napisal(a):

    Ba, powiem więcej, chyba jest tak, że o mierze sukcesu danego społeczeństwa/narodu/państwa decyduje poziom zaufania i poddania się władzy. Od góry do dołu. Coś dobrze działa wyłącznie wtedy kiedy władza ma autorytet, czy to w małej firmie, czy na poszczególnych stanowiskach w korpo, czy instytucjach państwowych, czy w Kościele czy w końcu w cały kraju (premier, prezydent). .
    Historia częściowo dowiodła prawdziwości tej tezy. Pierwsze 9 z 12 lat istnienia tysiącletniej Rzeszy można z jej punktu widzenia uznać za pasmo niesamowitych sukcesów.

    A do opisów z Ewangelii się odniesiesz ?
  • natenczas napisal(a):

    To w ogólności wygląda na zwarcie dwóch sił, które warunkują drogę dla ludzkiego losu: pokora vs. pycha. W ścisłym znaczeniu tych słów.

    Sukces organizacji państwowej faktycznie związany jest ze zdolnością podporządkowania jednostki strukturze. Daleki Wschód to chyba najlepszy przykład.
    Trzymając się go jedno zdanie dłużej, to podporządkowanie nie oznacza ślepego zaufania i akceptacji działań władzy/organizacji. Jest natomiast mocno wdrukowana świadomość, że koszt słusznego nawet oporu czy buntu może być wyższy, niż korzyści z wymuszonej korekty niepożądanych działań.
    Ok, zgoda, ale co to znaczy ślepe posłuszeństwo ?

  • edytowano November 2020
    W_Nieszczególny napisal(a):
    Autor tego pierwszego komentarza nie określił, co uważa za mały kroczek a co za duży. Moim zdaniem ostatnie orzeczenie TK jest małym kroczkiem który spotkał się z nadreakcją, bo druga strona jest po prostu fanatyczna i u nich nie ma jakiegoś hamletyzowania jak u "katolików otwartych" i "inteligencji katolickiej".
    Mały kroczek, który spowodował wielkie wycie ? Wyłącz subiektywizm, dla ciebie to jest może mały kroczek, dla całkiem sporej części społeczeństwa wielki, nieuzasadniony krok. Oceniając politycznie, obiektywnie, co można ugrać/stracić w perspektywie - niezbyt rozsądne.
  • ..."Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną"

    "Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże,
    a nieskazitelni jak gołębie"
  • "Kto was słucha, Mnie słucha"

    To jest sytuacja normalna. Ale co wtedy, gdy ludzka władza Boga nie słucha, ale się Mu sprzeciwia? Wtedy stosuje się to:

    "Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi"
  • JORGE napisal(a):
    W_Nieszczególny napisal(a):
    Autor tego pierwszego komentarza nie określił, co uważa za mały kroczek a co za duży. Moim zdaniem ostatnie orzeczenie TK jest małym kroczkiem który spotkał się z nadreakcją, bo druga strona jest po prostu fanatyczna i u nich nie ma jakiegoś hamletyzowania jak u "katolików otwartych" i "inteligencji katolickiej".
    Mały kroczek, który spowodował wielkie wycie ? Wyłącz subiektywizm, dla ciebie to jest może mały kroczek, dla całkiem sporej części społeczeństwa wielki, nieuzasadniony krok. Oceniając politycznie, obiektywnie, co można ugrać/stracić w perspektywie - niezbyt rozsądne.
    Tak. Skala wycia nie zależy od długości kroku, a od jego kierunku. Zresztą do podburzenia odpowiednio podkręconego emocjonalnie tłumu wystarczy nawet mało istotne zdarzenie. Vide zamieszki w USA.
  • JORGE napisal(a):
    Ypsilon napisal(a):
    JORGE napisal(a):

    Ba, powiem więcej, chyba jest tak, że o mierze sukcesu danego społeczeństwa/narodu/państwa decyduje poziom zaufania i poddania się władzy. Od góry do dołu. Coś dobrze działa wyłącznie wtedy kiedy władza ma autorytet, czy to w małej firmie, czy na poszczególnych stanowiskach w korpo, czy instytucjach państwowych, czy w Kościele czy w końcu w cały kraju (premier, prezydent). .
    Historia częściowo dowiodła prawdziwości tej tezy. Pierwsze 9 z 12 lat istnienia tysiącletniej Rzeszy można z jej punktu widzenia uznać za pasmo niesamowitych sukcesów.

    A do opisów z Ewangelii się odniesiesz ?

    Jasne. Też mogę.

    Moim zdaniem z: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”
    nie wynika bezpośrednio: „Stawaj zawsze i wszędzie po stronie władzy” z wyjątkiem „gdyby władza rozkazała coś przeciwnego Bogu, Kościołowi lub sumieniu”. Jezus odpowiedział tak na prowokacyjne pytanie czy należy płacić podatki cezarowi i zrobił to przy użyciu monety z wizerunkiem cezara. Czyli interpretacja minimalistyczna jest taka: cezar wybił monetę podatkowa i taką płacimy podatki.

