los napisal(a): Prawo emisyjne jest to prawo do pożyczania pieniędzy (od samego siebie w przyszłości, hehe) a nie cudowne prawo do tworzenia dóbr z niczego. → Ma ono wartość w ...
No, w końcu zaczyna mi coś świtać.
(ja to pytanie zadałem chyba miesiąc temu gdzieś indziej, i los mi odpowiedział, a tu znów wątas o tym, i tak od lat...)
A Smerf Mądrala przedwczoraj w PR Info gadał, że i Zachód (Unijny) i Polska dodrukowują sobie, że ho-ho!
los napisal(a): Prawo emisyjne jest to prawo do pożyczania pieniędzy (od samego siebie w przyszłości, hehe) a nie cudowne prawo do tworzenia dóbr z niczego. → Ma ono wartość w ...
No, w końcu zaczyna mi coś świtać.
(ja to pytanie zadałem chyba miesiąc temu gdzieś indziej, i los mi odpowiedział, a tu znów wątas o tym, i tak od lat...)
Bo ten zgrabny aforyzm zaświtał losu dopiero wczoraj.
Zresztą nie tylko los nie umiał tego tak elegancko sformułować. Jakby wiedzieli to ojropejscy politycy, nigdy by nie wprowadzili ojro.
los napisal(a): Nu ni, nie można mieszać podejścia globalnego i lokalnego. Lokalnie rozumujesz tak: mnie Ignacowi by się trochę gotówki przydało, bo potrzebuję tego, tego i tego i już rozmawiałem z dostawcami - są gotowi wszystko to udostępnić od ręki albo z niewielkim opóźnieniem a w zamian chcą tylko odrobinę pieniędzy.
I ekstrapolujesz swój przypadek na skalę globalną a tego robić nie wolno. Lekarzom i nauczycielom też potrzeba trochę różnych rzeczy, są dostawcy gotowi dostarczyć je w zamian za pieniądze, ale dodrukowanie pieniędzy (użyjmy tego anachronicznego określenie) nie spowoduje, że przybędzie mieszkań, samochodów, pralek i tego wszystkiego, czego deficyt odczuwają lekarze, nauczyciele i inni. Dodrukowanie pieniędzy spowoduje jedynie to, że wartość tych pieniędzy zmaleje, jeśli liczyć ją jako zdolność nabywczą w stosunku do mieszkań, samochodów i pralek. Lekarze i nauczyciele się nie ucieszą a ci, co trochę grosiwa akurat mają - zmartwią.
doświadczenia USA pokazują, że nawet to o wartości pieniędzy nie musi się sprawdzić - tam nadmiar trafił na giełdę
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): No, samo dobre, a w wyborach 2023 większość konstytucyjna.
A skąd tak karkołomna teza? Nawet pomijający wywody o pieniądzu, załóżmy że ceteris paribus nauczyciele będą dzięki PiS dwa razy bogatsi. W jakiż to cudowny i niezrozumiały dla mnie sposób miałoby to się przełożyć na ich głosy?
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): No, samo dobre, a w wyborach 2023 większość konstytucyjna.
A skąd tak karkołomna teza? Nawet pomijający wywody o pieniądzu, załóżmy że ceteris paribus nauczyciele będą dzięki PiS dwa razy bogatsi. W jakiż to cudowny i niezrozumiały dla mnie sposób miałoby to się przełożyć na ich głosy?
Najtęższe głowy ekonomii debatują, czy rekordowy pakiet pomocowy (romeck: 2 mld $) dla amerykańskiej gospodarki doprowadzi do potężnej eksplozji inflacji i kolejnej katastrofy gospodarczej. Zaraz, jak to: debatują? Czy EKONOMIA nie powinna dać na to jasnej odpowiedzi? Co się stało z "prostą arytmetyką" i "podstawowymi regułami ekonomii"?
Nigdy nie istniały.
I dwie szpalty historycznie o gospodarce USA od 1973 roku i kryzysach gospodarczych. Nie czytałem.
Z miliardami to jest tak: "No bo panie senatorze, to się łatwo mówi; tu miliard, tam miliard i ani się człowiek spostrzeże, a zaczynamy mówić o poważnych pieniądzach!"
A zaś w międzyczasie rozmówiłem się z jednem mojem znajomkiem, jak to jest z płacą realną u lekarzyków, ażeby móc się odnieść mentalnie do własnego postulatu wątkotwórczego i taką hypotezę postawiłem hypnotyczną, że zbyt ona niska i wykształceni, zamożni lekarze masowo opuszczają Tenkraj, poszukując szczęścia w lepszych strefach Wujni.
I cóż mie rzekł, on dany kolega?
