Postulat: Drukować pieniądze!
Zewsząd słyszę ajwaje, że jak tak można, że nałczyciele i lekarzyki są opłacani niezbyt bałdzo i że przed wojną, a już w Finlandii to ten tego i że trzeba.
Zapytałem więc Googla: Wielu w Polszcze nałczycieli?
A więc, mamy milion zainteresowanych, którzy wg wszelkich znaków na niebie i w okolicach za mało zarabiajo.
Dajmy im po 5000 zł/mies podwyżki. Wszystkim jak leci. To jest 60 klocków rocznie, razy milion = 60 miliardów złoty rocznie.
Dużo? Mało?
Ale mamy za to zadowolonych z życia nauczycieli i lekarzy, zawody odzyskują prestige, wygnańcy wracają z Rajchu (bo już nie muszą) i pchają się ze Źwiązku Zdradzieckiego. Naród Polski znacznie zyskuje na podniesieniu poziomu oświetlenia i wyleczenia. Nie?
A skąd brać pieniądze? Jakże skąd? Z drukarni papieru wartościowego. Naciskamy guzik i co miesiąc wypada z makiny 10 mln portrecików krura Jana.
Jaki koszt? Żaden, bo papier jest za darmo, a jak się to zrobi skryptem komputerowym, to wychodzi jeszcze taniej.
Dodatkowa korzyść jest taka, że różne tam leberały i inne zgniłki będą wyć, że psujemy piniondz, że nieodpowiedzialnoś, że lekarze i nałczyciele protestują p-ko fałszystoskiej i influenzyjnej potylice PiS. No, samo dobre, a w wyborach 2023 większość konstytucyjna.
Mam słusznego? Radźcie!
Zapytałem więc Googla: Wielu w Polszcze nałczycieli?
Na specjalnej konferencji, minister edukacji Anna Zalewska podała, że w roku szkolnym 2018/2019 w Polsce pracuje 702 293 nauczycieli.No cudnie. A wielu lekarzyków?
Więcej: https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Ilu-nauczycieli-pracuje-w-Polsce-w-2019-roku-LICZBA-WARSZAWA-STRAJK
Lekarzy posiadających prawo wykonywania zawodu w Polsce - według informacji Naczelnej Izby Lekarskiej ze stycznia 2021 roku - jest 142,3 tys., a lekarzy dentystów 38,4 tys.Dentystów możemy oczywiścież pominąć.
https://podyplomie.pl/aktualnosci/07273,ilu-lekarzy-juz-zaszczepionych
A więc, mamy milion zainteresowanych, którzy wg wszelkich znaków na niebie i w okolicach za mało zarabiajo.
Dajmy im po 5000 zł/mies podwyżki. Wszystkim jak leci. To jest 60 klocków rocznie, razy milion = 60 miliardów złoty rocznie.
Dużo? Mało?
41,2 miliardów złotych - tyle w 2020 roku kosztować ma program Rodzina 500 plus.No, czyli jednak nie jest to darmo.
https://businessinsider.com.pl/finanse/500-plus-koszt-w-2020-2/rhhbcc4
Ale mamy za to zadowolonych z życia nauczycieli i lekarzy, zawody odzyskują prestige, wygnańcy wracają z Rajchu (bo już nie muszą) i pchają się ze Źwiązku Zdradzieckiego. Naród Polski znacznie zyskuje na podniesieniu poziomu oświetlenia i wyleczenia. Nie?
A skąd brać pieniądze? Jakże skąd? Z drukarni papieru wartościowego. Naciskamy guzik i co miesiąc wypada z makiny 10 mln portrecików krura Jana.
Jaki koszt? Żaden, bo papier jest za darmo, a jak się to zrobi skryptem komputerowym, to wychodzi jeszcze taniej.
Dodatkowa korzyść jest taka, że różne tam leberały i inne zgniłki będą wyć, że psujemy piniondz, że nieodpowiedzialnoś, że lekarze i nałczyciele protestują p-ko fałszystoskiej i influenzyjnej potylice PiS. No, samo dobre, a w wyborach 2023 większość konstytucyjna.
Mam słusznego? Radźcie!
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
To będą jakieś śmieszne kwoty, makina drukarska nawet nie zauważy.
EDITH: Nałczyciele w zasadzie mogą też być w zakresie STEM, rysunków, śpiewu i gimnastyki.
Natomiast podwyżka tylko dla części budżetówki która ma ze 3 miesiące urlopu w roku... no kiepsko to widzę.