    Bardziej wyraźne wezwania do posłuszeństwa władzy są w listach apostolskich. Ale jak zawsze istotny jest kontekst. W tamtym czasie władze to despocje niezależne od rządzonego ludu. Buntowanie się mogło skutkować krwawym odwetem. Zamiast buntu chrześcijanie starali się być dobrymi poddanymi a rządzący zaczęli z czasem zauważać, że takimi są i korzyści z tego faktu.

    W kolejnych stuleciach chrześcijaństwo wpłynęło na postrzeganie i sposób sprawowania władzy. Rządzący musieli bardziej liczyć się z rządzonymi. Zostały wypracowane inne sposoby organizacji życia zbiorowego. Jedna z nich nazywa się cywilizacja łacińska. Rządzący w tej cywilizacji nie stoją ponad prawem i etyką.

    Teraz relacja władza-rządzeni jest dodatkowo skomplikowana, bo władza-rządcy dekretuje w swoich konstytucjach, że władza-prawo należy do narodu, do rządzonych, więc powstaje pytanie kto komu ma być posłuszny i co jeśli nie jest. Czy naród ma prawo żądać od rządzących posłuszeństwa? Czy odwrotnie?

    Zresztą chrześcijanin należy bardziej do Królestwa Nie Z Tego Świata, więc takie drobiazgi jak podatki trochę większe albo mniejsze płacone na rzecz królestwa czy republiki z tego świata mają znaczenie drugorzędne. Zaoszczędzonych na niższych podatkach dóbr nie przetransferuje na tamten świat.
    Ale co, jeśli władza wprowadzi podatek ze stawką 100%?

    Podobnie przypowieść o rządcy wydaje mi się luźno związana z postawą wobec kompromisu aborcyjnego. Zresztą rządca doprowadził tu ewidentnie do uszczuplenia majątku swojego przełożonego, chyba wbrew jego woli. Można nawet powiedzieć, że wystąpił przeciwko władzy, jej interesom.

    Tak czy inaczej te komentarze to są raczej rozważania przy okazji czytań niż konkretne, jednoznaczne wnioski.

    Co nie przeczy zaleceniu, że i w postawie wobec władzy i w sprawie aborcji należy być roztropnym. I nieskazitelnym.


    Wracając do
    „chyba jest tak, że o mierze sukcesu danego społeczeństwa/narodu/państwa decyduje poziom zaufania i poddania się władzy. Od góry do dołu”
    to nie negując faktu, że osiąganie celów organizacji, państwa czy zbiorowości zależy od sprawności rządzenia, powinniśmy jeszcze uwzględnić:
    - co to jest sukces
    - dla kogo
    - w jakiej perspektywie czasowej go ocenimy. 9, 12 ,1000 lat czy może nawet wieczności
    Niemcy Hitlera są przykładem dużego zaufania i poddania się władzy i wiemy jak się to skończyło. Czy to był sukces? Dla Niemców? Których? W 1940? A w 1945 roku?


  • Poza tym facet, co wypadł z okna na dziesiątym pietrze, też do pewnego momentu odnosił sukcesy. Coś jak Niemcy za Hitlera.
  • Bardziej wyraźne wezwania do posłuszeństwa władzy są w listach apostolskich. Ale jak zawsze istotny jest kontekst.
    Współczesny zaś kontekst jest taki, że obecnie obowiązujący katolika Katechizm Kościoła Katolickiego nakazuje posłuszeństwo władzi.
  • O! Dzisiejsze czytanie akurą:
    Umiłowany:

    Przypominaj wszystkim, że powinni podporządkować się zwierzchnim władzom, słuchać ich i okazywać gotowość do wszelkiego dobrego czynu: nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność.
  • Eee tam. Zebrałem wczoraj trochę cytatów i opinii z portali katolickich w necie. Nieprawda że KKK każe zawsze słuchać władzy. Wrecz przeciwnie. Może Lawendowi chcą bo ich władza trzyma za jaja. W wolnej chwili dolne skrót.
  • Rafał napisal(a):
    Eee tam. Zebrałem wczoraj trochę cytatów i opinii z portali katolickich w necie. Nieprawda że KKK każe zawsze słuchać władzy. Wrecz przeciwnie. Może Lawendowi chcą bo ich władza trzyma za jaja. W wolnej chwili dolne skrót.
    Ku Klux Klan nie. W ewangelii Judasza też nic o tym. To mityczne - zebrałem. Tak, gdzie ? A gdzie też w Ewangelii są odpowiednie cytaty ?

    Żeby była jasność, mi chodzi o znalezienie granicy, bo takowa pewnie jest. Tyle, że my jesteśmy nie po tej stronie granicy, my się wiecznie buntujemy, wiemy lepiej.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.