Ovaj:
1) Ostatni raz kiedy się zdarzyło, żeby lekarzyk z Polski wyjechał, to za nocy pełoskiej, gdyż bycie lekarzem za pełowitów byo przesranem
2) Jako mi podał przykład, iż w trakcie pełoskiej nocy jego osobiste pobory zmalały NOMINALNIE o bez kozery 30%, a przecie trzebaż jeszcze dodać influencję
3) A zaś za dnia pisoskiego pobory mu magicznie wzrosły o 80%
4) Zgodnie z hypnotezami niektórych PT Kolegów, lekarzykowie nie kojarzą tych faktów i żyją w przekonaniu, że Thusku Europejczyk, a Kaczorowi, tfu, śmierdzi z gemby i nas tymi srebrnikami nie przekupi, o nie!
rozum.von.keikobad napisal(a): No więc właśnie, nie chcę wyjść na sknerę, ale to jest chyba godna płaca za godną pracę.
Zainspirowany Kolegowym esejem zapytałem o to googlownicę:
Minimalne pensje zasadnicze to 9920 zł brutto w sądzie rejonowym, a maksymalne to 15 630 zł brutto w sądzie apelacyjnym. ... Serwis podaje, że medianą wynagrodzeń wśród sędziów jest kwota 8200 zł netto, czyli 11 600 zł brutto. Do wynagrodzenia zasadniczego sędziów dochodzą dodatki za staż pracy.
Tak jak pisałem - lekarzy powinno się co do zasady wyłączyć z tych rozważań. Tam są inne systemowe problemy, że przypomnę różnice w zarobkach młodych i doświadczonych, co blokuje wejście w ten sektor ludzi z niższych warstw.
A co do ratowników, to oni sumarycznie zarabiają dobrze, ale są przepracowani. Znajoma pracuje w kadrach pogotowia. Rekordziści wyrabiają 2,7 etatu.
ferb napisal(a): Tak jak pisałem - lekarzy powinno się co do zasady wyłączyć z tych rozważań. Tam są inne systemowe problemy, że przypomnę różnice w zarobkach młodych i doświadczonych, co blokuje wejście w ten sektor ludzi z niższych warstw.
Podobnie z prawnikami. Wyższa klasa desperacko broni swej wyższości nad naszą niższością. I raczej nieskutecznie - moja córka została lekarzem bez żadnych problemów.
rozum.von.keikobad napisal(a): No więc właśnie, nie chcę wyjść na sknerę, ale to jest chyba godna płaca za godną pracę.
Zainspirowany Kolegowym esejem zapytałem o to googlownicę:
Minimalne pensje zasadnicze to 9920 zł brutto w sądzie rejonowym, a maksymalne to 15 630 zł brutto w sądzie apelacyjnym. ... Serwis podaje, że medianą wynagrodzeń wśród sędziów jest kwota 8200 zł netto, czyli 11 600 zł brutto. Do wynagrodzenia zasadniczego sędziów dochodzą dodatki za staż pracy.
Nadal nie są to staweczki doktora Jana, ale wyżyć się z tego da.
To fatalnie, że w goglownicy, a nie w ustawach Tzn. ta informacja zasadniczo jest prawdziwa, tyle że niepełna. Trudno zostać sędzią nie mając min. 5 lat pracy, więc dochodzi dodatek stażowy (1% za rok), jeszcze tzw. trzynastka (czyli ok. 8%) i wreszcie trzeba poprawkę, że to inne brutto niż pracowników, bo nie odprowadza się ZUS. Oczywiście realny wymiar podatku zależy od sytuacji rodzinnej, czyli możliwości i opłacalności wspólnego rozliczenia z małżonkiem.
Ale ogólnie tak, ratownicy zarabiają podobnie jak sędziowie i z grubsza 2-2,5 razy więcej niż średnia. To dobrze.
ferb napisal(a): Tak jak pisałem - lekarzy powinno się co do zasady wyłączyć z tych rozważań. Tam są inne systemowe problemy, że przypomnę różnice w zarobkach młodych i doświadczonych, co blokuje wejście w ten sektor ludzi z niższych warstw.
Podobnie z prawnikami. Wyższa klasa desperacko broni swej wyższości nad naszą niższością. I raczej nieskutecznie - moja córka została lekarzem bez żadnych problemów.