Ale takim frajerszczakom jak ja -- przydają się. Np. na Orlenie jest taki napis "Liczydło powinno wskazywać zero". No ja zgadzam się, ale zawsze wskazuje jakieś dwie czy trzy stówki i nie wiem, jak sobie z tym poradzić generalnie.
I ekstrapolujesz swój przypadek na skalę globalną a tego robić nie wolno. Lekarzom i nauczycielom też potrzeba trochę różnych rzeczy, są dostawcy gotowi dostarczyć je w zamian za pieniądze, ale dodrukowanie pieniędzy (użyjmy tego anachronicznego określenie) nie spowoduje, że przybędzie mieszkań, samochodów, pralek i tego wszystkiego, czego deficyt odczuwają lekarze, nauczyciele i inni. Dodrukowanie pieniędzy spowoduje jedynie to, że wartość tych pieniędzy zmaleje, jeśli liczyć ją jako zdolność nabywczą w stosunku do mieszkań, samochodów i pralek. Lekarze i nauczyciele się nie ucieszą a ci, co trochę grosiwa akurat mają - zmartwią.
A ta MMT nie jest taka strasznie nowoczesna, gdyż sprawdziłem w Łajce iż ma 100 lat z okładką.
A w kwestii argumentu z autorytetu - jak wiesz mam cię za absolutny autorytet w dziedzinie, którą ty znasz a ja nie znam. Zadzwonię.
Ale do tej pory właśnie wydawało mi się, że lokalnie, ja, jako gospodarstwo domowe nie mogę, a przynajmniej nie powinienem wydawać więcej niż mam.
Wydawało mi się również, że jebani liberałowie (Balcerowicz, Konfa) uważają, że państwo jest takim samym gospodarstwem domowym i również nie powinno wydawać więcej niż ma.
Wydawało mi się również, że los, MMT i inni uważają, że państwo (zwłaszcza takie, które emituje własną walutę) może wydawać więcej niż ma, bo właśnie w razie czego wyemituje sobie, tyle ile będzie potrzeba.
Stąd właśnie moje zdziwienie, że los nie okazał się entuzjastą rozwiązania zaproponowanego przez Szturmowca rozwiązania. Oczywiście wiem, że tak jak z płacą minimalną, której nie można podnosić od razu do 10 tys/m-c, tak nie można wydrukować wszystkiego wszystkim, ale od tego są te skomplikowane równania, żeby to wszystko zbilansować.
Jeszcze raz. Gówno się znam na ekonomii. Wiem jedynie, że wskutek arbitrażu cenowego renty gruntowe i kapitałowe powinny się równoważyć. Cokolwiek to znaczy.
Pieniądze dla Ignaca mają wartość tylko dlatego, że są łatwo zamienialne na różne dobra i usługi, ale państwo już nie ma tak dobrze. Państwo oczywiście musi prowadzić właściwą politykę monetarną. Właściwą czyli jaką? Najpierw mi powiedzcie, jak we właściwy sposób zoperować serce.
Prawo emisyjne jest to prawo do pożyczania pieniędzy (od samego siebie w przyszłości, hehe) a nie cudowne prawo do tworzenia dóbr z niczego. Ma ono wartość w sytuacjach trudnych jak kryzys czy epidemia, bo od państw w kłopotach lichwiarz mógłby zażądać lichwiarskiego procentu, ale pożyczkę trzeba w każdym przypadku oddać. Ma więc sens pożyczanie podczas zarazy ale nie ma sensu pożyczanie na lekarzy czy nauczycieli. Bo kto i kiedy miałby to oddawać?
Jeśli chcemy rozmawiać, komu drukarka z pieniędzmi ma robić brrrt, to pozostańmy przy pielęgniarkach i ogólnie personelu nielekarskim.
Z lekarzami problemat jest może bardziej złożony, bo i jest potrzeba wypalania ogniem i staliwem -- mafii ordynatorsko-profesorskich, i łowców skór, i innych bandytów, i jest potrzeba zapewnienia tut. ludności opieki lekarskiej na jakim-takim poziomie, i zatrzymania odpływu kolesi po Akad. Med. do Rajchu itd.
Tak się zastanawiam, co to są za osobniki, które uciekają szybko po studiach? Może to ci, co nie mają rodzinnego backgroundu w postaci taty lekarza/prawnika, o czym pisałem wyżej. Tu może faktycznie warunki początkowe są nie do zaakceptowania. Bo nie da się wykarmić siebie i rodziny pensją, która otrzyma się za lat 5. Ale klikom lekarskim to nie przeszkadza. Odpada konkurencja