Profesor - niższa klasa, serio? Problem opisany przez Ferba dotyczy tego, że jak jesteś początkującym prawnikiem / lekarzem (czyli w wieku 25-30 lat) to zarabiasz mało albo i wcale czy prawie wcale. I nie każdą rodzinę stać, żeby kogoś takiego utrzymywać. Ale że stać coraz więcej, mowa o utrzymaniu lub pomocy w utrzymaniu przez kilka lat, a nie jakiejś fortunie, więc ta blokada nie jest jakaś poważna.
ostatnio miałem okazję podzielić się moim rozumieniem problemu emisji pieniądza, na co się tym bardziej zgodziłem im bardziej byłem świadomy mojego całkowitego nieuctwa.
owoż powiedziałem, że pieniądz jest jak olej w silniku - bez nie pojedziesz a jak będzie zaciągał to też źle (myślałem o moim dizlu w sumie)
dzielę sie powyższym, ponieważ uważam rze, jest to bonmotnie powiedziane.
Komentarz
(ja to pytanie zadałem chyba miesiąc temu gdzieś indziej, i los mi odpowiedział, a tu znów wątas o tym, i tak od lat...)
A Smerf Mądrala przedwczoraj w PR Info gadał, że i Zachód (Unijny) i Polska dodrukowują sobie, że ho-ho!
Zresztą nie tylko los nie umiał tego tak elegancko sformułować. Jakby wiedzieli to ojropejscy politycy, nigdy by nie wprowadzili ojro.
Nawet pomijający wywody o pieniądzu, załóżmy że ceteris paribus nauczyciele będą dzięki PiS dwa razy bogatsi.
W jakiż to cudowny i niezrozumiały dla mnie sposób miałoby to się przełożyć na ich głosy?
I cóż mie rzekł, on dany kolega?
Ovaj:
1) Ostatni raz kiedy się zdarzyło, żeby lekarzyk z Polski wyjechał, to za nocy pełoskiej, gdyż bycie lekarzem za pełowitów byo przesranem
2) Jako mi podał przykład, iż w trakcie pełoskiej nocy jego osobiste pobory zmalały NOMINALNIE o bez kozery 30%, a przecie trzebaż jeszcze dodać influencję
3) A zaś za dnia pisoskiego pobory mu magicznie wzrosły o 80%
4) Zgodnie z hypnotezami niektórych PT Kolegów, lekarzykowie nie kojarzą tych faktów i żyją w przekonaniu, że Thusku Europejczyk, a Kaczorowi, tfu, śmierdzi z gemby i nas tymi srebrnikami nie przekupi, o nie!
Na pytanie: A ile Wam płacą za tę ciężką pracę?
Ratownik odpowiedział: pomiędzy 10 a 12 tysięcy złotych.
Czyli ratownicy medyczni zarabiają z grubsza tyle co sędziowie. Może nie ci z sądu apelacyjnego, ale tacy średni.
Nadal nie są to staweczki doktora Jana, ale wyżyć się z tego da.
A co do ratowników, to oni sumarycznie zarabiają dobrze, ale są przepracowani. Znajoma pracuje w kadrach pogotowia. Rekordziści wyrabiają 2,7 etatu.
Tzn. ta informacja zasadniczo jest prawdziwa, tyle że niepełna. Trudno zostać sędzią nie mając min. 5 lat pracy, więc dochodzi dodatek stażowy (1% za rok), jeszcze tzw. trzynastka (czyli ok. 8%) i wreszcie trzeba poprawkę, że to inne brutto niż pracowników, bo nie odprowadza się ZUS. Oczywiście realny wymiar podatku zależy od sytuacji rodzinnej, czyli możliwości i opłacalności wspólnego rozliczenia z małżonkiem.
Ale ogólnie tak, ratownicy zarabiają podobnie jak sędziowie i z grubsza 2-2,5 razy więcej niż średnia. To dobrze.
Problem opisany przez Ferba dotyczy tego, że jak jesteś początkującym prawnikiem / lekarzem (czyli w wieku 25-30 lat) to zarabiasz mało albo i wcale czy prawie wcale. I nie każdą rodzinę stać, żeby kogoś takiego utrzymywać.
Ale że stać coraz więcej, mowa o utrzymaniu lub pomocy w utrzymaniu przez kilka lat, a nie jakiejś fortunie, więc ta blokada nie jest jakaś poważna.
up
ostatnio miałem okazję podzielić się moim rozumieniem problemu emisji pieniądza, na co się tym bardziej zgodziłem im bardziej byłem świadomy mojego całkowitego nieuctwa.
owoż powiedziałem, że pieniądz jest jak olej w silniku - bez nie pojedziesz a jak będzie zaciągał to też źle (myślałem o moim dizlu w sumie)
dzielę sie powyższym, ponieważ uważam rze, jest to bonmotnie powiedziane.
Nawzajem!
https://www.ted.com/talks/stephanie_kelton_the_big_myth_of_government_deficits?subtitle=en
Ja już to wiedziałem, gdyż przeczytałem dawno temu wyżej w tym wątku.
Niemceny jednak tego nie zrozumią.